sobota, 31 marca 2012

Jajcarskie cudo

Pochwale sie...a co!
Takie oto cudenko przyszlo do mnie poczta w tym tygodniu.
Podarowala mi je Paulina, ktorej bloga serdecznie polecam. Mozna zobaczyc tam naprawde niezle jajca...i nie tylko.
Moja pisanka jest przesliczna!


Bardzo dziekujemy i pozdrawiamy!

piątek, 30 marca 2012

W domu rosnie nam artysta

Piekna, sloneczna pogoda poszla w zapomnienie.
Jedyne na co mozemy dzisiaj liczyc to marne 13 stopni, a we wtorek....uwaga....8!
Toz to skandal! Natura dala nam liznac rarytasku i zabiera sprzed nosa!

Dzisiaj korzystajac z faktu, ze musielismy sobie wybic z glowy przedpoludniowy spacerek, mama postanowila dac druga szanse mazakom i kartce.
Poprzednim razem (miesiac temu), Syn byl bardziej zainteresowany wepchnieciem gadzetow do buzi, anizeli na storzeniu jakiegos dziela.
Tym razem jego artstyczna dusza ukazala nam swoje prawdziwe oblicze- czysty abstrakcyjny ekspresjonizm!


Wniosek jest jeden, najwyzsza pora zakupic kredki!
Dzielo juz zdobi pokoj dzienny :)

wtorek, 27 marca 2012

naj naj naj

Dzisiaj kolejna miesiecznica mojego najcudowniejszego, najslodszego, naj naj naj naj naj naj naj na swiecie Synusia. Juz 10.
To wspaniale, ze kazda mama uznaje swoje najdrozsze dzieciatko za to naj naj naj.
Dzieki temu nasz swiat pelen jest najwspanialszych brzdacow! Zabiegani, czasami nie zdajemy sobie sprawy w jak doborowym towarzystwie mamy mozliwosc sie obracac!
Szkoda, ze niemowlaki w domach dziecka nie obchoda swoich kolejnych miesiecznic- przeciez one tez sa naj naj naj…
Nawet jesli nie byly naj dla swoich rodzicow, mam nadzieje, ze dane im bedzie poczuc sie tym naj dzieki komus innemu!
My rodzice tez jestesmy naj! W ogole zycie jest naj, zwlaszcza wtedy, kiedy z rana wita nas slonce i blekit nieba!!! 
Chwilo trwaj jak najdluzej!
 
On rosnie i rosnie! Jest coraz wyzszy, ciezszy i coraz bardziej sprytniejszy.
Nie jest juz niemowlakiem, jest chlopcem ze swoim wlasnym zdaniem. To jego najwieksze osiagniecie ostatniego miesiaca.
Ni stad ni z owad wyrosl nam w domu maly dyskutant. Co chwila wypowiada sie na wszelkie tematy (nawet te niedotyczace jego osoby), gestykulujac przy tym pieknie swoimi raczkami.
Zaczal sie tez klocic… ehh
Uwielbia sie silowac z tata. Wtedy udaje, ze podaje cos ojcu swemu, kiedy tato zlapie zaczyna sie silowanie aby odebrac owe cudo z rak tatowych.
Towarzysza temu krzyki, twarz nabiera powagi, czasami robi sie czerwona z wysilku…a po wygranej jest okrzyk radosci i powtorka z rozrywki! Tak potrafi sie bawic baaaardzo dlugo!
 
Procz tego nasz Papua i Nowa Gwinea (jedna z jego ksywek) stal sie bardzo sprytnym pieluszkowym unikaczem. Chwile po sciagnieciu pieluchy, z predkoscia swiatla zmienia miejsce polozenia!
I z ta gola pupa potrafi wyraczkowac sprintem nawet do pokoju obok w ciagu kilku sekund, byle zeby nie dac sie zlapac!
Dobrze, ze teraz cieplo, bo polaczenie golizny i paneli podlogowych zima, mogloby sie skonczyc przeziebieniem.
 
Oj rosnie to domowe zwierze, rosnie… Jeszcze troche to przerosnie i mame, i tate, i sosne tez!

poniedziałek, 26 marca 2012

Nie wstyd mi w ogole!

Wczoraj Mr. Tato slusznie zwrocil uwage na fakt, ze przebywajac poza domem w towarzystwie najdrozszego Synka, pozbywam sie wszelkiego wstydu, a opinia publiczna dla mnie nie istnieje.
Po tym szczerym stwierdzeniu, mama przeanalizowala swoje zachowanie i doszla do wniosku, ze tak wlasnie jest! Jest bezwstydna wariatka.

Nie raz zdarzalo mi sie spiewac ulubiona piosenke Mlodego prowadzac wozek...
nie raz zdarzylo mi sie bieglac z wozkiem udajac, ze gonie Synka...
nie raz zdarzalo mi sie glosno zamiauczec na chodniku na widok kota tlumaczac przy tym, ze zwierz kotem sie zwie i owe dzwieki wydawac czasami moze...
nie raz zdarzalo mi sie pipczec jak auto...
nie raz zdarzalo mi sie wydawac dzwieki sygnalizacji swietlnej probujac wytlumaczyc, ze przy owym dzwieku przechodzic przez jezdnie nalezy...
nie raz zdarzalo mi sie zaszczekac  na widok psa...
i nie raz zdarzylo mi sie wydawac rozne inne dzwieki w roznych innych sytuacjach...

I co? Ciesze sie, ze nie jestem dretwym rodzicem, ktoremu na mysl moze przyjsc stwierdzenie, ze cos nie wypada... e tam....a niech sobie publika mysli co chce.
A jesli publice to przeszkadza, coz... powiem krotko: "mi to tito" i dalej bede udawala dzwiek zielonego swiatla na przejsciu dla pieszych!
Dlaczego? Bo w taki sposob tlumacze dziecku ten nasz swiat.

Cien maminej reki na pierwszym planie

niedziela, 25 marca 2012

Dzieje sie!

Oj dzieje! Pogoda w ostatnich dniach nas rozpieszcza, za co jestesmy jej ogromnie wdzieczni!
Od rana wita nas blekitne niebo, sloneczko i temperatura, o ktorej tylko mozna bylo wczesniej pomarzyc. Dwadziescia stopni na plusie nastraja nas bardzo pozytywnie do zycia i dodaje niezwyklej energii do dzialania.
Najlepsze jest to, ze na najblizsze dni zapowiadana jest podobna aura! I tutaj idealnie pasuje cytat premiera Marcinkiewicza: "YES! YES! YES!" ;)

Zrodlo: www.bbc.co.uk/weather

                                                      ***
Ostatnie dwa dni spedzamy praktycznie przez wiekszosc czasu na lonie natury.
Wczoraj cala trojka wybralismy sie nad pobliskie jeziorko.
Z racji tego, ze maly Zizi uwielbia wszystko co sie rusza, wypad ten obfitowal w wiele atrakcji.
Cale stada duzych i malych kaczek, przerozne rasy psow, zaglowki i skutery na wodzie cieszyly sie wielkim zainteresowaniem Synusia.
Dzisiejszego dnia tez nie mamy zamiaru spedzac w naszym lokum. Niedlugo zaczynamy sie szykowac i wybywamy ponownie!

Z piatkowego spacerku.
Teraz bujamy sie na krotki rekawek i bose stopki!

                                                      ***
Po raz pierwszy w zyciu wiosenna zmiana czasu byla przeze mnie bardzo wyczekiwana i wyszla mi na dobre!
Od dobrego tygodnia, moj Syn budzil sie o 5 nad ranem, co powoli mame wykanczalo fizycznie... Dzisiaj nie obudzil sie o 5, a o 6! :)
Od razu brzmi to lepiej! Mogliby przesunac czas z 3 godziny do przodu, byloby wspaniale!

                                                      ***                       
W piatek odebralismy wielka paczke od mamy Mr. Taty.
A w niej znalezlismy spooooooro polskich rarytaskow. Nasz Maluch pieknie pomagal wypakowywac cala zawartosc z kartonu.
Oprocz frykasow gwarantujacych uczte dla rodzicowych podniebien, Zizi znalazl tez cos dla siebie- 8 uwielbianych przez siebie pysznych kaszek mleczno- ryzowych o przeroznych smakach!
Uwielbiamy dostawac takie paki pelne niespodzianek- dziekujemy!

Milego dalszego weekendowania!

piątek, 23 marca 2012

Koncepcja niezmiennosci obiektow czyli kolejny eksperyment

W pierwszych miesiacach zycia, nasze male szkraby ucza sie zyc.
Procesy poznawcze zachodza w ich mozgach praktycznie kazdej godziny.
To zadziwiajace jak szybko sie rozwijaja i jak szybko staraja sie rozumiec wszystko co ich otacza.
Ciekawosta jest fakt, ze wiekszosc 9 miesieczniakow nadal nie potrafi zrozumiec do konca trwalosci isnienia otaczajacych ich obiektow.

Jednym z ciekawych doswiadczen, jakie mozemy wykonac aby zaobserwowac rozwoj niemowlaka jest ulozenie przed dzieckiem zabawki.
6- miesieczniak bedzie sie jawnie zachwycal nowym pluszakiem. W momencie, gdy zabawka zniknie z jego pola widzenia, maluch wykaze bardzo male zainteresowanie tym co sie stalo, poniewaz mozg niemowlaka w tym wieku przyjmuje obiekty za isnieniejace tylko wtedy gdy sa fizycznie namacalne i widoczne.
Gdy powtorzymy doswiadczenie dwa miesiace pozniej, na 8-miesiecznym dziecku, zachowanie bedzie sie juz inne, niemowlak zacznie szukac ukrytej zabawki.
Poszukiwania te sa jednak bardzo ograniczone i szybko jego uwaga skupi sie na czyms innym.

Jesli wezniemy pod uwage 9-miesiecznego niemowlaka, rezultat bedzie juz calkowiecie inny. Ukazuje jak duza prace wykonal mozg w ostatnich tygodniach.
Dziecko z radoscia bedzie przesuwac karton i chwytac znaleziona tam maskotke. Powtarzajac doswiadczenie kilkakrotnie, zachowanie dziecka bedzie takie samo.
Kiedy wolno i na oczach dziecka schowamy zabawke w innym miejscu, np pod pieluszka po lewej stronie, maluszek zaczynie jej szukac w miejscu, gdzie byla chowana i znaleziona poprzednim razem, czyli za kartonem. 
Mimo, ze dzieciatko bardzo uwaznie obserwowalo to co sie dzieje z zabawka, nie potrafi pojac co sie stalo poniewaz nie rozumie koncepji niezmiennosci obiektow.

Fot. Doug Goodman/ Psychology Gleitman
Zrodlo:
"Psychology" Fourth edition - Henry Gleitman

                                                      ***

U nas dzisiaj prawdziwe lato!!!
Mamy juz zaliczony 3 godzinny spacer i plac zabaw, a dzien jeszcze sie nie skonczyl!


środa, 21 marca 2012

Stalo sie!


Opis tego zdjecia wydaje sie byc zbedny :)
Pozdrawiam i dziekuje za cieple komentarze tyczace sie poprzedniego wpisu!

poniedziałek, 19 marca 2012

Gdy zbyt pelno w czarce- latwo o przelanie

Ostatnie miesiace zmienily diametralnie moje zycie, kompletnie wywrocily je do gory nogami. Pojawily sie inne pryjorytety, inne rzeczy dajace prawdziwe szczescie. 
Nauczylam sie dzialac w warunkach deficytu czasu i z trudem ale udalo mi sie poukladac wszystko na odpowiednie miejsca. 

Jednak ostatnie tygodnie kolejny raz wymusily na mnie postawe bycia silna. Obfitowaly w nowosci, wielkie zmiany, ktore dodawaly mi kolejnych powodow do stresu. 
Brakowalo mi czasu zeby usiasc, pomyslec, poukladac mysli. Kazda wolna chwile probowalam oddac Synkowi zeby wynagrodzic mu moja nieobecnosc. 
I w pewnym momencie spasowalam… wczoraj wystarczyla jedna kropla i nastapilo owe przelanie.

Silna kobieta przestala istniec, a w ciagu kilku sekund zamieniam sie w wyjacego bobra. 
Ronilam lzy jak dzieciak, z nosa lecialy fluki i ciezko mi bylo cokolkiwek wydusic z siebie… jedynym rozwiazaniem stalo sie wylanie tego zalu i bezradnosci wraz z wyplywajacymi lzami. 
Czasami ciezko mi, ze rzeczy, ktore dla innych wydaja sie takie proste i takie latwe do osiagniecia, dla mnie sa takie dalekie… 
Jak ja marze o tym zeby wpasc w niedzielne popoludnie na kawe i ciacho do rodzinnego domu mojego czy Mr Taty… 
Jak ja bym chciala zeby nowina o przyjsciu wiosny zapowiadala piekna pore roku, a nie co drugi dzien szare, nisko wiszace chmury i deszcz… 
Jak ja bym chciala miec babcie (nasze mamy) blisko, zeby czasami podrzucic Malego i w tym czasie miec mozliwosc normalnie posprzatac mieszkanie… 
Jak ja bym chciala ugotowac spokojnie obiad… 
Jak ja bym chciala miec czas na kapiel, a nie zapisywac tego w liscie ambitnych planow na nastepne tygodnie… 
Jak ja bym chciala pojechac na wakacje (nie sama, cala trojka) zeby na jakis czas uciec od terazniejszosci i podladowac akumulatory… 
Jak ja bym chciala nie miec takich problemow, ktore wydaja sie takie blache… 

Po calym tym ataku rozpaczy i bezrandosci, mama z tata usiedli na kanapie wyposarzeni w miseczki lodow polanych karmelowym baileysem, ogladneli “Contagion” (niestety nie caly, bo mama musiala isc spac. Dzisiaj druga czesc) i na koniec wypili melise… Spalam jak zabita, no prawie… Mlodziutki znowu sie przebudza w nocy, wprawdzie nie na mleko, ale nadal niespokojnie spi, budzi sie kilka razy w ciagu nocy z placzem. 

Pora wziasc dupe w troki i zaczac pozytywnie myslec! Co nas nie zabije, to nas wzmocni… 

Na szczescie dzisiaj wyszlo slonce…

sobota, 17 marca 2012

Lista

Nad moja glowa aktualnie wisi wiele malych i duzych spraw do zalatwienia. Czas na wiosenne porzadki:

posegregowac ciuchy Mlodego. . . to samo zrobic z moja szafa. . . kupic kilka par skarpetek i buciki dla Synka. . . uzupelnic "dziennik mojego dziecka". . . przygotowac zdjecia do wywolania. . . odpisac na maila kolezanki ze studiow, ktorego dostalam ponad 2 miesiace temu (!). . . umowic sie z kolezanka na herbe i ciacho w celu uczczenia faktu jej "zaciazenia". . . znalezc czas na kapiel z gazeta. . . posadzic hurtem rzezuche na swieta. . . spisac wreszcie ulubione synowe przepisy na deser i opublikowac je na blogu. . . pochowac zimowe wierzchnie odzienia w celu ustapienia miejsca wiosennym. . . to samo tyczy sie butow, szali i czapek. . . zwiedzic muzeum poki pracuje na pol etatu i mam troche wiecej czasu. . . zadzwonic do urzedu podatkowego. . . zmienic posciel w lozeczku Mlodego. . . uprzatnac skrzynke mailowa. . . wymienic wreszcie prawko (adres nieaktualny od ponad roku!). . . fryzjer (!). . . zrobic kluski "kopytka". . . umyc lustra (na wszystkich widac setki odciskow dloni pewnego Stwora). . . umyc okna od wewnatrz (w UK maja durnowaty i niezrozumialy dla mnie system otwierania okien na zewnatrz, co za tym idzie, niemozliwe jest ich umycie z obu stron przez mieszkanca). . .
A poza tym:
normalnie zyc. . . zajmowac sie Synkiem. . . chodzic na spacery. . . robic zakupy. . . pracowac. . . sprzatac. . . gotowac. . . nastawiac i wieszac pranie. . . i takie tam. . .
Jak to fajnie byc kobieta. . . :)

czwartek, 15 marca 2012

Kiedy to bylo...

Dzisiaj podczas spaceru z Synkiem spotkalismy polozna, do ktorej mialam przyjemnosc chodzic na wizyty za czasow, kiedy bylam brzuchatym ludkiem.
No i w mojej glowie sie zaczelo...

Wspomnienia tamtego cudownego okresu towarzyszyly mi przez nastepne dlugie godziny.
Bardzo milo wspominam ciaze, byl to jedyny i niepowtarzalny czas w moim zyciu.
Moj maly wielki Czlowiek mieszkal sobie tak dlugo pod moim sercem...
Swiadomosc tego, ze dalo sie zycie drugiemu czlowiekowi jest nie do opisania.
Bardzo Go kocham.

Fota z dzisiejszego spaceru

Polecam, usmialam sie :)

środa, 14 marca 2012

Krolik doswiadczalny

Raz na jakis czas moj kochany Synus staje sie krolikiem doswiadczalnym.
Przeprowadzane sa na nim rozne eksperymenty, majace na celu zbadanie przez starszyzne czy prawidlowo sie rozwija.
Tak bylo i wczoraj.
Mama wziela krwisto czerwona szminke, namalowala na niemowlecym czolku ogromna krope i powedrowala z Synem przed lustro.....

Naukowcy twierdza, iz roczne dzieci zaczynaja powoli uswiadamiac sobie, ze nie wszyscy mysla w ten sam sposob co one i ze kazdy czlowiek stanowi odrebna jednostke posiadajaca swoje wlasne zdanie. Eksperyment z kropka robiony na maluchach po skonczeniu roku, pokazal ze wiekszosc z nich, przyzwyczajonych do swojego wygladu, w lustrze widzi inne dziecko. W momencie skierowania jego paluszka do czola, zaczynaly zdrapywanie kropki- takie zachowanie pozwalalo stwierdzic, ze dzieci rozumieja kim sa i kim sa otaczajace go osoby.

Mimo, ze Zizi nie ma jeszcze roku, postanowilam sprawdzic co sie u Niego w glowce dzieje i poeksperymentowac troche, ewentualnie powtorzyc doswiadczenie za kilka miesiecy aby zobaczyc jak rozwija sie moj maly wielki czlowiek.
Synek nie zwracal zbytnio uwagi na czerwona kropke, nawet gdy wskazalam na nia palcem, uwage jego bardziej przykuwalo otaczajace srodowisko anizeli jego wlasnego czola odbicie pieknie ozdobione przez matke. Coz, za jakis czas zrobimy poworke z rozrywki...

                                                              ***
Minal wlasnie drugi tydzien odkad wrocilam do pracy i powiem szczerze, ze jestem troche zmeczona.
Nie to, ze jest bardzo zle,  ale w tym tygodniu zaliczylam przeziebienie, a to odbilo sie na mojej kondycji fizycznej. Dobrze, ze kochany Synus daje troche odetchnac w nocy. Chociaz z tym spaniem przez ostatnie dwie nocki nie bylo rewelacyjnie (noc z pn-wt i wt-sr). Mam wrazenie, ze Zizi zaczal zauwazac, ze mnie nie ma. Poprzedni tydzien obfitowal w rozne atrakcje serwowane przez tate. W tym tygodniu "bajerow" bylo troszke mniej i ciut wiecej czasu Panowie spedzali w domu...
W nocy Mlodziutki wprawdzie na mleko sie nie obudzil, ale spal bardzo niespokojnie, mruczal kilkanascie razy, przewracal sie w rozne storny i takie tam akcje...
Albo synus odczuwa brak mamy w ciagu dnia, albo ida nastepne kly.
Bede musiala jutro troche poobserwowac co sie w paszczy dzieje i nie ukrywam, ze mam nadzieje, ze to zeby, a nie tesknota... bo wtedy to kiepsko moze byc i ze mna.

Od jutra przez nastepne cztery dni mam labe!!! Yeah, jak ja to lubie!
DDTVN z rana w milym towarzystwie Synusia, sniadanko, spacerek i takie tam atrakcje mamino- synowe :)
Rozpoczynamy weekend!

niedziela, 11 marca 2012

I Ty, Mozgu, przeciw mnie?

  • Pomysl o niebieskim sloniu. Przywolaj wyrazny obraz myslami, tak jak to tylko mozliwe.
  • Pomysl o bialym sloniu. Upewnij sie, ze dobrze go widzisz.
  • Nie mysl o niebieskim sloniu.
  • O czym teraz myslisz? 

Nie potrafisz zapomniec o niebieskim sloniu?
To pozornie latwe doswiadczenie uswiadamia nam jak wielka wladze nad nami ma nasz mozdzek i jak pozorna kontrole nad nim mamy.
Pewnie nie raz zdarzylo Wam sie lezec w lozku, probowac zasnac, a tu klops! Glowa pelna natretnych mysli...Tysiace ich w glowie, a my nie potrafimy w zaden sposob odsunac ich od siebie... 

W taki sam sposob dziala mozg naszych pociech. Jesli bedziemy prosic dziecko, aby przykladowo nie rzucalo zabawka, mysl o wykonaniu tej czynnosci bedzie gorowala nad cala reszta. W hierarchii waznosci rzucenie zabawki bedzie ulozone na piedestale. Dziecko nie bedzie potrafilo w szybkim czasie zmienic koncepcji dzialania nasunietej przez mozg. Dobrym rozwiazaniem jest ukladanie zwrotow skierowanych do maluchow nie w formie zakazu, lecz pozytywnej prosby. Zamiast "nie rzucaj ta zabawka", starajmy sie uzywac lagodniejszej wersji "odloz zabawke na podloge".

Zrodlo
"Child of Our Time" Tessa Livingsote, Robert Winston

                                                 ***
Moj Syn dorasta. Koniec zludzen.
Powoli wyrasta z bycia niemowlakiem, przechodzi w nastepny etap- staje sie malym chlopcem.
Druga noc z rzedu przespal i nie obudzil sie na butle!
Wprawdzie przed 6 rano zaczal troche pojekiwac (wnioskuje, ze z glodu), ale po kilku minutach poszedl dalej w kime. Finalnie obudzil sie o 7!
Mama zadowolona, bo juz od dawna marzyla o takch nockach.

Wczoraj tez zajrzalam w synowa paszcze i ujrzalam kolejne biale cudenko! Cztery zabki w takiej malej gebusi! Jeszcze tylko 16 sztuk i bedzie komplet.

No i jeszcze ten najnowszy styl raczkownia na prostych, nieugietych nogach daje mi duzo do myslenia... Ewolucja w naszym domu odbywa sie pelna para!
Mama jest z Niego baaardzo dumna!

piątek, 9 marca 2012

Podsluchy przy wedlinach

W polskim sklepie, przy lodowce z wedlinami stoja dwie mlode dziewczyny. Na moje oko, kazda z nich ma po 22-25 lat. Obie bardzo zadbane z nienagannymi makijazami. Jedna z nich w zaawansowanej ciazy.

Chuda do ciezarnej:
- a palisz fajki teraz jak jestes w ciazy?
- no pale
- eh tam, nie przejmuj sie. Teraz nie szkodzisz dziecku w ogole. Kolezanka cala ciaze palila i dziecko sie urodzilo jako okaz zdrowia. Najwazniejsze zebys nie palila jak zdecydujesz sie karmic piersia.
- no wlasnie wiem, ze teraz to nieszkodliwe

Zamurowalo mnie...

czwartek, 8 marca 2012

Ambitne czwartkowe plany

Jak dobrze jest pracowac trzy dni w tygodniu. Czlowiek nie zdazy sie rzucic w wir pracy, a tu juz wolne! Podoba mi sie ta opcja! Juz widze w tym wszystkim jakies plusy!
Wczoraj zlapalam sie na goracym uczynku, popelnilam pracoholistyczne, nieodpuszczalne wykroczenie... popoludniu, po skonczonej pracy, wzielam kilka kartek z inspiracjami do domu z mysla o zrobieniu dodatkowych szkicow. A fuj!!! Jak moglam? Glupia ja! Nie jestem przeciez wolontariuszem. Fakt, ze czasu malo, ze projekt wciagajacy ale to nie znaczy, ze mam swoj wolny czas poswiecac na myslenie o projekcie. Kartki nadal sa w torbie...ale musza jak najszybciej wyladowac w kuble... Musze koniecznie pozbyc sie tych pracoholistycznych wkretow. To niezdrowe! A fuj!

                                                            ***
Trzy dni i dwoch facetow samych w domu moze oznaczac tylko jedno- jeden wielki bajzel!
Z racji tego iz bardziej preferowalam wieczorne przytulance i zabawe z Mlodym, przyznaje sie, ze wszelkie domowe obowiazki w ostatnich dniach spadly na drugi plan (ba, raczej setny plan). Taki stan rzeczy pozwolil na doprowadzenie mieszkania w bardzo krotkim czasie do niechlujnego stanu zwanego potocznie zapuszczeniem.
Rano mialam tysiac piecset pozycji do zrobienia. Taki jeden wielki ambitny plan!
Coz.... juz widze, ze chyba nici z realizacji calosci, ale ale... na przyjemnosci tez musi byc czas!
Mlody dzisiaj skoro swit wywalil nas w lozka, a byla wtedy jeszcze w sumie noc bo przed 6.
Byla zabawa i spacerek podczas ktorego zaszlismy jeszcze do ksiegarni. Zakupilismy jedna sztuke ksiazki. Byc moze nie jest to pozycja wielce szlachetna, ktora warto byloby sie chwalic, ale my i tak z zakupu jestesmy bardzo zadowoleni. Dlaczego? Bo i me me jest, i ko ko, i kici kici, i kwa kwa, i hau hau, i dzi dzi, a nawet kulululu jest. Pierworodny w drodze do domu przewracal dumnie stonki i dotykal wybrane przez siebie obrazki co cieszylo matczyne oczy.


Teraz Synek spi...mama pisze, a pranie i mycie podlog czeka cierpliwie na swoja kolej.

Na jutro tez juz mam ambitny plan...

wtorek, 6 marca 2012

Pierwsze koty za ploty

Mama ruszyla mozgiem! Klika, szkicuje, szuka inspiracji, googluje, kartkuje, obserwuje i przypomina sobie wszystkie night cluby, w ktorych udalo jej sie stope postawic.
W pracy, za zadanie dostala cos tak ekscytujacego do roboty, co pozwala jej troche odwrocic uwage od rzeczywistosci- projekt nocnego klubu.  
Synek juz drugi dzien atrakcji ma co niemiara. Tata uprzyjemnia mu kazda chwile. Zabiera do mini zoo pokazac kurke i kroliczka; chodza razem na spacery, graja w pilke, jezdza tu i tam... lacza ich juz pewnie te same meskie „zajawki”. Popoludniu, po piatej zjawiaja sie oboje w umowionym miejscu.
A mama wtedy przepelniona tesknota, ktora kumulowala sie w jej ogranizmie przez dobre osiem godzin z usmiechem i niecierpliwoscia wyrysowana na twarzy wypatruje najpierw samochodu, a potem synka na tylnim siedzeniu... Na powitanie dostaje najpiekniejszy usmiech na swiecie- usmiech kochaniutkiego Synusia!
 
Minely dwa dni...
Pierwszy dzien wspominam bardziej jako wielka trauma. Ciezko mi bylo sie na czymkolwiek skupic.
Cialem siedzialam przy biurku i staralam sie odswierzyc umiejetnosc poslugiwania autocadem... (masakra, po ponad dziecieciu miesiacach przerwy, obsluga tego programu sprawiala mi trudnosci! Jedna wielka flustracja!), dusza bylam z moim kochanym malutkim stworkiem, w domu.
Staralam sie skrocic czas mojej nieobecnosci  jak tylko to mozliwe, lunch zjadlam przy biurku nie przerywajac rysowania.  Dluzylo sie...
Ciesze sie, ze tata ma mozliwosc pracy w domu, bo  swiadomosc, ze Malec jest u jego boku, pozwalala mi poczuc wewnetrzny spokoj... Z nikim nie byloby mu lepiej podczas mojej nieobecnosci. Ale tesknota i tak jest...
 
Dzisiaj bylo troche lepiej.  
Dowiedzialam sie wiecej o projekcie, dostalam materialy i moglam wziac sie do pracy.
A jutro to juz dla mnie piatek. W marcu pracuje na pol etatu, trzy dni w tygodniu. W kwietniu- cztery dni ... a w maju- zobacze jak to bedzie...
 
Mam nadzieje, ze teraz to juz bedzie tylko lepiej!

niedziela, 4 marca 2012

Separacja...

Jutro wracam do pracy... konczac tym samym najcudowniejszy urlop jakim okazal sie byc dla mnie urlop macierzynski. Mimo zmeczenia jakie mi czasami towarzyszylo, byl to dla mnie czas wyjatkowy i jedyny w swoim rodzaju. 
Pierwszy placz, usmiech, unoszenie glowki, chwytanie zabawki w raczke, pierwszy staly posilek, raczkowanie, proba chodzenia o wlasnych silach, pierwsze mama na pewno pozostana w mojej pamieci do konca zycia. Te teoretycznie male osiagniecia dostarczaja mi ogromnej ilosci wzruszen... Kazde z nich pozostawia niezadarte wspomnienia, ktore sa dla mnie duma i szczesciem rozpierajacym serce!

Czuje, ze pewien etap sie wlasnie konczy i bardzo ciezko mi z tym..... ale taka jest kolej rzeczy.......
Mam nadzieje, ze duzo mnie nie ominie...

                                                             ***
Przyjmuje sie, ze wiekszosc niemowlakow przechodzi etap separacji. Nie tylko etap ten jest normalny, ale i kluczowy oraz bardzo wazny dla prawidlowego rozwoju emocjonalnego naszego dziecka. W tym czasie zaczyna docierac do malenstwa informacja, ze mama i ono nie stanowi jednosci, ze jest odrebna istotka. Bardzo czesto dziecko staje sie bojazliwe, niespokojne i lgnace do matki, okazuje przywiazanie oznaczajace silna wiez jaka czuje. Niemowle zdaje sobie sprawe jak bardzo potrzebuje mamy i jest przerazone za kazdym razem, kiedy wychodzimy z domu... obawia sie, ze juz nie wrocimy. Zdrowe przywiazanie zmienia sie wraz z kolejnymi etapami rozwoju dziecka, podczas ktorych staje sie ono coraz bardziej dojrzale.
Za wiek wystepowania owego stanu przyjmuje sie granice miedzy 7 a 18 miesiacem zycia i moze trwac od 2 do 5 miesiecy. Trzeba jednak pamietac, ze kazde dziecko rozwija sie w swoim tempie.

Kilka wskazowek jak pomoc dziecku przejsc przez etap separacji:
  • bawmy sie z dzieckiem w chowanego, to zlagodzi pojecie separacji i ponownego powrotu
  • rozmawiajmy z dzieckiem o tym, ze mama wychodzi, dokad idzie i kiedy wroci, nawet jesli nie do konca rozumie co do niego mowimy.
  • stopniowo wporowadzajmy dni z opiekunka/ w przedszkolu/ zlobku
  • nie unikajmy pozegnan z dzieckiem. Niech widzi, ze wychodzimy, nawet jesli bedzie to oznaczalo placz. W przeciwnym razie bedzie myslalo, ze mama moze zniknac bez zadnego wazniejszego powodu i w kazdej chwili
  • nie przedluzajmy pozagnania. Pozegnajmy malenstwo i pomachajmy na dowidzenia
  • badzmy pozytywnej mysli
  • nie wracajmy do domu, gdy slyszymy placz
Lęk separacyjny dziecka jest takze trudny dla mamy maluszka.
Rozpaczliwa potrzeba mamy bedzie sie powoli zmniejszac, zmieniac charakter az wkoncu przejdzie.


Zrodlo
"Child of Our Time" Tessa Livingsote, z przedslowiem Roberta Winston'a (amazon)
http://www.positive-parenting-ally.com

sobota, 3 marca 2012

"Dajcie mi muzeum, a ja je wypelnie"

Wczorajszego dnia muzeum nie wypelnial Pablo Picasso, a mama i Zizi.
Zaopatrzeni w termos z cieplym obiadkiem dla Szkraba (zeby czas nie gonil), wybralismy sie do Imperial War Museum (Libeskind). A muzeum moim zdaniem niezwykle, bo inne. Inne niz cala reszta!
Bryla budynku sklada sie z trzech, polaczonych ze soba odlamkow symbolizujacych trzy zywioly, w ktorych tocza se wojny- powietrze, wode i ziemie. Wnetrze, jakze inne od tych, ktore znamy... wedlug mnie mistrzostwo! Gabloty czesto wypelniaja przedmioty uzytku codziennego, wycinki prasowe, ubrania, pamiatki- dzieki takiej wlasnie ekspozycji mozemy sobie wyobrazic jak zyli ludzie w czasie konfliktow.
Co 45 minut gasna wszystkie swiatla i rozpoczyna sie seans... wszechobecny dzwiek i archiwalne filmy puszczane na 20 plaszczyznach scian tworzy niezapomniane wrazenia... Seans, ktory ze wzgledu na Maluszka mama sobie tym razem odpuscila, Zizi moglby sie wystraszyc, bo efekty sa naprawde mocne!

Pierwsza fotografia ponizej przedstawia fragment stalowej konstrukcji z World Trade Center.





piątek, 2 marca 2012

Cos dla oka :)

Podczas wczorajszego spaceru mielismy za zadanie zlapac wiosne na goracym uczynku.
Udalo sie!
Ona juz tutaj jest i chyba zostanie z nami na dluzej!







Milego, slonecznego dnia!

czwartek, 1 marca 2012

Manipulowanie mam we krwi!

Od momentu, kiedy Mlody "rozwiazal" swoj jezyczek i zaczal wydawac roznorakie dzwieki, mama usilnie probuje wyprosic slowka bliskie jej sercu. Wyczekuje cierpliwie i prosi, caluje, wysciskuje, wyglupia i nic...Nic za darmo na tym swiecie nie ma.
Mama nie doswiadczy porzadanego wielce slowa MA-MA na zawolanie.

Sa sytuacje, z ktorych do konca Syn nie jest zadowolony... na przyklad, kiedy mama wklada dziecie do lozeczka, kiedy usadzi na kocu mimo kopytka* na twarzyczce, kiedy mama je sniadanko, a dziecie patrzy i oczyma swymi mowi "daj mi to". Dzieki tym sytuacjom, dotarlo do mojego mozdzku, ze stalam sie ofiara spisku pewnych tajnych knowan Maluszka.
Moj Synek wykorzystuje uleglosc swojej rodzicielki w bardzo sprytny sposob i swoim zachowaniem daje mi do zrozumienia, że ma mnie w garsci.
I ma na to wyprobowana metode, wystarczy powiedziec MA-MA-MA-MA- kilka slow hurtem rzuconych w moja strone... im jest ich wiecej, tym szybciej mama jest jego!
I jak nie wyciagnac maluszka z lozeczka, jak nie podniesc z maty, jak nie dac kawalka chleba, kiedy tak pieknie slowka wyplywaja z usteczek??? Ja wymiekam...

Taki stan rzeczy uswiadamia mi jedno, zwyciezca jest tylko jeden i zwie sie Zizi- manipulant!


U nas dzisiaj pieknie! 15 stopni w cieniu i czyste, blekitne niebo! Plac zabaw moze zaczac sie szykowac na nasza kolejna inwazje! Ubieramy bezrekawnik, bierzemy aparat i wybywamy produkowac witamine D3!

* bardzo smutna minka
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...