poniedziałek, 29 lipca 2013

Taki z Niego cwany gosciu

Miejsce akcji: sklep, dzial z zabawkami.
Wypatruje jakiejs kreatywnej zabawki dla Mikolaja, podczas gdy On przyglada sie plastikowej zjezdzalni. W pewnym momencie znika za regalem i po kilku sekundach wychodzi z miotla w wersji mini. Podchodzi do mnie i mowi: "Mama psonta sklep telas".

Miejsce akcji: plac zabaw.
Mikolaj szaleje na zjezdzalni. Po kilkunastu zjazdach wola mnie bym tez skorzystala z tych parkowych dobrodziejstw. Tlumacze, ze to nie dla mnie, ze mama ma za duza dupke i sie nie zmiesci. Na to moj kochany Synek glosno wola: "Mama ma gluba dupke"

Miejsce akcji: mieszkanie.
Mikolaj wyrzucil z szuflady na podloge wszystkie reklamowki.
Prosze Go by posprzatal po sobie, bo jesli bedzie dalej tak szalal, to moze sie poslizgnac i przewrocic. Maly spryciarz podchodzi do Taty, pokazuje na balagan i mowi: "Tata popsonta kuknie"

Miejsce akcji: B&Q
Na dziale z zamkami do drzwi, Mikolajowi wlaczyla sie "demolka" i zaczal zrzucac klamki na podloge... W alejce pojawil sie facet z obslugi. Na jego widok wystraszony mowi: "sybko mama, uciekamy". Niczym Bonnie i Clyde...

"Mikojaj lobi djencie mamie"

niedziela, 28 lipca 2013

Namiotowe ABeCadlo

Wakacje pod namiotem? Jestem na tak! 
Dajcie nam tylko urlop, piekna pogode i juz nas nie ma!
Moda na urlopy na kempingach trwa. Coraz wiecej rodzin decyduje sie na tego typu wypoczynek i nie dziwie im sie, bo kazdy kto choc raz mial okazje poczuc magie namiotowego zycia, bedzie wiedzial na co sie szykowac. 
Wakacje pod namiotem to niezapomniana wyprawa nie tylko dla doroslych, ale i dzieci, o czym moglismy sie przekonac tydzien temu. To mozliwosc doswiadczenia czegos absolutnie unikalnego, czego nie da nam zakwaterowanie w wygodnym hotelu. To super alternatywa dla wypoczynku w drogich kurortach wczasowych, aczkolwiek przyznam szczerze, ze moja milosc do namiotow ma niewiele wspolnego z funduszami. Jest "cos" niesamowitego w mozliwosci cieszenia sie bliskoscia przyrody i to "cos" sprawia, ze z niecierpliwoscia czekamy na nastepna okazje do rozlozenia naszej Quechuy... 

Warunkiem udanych wakacji pod namiotem jest odpowiednie przygotowanie do nich, ktore my zwykle zaczynamy od google map, gdzie szukamy miejsca, w ktore chcielibysmy pojechac i dopiero potem rozpoczynamy poszukiwania pol namiotowych. Wiekszosc z nich ma strony internetowe i to dzieki nim orientujemy sie w regulach obowiazujacych na danym kempingu. 
Zwracamy uwage na zadrzewienie pola, gole pola odradzam kazdemu, nawet zagorzalym milosnikom letnich upalow! Rowniez istotny jest dla nas dystans od wczesniej obranego celu (morza/jeziora/gor/miasta), mozliwosc zaparkowania samochodu obok namiotu i informacja o najblizszym sklepie czy stacji benzynowej. Kempingi stricte imprezowe omijamy szerokim lukiem.

Jestesmy posiadaczami 3-osobowej Quechua, namiotu ktory idealnie sprawdzal sie na wyjazdach, kiedy jeszcze nie bylo z nami Mlodego. Mielismy sporo miejsca dla siebie i na bagaze. Namiot rozklada sie w kilka sekund i sklada tez dosc szybko, aczkolwiek przy tym manewrze praktyka jest jak najbardziej wskazana (kto ma quechue, wie o co biega ;) ). 
Ostatnia namiotowa przygoda dala nam jednak duzo do myslenia w tej kwestii. Nocka z kims malym uwielbiajacym krecic sie zgodnie ze wskazowkami zegara nie zawsze wszystkim wychodzi na zdrowie ;) Kemping z dwu-latkiem troche sie rozni od tych "samotnych" i byloby nam duzo latwiej gdybysmy posiadali tradycyjny namiot w ktorym mozna stanac i ktory posiada przedsionek na bagaze. Niskie namioty bezaltankowe typu igloo odradzam na rodzinne wyjazdy. 

Co zabieramy ze soba? Sporo. 
- gps lub komputer- przydaje sie w odnalezieniu najblizszego miasta/stacji benzynowej itp
- solidna, gruba folia do podlozenia pod namiot
- materac dmuchany, ewentualnie karimaty choc odradzam tak sztywne poslanie dla dziecka
- pompka z wtyczka do standardowego kontaktu i samochodowej zapalniczki
- mlotek- niezbedny do wbijania sledzi!
- spiwory: dla doroslych wiadomo- kazdy swoj model ulubiony posiada; dla dzieci polecam spiworki na ramiaczkach zapinane na zamek- u nas sprawdzil sie idealnie! Dla niemowlakow procz spiworka, proponuje wziac gondole od wozka.
- poduszki
- dodatkowy koc na chlodniejsze noce i do rozlozenia przed namiotem plus maly kocyk dla Malucha
- wozek, ewentualnie nosidlo! Mimo, ze dziecie juz ponad 2-letnie, wozek sie przydal przy zwiedzaniu okolicznych miasteczek. Dla Mikusia taki spacer bylby bardzo meczacy, a tak mial mozliwosc zaliczenia swojej drzemki w znajomym "wozie".
- sznurek i kilka klamerek, przydaje sie do powieszenia mokrych recznikow, recznika kuchennego czy malego prania. Na niektorych kempingach jest mozliwosc skorzystania z pralki za niewielkie pieniadze. Zdarza sie tez, ze jest suszarka, wiec mozna od razu wyciagac suche pranie.
- warto tez wziac ze soba jakis turystyczny stolik i krzesla, aczkolwiek my przejechalismy troche Europy bez tych cudow i koc nam w zupelnosci wystarczyl. W przypadku wakacji "mniej mobilnych", sprzet tego typu pewnie bylby przdatny. 
- jesli myslimy o dostepie do pradu, nie zapomnijmy wziac specjalnie przeznaczonego do tego kabla, ktorego mozna kupic np w decathlonie
- latarka i zestaw dodatkowych baterii. Dla maluchow baaaaaardzo polecam na ciemne wieczory latarki czolkowe lub takie malutkie rowerowe na przylepiec. My mamy ta druga, ktora Mikus mial zalozona na raczce jak sie sciemnialo. Dzieki temu wiedzielismy gdzie biega ten Dzik.
- pusty plecak lub torba, przydaje sie przy wszelkich przepakowywaniach
- mata do przewijania tez sie przydaje 
- worki na smieci
- duuuzo reklamowek jednorazowek, do brudnych ciuchow, ewentualnie mozna je wykorzystac na smieci zamiast workow
- zabawki dla dzieci- ulubiona ksiazeczka, pare samochodzikow i oczywiscie caly sprzet potrzebny na plaze- wiaterko, lopatki itp
- kolo dmuchane i rekawki do nauki plywania dla dziecka w przypadku urlopu nad morzem czy jeziorem
- przydaje sie mala butla z nakladka do postawienia garnka- taka wlasnie mielsmy w podrozy 2 lata temu. Nie gotowalismy wtedy zadnych obiadow, ale na jedym palniku udawalo nam sie z rana zawsze zagotowac wode na herbate i ewentualnie upichcic sniadanie. Starczalo w zupelnosci. Jesli jednak nastawiamy sie na przygotowywanie posilkow, polecam kuchenke 2-palnikowa.
- zapalki lub zapalniczke
- 2 garnuszki 
- jednorazowe talerze
- dobrze naostrzony noz
- sztucce i porcelanowe kubki- nie wyobrazam sobie picia porannej herbaty z plastiku - o zgrozo!
- przenosna lodowka turystyczna z zamrazanymi wkladami. Na wyjezdzie z Mikiem sie sprawdzila, na dluzszych polecam zainwestowac w takie podlaczane do zapalniczki samochodowej.
- recznik kuchenny i ewentualnie papierowe reczniki
- myjka i plyn do mycia naczyn 
- otwieracz do konserw  
- plastikowy pojemnik
- miska lub wiaderko tez moze okazac sie potrzebne
- jednorazowy grill lub przenosny grill z cala masa akcesorii potrzebnych do jego rozpalenia
- warto miec w samochocie zgrzewke wody mineralnej- nie zmarnuje sie ona napewno
- dla Maluchow polecam wziac wszelkie snaki pakowane w malych paczkach- chrupki, krakersy, wafle ryzowe, ciasteczka czy wafelki. Warto wziac tez soczki w kartonikach, gotowe sloiczkowe jedzenie i mleko modyfikowane w malych, gotowych do picia butelkach (mleko krowie w tak upalnej temperaturze po kilku godzinach by sie zepsulo). Sloiki przydadza sie na zabicie glodu, gdy jestesmy daleko od "cywilizacji".
- suchy sniadaniowy prowiant- jakas fasolke, chrupkie pieczywo czy konserwy miesne. 
- owoce! Te niepsujace sie zbyt szybko typu jablka, gruszki, winogrono czy jagody- w sam raz na deser dla Malucha
- APTECZKA, a w niej plastry, paracetamol, aspiryna, no-spa, termometr, nozyczki i woda utleniona
- preparaty przeciw komarom 
- kremy z filtrami: dla dzieci SPV 50, dla doroslych 15-20
- rolka papieru toaletowego
- chusteczki nawilzane (nawet jesli dziecko jest juz odpieluszkowane), krem do pupy i opakowanie pieluch
- kilka recznikow plus akcesoria do mycia (szmpon, zele pod prysznic, pasta do zebow itp)
- dresy dla kazdego z biwakujacych, ktore przydadza sie na noc. Jesli wybieramy sie na poludnie Europy moga okazac sie one zbedne, bo noce tam sa naprawde cieple. W polskich czy angielksich warunkach moga sie przydac. Mozna wziac dla Maluchow rajstopki do spania, ktore nie sa zbyt cieple, albo grubszy spioch typu pajacyk. 
- ekstra ciuchy dla maluchow. Na kempingu dzieci brudza sie duuuuzo czesciej i szybciej niz zwykle.
- procz tego ciuchy dla calej rodziny na upalne i troche chlodniejsze dni. 

Rodzicow, ktorzy stronia od wyjazdow pod namiot ze swoimi dziecmi uspokoje, ze to naprawde nic strasznego. Nie taki diabel straszny jak go maluja.
Przyjemnego biwakowania zycze wszystkim, ktorzy zdecyduja sie na ta forme wypoczynku!  

O naszym pierwszym wypadzie z Mikolajem pod namiot mozecie przeczytac tutaj.  

piątek, 26 lipca 2013

Helioterapia dla wszystkich!

Mam wrazenie, ze od ponad trzech tygodni kazdy mieszkaniec wysp (bez wyjatkow!) poddaje sie helioterapii. Manchesterska deprecha spowodowana pogodowa szarzyzna zdaje sie juz nie istniec!
Nie da sie nie zauwazyc pozytywnego dzialania slonca na nasze mozdzki i tego jak fantastycznie ono wplywa na nasze samopoczucie.
Czlowiek czuje, ze zyje! Co ranek wstaje, otwiera zaluzje i widzi czyste niebo.
Chce mu sie wziac dziecko z samego rana na spacer, usmiechnac sie i zagadac do obcych na placu zabaw. A jak tymi obcymi okazuja sie byc polskie czleki to juz naprawde ma sie powod do radosci!
Juz prawie poltora roku odwiedzamy razem z Mikusiem nasz "osiedlowy" plac. Przez te 18 miesiecy ani razu (!) nie spotkalismy zadnej polskiej mamy z dzieckiem ... ZADNEJ!
Do dzisiaj.
Uslyszalam gdzies za plecami znajomy jezyk, odwrocilam sie i nie moglam powstrzymac sie od zaczepki! Z przemila mama 2 szkrabow (3 latka i 5 miesiecy) rozgadalysmy sie na calego i wiecie co? Nawet nie wiedzialam jak to jest fajnie byc na placu zabaw z dzieckiem i miec do kogo paszcze odezwac w ojczystym jezyku (oczywiscie pomijajac J., ktory tez czasami nam towarzyszy).
Wiekszosc z Was pomysli, ze to przeciez nic wielkiego, ale dla mnie to jakas taka mala rewolucja w tym emigranckim zyciu. Podobala mi sie ta nowosc.

Kilka dni temu podczas zakupow w markecie wpadlo mi w oko pudelko kredy.
Dlugo nie czekalo i juz po kilku sekundach wyladowalo w naszym koszu.
Nastepnego dnia, w celu przeprowadzenia proby generalnej, razem z Mikiem powedrowalismy w miejsce, gdzie nikt nie uraczy nas krzywym spojrzeniem za to, ze dekorujemy chodnik.
Mikolajowi bardzo spodobalo sie to malowanie.
Mialam nawet wrazenie, ze zwykla kartka papieru A3 ogranicza mojego Syna, bo ten jak sie wkrecil w to dekorowanie to 2 metry kwadratowe okazaly sie byc zbyt male.
Fajna sprawa!


wtorek, 23 lipca 2013

Jedyny, oryginalny, niepowtarzalny

Z wielkim poslizgiem (chociaz lepiej pozno niz wcale), prezentuje Wam upominek, ktory J. otrzymal od Syna na Dzien Ojca.
Porcelanowy kubek zostal pomalowany farbami akrylowymi przez szanownego Mistrza Mikolaja, a nastepnie zostal utwardzony termicznie w specjalnym piecu. Ciekawego zestawienia kolorow rowniez dokonal sam Mistrz.
Niesamowity i jedyny w swoim rodzaju kubek juz prawie miesiac umila tatowe poranki.
Jest idealny. Jedyny taki na swiecie.
... i az zazdroszcze tej porannej herbaty! Tez chce taki!





O tym jak powstawalo to cudo mozecie przeczytac tu.

niedziela, 21 lipca 2013

Bakcyl na biwakowanie

Bakcyla na biwakowe szalenstwa polnelismy kilka lat temu przy okazji naszego Tour de Europe (klik). Spodobala nam sie bardzo ta kempingowa swoboda i niezaleznosc, a teraz przyszedl czas na zarazenie ta pasja Mikolaja.
Trwajace upalne lato w Manchesterze juz nie tylko na nas robilo ogromne wrazenie, ale na calej masie meteoroologow! Ostatnim razem odnotowano tak wysokie temperatury w 84! Mamy wiec okazje poczuc cos niesamowitego i wiecie co? Dobrze nam z tym, bo lato kochamy! Kiedy jednak slupek rteci podnosi sie powyzej 28 kreski ciezko wytrzymac w domu, a jedyna recepta na ochlodzenie jest po prostu ucieczka z niego.
Zapakowalismy namiot, troche niezbednikow do biwakowania i ruszylismy do Snowdonii, miejsca ktore zachwyca swoimi krajobrazami. Po drodze zahaczylismy o plaze w okolicach Llandudno by schlodzic sie troche w morskiej wodzie.


Nasz namiot rozbilismy na rewelacyjnym polu namiotowym z widokiem na Tryfan.
Pisze rewelacyjny bo na to okreslenie zdecydowanie zasluzyl.
Mikolaj byl zachwycony! Biegal po trawie na bosaka i ani myslal o butach. Namiot stal sie Jego mala baza, gdzie szefowal a latarka niezednikiem gdy robilo sie szarawo na zewnatrz.
Radosc trwala do momentu, kiedy mama postanowila polozyc malego Brzdaca spac...
Zmeczony Mikus podbiegl do samochodu i prosil by zawiezc Go do domu... Jego protesty i prosby trwaly kilka minut, ale po kolejnych kilku spal juz zapiety w swoim spiworku i wtulony w poduszke.
Nastepny dzien byl pelen atrakcji! Caly dzien spedzilismy na zwiedzaniu okolic, a wieczorem nasz tymczasowy dom przenieslismy na tereny Anglesey (Rhosneigr), gdzie umowieni bylismy z 3 znajomymi rodzinami z Manchesteru. Byla nas cala banda, ktora zmiescila sie w 4 namiotach.










Nastepnego dnia upalna pogoda wygnala nas na plaze, gdzie spedzilismy wiekszosc dnia z przerwami na posilki. Mikusiowi nic wiecej nie trzeba bylo do szczescia- piasek i woda to jest to! Wzbogacony o nowa mega wypasiona lopatke i reszte foremek z wiadrem na czele budowal zamki, bawil sie w wodzie i zbieral muszle, ktorych cala mase przytargal do domu...
Woda byla krystalicznie czysta, piasek goracy, a towarzystwo wyborowe.
Bawilismy sie SWIETNIE! Mikus zdal egzamin na kampera i to bezblednie!
Namiotowe wypady maja cos w sobie... sa niezapomniane- po prostu super!
3 dni poza domem i masa wspomnien...
Naladowani pozytywna energia, mega opaleni wczoraj poznym wieczorem wrocilismy do domu.

Musimy to wkrotce powtorzyc! Musimy- nie mamy innego wyjscia ;)

wtorek, 16 lipca 2013

Detronizacja jedynaka czyli o tym jak przygotowac dziecko na przyjscie na swiat rodzenstwa

Wyobraz sobie, ze jestes dzieckiem....
Dzieckiem calkowicie zaleznym od swoich rodzicow. To oni troszcza sie o Ciebie, uwielbiaja, zapewniaja bezpieczenstwo, przygotowuja dla Ciebie posilki, karmia, przebieraja i czytaja do snu.
Z nimi sie bawisz, poznajesz swiat i uczysz. Dla nich nie ma nikogo wazniejszego na swiecie, skupiasz ich cala uwage, a co najfajniejsze nie musisz sie tym z nikim dzielic, bo w domu nie masz rownego sobie konkurenta.
Pewnego dnia sytuacja jednak ulega zmianie...W Twoj poukladany swiat wkracza chaos.
Usmiechnieci rodzice przekazuja Ci cudowna wiadomosc: “Kochanie, juz niedlugo w domku pojawi sie maly dzidzius, ktory teraz mieszka u mamusi w brzuszku. Uznalismy z tatusiem/mamusia, ze byloby cudownie gdybys mial/mala siostrzyczke/braciszka do zabawy”.
Cudowna wiadomosc, prawda? Ale czy tak samo wspaniala dla naszego dziecka?
Zmienmy troche klimat i przeniesmy sie na chwile w inna scenerie... Romantyczny wieczor... nasz facet przytula nas czule i szepta do ucha: “ Kochanie, juz niedlugo w domu pojawi sie nowa zona. Uznalem, ze byloby cudownie gdybys miala pomoc i wsparcie podczas wykonywania prac w domu”.
Chyba wiekszosci z Nas nie spodobalby sie ten tekst... bo jak to?
Przeciez to ja jestem ta jedyna? Po co jeszcze jedna zona?
Pewnie nie bedzie mial juz czasu dla mnie... Pewnie fascynacja nowa zona przysloni mu moja osobe... Pewnie znudzil sie juz mna...
Juz mnie nie chce? Przeciez zapewnial, ze kocha? Juz przestal?

Ponoc wiekszosc maluchow na wiadomosc o ciazy mamy czuje tego typu leki...
Sa to jak najbardziej naturalne odczucia i nie jestesmy wstanie tego zmienic, ale mozemy poswiecic im sporo czasu i odpowiednio przygotowac do nowej sytuacji.
Narodziny dziecka to bez watpienia wielkie wydarzenie dla rodzicow. Jest to tez ogromna rewolucja dla naszych dzieci niezaleznie od tego czy mamy do czynienia z dwulatkiem czy nastolatkiem. Niektorzy psychologowie sa zdania, ze szkraby w tym czasie przezywaja "szok detronizacyjny" wywolany nagla zmiana. Dzieci moga czuc sie zdezorientowane, odsuniete i opuszczone. 
Im dziecko dojrzalsze (4-5lat), tym latwiej powinno mu przyjsc zaakceptowanie malucha w domu i dumnie przyjac role starszego rodzenstwa. Dzieci w okresie 2 do 4-5 lat zwykle sa w fazie naturalnego dla tego okresu egocentryzmu, w ktorym malec przyzwyczail sie do bycia jedynakiem. Dzieci przed ukonczeniem ukonczeniem 2 roku nie zdazyly sie jeszcze utwierdzic w roli jedynaka i raczej nie potraktuja narodzin malenstwa jak inwazji intruza. Nie oznacza to jednak, ze przed ukonczeniem 2 lat i po skonczeniu 5, dziecko nie bedzie odczuwalo zadnej zazdrosci i nie zacznie rywalizowac z mlodszym rodzenstwem. Bez wzgledu na wiek pierworodnego nie unikniemy trudnosci. Aby stawic im czolo, powinnismy miec na uwadze przede wszystkim jego uczucia.

Proces oswajania pierworodnego dziecka z przyjsciem na swiat brata lub siostry nalezy zaczac jeszcze w ciazy:
  • Z nowina o ciazy nie musimy sie zbytnio spieszyc. Im dziecko mlodsze, tym pozniej mozna je uswiadomic o nadchodzacych zmianach. Dzieciom ponizej 2 roku zycia radosna nowine mozna przekazac kilka tygodni wczensiej. 
  • Nie opowiadajmy dziecku w szczegolach o ciazy, a odpowiadajmy na pytania.
  • Badzmy pierwszymi osobami od ktorych nasze dziecko dowie sie o ciazy.
  • Jesli planujemy jakiekolwiek wieksze zmiany w zyciu starszego dziecka (zlobek/przedszkole/rezygnacja ze wspolnego spania/odpieluchowanie) postarajmy sie je wprowadzic w zycie kilka miesiecy przed lub po narodzinach maluszka, najlepiej zanim jeszcze zostanie poinformowane o ciazy.
  • Rozmawiaj szczerze o uczuciach z pierworodnym. Ostrzez dziecko, ze bardzo prawdopodobne, ze wraz z przyjsciem na swiat rodzenstwa moze czuc sie zazdrosny.
  • Jesli to mozliwe, odwiedzmy znajoma rodzine gdzie mieszka malenstwo. Wiekszosc maluchow wyobraza sobie, ze nowy czlonek rodziny bedzie w tym samym wieku co on.
  • Pozwolmy dziecku uczestniczyc w przygotowaniach. Wspolne zakupy wyprawkowe, ozdabianie pokoiku czy wybor imienia sa jak najbardziej wskazane. 
  • Unikajmy zapewnien typu "Nie boj sie, mamusia nie przestanie Cie kochac". Zamiast uspokoic malucha, moga tylko wzbudzic niepotrzebne leki, ze cos takiego moze sie stac.
  • Dobrze jest siegnac po ksiazeczki dla dzieci opowiadajace o przyjsciu na swiat rodzenstwa. Warto tez wyciagnac pamiatki z czasow, kiedy nasz pierworodny byl jeszcze w brzuchu i opowiedziec o tym szczegolnym czasie. 
Po powrocie ze szpitala: 
  • Jesli to mozliwe pozwol starszemu dziecku na poznanie rodzenstwa jeszcze w szpitalu.
  • Kup 2 prezenty, jeden dla starszaka by podarowal maluchowi i drugi od oseska dla pierworodnego.
  • Wazny w tym okresie jest czas spedzony z tata, przyjaciolmi, dziadkami. Kontakt z najblizszymi pomoze maluchowi podczas gdy mama nie bedzie juz na kazde jego skinienie.
  • Uprzedzmy odwiedzajacych by nie koncentrowali swojej uwagi tylko i wylacznie na mlodszym dziecku. 
  • Pozwolmy starszakowi na kontat fizyczny z niemowlakiem. Jesli ma ochote poglaskac czy wziac na rece nie protestujmy, a pomozmy.
  • Pokaz pierworodnemu jak szczesliwa jestes majac tak wspaniala rodzine.
  • Powiedz mu, ze nowa siostrzyczka/braciszek bardzo go lubi.
  • Zadbajmy o to, by starsze dziecko nie czulo sie odrzucone. Poszukajmy wolnych chwil, ktore mozemy spedzic z nim sam na sam (kiedy malenstwo spi).
  • Jesli starszak czuje uraze do ciebie, nie zlosc sie na niego. Zamiast zlosci, porozmawiaj szczerze o uczuciach.
  • Nie szczedzmy pochal starszakowi, chwalmy za pomoc przy noworodku, grzeczne zachowanie czy porzadek w pokoju.
  • Zaakceptuj, ze czas poporodowy nie bedzie tak spokojny jak za pierwszym razem.
  • Nie pros starszaka by oposcil pokoj, w ktorym jestes z malenstwem.
  • Nie wymagaj od starszaka by kochal rodzenstwo.
  • Dobrym pomyslem jest podarowanie starszakowi lalki. Dziecko moze przebierac czy karmic lale w tym samym czasie co rodzic noworodka.
  • Postaraj sie o to, by dzienna rutyna starszaka nie zostala zbytnio zachwiana.
  • Nie adoruj noworodka w towarzystwie starszaka.
  • Pozwol starszakowi byc "noworodkiem" jesli ma na to ochote. 
  • Pozwol na wspolna zabawe z noworodkiem.
  • Przede wszystkim przytulajmy, by nasz pierworodny czul sie kochany.
Na koniec polecam krotkie wyznanie mamy Julki i Jasia: Nienawidzę tego głupka! Zabrał mi mamę!"

Drogie mamy, a Wy jak przygotowywalyscie Wasze szkraby na przyjscie na swiat rodzenstwa?
Macie sprawdzone wskazowki?

PS: Nie, nie jestem w ciazy...

Zrodlo "Child of Our Time" Tessa Livingsote, Robert Winston
"Baby & Child from birth to age five" Penelope Leach
www.rodzice.pl

niedziela, 14 lipca 2013

Niech mnie ktos uszczypnie!

Niech mnie ktos uszczypnie, bo ja chyba snie!
Albo nie... wole jednak w tym snie pobyc jeszcze troche, bo jest pieknie!
8 lat mieszkam na tej wyspie, ale jeszcze nigdy nie bylo tutaj tak wspaniale!
Anglia skapana w sloncu- to jest cos!
Usmiechnieci ludzie, upalne dni, cieple noce i nasze wycieczki poza miasto...
Uzupelnilismy braki witaminy D3, a nawet zgromadzilismy troche zapasow.
Bylo jezioro, morze i gory... Bylo mnostwo dzieciecej radosci i relaksu dla starszyzny.
Czy moze byc cos piekniejszego?
Czuje sie jakbysmy byli na wakacjach!
Masa atrakcji za nami, a teraz z niecierpliwoscia czekamy na nadchodzacy tydzien,, ktory szykuje nam ich jeszcze wiecej!
Oby prgnozy pogody sie sprawdzily i slonce swiecilo nam jak najdluzej.


Przejazdzka konno po plazy wieczorowa pora? Jestem ZA!
Miko "lowi" rybki

Cala prawda o tym, kto szefuje u nas w domu ;)

niedziela, 7 lipca 2013

Wiesci z frontu

Tydzien temu armia katarowych zarazkow brutalnie wdarla sie w pozycje przeciwnika, biorac do niewoli malego Mikolaja. O zdrowy nosek walczylismy ile sil, ale powtarzajace sie na tym gruncie katastrofalne kleski doprowadzily niestety do calkowitego zaniku zdrowych jednostek wsrod domownikow. Przez kolejnych kilka dni toczylismy setki bitew, z ktorych nie zawsze udawalo nam sie wychodzic obronna reka.
Wszyscy poleglismy w obliczu zorganizowanej armii goraczkowej, miesnio-bolowej, gardlowej i katarowo-zarazkowej. W przeciwienstwie do poprzednich walk tego typu, po raz pierwszy uzylismy  specjalnych grup uderzeniowych w postaci paracetamolu dla kazdego z nas! I wtedy zobaczylismy swiatelko w tunelu... Banda nasza mimo, ze wielokrotnie mniej liczna od tej zarazkowej, udowodnila ze w obliczu zagrozenia potrafi byc naprawde bardzo wytrzymalym przeciwnikiem.
Piatkowe popoludnie uznalismy za dzien, w ktorym sytuacja na froncie zmienila sie diametralnie, a za zwyciezcow okrzyknieto nasza trojce! Udalo sie- wrocilismy do zywych!
Po kilkudniowym domowym uziemieniu wyszlismy na wolnosc!
Moze nie tak pelni sil jak przed choroba, ale za to z perspektywa nacieszenia sie piekna pogoda jaka w koncu u nas zagoscila. Mamy laaaaaaattttooooo!

Weekend rozpoczelismy rodzinnym piknikiem w pobliskim parku.
Bylo karmienie kaczek, zabawa, kolacja na kocu i leniwe wylegiwanie sie na trawie...
 Wczoraj pojechalismy do naszego ulubionego Castleton. Szczytow nie zdobywalismy, bo jeszcze sil na to nam brakowalo, ale spacer po miasteczku musielismy zaliczyc.
Tego dnia mialo tez miejsce pewne mile zdarzenie... 
Przechodzac przez male osiedle domkow jednorodzinnych zapytalismy pewna kobiete pracujaca w swoim ogrodku, jak dojsc do najbizszego sklepu gdzie moglibysmy kupic wode. Kobieta dala wskazowki ja tam dotrzec i dodala, ze musimy sie spieszyc, bo zaraz zamykaja. Po przejsciu okolo pol kilometra przekroczylismy prog sklepu, kupilismy co chcielismy... a po wyjsciu ujrzelismy "pania z ogrodka" z butelka wody w rece... Poszla za nami, bo bala sie, ze zamkna nam ten sklep i nie zdarzymy kupic wody, wiec postanowila przyniosc nam swoja. Patrzylam na Nia z niedowierzaniem... juz nie pamietam, kiedy ostatnim razem spotkalam sie z tak bezinteresowna pomoca. Wiara w ludzi powrocila!

Dzisiajeszy dzien to juz calkiem inna historia.
W pelni sil wybralismy sie nad jezioro, nad ktorym jeszcze nie mielismy okazji postawic naszych konczyn. Piekna pogoda, pierwsza tegoroczna opalenizna, ciepla woda, zabawa kamieniami nad brzegiem, nowe znajomosci i okazja do kolejnego pierwszego razu...
Tym razem przyszla kolej na debiut kajakowy.
Wpakowalismy sie do srodka i oplynelismy jeziorko. Mega atrakcja, a Miko zachwycony!

Zdjecie zrobione juz na brzegu
A jutro czeka nas 27 stopni, a mnie brutalny powrot do rzeczywistosci....

wtorek, 2 lipca 2013

Dowody

Mamy dowody na to, ze z curku to my nie jestesmy napewno!
Przy takich ulewach juz dawno bysmy sie rozpuscili.
Mikus uwielbia kaluzowe atrakcje!
Wystarczy rzucic haslo "specjalne buciki", a kilka sekund pozniej gotowy do wyjscia Malec stoi w drzwiach z kaloszami w rece.
U nas deszczu nie brakuje, takze milosc do  tego typu atrakcji jest jak najbardziej wskazana.




Niestety od kilku dni obserwujemy spadek formy u Mikolajka.
Walczymy z mokrym noskiem jak tylko mozemy.
Wieczorne sauny z odrobina olbas'u w lazience staly sie obowiazkowe, ale katar nie daje za wygrana.
Bije sie w piers, bo to chyba moja wina..... nasza piatkowa inwazja na bawialnie zakonczyla sie przeziebieniem....

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdajemy cuda!




Dzsiaj chcemy Was zarazic miloscia do pingwinow! 
A jesli dacie sie nia zarazic czekaja na Was istne cuda*!
Cuda, ktore sami mozecie sobie wybrac (nagroda jest tylko jedna): 

ZESTAW 1: 
ksiazka Oliver'a Jeffers'a LOST AND FOUND (o wersji pop-up, pisalam tu, u nas do wygrania tradycyjna ksiazka- nie ta trojwymiarowa) + mala niespodzianka dla mamy


ZESTAW 2:
plyta DVD z animowanym filmem, ktory powstal na podstawie ksiazki Oliver's Jeffers'a LOST AND FOUND (wersja anglojezyczna, pisalam o niej tu) + mala niespodzianka dla mamy


ZESTAW 3: 
Dla tych, co jednak nie dali sie zarazic miloscia do pingwinka, a w zabawie wziac udzial by chcieli, mamy ksiazke o biedronce: WHAT THE LADYBIRD HEARD (pisalam o niej tu)  + mala niespodzianka dla mamy


Aby wziac udzial wystarczy byc naszym publicznym obserwatorem oraz
zostawic komentarz z informacja, ktory zestaw chcielibyscie otrzymac
(osoby nieposiadajace bloga, prosze o podanie adresu e-mail w komentarzu).

Bedzie mi milo, jesli podlinkujecie baner u siebie na blogu lub na fb funpage
Zgloszenia od dzis 01.07 do 31.07 godz. 23:59
Losowanie odbędzie sie nastepnego dnia.
ZAPRASZAM DO ZABAWY!
* obie ksiazki i film wg nas na miano cudow zasluzyly
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...