piątek, 23 czerwca 2017

Kupony na DZIEN TATY!

Super przytulasek, dzien z playstation, ulubiony obiad, wielki buziak, spanie do poludnia, godzina spokoju, komplement, wyjscie z Synem do kina, ogladanie meczu bez naszego marudzenia, popoludniowa drzemka czy moze sniadanie do lozka? Dla niego dzisiaj wszystko, w koncu dzisiaj Dzien Taty!
To tylko kilka "nagrod" z kuponow bez daty waznosci (w sumie jest ich 15), ktore przygotowalismy dla Niego z Mikolajem. J. otrzyma je dopiero wieczorem, takze ciiiiii.... Mamy nadzieje, ze sprawia mu wielka radosc!


Jesli jeszcze nie przygotowaliscie zadnej niespodzianki dla Taty waszych maluchow, spiesze z pomoca. Specjalnie dla Was, przygotowalam 16 kuponow gotowych do wydruku na formacie A4- KLIK. Poniewaz kazdy z tatusiow jest inny, miejsca na "nagrody" pozostawilam puste- sami mozecie je uzupelnic tekstami, ktore akurat beda pasowaly do Waszego Taty.
Sciagajcie, drukujcie i sprawcie, aby ten dzien byl wyjatkowy!


PS. Zeby nie bylo, ze ja taka zdolna, projekt kuponow zywcem wziety z tego bloga. Tam tez znajdziecie angielska wersje do sciagniecia. Nasze zdecydowalismy sie zrobic czarno-biale, bo w drukarce braklo nam kolorowego toneru!

Wszystkim Tatom zyczymy wszystkiego najlepszego!

środa, 21 czerwca 2017

Krotki wypad na Mazury

Planow jak spedzic miniony dlugi czerwcowy weekend mielismy sporo, jednak na ich realizacje nie bylo raczej szans, bo jak na zlosc pogoda troche splatala nam figla i zamiast zalac ziemie zarem z nieba, zaserwowala nam ciut nizsze temperatury i troche chmur.
Na szczescie, mimo chwilowego zalamania pogody udalo nam sie wybyc na Mazury, do Przewiezi w okolice Augustowa. Przygod, aby tam dotrzec nie brakowalo...

Pogoda dopisala, woda w jeziorze troche zimna, ale czysciutka takze byly i kapiele; spokoj, bliskosc natury, obowiazkowe lody, ktore w ostatnim czasie pochlaniamy w ilosciach hurtowych; ryby (polecam augustowska Patelnie Smakow- pycha!), najlepsze towarzystwo na swiecie i byl tez on... Barszcz sosnowskiego. No wlasnie, nie bylismy pewni  czy to on czy nie on, na sprawdzanie raczej nie mielismy ochoty... Ktos potrafi to zidentyfikowac (zdjecie 6, po lewej stronie)? To barszcz czy arcydziegiel litwor?






Ciesze sie, ze te dwa malolaty ze zdjecia nizej zaczynaja sie coraz lepiej ze soba dogadywac. Jeszcze rok temu ich zabawy konczyly sie placzem, dzisiaj nie moga doczekac sie wspolnych spotkan. Rosna nam te chlopaki ;)





środa, 14 czerwca 2017

W poszukiwaniu letnich miejscowek

Ostatni weekend spedzilismy na poszukiwaniach miejscowek w okolicach Warszawy odpowiednich na letni chill out. Dojechalismy nad dobrze znany w stolicy Zalew Zegrzynski- mekki zeglarzy, wedkarzy i milosnikow sportow wodnych. Pogoda dopisywala, wiec i ludzi na ladzie i wodzie bylo multum. Znalezienie miejsca parkingowego przy "dzikiej plazy" w Nieporecie graniczylo z cudem! I moze dobrze, bo my za tlumami nie do konca przepadamy. Przejechalismy wiec troche dalej, gdzie juz nie bylo tak tloczno...
Co sie rzucilo w oczy to stan wody nad zalewem- metna, brazowa, dosc brudna. Z wielkich kapieli wiec zrezygnowalismy, ale i tak bylo przyjemnie posiedziec troche nad woda.



Tego samego dnia pojechalismy w okolice wsi Kamienczyk (okolo 70 km od W-wy), gdzie rzeka Liwec ma ujscie do Bugu. Nie dalo sie nie zauwazyc, ze jedna z najwiekszych atrakcji turystycznych tamtego obszaru sa splywy kajakowe Liwcem. Fanow tego sportu nie brakowalo.
Zamoczylismy nogi w rzece i przeszlismy sie kawalek wzdluz brzegu. Woda byla dosc spokojna i plytka, a krajobraz po obu stronach bardzo przyjemny dla oka. Uwielbiam takie klimaty i chwile, ktore pomagaja nam odzyskac spokoj wewnetrzny...
To miejsce zdecydowanie podobalo mi sie bardziej na weekendowa ucieczke od codziennosci i mysle, ze spodoba sie kazdemu kto ceni sobie cisze, spokoj i bliskosc natury.
Warto dodac, ze w 2010 obszar doliny rzeki Liwiec zostal wlaczony do programu Natura 2000.









A na koniec pytanie do tych, ktorzy mieszkaja na Mazowszu, co polecacie na weekendowe jednodniowe wycieczki? Macie jakies sprawdzone miejscowki? Podzielicie sie?

wtorek, 13 czerwca 2017

Zmora

Pojawiaja sie zwykle wieczorem, kiedy juz dom ucichnie. Nie codziennie, co kilka dni, z biegiem czasu coraz rzadziej... Zmora ostatnich dni spedzonych na emigracji... Mimo, ze minelo juz tyle czasu od wyprowadzki z Wielkiej Brytanii, wspomnienia te sa wciaz zywe i w pewien sposob bolesne... Pelne stresu, niepewnosci, strachu, zrezygnowania, zmeczenia zarowno fizycznego, jak i psychicznego...
Ostatnie dni, ktorych pewnie nie zapomne do konca zycia...
Zalatwianie formalnosci, ostatnie spotkania, oproznianie domu, pakowanie aut, tak by zmiescilo sie w nich jak najwiecej i redukcja...
Redukcja wszystkiego co mielismy do absolutnego minimum. Mikolajowych obrazkow i zabawek, ktore razem ze mna dzielnie przebieral; ciuchow, kuchennych akcesoriow, ksiazek, filmow, gier, tych wszystkich prawie nowych, bo rocznych mebli, ktore z racji swoich rozmiarow i braku czasu na organizowanie sprzedazy wyladowaly na smietniku; rybek akwariowych, ktore po kilku miesiacach oddalismy spowrotem do sklepu zoologicznego; pralki, z zakupu ktorej tak sie cieszylam, a po kilkunastu miesiacach uzytkowania sprzedalismy za 1/4 ceny, kosiarki; mojego roweru, ktorego dostalam w prezencie od J., a upchnelam za smieszne 20 funtow... tych wszystkich rzeczy, do ktorych zdazylam sie przyzwyczaic i choc wiele bylo tylko rzeczami nabytymi, to jednak skala pozbywania sie ich w tak krotkim okresie czasu zdecydowanie mnie wtedy przerosla... Poczatkowo wszystko bylo pod kontrola, pozniej nie bylo miejsca na sentymenty... Z bolem serca ukladalismy coraz to wyzsza sterte rzeczy, ktorych nie moglismy wziac ze soba...

I za kazdym razem, kiedy pojawiaja sie te wspomnienia zamykam oczy...
Otwieram ze spokojem i ciesze sie, ze jestem tu, gdzie jestem. U siebie, w Polsce. Niedoskonalej, dalekiej od idealu, ale swojej ojczyznie.

Post, choc krotki, zaczelam pisac ponad pol roku temu, ale z racji zbyt bolesnych wspomnien nie udalo mi sie go skonczyc wczesniej. Do dzisiaj.
Czas leczy rany, co w moim przypadku sie sprawdza. Zmora nie odwiedza mnie juz tak czesto, a nawet jesli, to nie jest to juz tak nieporzadana wizyta...
Z perspektywy czasu widze, jak dobra robote wtedy odwalilismy wspierajac sie wzajemnie do konca tej misji. Superbohaterzy wlasnego losu!

Jazda na dwa samochody w konwoju to rowniez byl wielki wyczyn, przynajmniej dla mnie. Pierwszy raz pokonalam wtedy sama z Mikolajem na tylnym siedzeniu trase UK-PL. Jaka ja wtedy bylam z siebie dumna... Nogi trzesly mi sie jeszcze przez 2 dni po dotarciu na miejsce :)))

niedziela, 11 czerwca 2017

Subiektywnie o Polsce

Mieszkajac juz jakis czas w Polsce rzucaja mi sie w oczy pewne rzeczy, ktorych zrozumiec nie potrafie! Czasami sa to drobiazgi, do ktorych pewnie wiekszosc rodakow przywykla i jest nizauwazalna; a czasami powazne sprawy, ktore wrecz zagrazaja zyciu. Oto kilka z nich (kolejnosc przypadkowa).

Chaos przestrzenny i architektoniczny. Anglie nazywalam museum, bo tam miasta/miasteczka/wsie sa praktycznie takie same. Nie brakuje czerwonej cegly, lokalnego pubu, off licence. O pozwolenie na wybudowanie czegos "innego" wsrod szeregowcow trudno, dzieki czemu mozemy obserwowac ten (czasami monotonny) lad i porzadek od setek lat. Wszystko jest uporzadkowane i podobne do siebie. Polska to totalne przeciwienstwo tamtego ladu. Kazda chata inna, dziurawe ulice, "dzikie" parkingi, chodniki wolaja o pastwe do nieba i te reklamy... wszechobecne reklamy atakujace nas z kazdej mozliwej strony. Ogolny chaos!

Skoro jestesmy juz przy reklamach warto wspomniec o telewizji przesiagnietej reklamami lekow bez recepty/suplementow diety... W okresie jesienno-zimowym 75% reklam dotyczyla tych wlasnie produktow. Leki na wszystko! Na katar, kaszel, zylaki, zmeczone nogi, erekcje, chorobe lokomocyjna, glowe, gardlo, grzybice stop, grzybice pochwy, alergie, zly humor, zmeczenie, wypadajace wlosy, zakazenia drog moczowych, monopauze, (...) Tragedia!
Jedyne czego mi brakuje, to leku na glupote. Popyt gwarantowany.

Obce babcie czepiajace sie obcych dzieci.
Wiem, ze ten gatunek mozna spotkac na calym globie, ale te polskie jakies takie upierdliwe sie wydaja, sfoszone na starcie.

Kierowcy bez wyobrazni. Temat rzeka... Rownie dobrze mozna ich nazwac idiotami, mordercami i samobojcami. Oczywiscie wypadki sie zdarzaja, nie da sie ich czasami uniknac, ale to co sie dzieje na polskich drogach (wylaczajac autostrady, choc tam tez co niektorym przydaloby sie niezle lanie) przechodzi ludzkie pojecie! Zero wyobrazni! Wyskakiwanie autem na srodek drogi, wyprzedzanie na trzeciego, jazda po srodkowej linii.... A to wszystko po to, by zaoszczedzic kilka minut na trasie. Warto? Naprawde?
Jestem za srogim karaniem, min. odbieraniem prawa jazdy tego typu osobnikom stwarzajacych zagrozenie na drodze, albo ponownym testem na prawo jazdy!

Zielona strzalka. No cholera jasna kto to ustrojstwo wymyslil? W Niemczech sie przyjelo, ale tam kultura jazdy jest wyzsza. Kilka tygodni temu prawie wjechal we mnie rozpedzony samochod widzac ta nieszczesna strzaleczke! A potem w tv zdziewienie, ze tylu pieszych ginie w Polsce na pasach. Skoro kierowcy nie potrafia zachowac nalezytej ostroznosci, zlikwidowac to "udogodnienie", bo strach przechodzic przez jezdnie! Bedzie bezpieczniej.

Rowerzysci na chodnikach. Naprawde nie mam nic przeciwko dzieciom na rowerkach czy hulajnogach, rodzicom z dziecmi w siodelkach, ale dorosli rowerzysci to juz przesada! Nie raz bylam z Mikolajem "wydzwoniona" przez tego typu osobnika domagajacego sie przejazdu... Do Holandii nam daleko, takze drodzy dorosli cyklisci, CHODNIK sluzy do CHODZENIA! To my, piesi mamy tam pierwszenstwo.

piątek, 9 czerwca 2017

Czarodziejski portfel DIY

Gdy bylam dzieckiem, tez mialam taki czarodziejski portfelik. Nie pamietam nawet skad... Robilam nim sztuczki, a moi rowiesnicy nie wiedzieli do konca na czym polega tajemnica przemieszczajacego sie banknotu. Sekretu nie zdradzalam.
Teraz Miko zostal malym czarodziejem... i zaskakuje kazdego, kto stanie sie swiadkiem tej magii. Oto On!


Potrzebujemy: podkladu introligatorskiego, dobrego kleju, wstazki, jakiegos ozdobnego papieru i nozyka.



1. Z podkladu introligatorskiego i ozdobnego papieru wycinamy 4 jednakowe  prostokaty (nasze maja 8x14cm).
2. Do prostokatow z podkladow przyklejamy ozdobny papier. Wstazke przycinamy na 4 czesci, 2 x 10 cm i 2 x 14 cm.
3. Do jednego z prostokatow przyklejamy dwie dluzsze wstazki- patrz zdjecie.
4. Czwarta i reszta fotografii z dalszej czesci jest troche malo zrozumiala, dlatego aby za bardzo nie komplikowac projektu, odsylam Was tutaj po instrukcje ;)

Magicznych chwil zycze :)

wtorek, 6 czerwca 2017

Przeglad bibliotekarski #2

Przedstawiam Wam kojejny przeglad bibliotekarski. Tym razem bedzie o ksiazkach z biblioteki, ktore udalo nam sie przeczytac w Maju. Zapraszam.


Bon czy ton. Savoir-vivre dla dzieci (Autor: Grzegorz Kasdepke, Wyd. Literatura)/ Filip, Pusia i nowy przyjaciel (Autor: Elzbieta Zubrzycka, Wyd. Gdanskie Wydawnictwo Psychologiczne)/ Aniolki kota Cagliostro. Kot w worku (Autor: Jaroslaw Mikolajewski, Wyd. Media Rodzina)/Siedmiu Wspanialych i szesc innych, nie calkiem nieznanych historii (Autor: Roksana Jedrzejewska-Wrobel, Wyd. Bajka)/ Rozga (Autor: Grzegorz Kasdepke, Wyd. Literatura)

"Rozga" to zdecydowanie moj faworyt. Bardzo, ale to bardzo podobala mi sie ta ksiazka. Madra, aczkolwiek niewesola ksiazka. To opowiesc o malym chlopcu, Kornelu. Wychowuje go mama i ojczym, tata mieszka w Londynie, zostawil mame jak jeszcze byla w ciazy. Mimo to, chlopiec odwiedza ojca w Anglii i zastanawia sie, dlaczego Babcia nazywa go tchorzem, skoro nic nie wskazuje na to, ze tata sie czegos boi... Kornel marzy o tym, aby na Boze Narodzenie dostac w prezencie psa. Na kilka tygodni przed swietami Kornel dostaje od ojczyma smycz, o ktora musi dbac i wyprowadzac kilka razy dziennie. Jesli dowiedzie, ze jest odpowiedzialnym chlopcem, mama z ojczymem zastanowi sie nad prawdziwym zwierzakiem. Zgodnie z umowa, chlopiec opiekuje sie codziennie smycza. Podczas spacerow zaprzyjaznia sie z emerytowanym nauczycielem. Bardzo szybko staje sie obiektem kpin swoich rowiesnikow... To ksiazka o dzieciecych marzeniach i ich urzeczywistnianiu. Ksiazka o zagubieniu doroslych i nielatwych decyzjach.

Mikolaj wsrod tej piatki najwyzsze noty dal "Siedmiu wspanialym". To zbior kilku opowiadan opartych na znanych bajkach, poruszajacych problemy bliskie wspolczesnym dzieciom. Ksiazka jak najbardziej terapeutyczna, uczaca prawdziwych wartosci, opowiadajaca o potrzebie akceptacji, szacunku i milosci. Polecam nie tylko dla dzieciom, ale i rodzicom.

Kasdepke uwielbiamy, ale Bon czy Ton jakos meczylismy... Mialam wrazenie, ze dla Mikolaja byla zbyt chaotyczna. Moze gdyby opisywane watki bylyby dluzsze byloby inaczej. Mimo to polecam i od razu informuje, ze po przeczytaniu ksiazki Mikolaj nie zamienil sie w bardziej kulturalnego czleka.

"Filip, Pusia i nowy przyjaciel" to pieknie zilustrowana, pelna ciepla opowiesc o przyjazni zajaczka, labedzia i psa- ich nowego przyjaciela. O poswieceniu, wiernosci, wspolpracy, rownosci, zlosci i wzajemnym szacunku. Zdecydowanie warto po nia siegnac.

I na koniec sympatyczny kot Cagliostro, ktory tym razem wzywa szostke mlodych detektywek do Katanii, na Sycylie. W przeciwienstwie do innych ksiazek z tej serii, tym razem jedynym winnym zaistalej sytuacji jest sam Cagliostro. Polecamy!


Moj Cien (Autor: Melanie Rutten, Wyd. Wytwornia)/ Basia i moda (Autor: Zofia Stanecka, Wyd. Egmont Polska S.A.)/ Basia i telewizor (Autor: Zofia Stanecka, Wyd. Egmont Polska S.A.)/ Ale ja tak chce (Autor: Beata Ostrowicka, Wyd. Literatura)/ Apollo 11. O pierwszym ladowaniu na Ksiezycu (Autor: Ewa Nowak, Wyd. Egmont Polska S.A.)

Ksiazek o Basi nie da sie nie lubic. My je po prostu uwielbiamy! Za ta niedoskonalosc przede wszystkim.

Apollo 11 to ksiazeczka z trzeciego poziomu serii "Czytam sobie- Polykam strony". Miko jak na razie czyta te z poziomu 1, wiec ta musialam przeczytac mu ja. Ksiazka opisuje pierwsza w ludzkosci wyprawe na ksiezyc poczawszy od przygotowan, startu, wyprawy i powrotu na Ziemie. Podobala sie Mlodemu, oj podobala, bo On lubi takie klimaty ;)

Przy czytaniu "Moj cien" bardzo sie wzruszylam, Mikolaj na szczescie mniej. To historia o dorastaniu dzieci i rodzicach, ktorzy pewnego dnia musza wypuscic je w swiat. Opowiada o potrzebie niezaleznosci, o akceptacji, o milosci. Przepiekne ilustracje i niezwykle madra tresc.

Po "Ale ja tak chce" powinien siegnac kazdy! Pouczajaca ksiazka o tolerancji, przyjazni i szacunku do innego czlowieka.


Aniolki kota Cagliostro. Syreni spiew (Autor: Jaroslaw Mikolajewski, Wyd. Media Rodzina)/ Bodzio i Pulpet (Autor: Grzegorz Kasdepke, Wyd. Nasza Ksiegarnia/Sama. Listy z piwnincy (Autor: Grzegorz Kasdepke, Wyd. Muza S.A.)/ Basia i narty (Autor: Zofia Stanecka, Wyd. Egmont Polska S.A.)/ Basia i biwak (Autor: Zofia Stanecka, Wyd. Egmont Polska S.A.)

"Sama. Listy z piwnicy", to kolejna juz ksiazka, gdzie dziecko jest wychowywane bez ojca... Zaczynam sie zastanawiac czy to teraz taki trend w dzieciecych ksiazkach? Ktos mnie moze oswieci o co biega?
Ksiazka zapada w pamiec, moze nie dziecka, bo mam wrazenie, ze forma jest zbyt skomplikowana, ale napewno rodzica. Glowna bohaterka jest mala Karinka, ktora cierpi z powodu rozpadu malzenstwa rodzicow. Jest samotna, ale nie tylko ona, jej mama rowniez. Opowiesc o Karince porusza bardzo trudny temat, o ktorym czasami ciezko rozmawiac z dziecmi. Warto.

"Bodzio i Pulpet" to ksiazka 'z jajem'. Jesli lubicie sie smiac, koniecznie po nia siegnijcie!

Cagliostro tym razem zabiera nas i swoje detektywki do Warszawy. W ksiazce procz detektywistycznego watku, dowiemy sie troche o historii miasta, poznamy legende o syrence i kilka turystycznych miejscowek. Mikolaj jest wielkim fanem tych ksiazek!

A o Basiach pisac nie trzeba, bo ilez mozna o nich pisac dobrych slow? Sa swietne! Tyle.


Detektyw Mis Zbys na tropie. Kosmos to za malo (Autor: Maciej Jasinski, Wyd.Kultura Gniewu)/ Zmyslacz  (Autor: Eliza Piotrowska, Wyd. Muza S.A.)/ O kroliku, ktory chce zasnac (Autor: , Wyd. Sonia Draga)/ Gdy pada deszcz. Przejscie (Autor: Zofia Stanecka, Wyd. Egmont Polska)/ Latajacy Smerf (Autor: Peyo, Wyd. Egmont Polska)

Z tej piatki absolutnym zwyciezca okazaly sie smerfy, ale nie byle jakie, bo w komiksowej wersji. "Latajacy Smerf" byl rewelacyjny! Przeczytalismy go jednym tchem na parkowej lawce od razu po wyjsciu z biblioteki. To zdecydowanie nie ostatni komiks z tej serii, ktory u nas zagoscil. Ta ksiazka rozsmieszy Was do lez! Polecamy i to bardzo, tymbardziej, ze teraz Smerfy przezywaja ostatnio swoja druga mlodosc.

Ciekawa bylam ksiazki "O kroliku, ktory chce zasnac", ktora uzyskala status swiatowego bestsellera. I co? Troche mnie rozczarowala. To niewatpliwie ksiazka inna niz wszystkie, ktora nalezy czytac stosujac sie do wskazowek autora. To ksiazka pelna psychologicznych sztuczek, ktore maja pomoc dziecku sie wyciszyc i zasnac. Poza niezrecznosciami jezykowymi, ktorych w opowiadaniu jest dosc sporo, wszechobecnym slowem "juz", ktore mnie troche draznio i ilustracjami, ktorych dziecko ma nie ogladac (po kija je tam umieszczali???) ksiazke jest znosna.
Jestescie ciekawi czy Mikolaj zasnal? Nie, ale musze przyznac, ze zaczal ziewac, a to juz cos.

"Zmyslacz" to madra ksiazka, na pewno warta uwagi i kolejna (!!!), ktorej bohaterem jest dziecko wychowywane przez jednego z rodzicow. Opowiada o Pawle, ktory wymysla nieprawdopodobne historie o swoim tacie- superbohaterze .
Pewnego dnia koledzy z klasy przylapuja go na zmyslaniu. Fikcja rowniez okazuje sie byc tata, ktorego Pawel nie ma. Od tamtej pory chlopiec zamyka sie w sobie, a w klasie robi sie nudno. Co sie dzialo dalej, nie zdradze, dodam tylko, ze ksiazka dobrze sie konczy.

"Detektyw Mis Zbys na tropie. Kosmos to za malo" to zabawny komiks opisujacy przygody pary detektywow. Po komiksie ze smerfami, ten wydal nam sie taki jakis ubogi.

"Gdy pada deszcz. Przejscie"- krotka, ale interesujaca fantastyczna opowiesc o malej Gai, ktora pewnego dnia, razem z swoja sasiadka- elfia krolowa wybiera sie do magicznej krainy. Piekne ilustracje!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...