niedziela, 24 sierpnia 2014

Analiza dzieciecych rysunkow

Jakis czas temu natknelam sie na ciekawa publikacje autorstwa Danuty Dzikowskiej na temat analizy dzieciecego rysunku. Przeczytalam ja jednym tchem i troche pobawilam sie w analityka synowych tworow, ktore coraz czesciej przedstawiaja konkretne formy i coraz czesciej sa obrazkami o okreslonej tematyce. 
Jesli rowniez macie ochote spojrzec na rysunki Waszych pociech z calkowicie innej strony, to zapraszam do lektury. 
 
" Spontanicznie powstałe rysunki umożliwiają wgląd do wnętrza dziecka, pokazują jego lęki, troski, problemy. Jeżeli nauczyciel zrozumie dziecięce rysunki łatwiej nawiąże z dzieckiem kontakt. Gdy dziecku brakuje słów to rysunkiem wyraża swoje uczucia, lęki, radość czy miłość Analiza rysunków dziecka jest najbliższa każdemu nauczycielowi pracującemu z dziećmi młodszymi. Obrazki dziecięce to ogromna kopalnia wiedzy o ich autorach. Kolor, zagospodarowanie przestrzeni, sposób oraz kolejność rysowania dostarcza informacji o stanie emocjonalnym, o relacjach dziecka z otoczeniem. Kryteria jakimi kierujemy się analizując rysunek dziecka to przede wszystkim: siła linii, wielkość postaci i przedmiotów, kierunek rysowania, czas rysowania, kolejność rysowania postaci.
Rozmiar i grubość linii:

  • Linia długa, rysowana z rozmachem, o dużym nacisku – energia, odwaga, pewność siebie, czasem gwałtowność malarza, ( ekstrawertyzm). 
  • Linia delikatna, słaba, krótka, niewyraźna, drżąca – nieśmiałość, zahamowanie, lękliwość, niepewność (introwertyzm).
  • Linia zamaszysta, chaotyczna – dziecko nadpobudliwe.
  • Linia przerywana – większe lub mniejsze zahamowania, niezdecydowanie.
Kształt linii:
  • Linia zakrzywiona – łagodność , czułość. 
  • Linia kanciasta – siła, twardość.
  • Miękkość i krągłość linii – bierność, słabość do obrony.
  • Duża ilość kropek – energia, silna wola, czasem usposobienie agresywne.
  • Linie cieniowane, prążkowane i czarne plamy – silne odczuwanie lęku.
  • Wycieranie gumą, skreślenia – brak ufności we własne siły, brak akceptacji własnej osoby.
Wielkość postaci i przedmiotow:
  • Małe, usytuowane z boku kartki to dziecko lękliwe, nieśmiałe, zahamowane, niepewne lub nieprzystosowane społecznie. 
  • Duże, przerysowane elementy obrazka mówią o kreatywności, odwadze, pewności siebie jego autora.
Kierunek rysowania: 
Normą jest rysowanie od lewej do prawej strony kartki ( u dzieci leworęcznych przebiega to odwrotnie), jeżeli dziecko rysuje odwrotnie to takie dziecko ulega silnym stanom regresywnym, zachodzą u niego silne zmiany w sferze emocjonalnej. Dziecko takie jest wybuchowe i bardzo łatwo przechodzi z jednego stanu emocjonalnego w drugi ( ze śmiechu w płacz).  
Czas rysowania:
  • Do 15 minut pracę wykonuje sangwinik lub choleryk ( pobudzenie lub zahamowanie). 
  • Od 15 do 30 minut sangwinik lub melancholik.
  • Powyżej 30 minut rysuje dziecko flegmatyczne.
Kolejność rysowania postaci:
  • Pierwsza postać i często największa to osoba dla dziecka najważniejsza. 
  • Postaci mniej ważne są pomniejszane lub czasami pomijane.
  • Postać bogato ozdabiana to posać , z którą dziecko jest najsilniej zwaązane emocjonalnie.
  • Usytuowanie postaci względem siebie wskazuje na relacje kto jest dla dziecka bliski a kto nie.
Usytuowanie elementu najważniejszego w pracy:
  • Centralnie, poczucie bezpieczenstwa, spokój wewnętrzny 
  • Na górze, powyżej środka, tendencja do uciekania i izolowania się
  • Na dole, poniżej środka, tendencje depresyjne, poczucie zagrożenia
Symboliczne znaczenie poszczególnych części kartki: 
  • Lewa strona pokazuje nam dziecko silnie związane z mamą, szukające ciepła i poczucia bezpieczeństwa, to przeszłość. 
  • Prawa strona to silne relacje dziecka z ojcem lub innymi osobami, to przyszłość. Jest to osoba konkretna, mocno stąpająca po ziemi, często materialista i realista.
  • Rysunek u góry kartki to duchowość, to świat marzeń, wyobraźni i fantazji.
  • Dolna część kartki to potrzeba fizycznego bezpieczeństwa i mówi: ,,chodzić po ziemi”.
  • Rysunek w centrum kartki wykonuje osoba zrównoważona i harmonijna.
Analiza postaci ludzkiej:
Dzieci 3-4 letnie najczęściej rysują owal i wychodzące z niego kreski. Jest to normą. Natomiast 5-6 latki rysują postać wzbogaconą o oczy, usta, ubiór, co też jest normą. Analizując rysunek postaci ludzkiej dokonujemy oceny formalnej. Chłopiec z reguły jako pierwszego narysuje ojca, a dziewczynka matkę.

  • Głowa: 
- Ten kto jest mądrzejszy ma głowę największą. Dziecko rysujące siebie z wielką głową wskazuje na osobę z fantazją czy intelektualistę.- Mała głowa z reguły znajduje się na kartkach u których często zdarzają się bóle głowy czy inne schorzenia.
  • Oczy: 
- Duże, otwarte, wyraźne. Pozytywne nastawienie do świata, otwartość.- Małe rysuje egocentryk lub histeryk.
- Jako punkt schizofrenik, osoba skłonna do różnego rodzaju histerii, paranoi.
- Rzęsy i brwi rysują osoby o silnych skłonnościach seksualnych lub dużym ilorazie inteligencji.

(...)

Kolory używane przez dziecko mają oprócz znaczenia psychologicznego znaczenie emocjonalne: 

  • Czerwony - mocny, męski, dużo gniewu i agresji, wyraża potęgę pragnień. Do 6 roku życia czerwony jest ulubionym kolorem dzieci. 
  • Niebieski - mówi o wrażliwości, zamknięciu w sobie, to osoba delikatna, łagodna, dużo niebieskiego to wycofanie, bierność, brak aktywności życiowej.
  • Fiolet - mówi o ambiwalencji uczuć, czyli inaczej ,, kocham i nienawidzę”, oznacza pragnienie czegoś innego, przeciwnie do aktualnej sytuacji. Mówi o świecie duchowym, a zbyt dużo fioletu oznacza niepokój i lęk.
  • Żółty - to słońce, ciepło, radość, optymizm. To pragnienie pójścia własną drogą.
  • Zielony - to upór, wytrwałość, stanowczość, oznacza silna wolę działania. Zielony mocno łączy się z aspektami osobowości, mówi o potrzebie uznania i poważania przez innych.
  • Pomarańczowy - dążenie do sukcesu, żywotność, radość, dynamizm, w nadmiarze to nadpobudliwość, niepokój, pobudzenie. 
  • Różowy - emocje ale również spokój, czułość i łagodność. Różowe tło to zbytnia delikatność.
  • Szary - neutralny, jego nadmiar to trudność w wyrażaniu uczuć i przechodzeniu do czynu.
  • Biały - dystans pomiędzy postaciami, zamalowywanie tła to panowanie nad pustką, zachowanie lękowe.
  • Brązowy - interesowanie się zawartością „nocnika”. Zubożenie życia emocjonalnego, cofanie się. Kolor odwrotu do przeszłości. Osoba ,,brązowa” to brak bezpieczeństwa z jej strony. 
  • Czarny - kolor buntu, negacja, smutek, rozpacz( jeżeli w nadmiarze). Małe ilości to lęk. 
 (...) "
Caly artykul znajdziecie tutaj- klik.

Nizej, nieskromnie pochwale sie tworami Mikolaja, ktore zdobia Jego pokoj.

Na pierwszy rzut idzie pomaranczowy autobus, ktorego Miko malowal az (!) dwa dni, ale juz pierwszego dnia wyladowal przyklejony w domowej galerii. Drugiego natomiast stwierdzil, ze jednak rysunek nie jest jeszcze skonczony i poprosil o pomaranczowa farbe. Dorysowal wtedy kolejne trzy okienka.


Detale tego rysunku (pas, kierownica, kolpaki, palce czy nawet anteny na dachu) sprawiaja, ze to zdecyowanie moj ulubiony rysunek ostatnich tygodni. Po prostu majstersztyk! UWIELBIAM!!!


Ten twor powstal na swiezym powietrzu, kiedy mielismy jeszcze piekna pogode. Dzieki naszemu podworkowemu art attack powstalo sporo malowanych rysunkow.


Rozowy traktor zaparkowany przy bloku mieszkalnym- ot co!


Na tapecie literka R i tecza!


Jak zobaczylam ten rysunek, ciezko mi bylo uwierzyc, ze Miko narysowal go sam. A jednak!
Rysunek przedstawia znak stopu i sygnalizacje swietlna- sztuk dwie. Ksztalt osmiokata jest po prostu idealny!

I kilka kredowych rysunkow, ktore udalo mi sie uwiecznic na zdjeciach...

Autobus
Samolot
Ludzik
Skarpetka :)
Bardzo byl dumny z tej skarpetki... Z blyskiem w oku chwalil sie, ze to ta sama, ktora ma zalozona.


Jak widac, my lubimy rysowac.
Nie codziennie, ale zawsze z checia lapiemy za kretki lub pedzle.

PS. Jutro u nas wolne!!! ... a do tego deszcz, wiatr i 13 stopni na plusie...

niedziela, 17 sierpnia 2014

Kulturalnie, przed rozkladem

W tym tygodniu wpadlo do nas nieproszone jakies wstretne chorobsko, ktore w ekspresowym tempie rozlozylo nas wszystkich na czesci pierwsze. Najpierw J., pozniej Mikolaja, a na koncu mnie. Dzien po dniu. Zycie z ponad 38 stopniowa goraczka nie bylo latwe... przypominalo bardziej jakis melanz, o szczegoly ktorego raczej ciezko nastepnego dnia. Dobrze, ze choroba rozkladala nas falowo, bo gdyby trafila nas w jednym dniu, nieciekawie by to wszystko wygladalo. Na szczescie kazdy z nas juz troche oprzytomnial, takze powoli wracamy do zywych!

Zanim chorobsko zamknelo nas w domu, udalo mi sie z Mikolajem odwiedzic muzeum w miescie, w ktorym teraz mieszkamy. Trafilismy na bardzo fajna wystawe obrazow namalowanych przez lokalnego artyste. Mikolajowi przypadly do gustu krajobrazy Ameryki zachodniej, bo i wodospadow sie dopatrzyl, i gor, a nawet gejzerow! Nie chcial isc dalej, a dalej czekaly na nas...




Ryby!
Roznych rozmiarow, kolorow i ksztaltow. Wszystkie znajdujace sie w malym akwarium z ponad siedemdziesiecioletnia historia. Kolekcja rybek inna niz ta, ktora mozna zobaczyc w innych miejscach tego typu (klik), bo tutaj ciezko o okazy zamieszkujace oceany czy morza.
W tym akwarium mozemy znalezc ryby spotykane tylko w rzekach i jeziorach na calym swiecie.


Na koniec zaszlismy do biblioteki i wreszcie udalo mi sie wyrobic karte dla Mlodego. Do tamtej (klik) starej mamy teraz za daleko, ale ta lokalna nie jest zla! Powiedzialabym, ze nawet ciut lepsza ;)


A dobre w tym wszystkim jest to, ze wszystkie te kulturalne rozrywki mieszcza sie w jedym budynku i wszystkie sa za free. Mamy wiec plan nawiedzac to miejsce minimum raz w miesiacu!

Z juz niskim stezeniem paracetamolu we krwi, pozdrawiam Was serdecznie i zycze udanego tygodnia!

niedziela, 10 sierpnia 2014

Dzien za dniem

Za nami prawie polowa sierpnia...Wakacje powoli zblizaja sie ku koncowi, a ja wciaz sie ludze, ze przyjdzie do nas prawdziwe lato. W tym roku zdecydowanie czuje deficyt slonca i wysokiej temperatury.
Tak, wiem, mielismy okazje poczuc to "cos" co latem sie zwie, ale jednak tydzien slonecznej rozpusty nie zadowala mnie w ogole. Na mysl, ze z kazdym dniem szansa na piekna pogode maleje, nie nastraja pozytywnie.
Dzisiaj mamy za oknem huragan Bertha i czternascie stopni.........Wyc sie chce!!!

Sporo sie u nas ostatnio dzialo. Bylo stroche stresow, podekscytowania i tez sporo radosci.

W piatek zaliczylismy wizyte w pobliskim przedszkolu.
Mikolajowi bardzo, ale to bardzo sie podobalo!
Nie podobalo mu sie za to to, ze nie moze tam zostac na caly dzien. Wspaniala postawa, prawda?
Zadecydowalismy, ze jeszcze w tym roku Miko pojdzie do przedszkola. Zaczniemy od jednego dnia tygodniowo aby stopniowo przyzwyczajac Mlodego do jezyka i obcych ludzi.
Z czasem bedziemy chcieli zwiekszyc ilosc godzin, na co Pani dyrektor bez problemu sie zgodzila. Teraz pozotala nam decyzja czy napewno "tam"(w okolicy mamy kilka przedszkoli) posylac Miksona.

Po bardzo dlugich poszukiwaniach kupilismy nowy* samochod.
A ile bylo przy tym frustracji i stresow? Olaboga...
Nastepnego dnia po zakupie, wyjechalismy na "dziewicza" przejazdzke i zaliczylismy pierwsza mala "stluczke" (facet nas nie widzial i sobie w nas cofnal), ktora na szczescie nie skonczyla sie zadna kleska na karoserii.

Bylam u fryzjera.
Planowalam ta wizyte przez kilka tygodni i wreszcie udalo mi sie wszystko dograc...
Cieszylam sie na te kilka godzin "wolnego", na relaks, pogaduchy z fryzjerka, no i wiadomo, na jakas zmiane i co?
Wracalam placzac za kierownica.
Za krotko. Zdecydowanie za krotko.
Mial byc bob, wyszla chlopczyca. Mial byc relaks, a byla dolina.

W pracy, kilka tygodni temu dostalam swoj wlasny projekt do prowadzenia.
Dostalam tez jednego czlowieka do pomocy i cholernie malo czasu. Deadline uplywa pod koniec sierpnia, a ja nie wiem za co sie wziac. Jest wiec stres, ale dzieki temu moje trzy dni w pracy mijaja w ekspresowym tempie. Dzieki temu tez znalazlam na mojej glowie kolejne dwa siwe wlosy.

Zdazylismy tez kupic nastepny zestaw playmobil; zmienic koldre na letnia, by po trzech tygodniach zmienic ja spowrotem na cieplejsza, troche pogotowac, podjesc, porozmawiac, poklocic, poprzepraszac, pobrudzic, posprzatac, poprac, pobawic, pospiewac, pograc, porysowac, polepic, pomalowac, potworzyc, ponudzic, pozwiedzac, pojezdzic by na koniec pomarzyc i w koncu troche poplanowac, ale o planach to moze innym razem.

* zeby byla jasnosc- nowy w tym przypadku nie oznacza "nowy", a nowszy od tego starszego ;) 

Do nastepnego!

PS. Bardzo dziekuje za komentarze pod poprzednim postem. Po tak milych slowach az chce sie ponownie chwycic po pisaki... ale tego nie zrobie ;)

sobota, 9 sierpnia 2014

Mama tez potrafi

A jak! Pewnie, ze potrafie!
Do zadania podeszlam zbyt ambitnie, bo pierwotnie planowalam pomalowac tyl i przod koszulki, ale po skonczonym przodzie mialam ochote zapomniec o istnieniu jakichkolwiek pisakow do tkanin ;)
Ile sie przy tym naklelam, wie tylko sam podkoszulek...
Wyszlo jak wyszlo, same widzicie.
Najwazniejsze, ze Mikolajowi sie podoba.



środa, 6 sierpnia 2014

Materialista

Nasze domowe rozmowy na temat pracy przybraly ostatnio calkiem niespodziewany obrot- inny niz ten, do ktorego zdazylismy sie przyzwyczaic. Jako, ze Syn przestal zadawac  nam pytania po co rodzice chodza do pracy, tudziez dlaczego popracowac musza w domu, nalezalo sie spodziewac od Niego pewnego rodzaju akceptacji istniejacego stanu rzaczy, albo tez... narodzin malego materialisty!

I tak oto nadal dyskutujemy sobie o tym, jak istotna role w zyciu odgrywa praca, tylko troche inaczej...

- Mamusiu, a jutlo idziesz do placki?
- Nie Misiu, jutro caly dzien jestem w domu.
- A bedziesz placowac w domu? 
- Nie, nie bede, bedziemy mogli sie bawic prawie caly dzien.
Ryk. Rozpacz. Lzy.
Probuje uspokoic... pytam co sie stalo, dlaczego placze. Przez lzy Mlody odpowiada...
- Bo ja kocham pieniaszki...

Kolejna sytuacja...
-  Mamusiu, a gdzie jest Tatus?
- W pracy
- Aha, to dobrze, ze zalabia pieniaszki.

I jeszcze jedna...
- Mamusiu, a kiedy idziesz do placki?
- W poniedzialek
- To dobrze, bedziemy mieli pieniaszki na jedzonko z kfc...

Widzac jak wielka miloscia nasz Syn zaczal palac do pieniadza, zaproponowalismy mu, zeby sam poszedl do pracy..
Stwierdzil, ze pojdzie jak bedzie dorosly.
Na pytanie, czy wtedy nam cos kupi, odpwiedzial, ze tak: "mlozonki z lidla".

sobota, 2 sierpnia 2014

Podkoszulek made by Mikson

Byla piekna, zlota jesien. Z drzew spadaly liscie, swiecilo slonce, a na trawnikach wciaz mozna bylo wypatrzec kolorowe kwiaty.
Mama jak zwykle z rana, rozczesywala wlosy w lazience. Na prozno, bo w nocy splataly jej sie tak okrutnie, ze na glowie pojawilo sie bardzo duzo pekow. Wtedy postanowila odwiedzic swojego ulubionego fryzjera, ktory znajdowal sie w niebieskim budynku. 
Jak postanowila, tak zrobila, a gdy po jakims czasie zlikwidowano wszystkie splatania, jej rodzinka przyjechala ja odebrac.
Mieli czewonego kampera z dluga antenka na dachu.  W tyle samochodu, jak zwykle siedzialo jej dziecko, a kierownice trzymal dzielny tato.
Co dzialo sie dalej nikt nie wie...

Mniej wiecej taka wlasnie historie Miko opowiedzial mi gdy skonczyl rysowac po swoim podkoszulku.


Pisaki do tkanin kupilam z mysla o ozdobieniu synowych koszulek.
Pierwotnie myslalam, ze to ja bede je ozdabiac.
Wyszlo inaczej.
Miko wzial sprawy w swoje rece i sam postanowil cos wyrysowac na bialej tkaninie.
Nawet mu sie to podobalo. Troche sie irytowal, gdy material zaczynal sie marszczyc, ale sie nie poddawal.
Gotowa i przeprasowana koszulke od razu chcial wlozyc na siebie.
Dumny z niej byl niesamowicie.

Jest kolorowa, oryginalna i jedyna taka na swiecie!




PS. Jesli macie ochote na koszulke z tworem Waszego dziecka, a nie macie w domu pisakow do malowania, koniecznie zajrzyjcie do Bee, ktora organizuje koszulkowy konkurs!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...