wtorek, 29 maja 2012

Weekend w obiektywie

Miniony weekend obfitowal w mnostwo atrakcji i nalezal do szczegolnych i bardzo udanych.
Sobotni wypad nad morze okazal sie strzalem w dziesiatke, bo jak sie okazalo, Mikolaj od razu polubil wode i piasek.


Nasza niedzielna wizyte w Zoo rowniez mozemy zaliczyc do bardzo ciekawych.
Mimo, ze Mikolaj nie przejawial zbytnio fascynacji zwierzetami, kazdy z nas byl zadowolony.
Syn znalazl cos co spodobalo mu sie duzo bardziej- ogrodzenia i wszelkie klatki dla zwierzat. Zachowanie to przyjmuje jako uklon w strone WWF!





Na terenie Zoo znajduje sie rowniez maly park z dinozaurami. Gady nie tylko wydawaly z siebie dzwieki, ale rowniez sie ruszaly- zrobily na nas spore wrazenie. 


Wieczorem pojechalismy do Walii, do Llandudno, ktore bardzo lubie i polecam.




Cala trojka dostalismy sie na maly szczyt, a tam zaspiewalismy glosne sto lat dla Solenizanta!



Takie dni moglyby trwac wiecznie!

poniedziałek, 28 maja 2012

Kazdego dnia kocham bardziej

Bezgranicznie i bezwarunkowo, kazdego dnia kocham bardziej!
Kocham moje dziecko tak bardzo, ze niemozliwym staje sie opisanie tego uczucia.
Dla mnie Mikolajek jest cudem, ktory stworzylismy wspolnie z J., jest skarbem, ktorego bede strzec do konca zycia, jest dla mnie wszystkim co najcenniejsze...
Dzieki Niemu dopiero zrozumialam co to znaczy zycie.

Jego bezinteresowny usmiech, jego raczki, paluszki, udka...  wszytsko kocham!
I nawet przestal mi przeszkadzac fakt, ze juz od ponad roku sie nie wyspiam, ba dzisiaj wstalam przed 6 i wpatrywalam sie w to moje cudenko jak sie budzi. Niesamowity widok...


Jest z nami juz rok.
Urodzil sie 27 Maja 0 16:27. Pamietam ten dzien jakby to bylo wczoraj.
Moje male, kochane Malenstwo...
Wtedy zaczelismy poznawac sie wzajemnie. 
Codziennie uczy nas Siebie kochac, a my uczymy sie byc dla Niego najlepszymi rodzicami na swiecie.
Teraz jest juz z Niego niezly ziomek, bo i piatke przebije, i zatanczy, a nawet pokaze jaki duzy z Niego gosciu. Rosnie nam ten maly Stwor i szczerze mowiac, niewiele ma juz wspolnego z ta malenka kruszynka sprzed roku. Jest coraz bardziej kontaktowy, czesciej okazuje uczucia, wyraza swoja opinie...Maly Wielki Czlowiek.

Zwariowalam na Jego punkcie!
Szczesciara ze mnie, ze moge byc mama tak cudownego czlowieka!

sobota, 26 maja 2012

Swietujemy

Dzien Mamy jest dla mnie dniem szczegolnym, bynajmniej nie z powodu, dla ktorego mogloby sie kazdemu wydawac. Otoz rok temu- 26 Maja w okolicach godziny 18 poczulam pierwsze, jeszcze niezbyt bolesne skurcze zapowiadajace wielkie wydarzenie- przyjscie na swiat mojego najdrozszego Synka.
Jutro Jego pierwsze urodzinki, a my juz dzisiaj swietujemy!
I to tak konkretnie- od rana z Tata zapewniamy Mlodziutkiemu maksimum atrakcji. A na dzisiejszym dniu nasze swietowanie sie nie konczy! Jutro ponownie pakujemy sie w samochod i za cel obieramy sobie Chester ZOO. Swoja droga, uwielbiam to miejsce do tego stopnia, ze nawet zanim Mikus przyszedl na swiat, potrafilismy odwiedzic je nawet 3 razy w roku. Tym razem po raz pierwszy jedziemy z Synkiem. Jestem ciekawa Jego reakcji na te wszytskie zwierzaki. A po zwierzyncu planujemy krotki, zabi skok do Llandudno na wieczorny spacer.

Powracajac do dnia dziesiejszego, pojechalismy nad morze, na nasza ulubiona plaze w Formby.
Na zewnatrz 27 stopni, bezchmurne niebo, cudowne slonce, plaza, Mikolaj i my- coz mozna chciec wiecej do szczescia? Chyba nic.
Bylo cudnie. Mlody polubil wode do tego stopnia, ze ciezko bylo mu sie oprzec. Na zmiane, raz mama, raz tata spacerowali z Synkiem po brzegu, podczas gdy drugi rodzic mial warte na suchym gruncie.
Nie obeszlo sie rozniez bez konsumpcji morskiego piasku. Pierwsza proba zakonczona sukcesem, druga- uderamniona przez mame.
Dzien skonczylismy w Southport. Wtedy Mikus padl, nadmair atrakcji zrobil swoje.


Jutro dzien najwazniejszy.
Ciezko mi uwierzyc w to, ze mija rok.

środa, 23 maja 2012

Chwilo trwaj!

 

Od wtorku tak wyglada nasze niebo!
Kocham, po prostu kocham bezgranicznie taki blekit!
Chwilo trwaj jak najdluzej!!!

W towarzystwie bezchmurnego nieba i slonca, podspiewuje sobie radosnie Jason'a Mraz'a, ktory zaczal brzmiec w mojej glowie juz od samego rana i nie potrafi sie odczepic (nieskromnie dodam, ze mialam okazje osobiscie Go poznac jakis czas temu).
Po prostu chce sie zyc!


A do tego wszystkiego jeszcze dochodzi bardzo radosny fakt, ze za 4 dni moj kochany Synek bedzie obchodzil swoje pierwsze urodziny!

poniedziałek, 21 maja 2012

jeden dwa trzy

Moje dziecko potrafi liczyc!
I nie do jakichs tam marnych dwoch, czy trzech- moj maly mistrz potrafi liczyc az do siedmiu!
Tak, tak- do siedmiu.
Co niedziela, prawdopodobnie wiedzac, ze matka nastepnego dnia musi wypoczeta i pelna energii stawic sie w biurze, Syn organizuje 2-3 godzinne nocne atrakcje.
Tydzien w tydzien…
Oczy na zapalki, mocna herbata i wyrysowane zmeczenie na twarzy- taki obraz serwuje na dzien dobry wszystkim w poniedzialkowe poranki.
Dobrze, ze jutro juz wtorek!

A tak bardziej na powaznie, wczoraj w podreczniku Gleitmana natknelam sie na rozdzial poswiecony liczbom i niemowlakom.
Ostatnie dwie dekady byly dosc rewolucyjne dla naukowcow studiujacych psychologie rozwojawa w dziedzinie numerologii.
W 1983 roku trzech ambitnych, amerykanskich psychologow postanowilo zbadac jakie umiejetnosci matematyczne posiadaja dzieci we wczesnym okresie rozwoju.
Eksperyment, ktorym sie zajmowali wykazal, ze niemowlaki miedzy 4, a 7 miesiacem zycia posiadaja juz podstawowa wiedze w tej dziedzinie, jednak dosc ograniczona.
Na 7-miesiecznych maluchach przeprowadzono doswiadczenie polegajace na prezentowaniu im dwoch fotografii rownoczesnie. Jedna przedstawiala 2, a druga 3 przedmioty.
W tym samym czasie, podczas prezentacji, z glosnikow puszczano dzwieki, raz skladajace sie z 2, a raz z 3 sygnalow “bum”.
Gdy pojawialy sie 2 sygnaly, niemowle automatycznie kierowalo wzrok na fotografie z 2 przedmiotami. To samo dzialo sie w przypadku 3 dzwiekow, dziecko patrzylo na fotografie przedstawiajaca 3 przedmioty.

Takie zachowanie wskazuje na to, ze dzieci juz we wczesnych fazach rozwoju sa w stanie zauwazyc, ze 2 to wiecej niz 1 lub 3 to cos wiecej niz 2.
Widza roznice miedzy 2 i 3 przedmiotami, rozroznienie jednak 4 od 6 sprawia im juz duza trudnosc. Swiadomosc numerologii w mozgach malolatow jest rozwijana bardzo powoli w ciagu pierwszych 18 miesiecy. Mimo tego, dzieci w tym wieku sa wrazliwe nawet na niewielkie zmiany dotyczace malych ilosci, na przyklad zdaja sie rozumiec wynik dodawania 1 +1 = 2, lub odejmowania 2-1 = 1.
Umiejetnosc rozumienia podstaw numerologii w pierwszych miesiecach zycia wskazuje wiec, ze istnieje wrodzony mechanizm znaczenia liczb, ktory moze byc poczatkiem dalszego rozwoju umiejetnosci i zdolnosci w tej dziedzienie.


Idac dalej liczbowym tropem, w “Child of our time”, znalazlam doswiadczenie, ktore bardzo latwo mozemy wykonac.

Przygotuj trzy przedmioty.
Na oczach dziecka, liczac przedmioty wloz je do pojemnika.
Schowaj pojemnik na chwile i liczbe przedmiotow zredukuj do dwoch.
Wyciagnij pojemnik spowrotem tak aby ponownie byl w zasiegu wzroku dziecka.
Policz przedmioty wyciagajac je kolejno z pudelka.

Wiekszosc badanych “roczniakow” zorientowalo sie, ze w pudelku znajduja sie tylko dwa przedmioty. Zaskoczone szukaly brakujacego trzeciego.
Analogicznie doswiadczenie mozesz powtorzyc na 4 i 5 przedmiotach.
Mozna dowiedziec sie do ilu tak naprawde nasz Malec potrafi liczyc.

Zrodlo:
"Child of Our Time" - Tessa Livingsote, Robert Winston
"Psychology" - Henry Gleitman

***
Przyjelam propozycje pracy, o ktorej wspominalam wczesniej.

piątek, 18 maja 2012

Blender

Synus otrzymal ode mnie nowa ksywe- blender.
Od wczoraj z duma na twarzy chwali sie "prawie nowa" umiejetnoscia... moznaby rzec, ze dosc przydatna w kuchni. Blenduje owoce. Jablka, gruszki, brzoskwinie.
Dajesz do lapki owoc, a po kilku sekundach otrzymujesz drobny mus.
Wczesniej dana umiejetnosc tez wykorzystywal, z ta jednak roznica, ze jedzonko ladowalo w brzuszku, a nie na podlodze, dywanie i innych miejscowkach.
Nie wiem, moze to aluzja zebym cos upiekla? 


Mikolaj w akcji (etap obserwacji)

Pozostajac w temacie kulinarnym, nizej prezentuje przepis na szczawiowy przysmak dla bobasow. Mi smakowal bardzo, Mikolajowi chyba tez... tylko w jego kochanej buziuchnie odbywal sie dodatkowo proces segregacji makaronu od reszty. Makaron sprytnie usuwany spowrotem....


LOSOS ZE SZCZAWIEM I MAKARONEM
  • szczaw
  • losos (ok 4 cm )
  • drobny makaron
  • kilka plasterkow zoltego sera
  • oliwa z oliwek lub lyzka masla 
  • troche wody
Szczaw umyc, gotowac przez chwile az liscie zmiekna.
Rybe ugotowac na parze jak tutaj (ja trzymalam ja ok 35 minut, bo kawalek byl dosc gruby).
Po ugotowaniu rozgniesc rybe widelcem lub zmiksowac.Liscie szczawiu z odrobina oliwy z oliwej i wody zmiksowac.
Makaron ugotowac. Dodac dodac szczaw, rybe i drobno pokrojony zolty ser (dobrze, gdy wszystko jest jeszcze cieple, zeby ser sie rozpuscil).
Wszystko wymieszac i gotowe.

                                                                   ***

A teraz calkowicie z innej beczki... moja obecna praca.
Odezwali sie do mnie wczoraj z propozycja pracy na czas okreslony od 2-4 miesiecy.
Oferta jest w innym dziale niz tym, w ktorym obecnie pracuje ale oczywiscie zwiazanym z architektura.
Po tym czasie ma sie z grubsza wyklarowac sytuacja i jesli firma dostalaby nowy projekt do robienia wrocilabym na stare stanowisko.
Decyzji jeszcze nie podjelam, ale milo mi sie zrobilo, ze staraja sie nie zostawiac pracownikow na lodzie.

Moze inaczej... nawiazujac do poprzedniego postu- chyba jestem doskonala we wzbudzaniu wyrzutow sumienia w glowach rzadzacych (podczas rozmowy nie bylam zbyt przyjaznie do nich nastawiona).

czwartek, 17 maja 2012

(Nie) doskonalosci kobiece

Instynkt macierzynski czulam od dawna.
Dobre kilka lat myslalam o dziecku, jednak nie do konca bylo nam po drodze do niego.
Wczesniej wygrywala mlodosc... I nie zaluje, ze Mikolaja urodzilam dopiero po trzydziestce.
Ciaza byla planowana, a zajscie w nia okazalo sie byc prostsze niz nam sie to wtedy wydawalo.
Rodzina zgodnie okreslala mnie mianem "swiadomej matki", i choc wedlug mnie prawie kazda mama zasluguje na taki tytul, to schlebialo mi to nazewnictwo.
To swiadome matkowanie trwa juz prawie 12 miesiecy.
Wciaz ucze sie jak byc najlepsza mama na swiecie dla mojego Synka.
Cala swoja uwage poswiecam temu, by mojemu dziecku nie brakowalo czulosci i rodzicielskiej milosci, staram sie, aby wyrosl z Niego dobry czlowiek.

Jednak w moim przypadku bycie super mama nie zawsze idzie w parze z byciem super partnerka, pracownikiem czy kolezanka. Przynajmniej takie mam odczucie.
Czasami w glowie pojawia sie mysl, ze nie jestem zbyt dobra, cierpliwa, wyrozumiala...
Staram sie nabierac dystansu do samej siebie, jak i do otoczenia, ale czesto pojawia sie pytanie: w czym tak wlasciwie jestem naprawde dobra?
W mamowaniu? Ok, ale cos poza tym?

Jakis czas temu czytalam na jednym z maminych blogow o umniejszaniu przez kobiety wszystkiego co je dotyczy. Kobiety to takie skromne bestie, co krzyczec na temat swoich zalet nie do konca potrafia. I nawet na pochwale zrobionego przez nie obiadu nad ktorym sleczaly ponad dwie godziny, reaguja tekstem, ze to banalnie proste, a tak w ogole to przepis stary i tak wlasciwie nie ma czym sie zachwycac.
Umniejszamy sobie przy okazji pochwal zwiazanych z wygladem, z pracami domowymi i w wielu innych dziedzinach zycia. 
Ilez razy spotkalas sie z komlementem na temat  swojego ciucha czy wlosow, ze ladne, ze fajnie lezy itp... ile razy Twoj rozmowca w riposcie uslyszal, ze ciuch stary, ze ma kilka lat... ze wosy tak naprawde wiatr rozdmuchal, ze nic z nimi nie robilysmy...

Pora zmienic nastawienie.
Od dzisiaj kobiety zacznamy glosno i z duma krzyczec o swoich zaletach i osiagnieciach.
I zeby nie bylo, ze uwazam sie za taka chodzaca doskonalosc*, bardzo ciezko przyszlo mi dojscie do tego, w czym jestem doskonala i szczerze mowiac ciezko mi bylo okreslic sie jako doskonala w tej danej dziedzinie, ale udalo sie... takze

Jestem doskonala w ogranizowaniu zajec.
Jestem doskonala w robieniu klusek- kopytek.
Jestem doskonala w mobilizowaniu samej siebie, kiedy czas lub inne zywioly gonia.
Jestem doskonala w grze w scrable.
Jestem doskonala w bazgraniu w cadzie.

Proponuje kazdej komentujacej Mamie napisac, w czym jest doskonala. Taka mini zabawa, ale troszke ambitniejsza i pozwalajaca podniesc nasze wlasne poczucie wartosci poziom wyzej.

* Znowu sobie umniejszylam! A niech to!
Pozdrawiam cieplo!

sobota, 12 maja 2012

Co zlego to nie ja!

Sobotni ranek.
Godzina 6:45. 
Mikolaj sie budzi.
Usilnie probuje zlapac mnie za reke.
Zaspana, dla swietego spokoju poddaje sie i oddaje mu swoja dlon.
Syn lapie za palec wskazujacy i zaczyna nim dzgac w tatowe ramie.
Tata sie budzi, Szczeniak usmiecha.
Przeciez On niewinny, to mama...


Ale mielismy dzisiaj fajny dzien.
Slonce bylo z nami od samego rana, a ze to dosc nieslychane zjawisko na wyspach to grzechem byloby z takiej aury nie skorzystac. Mimo zimnego, polnocnego wiatru zaliczylismy plac zabaw, dlugi spacer, mini zoo i festyn w pobliskim parku.
Atrakcji co niemiara!
A... i nawet ksiazke moglam poczytac podczas Mikolajowej drzemki na swiezym powietrzu (zwykle po zatrzymaniu wozka nastepowalo cudowne wybudzenie).

Zyc, nie umierac!

piątek, 11 maja 2012

Niemowlecy flirt & wyniki CANDY!



Wiek: niespelna 12 miesiecy
Wzrost: ok 76cm
Waga: ok 11kg
Kolor oczu: niebieskie
Wlosy: proste, krotkie blond
Numer buta: 19/20
Znaki szczegolne: 6 zebow

Jak to mozliwe, ze taki maly Szkrab, potrafi poderwac prawie kazda dziewczynke?
Ilekroc pojawiamy sie na placu zabaw, Mikolaj bez zadnego problemu znajduje sobie ofiare, co kolo Niego z checia podskakiwac zaczyna.
Poczatki tych niemowlecych (jeszcze) flirtow zwykle sa bardzo niewinne, pojawiaja sie usmieszki i ogolna obserwacja. Pozniej nastepuje etap selekcji, z tlumu wybiera jedna (zauwazylam, ze moj Syn gustuje w brunetkach z kreconymi wloskami). Konczy sie tym, ze wybranka, zwykle bardziej mobilna niz On sam, zaczyna skupiac swoja uwage tylko na Nim. Chowa sie, bawi w "a ku-ku", a w przypadku smielszych jednostek pojawia sie niekiedy konwersacja, dla mnie niestety niezrozumiala.
Romansidla te jednak sa bardzo nietrwale... pojawiaja sie i znikaja po kilkudziesieciu minutach...


                                                                     ***

PORA OGLOSIC WYNIKI CANDY!!!


Wszystkim bardzo dziekuje za tak liczny udzial w zabawie.
Zglosilo sie 38 osob, sposrod ktorych Mikolaj- pelniacy dzisiaj funkcje maszyny losujacej wybral jedna szczesliwa osobe.


A jest nia: KARLITA, ktora bardzo serdecznie prosze o kontakt na maila.
Przepraszam, za wygnieciona karteczke- maszyna losujaca probowala ja skonsumowac!

SERDECZNIE GRATULUJEMY!

wtorek, 8 maja 2012

Wakacyjne wspomnienia

Kilka dni temu Pandzioszka zaprosila mnie do zabawy Wakacyjne wspomnienia.
Jest mi bardzo milo, ze zostalam wyrozniona i zaproszeniem obdarowana. 
Ostatnie wakacje byly naszymi najlepszymi wakacjami w zyciu, a suvenir, ktory sobie przywiezlismy z tej wycieczki do dzisiaj daje powod do dumy- jest nim Mikolaj.

Objechalismy troche Europy. 
Zaczelo sie od Hagen, pozniej Hamburg, mala miescinka na poludniu Niemiec, ktorej nazwy nie pamietamy (!), Insbruck, przejazd przez Alpy do Torbole nad jeziorem Garda (tutaj wiecej fotek), Wenecja, Mediolan, Genua, Cannes, Saint Tropez, Barcelona i powrot do UK zachodnia czescia Francji przez Carcassone i Paryz.

Frankfurt

Insbruck

Torbole nad jeziorem Garda

Wenecja

Mediolan

Genua

Cannes

Barcelona

Byc moze moje wspomnienia zainspiruja kogos do odwiedzenia miejsc, ktore przedstawilam w fotograficznym skrocie.
W zeszlym roku wakacje spedzilismy w domu, ze wzgledu na malenkiego wtedy Mikolajka. 

Do zabawy zapraszam  ambiguity , Duske, Age (Kruszynka) i Ol(g)e (Co Janek zrobil)
Oczywiscie udzial w zabawie nie jest obowiazkowy, aczkolwiek bedzie mi milo jesli zaproszenia zostana przyjete.

poniedziałek, 7 maja 2012

O szczesliwym swiecie

Uwielbiam dzieci.
Ich beztroski, blogi stan ducha. Sa takie niewinne i non stop szczesliwe.
Duzo im nie potrzeba, aby na twarzy zagoscil usmiech. Nie przejmuja sie zbytnio beznadziejna pogoda za oknem, zdrowiem, finansami czy dziura w skarpetce.
Nie musza sobie sztucznie podnosic poziomu serotoniny czy endorfiny, bo nie ma co podnosic.
One po prostu sa szczesliwe. Zyja chwila, ktora daje im radosc.
Matka natura wspaniale stworzyla swiat pozwalajac nowo narodzonym dzieciom rozpoczac bytowanie na tej ziemi z nie do konca rozwinietym mozgiem.
Dzieki temu ich dziecinstwo jest pozbawione wszelkich trosk, a wypelnione miloscia i szczesciem. 
Szkoda tylko, ze z uplywem lat razem z naszym cialem dojrzewaja nasze mozdzki...
A tak pieknie byloby zyc na planecie zamieszkiwanej przez same dzieci, byloby wspaniale!
Kazdy bylby usmiechniety, bezinteresowny i szczesliwy.

Istnieja trzy kluczowe elementy skladajace sie na szczescie jakie odczuwac moze dorosly czlowiek: optymizm, wysokie poczucie wlasnej wartosci i swiadomosc kontroli nad wlasnym zyciem.
Moim zdaniem  najwazniejszym z tych czynnikow jest wysokie poczucie wlasnej wartosci, bo bez niej nie ma co marzyc o czerpaniu zadowolenia z zycia codziennego.
Nasza wlasna samoocena powinna byc fundamentem naszego charakteru i powinna byc budowana solidnie od samego poczatku.

Istnieje siedem sposobow na radykalna poprawe poczucia wlasnej wartosci:
  • ROB, CO KOCHASZ
  • AFIRMUJ SWOJE MYSLI
  • UWIERZ W SIEBIE
  • NIE POROWNUJ SIE Z INNYMI
  • WZMACNIAJ SWOJE SILY, ROZWIJAJ UMIEJETNOSCI
  • SKONCENTRUJ MYSLI NA SWOICH CELACH
  • OTACZAJ SIE POZYTYWNIE MYSLACYMI LUDZMI
To moje zelazne zasady!

A na koniec mala wskazowka:
O czekoladzie, seksie i sloncu podnoszacym poziom serotoniny prawie kazdy wie, ale nie kazdy zna pewien sprytny trik aby oszukac swoj mozg i wymusic na nim produkcje jakze potrzebnego nam hormonu szczescia.
Wystarczy zagryzc olowek wlozony w poprzeg do ust.
Taki uklad zmusza nas do usmiechu. Do mozgu docieraja sygnaly, ze sie usmiechamy, co za tym idzie zwieksza sie nasz poziom endorfin- substancjo chemicznych odpowiedzialnych za uczucie radosci i nasze dobre samopoczucie.
To dziala, od czasu do czasu sama praktykuje ;)

sobota, 5 maja 2012

Opowiesci dziwnej tresci

Dwa dni temu kupilam szampon do wlosow.
Zniknal tego samego dnia, za co winilam moje roztargnienie.
Doszlam do wniosku, ze pewnie nie spakowalam go do torby i zostal przy kasie.
Dzisiaj sie odnalazl w szafie z garnkami.
Mikolaj byl ze mna podczas rozpakowywania zakupow.
Chcial pomoc, wiec rozpakowywal ze mna...

Kilka dni temu przegladalam z Synkiem ksiazeczke.
Przewracamy kolejne strony opawiadajac ciekawa historie.
Jedna za druga... az natrafilismy na jakiegos gnieciucha.
Strona ta pewnie przezyla wiele.
Pytam: Co sie stalo z ta strona? Kto to zorbil?
Syn na to: Ta-ta
Oczywiscie tata nic o tym nie wiedzial.

Wczoraj bedac z Mlodym na zakupach, zatrzymalam sie przy warzywach.
Wkladam do koszyka produkty i chce jechac dalej...
A wozek stawia opor. Ciezko jakos...
Patrze na Syna, a ten rzep maly przyczepil sie do wielgasnego, metalowego wozka i ani mysli go puscic! Ciagnie ze soba, a ja ciagne i jego, i jego zdobycz.

Wieczorne hulance. Lezymy w trojke na lozku.
Po wypitym mleku Mlody rzuca sie raz na tate, raz na mame smiejac sie radosnie.
Tego dnia Syn bardziej przymila sie do taty.
Jednak w pewnym momencie gwaltownie rusza w strone rodzicielki.
Ja uradowana, ze jednak nie zapomnial o matce.
Usiadl na brzuchu, puscil baka i wrocil do taty.
No nic... matka i tak kochac bedzie!

Nasza nowa zabawa: mama buduje, Syn rozwala, sasiad z dolu dostaje na glowe ;)

piątek, 4 maja 2012

Tramwajem do przodu!

Wczorajszego dnia zaswiecilo slonce!
Po ponad dwoch tygodniach szarowki i deszczu na zewnatrz, natura zlitowala sie nad swoimi dziecmi i dala troszke odetchnac od wszech otaczajacej nas wilgoci. Naszym oczom ukazal sie wyblagany blekit nieba i cudne slonce.
W takie dni, jak tylko sie da minimalizujemy czas spedzany w domu i mimo, ze temperatura na zewnatrz do wysokich raczej nie nalezala, razem z Mlodziutkim postanowilismy zaserwowac sobie troche atrakcji. Pierwszy raz wybralismy sie tramwajem do centrum miasta. Mikolajowi przejazdzka bardzo sie podobala, nie umknal mu zaden szczegol- obserwowal wszysko i wszystkich dookola.
Korzystajac z faktu, ze pojawilismy sie w centrum w porze lunchowej, umowilismy sie z tatkiem. Jakie bylo zdziwienie Synka, gdy z dzikiego tlumu wylonil sie tata. Na Jego twarzyczce pojawila sie mina typu: "ale jak to, Ty tato tutaj? ".
Zjedlismy razem chinszczyzne, tata wrocil do pracy, a mama z Synkiem poszla na terapie szopingowa... Po niej maly Stwor wzbogacil sie o 3 koszulki na krotki rekaw, buciki i 3 bodziaki, a mama w 2 t-shirty.
To chyba najlepszy sposob na odstresowanie sie po ostatnich dniach.

Pogodzilam sie juz ze strata pracy. Wprawdzie musze tam sie jeszcze pojawiac do 24 Maja (wtedy konczy sie etap  konsultacji, po ktorym maja wreczyc oficjalne listy z wypowiedzeniem), ale szczerze mowiac mam juz jeden wielki luz na to wszystko. Ciezko zmobilizowac pracownika do pracy, ktory i tak oposci firme... Ja w kazdym badz razie motywacji do efektywnej pracy nie czuje, wiec ogolnie skupiam sie na relaksie i moim portfolio.
Mysle, ze kilka nastepnych miesiecy spedze w domu, przy Synku. Ciesze sie, bo nie musze wysylac Mlodego do zlobka.
Nie bede szukac nic na sile. Jesli pojawi sie cos ciekawego, oczywiscie zaaplikuje, ale bez cisnien.
Skupie sie bardziej na znalezieniu jakiegos ciekawego konkursu...

... albo na wlasnym biznesie ;)

Przypominam o Candy. Zostal tydzien.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...