piątek, 28 czerwca 2013

Nie chce byc paczakiem!

Troche przygnieciona do sciany przez Emme (bo znowu przeszlo mi przez mysl, zeby publikacje posta odlozyc na pozniej) zaczynam odlicznie...
Trzy dwa jeden zero... START!
Zwarta i gotowa od dzisiaj bede walczyc o nizsze wartosci na wadze, mniej centymetrow w biodrach i talii oraz lepsze samopoczucie.
Mam dosc widoku mufiny po zapieciu spodni i wyrzutow sumienia, ze nic z tym nie robie. 
Czuje sie jak drozdzowy paczek... 
Szykowalam sie do tego startu juz jakis czas, ale zawsze odkladalam to na jutro... i tak od kilku dobrych tygodni. Widocznie musze to gdzies zapisac...

Moje przykazania:
  • Cwicze! 16 minut to minimum jakie musze wycwiczyc kazdego dnia przez nastepne 4.5 tygodnia. Jesli kondycja i czas pozwoli cwicze 24minut. Cwiczenia na brzuch, dupsko i ewentualnie nogi. Filmiki troche old school'owe, ale cwiczenia bardzo polecam. Kilka lat temu zrobilam sobie taki 2-miesieczny trening i po nim cialo wygladalo naprawde fajnie, no i samopoczucie rewelacyjne.
  • Raz w tygodniu, dla odmulenia cwiczenia ABS moge zastepic minimum 30 minutowa gra na kinekcie- Sport lub Dance.
  • Nie jem po 19 wieczorem! Nie i koniec!!! Nawet jesli J. przygotuje cos naprawde wypasionego co bedzie kusic zapachem, zostawiam to na nastepny dzien lub biore do pracy.
  • Pije wode! Minimum 2l dziennie. Z tym nie powinno byc wiekszego problemu, bo teraz mniej wiecej wypijam 1.5-2l + inne napoje (herba, soki).
  • Zero, powtorze zeby bylo to dla mnie bardziej zrozumiale... Kamila ZERO czekoladowych batonow w pracy! ZERO! Zrozumiane?
  • Lunche do pracy zabieram z domu! Przygotowuje sobie nieograniczone ilosci salatek lub patrz punkt 2! Koniec z jadaniem na miescie= wiecej w portfelu + zdrowszy czlowiek!
  • Jesli uda mi sie zrzucic 5 kilogramow do konca lipca, w nagrode kupuje sobie nowy portfel/kwiecista sukienke/torebke/perfum Marc Jacobs’a*. Nie informuje publicznie o moich postepach, ale jesli na poczatku sierpnia pochwale sie jedna z wyzej wspomnianych rzeczy, bedziecie mogly mi zaczac gratulowac. Jesli nie uda sie osiagnac zmierzonego celu, cwiczenia kontynuuje przez nastepny miesiac.
    To by bylo na tyle.

    Nie chce katowac sie zadnymi z diet, bo to nie dla mnie- efekty jojo i milosc do jedzenia skutecznie mnie zniechecaja. Musze skupic sie na wyeliminowaniu kilku nawykow w moim sposobie odzywiania, ktore wcale mi nie sa tak bardzo potrzebne do szczescia. Batony w pracy z reguly traktuje jako zapychacze przedlunchowe, a przeciez wystarczy zjesc sniadanie z rana (na ktore zwykle nie mam czasu), a wtedy do lunchu spokojnie sie wytrzyma. Salatka w pracy tez nie jest zla, bo szczerze mowiac juz mam dosc tego jadania na zewnatrz. Mysle, ze najciezszy do zrealizowania bedzie punkt 3, ale dam rade! 

    Akcja “trening- nie chce byc paczkiem” rozpoczeta!
    Ktos ma ochote sie przylaczyc? Razem bedzie razniej!

    *niepotrzebne skreslic

    środa, 26 czerwca 2013

    13 vs My

    Bywa u nas tak, ze latem w ciagu dnia mamy 13 stopni Celcjusza, a bywa i tak, choc szczerze przyznam, ze juz rzadziej (w tym roku jeszcze sie nie zdarzylo), gdy slupek rteci podnosi sie do 23 kresek. Gdy mamy do czynienia z sytuacja druga, wszyscy zacieszamy mordeczki i wybywamy tam, gdzie pieprz rosnie by jak najaktywniej spedzic ten czas.
    Z ta trzynastka na termometrze tez niestety musimy jakos sobie radzic.
    Z malym Ludzikiem uzaleznionym od spacerow bywa czasami ciezko.
    Matka staje na rzesach, by dziecku atrakcji dostarczyc ale ostatnimi czasy nawet w pochmurny dzien aktywnosc dziecku zapewnila.
    Jak wiadomo w macierzynstwie pierwszych razow nie brakuje.
    Pierwszy staly posilek, pierwszy zabek, pierwszy krok itd....
    Nasz pierwszy raz na bawialni mial miejsce w zeszlym tygodniu, a jak bylo?
    No BOSKO bylo!
    Mikus 3 godziny biegal jak szalony...a ja za Nim i mi tez sie podobalo!
    Wrocimy tam jeszcze...i to szybciej niz mozna bylo sie tego spodziewac.



    A Wy odwiedzacie czesto tego typu miejsca czy raczej omijacie szerokim lukiem?

    wtorek, 25 czerwca 2013

    Anegdoty o bystrym Gadatku

    Ostatnie tygodnie to wielki przelom w rozwoju Mikusiowej mowy.
    Mowi On coraz plynniej, wyrazniej i poprawniej, a zdania ktore buduje skladaja sie nawet z 4 slow! 
    Mik podsluchuje nas i slucha gdy z nim rozmawiamy.
    Lyka prawie kazde nowe slowo w tempie blyskawicznym i co najwazniejsze nie powtarza ich bezmyslnie tylko najpierw pyta “cio to”, a my staramy sie jak najprosciej wytlumaczyc mu znaczenie.
    I tak w zeszlym tygodniu utknelismy w korku. Rzucilam bez zastanowienia, ze to skandal by tak korkowaly sie ulice.
    Na to Mik: A cio to skandal?
    Mama: Misiu skandal jest wtedy, kiedy staje sie cos niedobrego co zaskakuje ludzi, ktorzy pozniej zaczynaja sie bulwersowac.
    Na przyklad ostatnio wybuchl skandal w Rosji, bo okazalo sie, ze prezydent ma dwie Panie.....
    Tata: No wez, nie mow mu o tym. Inaczej trzeba mu to wytlumaczyc.
    Mama: hmm... Tatus, to wytlumacz Mikusiowi co to jest skandal.
    Tata: Mikus, skandal to pierwszy album Molesty.
    No wlasnie, czasem Miko pewnie zaluje, ze spytal “Cio to?”, bo po naszych probach tlumaczenia jest chyba bardziej zdezorientowany niz przed zadaniem pytania.
    Czasami Mlody nie jest pewien czy slowko, ktore powiedzial naprawde istnieje, wtedy z lekkim usmieszkiem pyta sam siebie lub nas:
    “xyz”? A cio to “xyz”? Nie wie cio to “xyz”. Mama/Tata cio to “xyz”?
    Nauczyl sie tez mowic prosze- “posze” i rewelacyjnie potrafi wyczuc sytuacje kiedy powinien go uzyc (kiedy cos podaje i kiedy o cos prosi).

    Mikolajowy slownik rozrasta sie w tempie blyskawicznym, a co najciekawsze rozrasta sie tak samo szybko w jezyku polskim jak i angielskim. Najwiecej slowek poznaje z piosenek. Ma kilka swoich ulubionych, ale na dzien dzisiejszy Jego numerem jeden jest ta nizej, ktorej potrafi zaspiewac wiekszosc slowek z konca wersow: ocean, sea, to me etc. Oczywiscie zwykle pyta o znaczenie tych slowek, wiec mozna sie tylko domyslac, ze Brzdac chce wiedziec o czym spiewa.


    Nauka angielskich slowek odbywa sie rowniez w zyciu codziennym, np podczas robienia zakupow w markecie.
    Jakis czas temu pojechalam tam z Mlodym. Na naszej drodze nagle pojawila sie Pani z wozkiem sklepowym i o malo nie doszlo do zderzenia.
    Z usmiechem wymienilysmy sie porozumiewawczym “Sorry” i poszlismy dalej.
    Mik podlapal owe sorry i przez nastepne pol godziny kazdej mijanej osobie wykrzykiwal sorry coby napewno uslyszala.
    Popoludniu wyszlismy na spacer.
    Po chodniku, na przeciwko szlo dwoch miesniakow. Miko stanal na srodku i ani rusz.
    Aby nas ominac, musieli wejsc na trawnik. Pogodnie zagadali do Mlodego, ale ten nie skomentowal milej zaczepki...
    Jak juz przeszli, Miko obrocil sie i glosno krzyknal w ich strone: “Sorry Pany!”
    I tak sobie soruje juz dobre kilka tygodni.
    Zna tez pare innych slowek: jumping, monkey, swish, thank you, cheers itd.
    O tym, ze zna cheers dowiedzialam sie przy okazji kapieli Pierworodnego. Podawalam mu do wanny zabawke, a On do mnie “kis”, pytam co to “kis”, a On, ze dzieki. Miko “kisem” obdarowuje tez kazdego z kasjerow podczas regulowania rachunku przy kasie.
    Oczywiscie jesli ktokolwiek zapyta co oznacza ktores ze slowek, Miko tlumaczy na polski.

    Nasze spacery rowniez zmienily troche wymiar.
    Nie jest to gonitwa za dzikiem wypuszczonym na wolnosc, ale jedna wielka dyskusja na temat tego co widzimy dookola.
    Rozmawiamy o wszystkim: o tym, ze teraz idziemy po plytach chodnikowych, a wczesniej byl to beton; ze ten dom ma otwarte drzwi a inny nie itd.
    Nie omieszka tez skomentowac samochodow, ktore wpadna mu w oko lub poinformowac o tym czy mijajacy nas przechodzien mial w sobie cos charakterystycznego.
    Zaczal tez byc bardzo ciekawy nowych miejsc. Zaczal rozumiec, ze funkcje budynkow roznia sie dosc znacznie bo przeciez w domu mieszka Pan lub Pani, w sklepie kupuje sie mniam mniam, na stacji benzynowej tankuje samochod, a w Kosciele...
    No wlasnie... Kilka tygodni temu odbywal sie kiermasz wszelkich handmejdowych tworow w podbliskim Kosciele (tak tak, tutaj w UK procz odprawiania nabozenstw, wykorzystywane sa rowniez do innych celow). Zabralam tam Mlodego by i On nacieszyl swe oczy tymi cudownosciami.
    Tydzien pozniej przechodzac obok, Mik zauwazyl ze drzwi do Kosciola sa otwarte i migiem wparowal do srodka, a tam odbywaly sie akurat malarskie warsztaty. Stanal sobie po srodku sztalug, skomentowal odpwowiednio, ze “Pany” maja farby i chcial tam zostac. Po jakims czasie sytuacja sie powtorzyla,  tyle ze po wejsciu do srodka Mlody natknal sie na Pastora, ale dla Niego byl to Jezus. Od tamtej pory, na pytanie kto mieszka w Kosciele, odpowiada “Pan Jezus”, a jesli ktokolwiek zapyta czy widzial Pana Jezusa, odpowiada z przekonaniem, ze tak.
    A jakby ktos nie wiedzial, to w szkole dzieci sie ucza!
    Jedno z przedszkoli na naszej dzielnicy organizowalo festyn, na ktorym szalelismy razem z Mikusiem.
    Bylo mnostwo dzieci i calkiem nieznany (czyt. lepszy od tych znanych) plac zabaw, na ktorym spedzilismy wiekszosc czasu.
    Na pytanie, gdzie jest Miko, odpowiedzial: Kole. (szkole)
    A co robil? Mik Uciesz.
    A Miko chce tutaj przychodzic codziennie? Tak!
    Ach, jaka szkoda, ze za kilka lat juz tak pozytywnie o szkole nie bedzie myslal...

    Jak widac, z takim malym poliglota nie da sie nudzic.
    Nie da sie tez ukryc, ze dzien u Jego boku dostarcza naprawde wiele wrazen.
    Wasze gadatki tez takie szalone jak nasz?


    PS 1. Zanim zaczne przygotowywac nastepny post z serii tych psychologicznych, zapytam Was o czym chcialybyscie przeczytac:
    -       O poczuciu wartosci u dziecka i rodzicow + test
    -       O tym jak przygotowac maluchy na przyjscie na swiat nowego czlonka rodziny
    -       O charakterystyce rozwoju mowy
    -       O koszmarach nocnych u maluchow

    PS 2. Zagladajcie do nas! Aby nie bylo zbyt nudno, juz niedlugo bedziemy miec dla Was ksiazkowo-filmowa niespodzianke z pingwinkiem w tle!
    PS 3. Ktos dotarl do konca? ;)

    poniedziałek, 24 czerwca 2013

    Ceramicznie Artystycznie

    Jest takie ciekawe miejsce u nas na dzielnicy, ktore moglabym zarekomendowac kazdemu bez wyjatku. To miejsce magiczne, bo po przekroczeniu jego progu nawet pochmurny dzien wydaje sie nie byc tak ponury jak zwykle.
    Mala niepozorna pracownia wewnatrz oferujaca ogrom atrakcji kusila mnie juz od dawna i nie moglam doczekac sie momentu, kiedy zaprowadze tam Mikusia.
    W srodku blekitne sciany, kolorowe ceraty z wzorami "polka dot", piec do wypalania ceramiki i mnostwo usmiechnietych malych artystow ze smykalka do malowania farbami.
    Dzien Ojca stal sie okazja do jego pierwszych odwiedzin.
    Miko od razu poczul sie jak w domu. Z mama wybieral kubek, ktory mial malowac.
    Pozniej kolory farb, pedzle, pojemniczki, stemple, cuda wianki... i zaczal dekorowanie tatowego kubka.
    Atrakcja dla Mlodego powiadam Wam przednia, w koncu nie codziennie mama pozwala malowac po zastawie stolowej! Kubek wyszedl bosko, zreszta nie omieszkam pochwalic sie Mikusiowym tworem juz wkrotce. Wkrotce, bo jak sie pozniej okazalo, kubeczek bedzie wypalany troche pozniej i na odbior dopiero musimy sie stawic w tym tygodniu co za tym idzie nasz plan na Dzien Ojca padl w gruzach...
    Takze Mikus zamiast wreczac Tacie uroczyscie udekorowany przez siebie kubek, czestowal tate czekoladowymi ciasteczkami, ktore zrobilismy z samego rana i pieknie spiewal Sto Lat!




    A popoludniu cala trojka wybralismy sie do muzeum techniki.
    Byly ciuchcie parowe, maszyny, pierwsze komputery i odwiedziny historycznych podziemi Manchesteru.

    piątek, 21 czerwca 2013

    ZIELONY KONKURS - Podsumowanie + Wyniki

    Chyba wiekszosc z nas ma pozytywny stosunek do ekologii co naprawde cieszy, ale niestety nie kazdy z nas przeklada to na swoje zachowanie. Nie bede Wam tutaj pisala bajek na temat tego jaka jestem EKO, bo bylaby to nieprawda i przyznam szczerze, ze jeszcze kilka lat temu nie przykladam zbyt duzej wagi do tego jakie zarowki swieca mi u sufitu, bo wazniejszy dla mnie byl fakt, ze w ogole cos swieci. Do pewnego momentu nawet pojecie energooszczednosci przy projektowaniu budynkow bylo mi duzo blizsze anizeli w zyciu codziennym aczkolwiek chyba nigdy nie bylam 100% ignorantka w tej dziedzinie.
    Z biegiem lat zaczelam dostrzegac profity plynace z eko oszczedzania w postaci nizszych rachunkow za energie i przede wszystkim to stalo sie impulsem do naszej domowej energooszczednosci.

    Odkad pamietam, w moim rodzinnym domu rodzice stawiali nacisk na to by wylaczac swiatlo po wyjsciu z pomieszczenia i tak jak oni staram sie wpoic te dobre nawyki mojemu Synkowi, choc na chwile obecna ciezko nauczyc dziecko wylaczania swiatla, gdy wylaczniki sa zbyt wysoko i Brzdac nie ma do nich zasiegu.

    W UK zadanie z wylaczaniem niepotrzebnych sprzetow z gniazdek mamy troche ulatwione, bowiem nie musimy wcale ich wyciagac, a wystarczy wcisnac pstryczek, ktory znajduje sie obok gniazdka. Ten manewr moj maly Brzdac ma obcykany znakomicie i nawet jesli komus zdarzy sie go nie wylaczyc, Mlody z wielka satysfakcja robi to za nas. Jak podaje WWF wylaczenie polowy urzadzen pozwoliloby ograniczyc emitowane dwutlenku wegla do atmosfery o 1mln ton w skali roku, takze ta zabawa jest naprawde warta naszego poswiecenia!

    Staram sie rowniez zwracac uwage na klase energooszczednosci przy zakupie nowych sprzetow AGD. Dla tych, ktorzy sie nie orientuja wspomne, ze najlepiej wybierac urzadzenia o wysokiej klasie np A, A+, A++ oraz A+++. Ta ostatnia i najlepsza moze sie pochwalic sprzet  marki BOSH, ktory oznaczony jest Green Technology Inside.

    Podsumowujac, zyje tak by nie truc srodowiska i nie marnowac energii, a tym samym staram sie dawac mojemu dziecku dobry przyklad.
    Mysle, ze to najskuteczniejsza i najmniej bolesna metoda nauki, ktora stosujemy w zyciu.


    A teraz pora na wyniki.
    Ciezko mi bylo wylonic te najlepsze pomysly... oj ciezko...
    Jakbym mogla, nagrodzilabym Was wszystkich... 
    Zestaw piankowego rycerza Zielonego Krolestwa oraz kubek do malowania otrzymuja:






    Zwyciezcom gratuluje i prosze o przeslanie swojego adresu na maila sanara4@wp.pl
    Wszystkim dziekuje za wspolna zabawe!

    czwartek, 20 czerwca 2013

    Refleksyjnie

    Z rana, na przystanku tramwajowym spieszacy sie ludzie unikaja spojrzen.
    Ubrani w wiekszosci w eleganckie mundurki swoja aktywnosc ograniczaja jedynie do porannego przegladania internetu w telefonie.
    Ci bardziej old fashion, ktorych mozna zliczyc na palcach jednej reki trzymaja w rekach ksiazke, niekiedy gazete.

    A ja patrze na tych ludzi. 
    Lubie obserwowac...

    Zastanawiam sie w jak blyskawicznym tempie ten swiat sie zmienia.
    Niewiadomo kiedy na ziemi stworzylismy sobie male getto, w ktorym chcac nie chcac musimy egzystowac.
    Pozwalamy na monitorowanie swojego zycia przez wielkie koncerny, ktore analizujac nasze poczynania w internecie ustalaja nasz profil i szufladkuja w odpowiednie miejsca.
    Troche przypomina mi to jedno wielkie ludzkie zoo, ktore z kazdym dniem coraz smielej ograbia nas z prywatnosci.

    Zyjemy szybciej, budujemy wyzej, odnosimy sukcesy w medycynie, straszymy sie bronia atomowa, rzadziej pomagamy, rzadziej sie angazujemy... 
    Zrobilismy sie wygodni i leniwi.

    Kobiety wywalczyly sobie rownouprawnienie, ale mimo to burza sie, gdy osobnik plci przeciwnej nie przepusci ich w drzwiach.
    Krolow zamienilismy na politykow, na ktorych tylko narzekamy, a role rycerza calkowice wyeliminowalismy z zycia bo po co komu oni potrzebni. Sredniowieczne wartosci staly sie niemodne.
    W koncu wtedy swiatem rzadzili ludzie, teraz rzadzi pieniadz.
    Wymyslilismy sobie ekonomie, ktora wyraznie okreslila nasze miejsce w szeregach.
    Jak stado szaranczy w pogoni za pieniadzem bez zastanowienia scigamy sie o lepszy byt...

    Wszystko powoli staje sie takie bezrefleksyjne...

    Stalismy sie wiezniami telefonow komorkowych, ktorzy maja coraz mniej okazji do tego by sie zatrzymac i zastanowic kim tak naprawde jestesmy? A przeciez jeszcze 15 lat temu rzadko kto byl w posiadaniu tej smyczy...
    W sumie taka nieswiadomosc jest duzo latwiejsza...
    ...

    Kilka minut po 9 rano wciskam przycisk windy.
    Po paru sekundach jestem juz na 8 pietrze.
    Wlaczam komputer i witam ponownie uczestnikow tego ludzkiego wyscigu, w ktorym mam “przyjemnosc” brac udzial.

    wtorek, 18 czerwca 2013

    Ciach ciach

    Z wielka przykroscia informujemy fanow Mikolajowych loczkow, ze sobotni wpis byl ostatnia okazja do zachwytu nad Jego puszysta czuprynka.
    Wczoraj, w godzinach wieczornych przyszedl moment, w ktorym Mik posadzony zostal w swoim krzesle, a matka chwycila w lewa reke narzedzie, ktore zmienilo naszego Papa Dance w jednego z Zmiennikow z kultowego serialu Staszka Barei .

    Balam sie tej chwili, bo wiedzialam jak Mlody reaguje na obcinanie grzywki czy mycie glowy, ktore zwykle konczy sie placzem.
    Wczesniej nie mialam zadnego parcia na strzyzenie Mikowych wloskow, bo nie sprawialy one zbyt wielkich problemow. Jednak wraz z przyjsciem cieplejszych dni, coraz ciezej bylo nam je okielznac. 
    Dzidz sie pocil, a anielskie wloski plataly...   
    O wizycie u fryzjera nie bylo nawet mowy (Miko boi sie suszarki do wlosow), wiec trzeba bylo wziac sprawe, a wlasciwie wlosy w swoje rece.

    Ku mojemu zaskoczeniu, Mikus wpatrzony w bajke bez wiekszych problemow poddal sie calemu procesowi.
    Troche powalczylam przy okazji skracania grzywki, ale zdobyta wczesniej praktyka pozwolila mi na ukonczenie calej akcji sukcesem.

    Panie i Panowie, oto nasz nowy MIK! 


    Ciekawostka:
    Włosy, w przeciwieństwie do angielskiego trawnika, nie wzmacniają się poprzez częste i regularne strzyżenie. Podcinanie usuwa rozdwojone końcówki i sprawia, że włosy lepiej się układają, ale ich ilość i jakość jest uzależniona przede wszystkim od genów.
    Zrodlo 

    PS: Przypominam o naszym zielonym konkursie! Jutro ostatni dzien zgloszen.

    sobota, 15 czerwca 2013

    Moj jest ten kawalek podlogi

    Chyba kazdy maluch marzy o wlasnym kawalku podlogi, czterech scianach i dachu.
    U nas Mikolaj juz od dobrych kilku miesiecy kombinowal z roznorakimi domkami.
    Najczesciej budowane byly one przez starszyzne z wykorzystaniem koca/przescieradla i krzesel, badz tez dzieciecego lozeczka. Niekiedy sam Miko wykazywal sie spora kreatywnoscia i lokum "budowal" sobie sam, na przyklad pod kaldra na rodzicielskim lozku.
    Ale przyszedl taki dzien, kiedy i Jego niecaly metr kwadratowy skradl kawalek naszej podlogi.
    Radosc Mikolaja nie do opisania!
    Tekturowa chatka to nie tylko miejsce, w ktorym nasz Brzdac bawi sie i chowa, ale rowniez wlasnorecznie przyozdobia i urzadza w srodku.
    Od wczoraj kolorujemy i tworzymy niepowtarzalne Mikolajowe M1. 
    Swietna zabawa zarowno dla dziecka jak i rodzicow!
    Mik wniebowziety!






    Pogoda nas nie rozpieszcza...
    Wrocila jesien, a z nia 14 stopni, deszcze i nieprzyjemne wiatry.
    Juz 4 dzien meczymy sie z takim paskudztwem za oknem, takze tekturowy domek pojawil sie w odpowiednim czasie, bo o dlugich spacerach to mozemy sobie tylko pomarzyc.
    Az ciezko uwierzyc, ze w przyszlym tygodniu zaczyna sie astronomiczne lato.

    środa, 12 czerwca 2013

    ZIELONO MI czyli pare slow o ENERGOOSZCZEDZANIU w Polsce + KONKURS dla Was!

    Ostatnie badania przeprowadzone przez Ministerstwo Srodowiska w 2011, dotyczace energooszczednosci pokazuja, ze dla wiekszosci respondentow zagadnienie to nie jest obce, a ponad polowa Polakow uwaza oszczedzanie energii za oszczedzanie pieniedzy. 
    A jak wygladaja statystyki?

    Mniej więcej co dziesiąta osoba przyznaje, że nie oszczędza energii. 
    Mężczyźni (13%) nie oszczędzają energii częściej niż kobiety (8%). 
    Co szczególnie niepokojące, również wśród osób najmłodszych, tj. do 29 lat, większy jest udział nieoszczędzających energii (19%). Oznacza to, że w młodszych grupach respondentów stosunkowo wiele osób nie ma wyrobionych odpowiednich nawyków. 

    70% gasi światła w nieużywanych pomieszczeniach, 53% stosuje energooszczędne źródła światła, 41% kupuje energooszczędne urządzenia AGD/RTV, a 40% uszczelnia okna. (...)

    W kwestii oszczędzania energii mieszkańcy miast częściej niż osoby ze wsi gaszą światła (73%; 64%); stosują energooszczędne źródła światła (56%; 47%) oraz kupują energooszczędne urządzenia (45%; 34%). Rzadziej uszczelniają okna (37%; 45%) czy poddają swoją nieruchomość termomodernizacji (15%; 21%). 

    A Wy macie swoje sprawdzone sposoby na wyrobienie odpowiednich nawyków energooszczedzania u swoich maluchow?
    Jesli tak, ZAPRASZAM WAS DO ZABAWY!

    Do wygrania jest 5 zestawow zawierajacych  
    Piankowy zestaw rycerza Zielonego Krolestwa oraz kubek do malowania.


    Wystarczy pod postem krotko odpowiedziec na pytanie:
    Jak najskuteczniej nauczyć swoje dziecko energooszczędności?
    Czas trwania konkursu to 7 dni (od 12 do 19 czerwca).
    21 czerwca wylonie zwyciezcow i opublikuje wszystkie zebrane pomysly.

    Licze na Wasza kreatywnosc!

    Zapraszam rowniez do odwiedzenia funpage marki BOSH na Facebook'u, na ktorym czekaja na Was inne konkursy.

    wtorek, 11 czerwca 2013

    Czytam...

    I polecam.
    Zielona wyspa widziana oczami polskich imigrantow.
    Szczera i prawdziwa, a czasami nawet wzrszajaca historia kilku mlodych i wyksztalconych Polakow emigrujacych do Wielkiej Brytanii w 2005 roku, czyli czasie kiedy i my stawialismy tutaj nasze pierwsze kroki.
    Warto siegnac po ta ksiazke...



    SECOND-RATE CITIZENS 
    OR 
    BRITAIN THROUGH THE EYES OF 
    POLISH IMMIGRANTS

    We moved to England for economic reasons. We are educated- each of us holding a degree awarded by a Polish university. Unfortunately, when we graduated, the situation on the Polish labour market had deteriorated dramatically, making it extremely difficult for us to obtain employment consistent with our training, and in some cases to get any job that would ensure a decent standard of living. At the time Polish newspapers began to run advertisements for various jobs and positions in the UK, as well as in Ireland, Norway and Sweden. In addition, Poland was frequently visited by representatives of foreign companies and institutions recruiting staff; and out of many different offers each of us, without consulting the others, chose the UK. This was because most Polish people believed that the British are open-minded, educated, tolerant and impeccably- mannered, and that Britain is a country where good employees are appreciated, and where every honest worker is recommendation do you need? Nevertheless, the decision to leave the home country was not easy for any of us; it entailed separation from family and friends, and the end of the life we had there. University degree hidden away in a drawer, each of us had to start a new life; even though we realized all too well that the beginnings might mean washing up in a restaurant or pub. Each of us knew English at a communicative level. We came from different parts of Poland and arrived in different British cities. We were confident that we would find what we were looking for on British soil. It was 2005. And soon after arrival each of us realized that not all of the Polish opinions about the British, or to be precise the English, as we had all arrived in England, were true. We have had many a bitter pill to swallow over these years and witnessed many bewildering situations which made us wonder how it was possible that Britain was still an economic power. Of course, leaving these aside, we have also had enjoyable experiences. This book is a summary of our observations, both positive and negative. We want to tell the reader about what hurt our feelings, what endeared us to the British, and also what we consider our success.

    Do kupienia na Amazonie.

    niedziela, 9 czerwca 2013

    Muzyka w zyciu dziecka

    O tym jak ogromny wplyw w procesie wychowawczo – dydaktycznym dziecka ma muzyka wspominalam juz kiedys przy okazji naszych kolysankowych opowiesci. Nie tylko odzialywuje ona na sfere poznawcza i emocjonalna, ktora w duzym stopniu decyduje o sukcesach i porazkach dzieci, ale rowniez sluzy celom terapeutycznym (istotnie wplywa na usuwanie defektow rozwojowych w sferze slchowej, ruchowej, wzrokowej czy mowy). Wspaniale wspomaga dziecieca potrzebe ekspresji i ksztalci wyobraznie oraz postawe tworcza. Wplywa na rozwoj myslenia, aktywizuje, a takze synchronizje prace umyslu i ciala.
    Jak widac muzyka jest niezastapiona i od pradawnych czasow uwazana byla za swoista wartosc w procesie wychowania czlowieka. Udowodniono, ze dzieci obcujace z muzyka latwiej pokonja trudnosci i szybciej sie rozwijaja.

    Wg badan, nasze dziecko osiagajac wiek 2 lat, zetknelo sie juz z wiekszoscia nam znanych stylow muzycznych, a jego uszy przesluchaly ponad tysiac godzin roznej muzyki.
    Wszechobecna melodia dopadala go wszedzie, poczawszy od muzyki w domu, kawiarni czy w sklepie, konczac na samochodowym odtwarzaczu. Naukowcy udowodnili, ze melodie sa latwiej przyswajane przez nasz mozg anizeli slowa. I jakby sie nad tym troche glebiej zastanowic, to prawda jest, ze wiekszosc z nas zna setki roznych piosenek na pamiec, ale niewiele z nas potrafi przytoczyc poezje, a czasami problemem dla nas jest doslowne powtorzenie dowcipu.
    Otwierajac przed dzieckiem bogaty swiat muzyki, starajmy sie dbac o to, by serwowana mu dieta muzyczna byla atrakcyjna i dostosowana do jego mozliwosci percepcyjnych. Zachecajmy rowniez maluchy do tanca, bo to ruch pomaga z niej czerpac bez przeszkod i odnajdywac wciaz nowe brzmienia, poruszajace nieznane dotad struny w jego sercu. Nie badzmy tez rozczarowani, gdy nasz 2-latek zacznie klaskac radosnie do piosenki, ktora potrafi wzruszyc nas do lez.
    Male dzieci nie zawsze potrafia zinterpretowac muzyki jako ponurej, bardziej czytelne sa dla nich uderzenia, szybsze odbierane sa jako szczesliwsze.
    Rodzaj muzyki, ktory lubi Twoje dziecko zalezy tylko i wylacznie od jego osobowosci.
    Ponoc introwestycy preferuja spokojna muzyke, ekstrawertycy siegaja czesciej po pop, a osoby poszukujace wciaz nowych wrazen hard rock.
    Tak jak dorosli, male dzieci wykorzystuja muzyke do regulowania swoich emocji: spokojna mzyka uspakaja, a taneczna ekscytuje. Isnieja biologiczne dowody na to, ze szybkie rytmy muzyki sa wstanie przyspieszyc prace serca i przyczynic sie do calkowitej relaksacji i odprezenia dziecka, a co za tym idzie uwolnienia hormonow dobrego samopoczucia. Najbardziej przystepny dla dziecka jest rytm dwumiarowy, tak jak dwumiarowe sa czynnosci fizjologiczne typu bicie serca, oddychanie czy chodzenie. Odpowiednio dobrana muzyka dziala na dziecko wyciszajaco, uspokaja je.

    Problem w tym, ze nie kazdy wie jaki tak naprawde rodzaj muzyki preferje nasz szkrab...
    Nizej znajdziecie wskazowki, jak sie tego dowiedziec...
    Przygotujmy sobie kilkanascie kawalkow muzycznych roznych stylow poczawszy od muzyki klasycznej konczac na metalu. Jesli nie posiadamy tak bogatej kolecji, youtube moze przyjsc z pomoca. Przez tydzien czasu puszczajmy wybrane kawalki i obserwujmy dziecko.

    - W jaki sposob dziecko reaguje na dany kawalek?
    - Czy porusza sie w rytm muzyki?
    - Czy poprawia mu sie nastroj?
    - Czy robi sie niegrzeczny, wyciszony, a moze bardziej gadatliwy?
    - Zapytajmy dziecko czy mu sie dany utwor podoba i czy chcialby go uslyszec jeszcze raz.

    Dzieci w wieku przedszkolnym zaczynaja preferowac pewne gatunki muzyki od innych. Znajomosc upodoban muzycznych naszego dziecka moze byc pomocna, gdy bedziemy chcieli je rozweselic lub uspokoic. 
    Zrodlo:
    "Child of Our Time" - Tessa Livingsote, Robert Winston 

    A to juz jeden z tych top utworow Mikolaja, ktore nawet placz potrafia zamienic w piekny usmiech.

    sobota, 8 czerwca 2013

    W ZOO

    Nasz niedoszly cel wyprawy z Dnia Dziecka mielismy okazje zrealizowac w miniony czwartek. Obiecalismy Mlodemy wtedy ZOO, ale masa samochodow na parkingach, kilometrowe kolejki do kas i duzy wiatr odstraszyly nas do tego stopnia, ze wyjechalismy stamtad tak szybko jak wjechalismy.
    W czwartek sprawa wygladala calkowiecie inaczej!
    Cudowana pogoda, brak tlumow ludzi- to jest to!
    To juz 3 wizyta Mikusia w ZOO. Jak na 2- letniego fascynata podrozy przystalo, Mik zwiedzal zwierzyniec z mapa w raczkach. Do grona Jego ulubionych zwierzakow naleza napewno zyrafy, slonie, malpki i pingwiny. Do tych ostatnich udalo nam sie trafic w porze karmienia, wiec bylo co ogladac. Mik podsumowal ich zachowanie jednym slowem: "dzikie", bo jak szalone rzucaly sie za sardynkami.
    Spedzilismy mega udany dzien!
    Warto bylo odlozyc ta atrakcje "na pozniej".

    Dzikie pingwiny


    Mik wyglada lwa


    PS U nas LATO pelna geba!

    niedziela, 2 czerwca 2013

    Weekendowo-marchewkowo-ogorkowo

    W sobote mialo byc ZOO, ale na widok zapelnionych trzech wielkich parkingow i szarych chmur zbierajacych sie nad zwierzyncem zrezygnowalismy z tej atrakcji i udalismy sie do najwiekszego lasu w naszych okolicach, jakim jest Delamere forest. Lubie to miejsce... Mik tez polubil i to bardzo.

    Od wczoraj chodzily za mna marchewkowe mufiny.
    Przypomnialam sobie o Mamie SynAlka, ktora kiedys publikowala przepis na te smakolyki.
    No i dzis z rana, z moim wiernym asystentem wzielismy sie do roboty.
    Mik probowal swoich sil przy tarciu marchewek, a ja mieszalam skladniki.
    Troszke zmodyfikowalam przepis i dodalam polowe curku zastepujac reszte rodzynkami.
    Dodalam tez wiecej marchwi i sode oczyszczona, bo nie mialam w domu proszku do pieczenia. 
    Wyszly naprawde SMACZNIE.
    Nawet J., ktory za bardzo za slodkim nie przepada stwierdzil, ze sa pyszne, takze polecam.
    Dziekujemy za przepis!



    A to juz nasze ogorki malosolne w 41-letnim sloiku!
    Wszyscy uwielbiamy i cierpliwie czekamy do jutra!!!

    No i powstal nieplanowany kulinarny post ;)
    Milego poniedzialku!
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...