sobota, 31 maja 2014

Szybko, smacznie i zdrowo czyli cos na zab


Nie znam chyba prostszej salatki...
Zrobienie jej zajmuje jakies 5-7 minut, a zjedzenie jeszcze mniej ;)
Polecam Wam, bo nie dosc, ze smaczna to i zdrowa! 


Co potrzebujemy: 
- puszke tunczyka w sosie wlasnym
- 2 sredniej wielkosci awokado
- 2 jajka
- pol czerwonej cebuli
- 3 lyzki majonezu
- 2 lyzeczki soku z cytryny
- szczypiorek
- sol i pieprz

Awokado i ugotowane na twardo jaja kroimy w kostke. Cebule i szczypiorek siekamy na drobno. Dodajemy odsaczony na sitku i rozdrobniony tunczyk.
Wszystko razem mieszamy z majonezem. Doprawiamy sola oraz pieprzem i skraplamy sokiem z cytryny.


Pycha!
Idealna na sniadanie jak i kolacje!
Salatke mozemy rowniez zblendowac. Otrzymamy wtedy pycha paste do smarowania pieczywa.

piątek, 30 maja 2014

Oficjalnie- 3!

Oficjalnie oswiadczam: Mikus jest trzylatkiem (+3dni)!

Fajnie jest miec takiego trzylatka w domu, oj fajnie.
Wyspac sie da, pomoze przy sprzataniu, gotowaniu; a do tego da sie przytulic.
Mozna z Nim tez pogadac o "pupie Marynii", wyzalic sie i posmiac z glupot.
Spacer w Jego towarzystwie to sama przyjemnosc, a kazdy dzien z Nim to gwarancja na dobra zabawe.
Jaki jest? Fajowy. Najlepszy na swiecie.

- Mierzy 98.5 centymetrow i wazy 16.8 kilogramow.
- Ma niesamowita orientacje w przestrzeni! Rejestruje doslownie wszystko. Jego pamiec fotograficzna do budynkow, dominant, znakow itp wrecz szokuje! 
- Jego sprawnosc jezykowa jest genialna! Mowi duzo, swobodnie i zrozumiale.
- Chlonie angielski jak gabka! Wieczorem ma wybor miedzy polsko, a anglojezycznymi bajkami. Zawsze wybiera te drugie. Ogladajac, wylapuje slowka, ktore go zaciekawia i pyta o znaczenie.
- Uwielbia spiewac. Uwielbia tez wymyslac sobie slowa do piosenek.
-  Potrafi odroznic wszystkie figury geometryczne i wie co to linia pionowa i pozioma.
- Faza na znaki ustapila miejsca mega fazie na marki samochodow! Ulubiona zabawa podczas zmotoryzowanyh wycieczek jest rozpoznawanie marek mijanych przez nas aut.
- Kocha resoraki... Zadna zabawka nie byla tak dlugo w uzyciu jak one. Bawil sie nimi jak mial rok i bawi sie teraz. Sa ponadczasowe!
- Coraz dluzej potrafi sie zajac sam soba. 
- Piaskownica- to Jego podworkowe LOVE!
- Jazda na hulajnodze, ktora dostal na drugie urodziny (klik) to pikus! Opanowal ja do perfekcji!
Aby nie bylo zbyt nudno, potrafi na niej jezdzic wywyjajac jedna noga na boki. 
- Potrafi zrobic "jaskolke" na jednej nodze. Czasami robi ja jadac na hulajnodze.
- Uwielbia mopowac podlogi... co mnie bardzo cieszy!
- Bardzo lubi pomagac przy gotowaniu.
- Na pytanie, jaki jest Jego ulubiony owoc, odpowiada, ze "warzywa", takze veggie Miko nam rosnie!
- Jest bardzo sentymentalny (to chyba po mnie).
- Uwielbia wspominac... (aktualnie jest faza na impreze urodzinowa).
- Wciaz spi u nas. Jego pokoj nadal sluzy mu tylko do zabawy.

I jak tu nie kochac tak fajowego chlopca?
No nie da sie!

poniedziałek, 26 maja 2014

Piracka impreza urodzinowa

To byla bardzo udana impreza.
Jakze inna od poprzednich, bo to tak naprawde pierwsza, prawdziwa urodzinowa imprezka Mikusia. Wyczekiwana od dobrych kilku tygodni, wypelniona dzieciecym smiechem, wariacjami i tancem (dzieciece placze tez sie zdarzaly... i klotnie tez, ale kto by sie tam tym przejmowal ;)).
Byl tort z motywem "Piratow z Nibylandii" (wybrany oczywiscie przez Mikolaja), glosne "Sto lat", dmuchanie swieczki i widok szczesliwych oczu Mikolajka...
Bylo tez slodkie menu, dekoracje z motywami pirackimi i male atrakcje (pirackie tatuaze, rysowanie na duzym formacie i rozcinanie balonowych girland). Wszystko uzgodnione w najmniejszych szczegolach z Solenizantem.
I oczywiscie byli tez Goscie, ktorzy spisali sie na medal! Przybyli w komplecie i w cudownych humorach (jeszcze raz dziekujemy Kochani!). No i prezenty trafione w dziesiatke!
Nasz prawie 3-latek jest przeszczesliwy!!! 
Tak, tak...prawie, bo wielki dzien wciaz przed nami...to juz jutro!








Menu dla dzieci: 
Pirackie banany, maxi marshmallow'sy z nutella i m&m'sami, waniliowe mufinki, tort (kupny- biszkopt przelozony kremem i dzemem), owoce (za baze posluzyla nam polowa arbuza, w ktora, za pomoca wykalaczek ponakluwalam owoce), paluszki, chrupki serowe, gumy mamba, zelki, m&m'sy, rodzynki w czekoladzie i napoje. 

PS. Zdjecia robione na szybko... takze wybaczcie jakosc, brak kompozycji itd...

piątek, 23 maja 2014

Maska

Dzielnica, w ktorej mieszkalismy wczesniej potocznie nazywana jest dzielnica artystow. Nie brakuje tam artystycznych “iwentow”, pracowni czy wyspecjalizowanych sklepow. Jednym z nich jest sklep papierniczy, w ktorym mozna znalezc same cuda! Dla mnie- osoby uwielbiajacej wszystko co z diy ma wspolnego to raj!
Miko przy okazji ostatniej wyzyty znalazl tam wielkie pudlo z zwierzecymi maskami do malowania. No nie moglismy sie oprzec ich urokom i jedna z nich przegarnelismy do siebie. 
Padlo na misia- taki byl wybor Mikolaja. 



PS1. Kojarzycie ksiazke "Na budowie" Stephan'a Lomp? 
Wczoraj dopatrzylam, a wlasciwie Miko dopatrzyl sie tam kociej golizny- sexi kotki wieszajacej na balkonie swoj swiezo uprany, bialy staniczek :) 
PS2. Trudno w to uwierzyc, ale za kilka dni bedziemy mieli 3-latka w domu! 
Jeszcze 4 dni, a my tymczasem, przygotowujemy sie do niedzielnej, pirackiej imprezy :)
PS3. Puk puk, czy ktos tutaj jest?

poniedziałek, 19 maja 2014

Keep going Tato!

zrodlo
Ponad 40 tysiecy maratonczykow przybylo wczoraj na jedna z ulic Manchesteru by zmierzyc sie z dystansem dziesieciu kilometrow. Wsrod nich na starcie stanal rowniez nasz dzielny J.!
Alez byly emocje!!! Niesamowita atmosfera!
Na 4 i 7 kilometrze z niecierpliwoscia wyczekiwalismy naszego tatowego bohatera, ktorego udalo nam sie wypatrzec w tlumie . Mikolaj w roli dopingujacego sprawdzil sie wspaniale. Bil brawo i entuzjasycznie dopingowal wszystkich biegaczy slowami "keep going". Udalo mu sie nawet przebiec kilkanascie metrow z J. za reke :)
Bylo po prostu rewelacjyjnie!
Dumni jestesmy z naszego Taty, ktoremu szczesliwie udalo sie ukonczyc bieg i to z dobrym wynikiem!
Do tego piekna pogoda... MEGA DZIEN!



czwartek, 15 maja 2014

O tym, dlaczego Miko placze

Mikolajowi zdarza sie plakac z roznych powodow.
Gdy upadnie, skaleczy sie, przestraszy lub jest po prostu zmeczony,
Czasami placze by zwrocic na siebie uwage lub wtedy, kiedy mu na cos nie pozwalamy.
Jak sie ostatnio okazalo, fakt posiadania ogrodka rowniez powoduje wieczorne zeszklenie Mikolajowych oczu i bunt na pokladzie. Bo jak tutaj wracac do domu, kiedy tyle sie dzieje, tyle jeszcze mozna zrobic?
I wiecie co?
Nie dziwie mu sie. Tez bym plakala, bo takie dni jak dzisiejszy moglyby sie nie konczyc.
Pogoda bomba, wiec drzwi otworzylismy juz po 10. Byla piaskownica, pilka, koszykowka, malowanie kreda po chodniku, szalenstwa na hulajnodze i skuterku, podlewanie kwiatow, maly projekt diy, nauka jazdy na powaznym rowerku i lody- koniecznie ze smartiesami!
Tance, hulance, swawola i to wszystko na wyciagniecie reki- PODOBA MI SIE TO! 


Best of the best ostatniego tygodnia czyli malowanie kreda znakow drogowych, a nastepnie jazda hulajnoga zgodnie z narzuconymi wczesniej zasadami.

Na jutro zapowiadaja 20 kresek czyli ciag dalszy moich zachwytow tym "nowym" zyciem.

niedziela, 11 maja 2014

Pomysl na niepogode

Pomysl byl, checi tez.
Aura.. hmm, no niestety- dzisiaj zdecydowanie sprzyjala domowym zajeciom.
Trzeba bylo dzialac! Zeby nie zasnac...

Poczatkowo zakladalismy, ze z zakupionej wczoraj bialej tapety, zrobimy mega wypasiona maxi gre planszowa, ale w trakcie kolorowania okazalo sie, ze nasza trasa Paryz- Londyn idealnie nadaje sie na resorakowe szalenstwa! Mikus przez kilka dobrych godzin nie mogl oderwac sie od podlogi!
Nie warto bylo walczyc o realizacje pierwotnych planow, na gre przyjdzie jeszcze czas.


Co potrzeba?
- fatalna, deszczowa pogode
- sfrustrowane brakiem mozliwosci przebywania na podworku dziecko
- znudzona matke
- kilka wolnych godzin
- okolo 2 metry gladkiej, bialej tapety lub papieru
- kredki, nozyczki, marker




Pomysl banalny, a ile radosci!

sobota, 10 maja 2014

Szpiegula

Do zrobienia detektywistycznej butelki sensorycznej przymierzalam sie dobre kilka tygodni.
Ciagle cos nam wypadalo, w konsekwencji czego nasza szpiegula ladowala zawsze na koncu listy.
Przedwczoraj, kiedy to na niebie zawitala szarzyzna, zaczelo padac i skonczyc nie chcialo, automatycznie przybylo nam w grafiku kilka dobrych godzin, wiec wzielismy sie do roboty.


Zabawe zaczelismy od poszukiwania malych przedmiotow, ktore bez problemu zmiescilyby sie w butelce. Pozniej Mikus wrzucil wszystko do srodka i zasypal farbowanym ryzem. Zakrecilam korek, zakleilam go dodatkowo tasma i nasza nowa zabawka byla juz gotowa!
Zabawa polega na odnajdywaniu zatopionych w ryzu przedmiotow poprzez obracanie i potrzasanie butelka (warto im zrobic zdjecie, wtedy dziecko wie, czego ma szukac).



PS. Nie ufajcie zdjeciom! Nasze pokazuja, ze wszystkie z malych przedmiotow znalazly sie w butelce, co jest tylko w polowie prawda. Po dodaniu ryzu okazalo sie, ze nie ma dla nich wszystkich miejsca- trzy stwory, szyszka i muszla (zostala wymieniona na taka tyci tyci) poszly out!

środa, 7 maja 2014

Zycie jak w Madrycie ;)

Minely dwa tygodnie odkad sie przeprowadzilismy. 
Procz nowego miejsca zamieszkania, zyskalismy rowniez przemila sasiadke, ktora mimo dziesiatek naszych przypomnien, nadal mowi o Mikolaju “she”. Sedziwy wiek Pani zza plotu usprawiedliwia jej pomylki, wiec sie nie foszymy, a usmiechamy od ucha do ucha. Inni sasiedzi na razie nie sa mi znani, aczkolwiek z poruszajacych sie cieni w oknach wnioskuje, ze istnieja i maja sie dobrze.  

Staramy sie funkcjonowac jak wczesniej. 
“Staramy”- w tym przypadku to dosc ekstremalne slowo, bo zycie tutaj ma kompletnie inny wymiar
Jest inaczej.  
Powoli przyzwyczajam sie do zycia tutaj, ale nadal mam sporo do opanowania.  
W Chorlton slychac bylo ludzi, podczas gdy teraz moge liczyc na swiergot ptakow i szelest lisci. 
Od czasu do czasu przejedzie tez jakis samochod, ale ogolnie jest cisza i choc wiem, ze ma ona same plusy, to jeszcze nie potrafie sie nia w pelni cieszyc. 

Ucze sie tez planowac zakupy, co czasami wymaga ode mnie sporej gimnastyki.  
Tutaj nie ma szans na spacer po sklepach, bo najblizszy oddalony jest jakies 45minut na nogach. O obiadzie trzeba wiec myslec dzien wstecz (praktyka czyni mistrza ;)), za to wyjscie na swieze powietrze przestalo byc juz logistycznym wyzwaniem. Wystarczy otworzyc drzwi…

Mikolaj otwera je kilkanascie razy dzinnie. Jest przeszczesliwy!
Mimo kiepskiej pogody spedza na podworku po 3-4 godziny kazdego dnia. Uwielbia swoja piaskownice i jazde na hulajnodze wyznaczonymi przez siebie trasami. Maluje kreda znaki drogowe na chodniku i gra w mini kosza.

Mi za to zaczely kielkowac kwiaty, ktore posadzilam z Miko dwa tygodnie temu. Zasialam tez rozmaryn, tymianek, kolendre, koper i pietruszke.
Pijam kawe na ogrodzie lub w zawsze cieplym conservatory. 
Nie zaczynam dnia od wlaczenia komputera, ale od radia.
Kuplismy pierwszego w zyciu grila i tym samym rozpoczelismy sezon na barbeque.
Udalo nam sie tez troche pojezdzic po okolicach, obejsc jedno z przepieknych jezior (w okolicach mamy ich z 10!), wjechac na szczyty wzniesien, ktore widzimy z okien i nacieszyc oczy wieczorna panorama Manchesteru. 
Zaczelismy tez segregowac smieci i przyznam sie, ze sprawia mi to spora przyjemnosc- Mikolajowi zreszta tez (wiem, wiem- chore to troche).
Czekam jeszcze na naprawe hamulcow w moim rowerze… wtedy zaczne jezdzic nim do pracy, a dystans do sklepu przestanie mnie juz tak przerazac.

Podsumowujac, nie jest zle :)

PS. Szykuje sie do zakupu maszyny do szycia. Zastanawialam sie nad ta z Ikea- ma ktos? Polecacie? 

poniedziałek, 5 maja 2014

Garsc anegdot 6

Przy okazji przeprowadzki natknelam sie na swoja stara karte "euro 26". Pokazuje Mikolajowi i pytam czy poznaje, kto jest na zdjeciu. Z niepewnoscia w glosie odpowiada:
"Babcia?"

Kobieto Ty moja, chodz do mnie! Zaplaszam!- krzyczy Mikolaj z podworka.

Mikolaj ostatnio dowiedzial sie, ze kobiety nie maja siusiakow.
Zszokowala Go troche ta wiadomosc... Po chwili zastanowienia, fakt skomentowal slowami:
"Biedni ci ludzie co nie maja siusiakow".

Podczas zakupow w markecie, na glownej alejce stala spora wieza zbudowana z kartonow ulubionego cidera J. Miko na jej widok krzyczy:  "Tatoooooo, tfoj ulubiony alohol!!!" i ciagnie Tate w alkoholowa alejke by koniecznie zaopatrzyl sie choc w sztuke.

Podczas kolejnych zakupow, Mikolajowi wlacza sie faza strazaka, czyli identyfikacja wszelkich wyjsc ewakuacyjnych. Nagle zaczyna krzyczec:
"Biedni ludzie uciekajcie!" ...i tak przez dobrych kilkanascie minut...

Mikolaj chodzi po domu z skarbonka. Pytam na co zbiera.
"Na Taty mienso"- uslyszlalam w odpowiedzi.

W zeszlym tygodniu Mikolaj mial bilans"31-36 miesiaca".
Na pytanie po co tam jedziemy, odpowiedzial:
"Pielegnialka splawdzi czy dobrze sie lozbijam" 

"Mamusiu, chodz do mnie do pokoju, pobawimy sie plejmobil. Bedziesz wtedy szczesliwa."


czwartek, 1 maja 2014

Rozpisany

Rozpisal nam sie Syn ostatnio, oj rozpisal!
Wprawdzie nie sa to zadne eseje, ale i tak czytania jest na kilka dobrych minut. Cwiczymy w ten sposob koncentracje, cierpliwosc i odpowiedni chwyt, ktory idzie nam chyba najgorzej.
Zaczelo sie od wykropkowanych drukowanych liter, ktore z czasem zamienilismy na wyrazy. Mikus pisal, i pisal i prosil o wiecej! No to matka kropkowala. 



Wyrazy z uzyciem pisanych liter rowniez nie sprawily mu zadnego problemu. Przy “odkalkowywaniu” slow Jego koncentracja osiagnela chyba najwyzszy z znanych mi poziomow! 



Farbowaliscie kiedys ryz? 
Jesli nie, to koniecznie sprobojcie! (Krepe dzielimy na mniejsze kawalki, moczymy w wodzie przez okolo 10 minut. Wyciagamy krepe, a do kolorowej wody wrzucamy ryz na kolo 10-15 minut. Przelewamy przez sitko i suszymy- ja zostawilam go na cala noc, ale prawdopodobnie godzina wystarczy. Nasz kolorowy ryz wykorzystalismy do nauki pisania drukowanych liter paluszkiem. Tutaj z pomoca przyszly nam karty flash. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...