Bywa, ze jestem
zazdrosna.
Tak naturalnie, zdrowo i po ludzku.
Nie jest to uczucie prymitywne, a raczej motywujace i inspirujace.
Zazdroszcze ludziom pieknie urzadzonych domow, wspanialych podrozy, odwagi, sprytu, wiedzy, a czasem nawet urody i figury. Z roznym skutkiem, ale staram sie by ta swiadomosc wlasnych niedostatkow dodawala mi energii do dzialania anizeli hamowala i destrukcyjnie zjadala od srodka.
Od kilku lat zazdroszcze jeszcze jednej rzeczy...
Rzeczy, ktora podczas pobytu w Polsce bardzo rzucila mi sie w oczy, a ktorej miec nie moge- bliskiego sasiedztwa rodzicow, ktorzy z checia zaopiekowaliby sie maluchem.
Zazdroszcze mamom pomocy ze strony babc czy dziadkow przy opiece nad dzieckiem. Zazdroszcze, ze maja czasami okazje spokojnie posprzatac w domu, zrobic zakupy, obiad, zlapac chwile dla siebie czy wyjsc wieczorem do kina wiedzac, ze ich pociecha pozostawiona jest w bezpiecznych rekach.
W Polsce widzialalam starsze panie spacerujace z wnukami, bawiace sie z nimi na placach zabaw czy robiace z nimi zakupy. Widzialam i zazdroscilam…
… i nawet teraz przestac zazroscic nie potrafie, bo wiem ile bylabym wstanie dac czasami za taka godzinna pomoc.
Tak naturalnie, zdrowo i po ludzku.
Nie jest to uczucie prymitywne, a raczej motywujace i inspirujace.
Zazdroszcze ludziom pieknie urzadzonych domow, wspanialych podrozy, odwagi, sprytu, wiedzy, a czasem nawet urody i figury. Z roznym skutkiem, ale staram sie by ta swiadomosc wlasnych niedostatkow dodawala mi energii do dzialania anizeli hamowala i destrukcyjnie zjadala od srodka.
Od kilku lat zazdroszcze jeszcze jednej rzeczy...
Rzeczy, ktora podczas pobytu w Polsce bardzo rzucila mi sie w oczy, a ktorej miec nie moge- bliskiego sasiedztwa rodzicow, ktorzy z checia zaopiekowaliby sie maluchem.
Zazdroszcze mamom pomocy ze strony babc czy dziadkow przy opiece nad dzieckiem. Zazdroszcze, ze maja czasami okazje spokojnie posprzatac w domu, zrobic zakupy, obiad, zlapac chwile dla siebie czy wyjsc wieczorem do kina wiedzac, ze ich pociecha pozostawiona jest w bezpiecznych rekach.
W Polsce widzialalam starsze panie spacerujace z wnukami, bawiace sie z nimi na placach zabaw czy robiace z nimi zakupy. Widzialam i zazdroscilam…
… i nawet teraz przestac zazroscic nie potrafie, bo wiem ile bylabym wstanie dac czasami za taka godzinna pomoc.
Na palcach dwoch rak moge zliczyc sytuacje od momentu narodzin Mikolaja, kiedy zostawilismy Go bez opieki mojej lub J.
Uwierzycie?
Dziesiec razy…
A wiekszosc tych absencji odbywala sie podczas synowego snu i kazda z nich dokladnie pamietam...
W parze z ta matczyna, niepoprawna zazdroscia idzie tez poczucie dumy, ze dajemy rade... ze przez te kilka ostatnich lat niejednokrotnie trzeba bylo sie sporo nagimnastykowac, aby ulozyc sobie zycie w trojke...
Czasem tylko zal mi Miksona, ze tak rzadko widzi swoich dziadkow...
To musi być bardzo trudne... macierzyństwo bez pomocy dziadków. Ja sobie nie wyobrażam braku wsparcia moich rodziców... Dlatego, podziwiam, chylę czoła, kłaniam się... Serio, jesteś Super Bohaterką :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuje za Twoje slowa. To naprawde mile przeczytac cos tak milego.
UsuńRodzicielstwo bez dziadkow czasami jest trudne, ale jak sie nie ma porownania do takiego gdzie mozna liczyc na pomoc z zewnatrz to w sumie nie narzeka sie zbyt czesto.... tylko czasami zazdrosci, jak sie popatrzy na inne maluszki ;)
Pozdrawiam cieplo!
Kochana ja tez około 10 razy w tym 3 razy do szpitala jak byłam w ciąży, 2 razy do kina dzięki mojej siostrzenicy, reszta w Pl
OdpowiedzUsuńWidzisz gdybyśmy miały mamę tuż za rogiem to byśmy nie doceniały, a tak to "wielkie wyjścia" mamy... ;-) dzieci w 100% wychowywane przez nas, cała odpowiedzialność na nas spoczywa ;-)
Tak serio tez tęsknieę za tym, w dodatku moje dzieci mają tyle kochanych cioć i wujków eh... szkoda gadać :(
ps. chcesz namiar na kubek, pół ceny chyba jeszcze mają.
Aj, kochana Ty to zawsze chyba bedziesz mnie rozumiec, bo plyniemy tym samym statkiem...
Usuń100% powiadasz.... to teraz zaczynam sie martwic ;) Mam nadzieje, ze cos dobrego wyrosnie z naszego Miko :)
PS. dawaj te namiary!
https://www3.snapfish.co.uk/snapfishuk/photo-gifts/store/otsc=IAD/otsi=20141004_UK_100_print_bundle
Usuńteraz mają 40% na kartki świąteczne... co Ty na to :-)
50% na wszystko było do 1paźdz. ale... pewnie będzie jeszcze nie raz zniżka, forma sprawdzona przezemnie, masę zdjęc wydrukowałam też u nich, kalendarze, plakaty... warto czekać na przeceny, a i fotobooki też robilam :)
O Mika to ja by,m się nie martwiła - świetny facet rośnie!
ps. chodzi Mikołaj do przedszkola ? my mamy 2 tyg. przerwy, Maja zakatarzona na maksa, zreszta młody tez... jesień... super:(
Dzieki za namiar! Bede w takim razie sledzila stronke i czekala na okazje :)
UsuńPS Nie, nie chodzi. Mial pojsc po naszym powrocie z Polski, ale nie zdecydowalismy sie na przedszkole, w ktorym robilismy wczesniej zwiady....
Po pierwsze, nie mieli kamerki dzieki ktroej moglibysmy podpatrywac co tam Miko wyrabia i po drugie dziwny nam sie wydal fakt, ze w czasie, kiedy wszytskie przedskzola sa zatloczone, ono mialo miejsca nawet na caly etat...
Takze nadal sie rozgladamy za tym "idealnym" ;)
Co do Mai- Brawo! Dzielna dziewczynka! Maja uczyla sie angielskiego zanim poszla do przedszkola? Jak jej sie podoba?
Podoba jej się bardzo, o dziwo czuje się tam jak ryba w wodzie- bynajmniej do tej pory. Podstawowe zwroty jej przyswajalismy, Maja dużo rozumie, gorzej z mową, powtarza chetnie wiec jest światełko w tunelu ;-) Do tego dwa razy w tyg. ma staz dziewczyna - dobrze zna Polski.
UsuńGrupa Majki liczy 10 dzieci w tym 6 to polskie, troche kiepsko jeśli chodzi o naukę ang. zobaczymy jak to bedzie dalej ...
Z waszym przedszkolem faktycznie dziwnie ... trzymam kciuki za znalezienie tego idealnego :*
A ja mam mamę 100 km ode mnie, pracującą jeszcze i niestety też rzadko się widzimy. Natalka ma teraz 3 latka i tylko jeden raz zdarzyło mi się, ze nie byłam w domu na noc, zawsze jest z nami i wszędzie. Też marzę, żeby mamę mieć pod ręką, namawiam swoją, że jak już skończy pracę, żeby przeprowadziła się do mojego miasta ;)
OdpowiedzUsuńMikolaj jak na razie samotnej nocki (beze mnie i J) nie ma na swoim koncie, ale kiedys i na taka przyjdzie czas. Nasze "wyjscia" zwykle trwaly do godziny, dwoch.... wiec jakby to wszytsko zliczyc nie ma tego za duzo... A szkoda. Przydalaby sie nam tutaj jakas zaufana osoba.
Usuńdo mnie prywieź Mikołajka :-) szkoda że tak daleko mieszkamy :(
UsuńGdybysmy mieszkaly troche blizej od siebie, pewnie wpraszalibysmy sie do Was obowiazkowo raz w tygodniu! :)
UsuńZazdrość naprawdę może wszystko zniszczyć :(
OdpowiedzUsuńTo zalezy jak sie taka zazdrosc odbiera, bo wcale nie musi oznaczac ona od razu negatywnej emocji. Moze byc inspirujaca, zachecajaca do dzialania, a moze byc i chora, zwana zawiscia do ktorej mi daleko.
Usuńrozumiem :* powiem Ci tylko, że to też czasem plus bo wychowujesz dziecko totalnie jak cchesz i nikt Ci się nie wtrynia w paradę:) my też od urodzenia chłopców bez dziadków żyjemy i czzasem brakuje - baaardzo. Szczególnie jak ja lub M jesteśmy chorzy a dziećmi trzeba się przecież zająć. No cóż samo życie:)
OdpowiedzUsuńPodczas choroby napewno przydalaby sie jakas pomoc... U nas tez w chwilach kiedy wyskakuje nam cos nieplanowanego do zrobienia... nie mamy, gdzie podrzucic Mlodego, wiec zwykle jeden z nas bierze kilka godzin wolnego w pracy, by drugi mogl isc np na spotkanie w swojej pracy.
UsuńA z tym wtrynianiem to masz racje ;)