poniedziałek, 31 grudnia 2012

2013

Moi Drodzy,
(odwiedzajacy, czytajacy, nieczytajacy, komentujacy, niekomentujacy, publicznie i sekretnie obserwujacy)

Zycze Wam w nadchodzacym Nowym Roku 2013 przede wszystkim zdrowia!
... z reszta damy sobie rade, bo pamietajmy, ze kowalami wlasnego losu jestesmy My sami.

Bawcie sie dobrze!


niedziela, 30 grudnia 2012

Mistrz!

Bez zbednych slow, przedstawiam Wam dowody na to, ze nasz Syn na miano Mistrza jak najbardziej zasluguje!
Duma mnie rozpiera!


Dla przypomnienia tylko dodam, ze Mikus ma 19 miesiecy i 3 dni.

sobota, 29 grudnia 2012

Kamila vs Jamie

Ostanio doszlam do wniosku, ze spokojnie moglabym konkurowac z Jamie Olivier jesli chodzi o czas przygotowania posilkow. Mi zajmuje to maksymalnie 15 minut, pozniej obiad "robi" sie sam. Fakt, po tych moich 15 minutach jadlo nie jest gotowe do podania na stol, ale tylko z powodu naszej miesozernosci i niecheci do kosztowania miesa zrobionego w tak krotkim czasie (chyba, ze mowa o wolowym steku).
Podczas gdy w godzinach poludniowych Mikolaj wlewa w siebie porcje mleka, ja udaje sie do kuchni, wlaczam 5 bieg i robie obiad wg wczesniej obmyslonego planu. Wypicie 210ml mlecznego plynu zajmuje mu okolo kwadransa, takze to moj czas jaki mam przeznaczony na pichcenie.
Na specjalne zyczenie Bee, przedstawiam Wam super latwy przepis na przepyszny krem z cukini.
Recepture na niego znalazlam w ksiazce kucharskiej, sprezentowanej mi przez babcie J. w ubiegle Swieta Bozego Narodznia. Przepis troche zmodyfikowalam, ale baze pozostawilam te sama.
Polecam, bo nie dosc, ze zupsko zdrowe to naprawde pyszne. No i dzidz lubi, a to dowod na to, ze warto sprobowac.

KREM Z CUKINII
  • 1-1.5l bulionu drobiowego (ja robie z 2l)
  • cukinia (dodaje 2, wtedy smak jest wyrazniejszy)
  • por
  • 3 ziemniaki (dodaje 5)
  • cebula
  • 2 zabki czosnku (dodaje conajmniej 5)
  • 150ml smietany
  • po kilka galazek natki i bazylii (zamiast natki i bazylii dodaje majeranek)
  • sol
  • pieprz
  • 10 dag parmezanu (z gouda czy edamskim rownie smaczna)
  • (grzanki z chleba, zrobione na oliwie z oliwek)
Por oczyscic, biala czesc pokroic w talarki. Cebule i czosnek obrac, posiekac. Cukienie umyc, pokroic w kostke. Ziemniaki obrac, umyc, takze pokroic w kostke. Bazylie oraz natke umyc, osuszyc, posiekac. Parmezan zetrzec na tarce o duzych oczkach. Chleb pokroic w kostke 1cm/1cm i podsmazyc na oliwie z oliwek. Rozgrzac oliwe z oliwek, wrzucic cebule, por i czosnek, smazyc przez 5 minut. Dolozyc ziemniaki i cukinie, smazyc okolo 10 minut. Warzywa przelozyc do garnka, zalac bulionem, dodac majeranek, gotowac 25 minut. Dodac polowe bazylii i natki, gotowac 5 minut. Zupe doprawic sola i pieprzem, przestudzic, zmiksowac. Wlac smietane, podgrzac. 
Zupe rozlac do miseczek, posypac parmezanem oraz bazylia i natka. Dodac grzanki i mozna zaczac palaszowac! 


Wczoraj J. obchodzil urodziny. Razem z Miko przygotowalismy mu mala niespodzianke.
Mama wyciela auto, literki i inne figury geometryczne, a Synek pieknie je poprzyklejal. No dobra, pomoglam mu z kolami i literami, ale reszte przykleil sam. Laurka miala byc rowniez pokolorowana kredkami, ale maly mistrzu po kilku kreseczkach zdecydowal, ze juz skonczyl, takze nie ingerowalam w Jego tworcze dzialanie.


Jak tam Wasze przygotowania do Sylwestra? Wybieracie sie gdzies na bal? 
My w kameralnym gronie spedzimy go w domu. 

piątek, 28 grudnia 2012

Przylepiec

Wiecie czym charakteryzuje sie prawdziwy przylepiec?
Wytlumacze na przkladzie mojego kochanego Synka, ktory w ostatnich dniach stal sie prawdziwym profesjonalista w tej dziedzinie.
Udaje mi sie Go odkleic od siebie tylko z pomoca "Malych Einshtainow" badz "Klubu Przyjaciol Myszki Miki" - to oni przychodza mi z pomoca, kiedy pora ugotowac obiad i to wlasnie oni paralizuja Mikusia do tego stopnia, ze bez tuptania za plecami moge spokojnie udac sie do toalety.
W przeciwnym razie maly Stwor chodzi za mna niczym cien z kilkusekundowym poslizgiem . 
Po krotkiej przygodzie pod hucznie brzmiacym tytulem przespanych nocy, Miko ponownie zaczal pielgrzymowac na lozko rodzicow. Prawdziwego przylepca jednak nie satysfakconuje tylko i wylacznie osiagniecie celu tej pielgrzymki. Otoz rasowy przylepiec zaczyna polowac... polowac na mamine rece!
Bo nie spocznie poki owej reki nie przytuli. Sytuacja zaczyna byc niebezpieczna gdy mamine cialo zapragnie zmienic pozycje i swa reke z przylepca zdejmie... oj dzieje sie wtedy, powiadam Wam dzieje! Niczym dziki zwierz polujacy na swa ofiare, przeskakuje na druga strone, lapie za dlon i ciagnie i ciagnie i uciagnac nie moze, a przy tym wydaje dzwieki rodem z dzungli!
Mama zrezygnowana wraca do pierwotnej pozycji, przytula przylepca, On glaszcze ofiarnie zlozona czesc ciala az wkoncu ponownie zamyka oczy...
I powiem Wam, ze to nawet przyjemne, aczkolwiek trudne czasami...
Az boje sie pomyslec co bedzie za nascie dni, kiedy to matka do roboty bedzie musiala sie udac...
PRZYKLEIC NA STALE! - to jedyne rozwiazanie, ktore przychodzi mi do glowy.

środa, 26 grudnia 2012

Poswiatecznie

Tegoroczne Swieta minely nam spokojnie. I choc nie bylo u nas tloczno, to udalo nam sie stworzyc cudowna atmosfere. Mimo, ze nie bylo to moje pierwsze Boze Narodzenie na obczyznie myslalam, ze tesknota za rodzina w Polsce nie pozwoli mi do konca cieszyc sie tymi magicznymi chwilami ale pomylilam sie...  Pojawil sie smutek podczas przygotowan do kolacji wigilijnej, jednak szybko gdzies zniknal. Tak sobie mysle, ze to chyba dowod na to, ze teraz moja najblizsza rodzina jest J. i Miko.


Udalo mi sie przygotowac Wigilie. Nie skladala sie z tradycyjnych 12 dan, ale moje 9 wcale nie daje mi powodow do wstydu. Mikolajkowi najbardziej smakowal barszczyk, co w ogole mnie nie dziwi, bo od urodzenia jest buraczanym fanem. Sprobowal tez pierogow i ryby po grecku. Jednak nie to cieszylo Go najbardziej podczas kolacji. Jego krzeselko zostalo pozbawione tacki z przodu i pierwszy raz usiadl z nami, korzystajac ze stolu tak jak my, czestowal sie tez sam. 
Po Wigilli przyszedl czas na prezenty. Swiety Mikolaj sprezentowal Mlodziutkiemu kolejke polaczona z trasa do samochodow i kopalnia. Po rozpakowaniu bylo jedno wielkie wow! Radosc przeogromna. A dzis na pytanie, kto przyniosl mu prezent odpowiada: "dzidzia". Coz, jak mowa o Mikolaju to wiadomo, ze chodzi o Niego ;) Udalo nam sie trafic z prezentem i bardzo nas to cieszy.
A pierwszy i drugi dzien Swiat... jeden wielki plac zabaw w pokoju dziennym, zabawa bez konca i mnostow czasu dla moich chlopakow!


Dzisiaj przestalo na kilka godzin padac. Poszlam z Mikolajem na maly spacer.
Atmosfera byla naprawde niesamowita. Prawie kazda osoba, ktora nam mijala z usmiechem zyczyla nam Wesolych Swiat. Na Mlodziutkim nie robilo to wiekszego wrazenia, a juz napewno nie takiego jak napotkana przez nas wysoka "inka" (czyt. choinka), ktora podziwial z kazdej mozliwej strony!


Lenistwo bedzie jeszcze trwac dlugo, bo nastepne 12 dni!

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Swiatecznie

Kochani!
Zyczymy Wam spokojnych i radosnych Swiat Bozego Narodzenia!
Niech beda magiczne, rodzinne i takie jakie sobie wymarzyliscie!


sobota, 22 grudnia 2012

Czas stop!

Czasami mam wrazenie, ze powinnam sie zatrzymac, przystopowac na troche, zapomniec o obowiazkach lub czynnosciach, ktore nie pozwalaja mi zwolnic.
W ciagu ostatnich dni, ktore byly dla mnie dosc pracowite, czuje ze zaniedbywalam Synka... staralam sie zrobic jak najwiecej, bo tutaj przygotowania w kuchni, tutaj sprzatanie, tutaj to czy tamto.
Czasami po prostu ciezko mi bylo wygospodarowac te marne 15 minut na zabawe, gdy milion innych spraw mialam na glowie.
On biedny tylko cierpliwie chodzil za mna...
Ciagal od czasu do czasu za nogawke by usiasc na chwilke, pobawic sie klockami, poczytac ksiazeczke.
Siadalam, ale gdy tylko widzialam, ze zaczyna bawic sie sam, znowu dawalam kroka w tyl by cos zrobic...
A jak Syn za szybko zorientowal sie, ze mnie nie ma, Mali Einsteini przychodzili z pomoca i mialam 20 minut na domowe "must do".
Zapomnialam tez w tych przedswiatecznych dniach o pewnej najprawdziwszej prawdzie, o tym, ze najlepszym darmowym relaksujacym balsamem dostepnym aktualnie na rynku jest po prostu spedzenie czasu z dzieckiem... a tak wlasciwie oddanie dziecku swojego czasu. Calkowicie, bez patrzenia na zegarek. 

Ciesze sie, ze Swieta tuz tuz, bo te przygotowania powoli zaczynaja mnie meczyc.
Chyba jak zwykle zbyt ambitnie podchodze do tego wszystkiego. Chcialabym aby ten czas byl wyjatkowy, ale do cholery chyba nikomu sie krzywda nie stanie jak nie bedzie 12 potraw na stole!
Po tych moich rozmysleniach popoludniowych jaka to wyrodna matka ze mnie, nagle wszystko zobaczylam w rozowych barwach! Swiat oszalal! I nie, nie chodzi mi tutaj o zycie...
Otwarlam po prostu pralke by wyciagnac wyprane ciuchy. Okazalo sie, ze w tym calym pospiechu do jasnego prania wpakowalam jedna z moich czerowonych kolanowek, ktora przepieknie puscila barwnik na wszytsko, co wczesniej mozna bylo nazwac sniezno-bialym.
Takze od dzis, moje chlopaki w rozu beda sie bujaly! A co!

Wobec powyzszego, postanowilam ze od jutra mruze oko na to wszystko!
Z rana zrobie barszcz, ktory czasu zbyt duzo mi nie skranie i dopiero poznym wieczorem (chyba, ze mi sie zachce podczas popoludniowej Synowej drzemki) jedna z planowanych ryb i oliwkowa rolade z kurczaka (to juz na 1-wszy Dzien Swiat). I to byloby na tyle.
A pozniej, z dala od zgielku zycia codziennego, wezme sobie kapiel z piana, ot co!

A o reszcie pomysle w poniedzialek. 

piątek, 21 grudnia 2012

Miedzy wtorkiem a piatkiem

Swiateczna goraczka chyba siega wlasnie zenitu.
W sklepach ludziska tlocza sie przy kasach z koszami wypelnionymi roznosciami.
Co niektorzy wciskaja sie w kolejke byle by wyjsc szybciej na wolnosc.
Eh, nie lubie tych przedsiatecznych tlumow...
My stoimy wsrod nich...ale my sprytni w tym roku jestesmy, bo wiekszosc potrzebnych produktow mamy juz w domu i z wielkimi koszami chodzic nie musimy.

Powoli przygotowujemy sie do Swiat. Wczoraj,  do poznych godzin nocnych mama z tata dzielnie lepila pierogi z kapusta i grzybami. Dla Mikolajka wersje ubozsza stworzyli coby grzybow w tak mlodym wieku nie musial probowac.
Pierniki tez juz zrobione. Syn dzielnie asystowal matce, ale co gorsza (!!!) wzial trzy gryzy gotowego juz pierniczka i wiecej nie chcial (serducho me cierpi i placze w ukryciu!). Slodkosci cierpliwie czekaja na dekoracje, dzis wieczor zabukowany jest dla nich!


Prezent dla Mlodzitkiego tez kupiony i tez czeka, ale na zapakowanie.
Mimo tych dodatkowych zajec znajdujemy czas by odwiedzic nasze kurki w pobliskim mini zoo, popatrzec na papugi i kroliczki.


Na snieg juz nie liczymy... nadzieja na niego zniknela wraz z zapoznaniem sie z pogoda na najblizsze dni. Jedyne czego mozemy sie spodziewac to deszczu i plusowej temperatury czyli po prostu jednej wielkiej chlapy.
A dzis mamy w planach zobaczyc Swietego Mikolaja z reniferami co przejezdza do nas na dzielnice!
Niech tylko przestanie padac!!!

wtorek, 18 grudnia 2012

Literkowo & balwankowo

W zeszlym tygodniu wykorzystujac szare pudlo, zrobilam Mikolajowi karty z literkami i tym samym rozpoczelismy przygode z alfabetem.
Na tym etapie rozwoju chce by Mikus traktowal te nauke wylacznie jako zabawe, takze nie naciskam zbytnio. Nie chce by sie zniechecil. 
Wybralam kilka kartonikow z literkami i powolutku uczumy sie ich brzmienia.
I tak na dzien dzisiejszy, moge sie pochwalic, ze nasz maly Geniusz z wybranych przeze mnie 7 liter (ABEIMTU), rozpoznaje A, B, I, M, O & T.
W przypadku spolglosek B, M, T na pytanie co to za literka, odpowiada z usmiechem kolejno BABA, MAMA, TATA. Czasami wczesniej wspomni, ze to EM czy TY a pozniej doda MAMA lub TATA.
Bedziemy trzymac sie tych literek przez dobrych kilka tygodni, a pozniej dodamy 2 lub 3 nowe kartoniki.
Kto wie, moze w miedzy czasie uda nam sie nauczyc pisac niektore z nich. 


Balwanki to nic innego jak kartoniki do podpisywania prezentow.
Nie doczekaly jednak Swiat i wykorzystane zostaly do zabawy.
Polega ona na przyklejaniu (tasma do malowania jest idealna) kolejnych balwankow na sciane, liczeniu ich, liczeniu ich guzikow, czapek itp.

Mr Loczek w towarzystwie balwanow

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Panna zielona

W Angli, niezbyt powszechnym zwyczajem jest dekorowanie choinki w ostatniej chwili przed Swietami. Pierwonie taki wlasnie mielismy plan, zrobic dokladnie tak, jak praktykowane jest to w naszych rodzinnych domach. Jak widac doczekac sie jednak nie moglismy!
Zielona panna jest juz z nami. Tata, nasz wczorajszy hero wybral najcudowniejsza choinke, ktora zawitala w naszych progach w niedzielne popoludnie.  
Drzewko pieknie pachnie w dziennym pokoju, a na nim wisza wykonane wlasnorecznie zawieszki.
Mikolaj na jej widok powtarzal tylko “wow” i “wow”. Wachal drzewko, ale dotknac nie chcial.
Niezbyt zainteresowany byl tez jej ubieraniem. Dla mnie to frajda, takze nie narzekalam i zadanie wykonalam sama. Dzis z rana za to, zaczelo interesowac Go sciaganie filcowych malpek…
Nieskromnie dodam, ze chyba pierwszy raz w zyciu czuje az tak wielka satysfakcje patrzac na choinke… Sporo pracy wlozylam w zrobienie tych ozdob, ale oplacilo sie! Klimat niesamowity! 



Piernikowy ambitny plan na weekend nie zostal zrealizowany, polegl w obliczu domowych porzadkow. Ale co sie odwlecze to nie uciecze.
Od jutra dzialam w kuchni! Na pierniki i pierogi nadchodzi najwyzsza pora. 

piątek, 14 grudnia 2012

Jeszcze raz DIY, tym razem masa solna!

U nas pada deszcz.
Mimo to, swiateczny klimat coraz bardziej jest widoczny na zewnatrz, a takze u nas w domu.
Girlanda w sypialni wisi juz nad oknem, a lampki w dziennym pokoju od zeszlego tygodnia wprowadzaja wieczorami fajna atmosfere... Ach, jeszcze tylko troche i bedziemy stroic choinke!
Szkoda tylko, ze snieg na Swieta moze okazac sie zbyt wygorowanym marzeniem...

Z masa solna musielismy czekac do czwartku.
Mikolaj dzielnie walkowal ciasto i mimo, ze trzeba bylo po Nim poprawiac to najwazniejsze, ze mial frajde z tego calego walkowania. 
Udalo mi sie zrobic szesc gwiazdek i aniolkow... jeszcze kilka z nich czeka cierpliwie na wyszlifowanie, a ja czekam na wolna chwile i checi aby sie za to zabrac.
Biorac pod uwage to, ze byla to moja druga przygoda z masa solna, efekt koncowy w zupelnosci mnie satysfakcjonuje.



Na tym konczymy nasze wlasnorecznie robione dekoracje choinkowe.
Troche ich uzbieralismy, bo az 31 sztuk. Mam nadzieje, ze starczy by przyozdobic wkrotce nasze drzewko.

Teraz mysle o pierniczkach - ambitny plan na nadchodzacy weekend.
Macie moze jakis wyprobowany i latwy przepis?

A! W poniedzialek ostatni raz ide do pracy, a pozniej czeka mnie 3- tygodniowa laba!
Ciesze sie niesamowicie, ze od przyszlego tygodnia nie musze sie z niczym spieszyc i  beda mogla troche sie wyluzowac. Mam tez nadzieje, ze coraz czesciej z rana bedzie na mnie czekala taka niespodzianka jak dzisiaj- Mikus obudzil sie dopiero przed 9! O takim wylegiwaniu w lozku jeszcze niedawno moglam sobie tylko pomarzyc, dzis to marzenie stalo sie realne! Oby czesciej Synku, oby czesciej! 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Filcowo czyli ozdoby na choinke z filcu DIY

Filcowe szalenstwo trwa!
Na chwile obecna udalo mi sie zrobic 10 sztuk czegos, co tradycyjnej bombki raczej nie przypomina.
Filcu jeszcze mam na 5 sztuk, takze jak tylko palce odpoczna od wbijania igly, wroce do szycia, bo lwy i sowy czekaja juz powycinane!
Mikolaj na widok tych tworow, bierze koszyczek i wklada je wszystkie do srodka… Rozpoznaje bez problemu malpke i ptaszka, a to niezwykle cieszy mamine serducho i mobilizuje do dalszej pracy.

A tymczasem wielkimi krokami przychodzi czas na mase solna.
Pomysl juz jest, teraz tylko trzeba znalezc kilka godzin i jazda!
Mam tylko nadzieje, ze z wykonaniem nie bede musiala czekac do czwartku…



niedziela, 9 grudnia 2012

O niezwyklej ksiazce

O tak, bo ta kniga na miano niezwyklej napewno zasluguje!
Od blisko 3 miesiecy czekala w moim amazonowym koszyku na odpowiednia chwile.
A odpowiednia chwila pojawila sie wraz imieninami Mikolajka i ze spadkiem ceny o ponad polowe!
To nasza pierwsza ksiazka typu pop-up, z kupnem ktorej wstrzymywalam sie troche ze wzgledu na wiek Synka, ale musze stwierdzic, ze czas najwyzszy na tego typu atrakcje!
Cudowne ilustracje, powalajaca papierowa inzynieria oraz niebanalna historia zlozyla sie na genialna calosc. Okazala sie byc super ciekawa dla Malucha bo i drzwi w domku mozna otworzyc, i lodke zbudowac, a nawet pingwinka na spacer wyprowadzic.
Co ja Wam zreszta bede pisac... ksiazka jest naprawde warta kupna!






Autor i Ilustrator: Oliver Jeffers
Papierowa Inzynieria: Corina Fletcher
Ksiazka: tu

piątek, 7 grudnia 2012

Mikolajowe Swieto + Swiateczne ozdoby na choinke DIY

Mimo, ze nasz Mikolaj ani brodaty, ani tez zbyt wiekowy nie jest, to wczorajszy dzien byl dla Niego dniem szczegolnym nie tylko z powodu Mikolajek ale i z racji obchodzonych imienin!
Byly zyczenia, byly usciski, calusow tez nie zabraklo...ale zabraklo prezentow!
Zli rodzice....
Prezenty przyjda dzisiaj, zamowione on line nie doszly na czas....
Mam nadzieje, ze mimo malego poslizgu w czasie, najdrozszy Solenizant wybaczy nam to male niedociagniecie.
Wszystkiego najlepszego Synku!

Juz od dobrych kilku dni dosc intensywnie rozmyslam o ozdobach swiatecznych. Z racji tego, ze owych nie posiadamy (wczesniej bedac tylko we dwojke nie stroilismy drzewka lub tez spedzalismy Swieta w Polsce), nie moglam zdecydowac sie na styl, w jakim przystroimy choinke w tym roku.
W zeszly weekend odwiedzilismy Ikee i juz trzmalam w rekach duze pudlo ozdob.... ale los chcial, ze nie dotarlam z nimi do kasy.
W glowie pojawil sie dosc ambitny plan- zrobimy nasze wlasne oryginalne ozdoby!
Pamietam za malolata jak tworzylam z rodzenstwem pod okiem Mamy czy Taty swiateczne ozdoby z papieru i bibuly. Jakaz to byla dla nas frajda wieszac je pozniej na choince!
I jaki sentyment czulo sie do tych tworow po kilku latach...
Takze dzisiaj od samego rana wzielismy sie z Mikolajem do roboty!
Potrzebne materialy:


Po instrukcje, jak zrobic takie gwiazdki, odsylam do Urwiskowo.
Efekt koncowy:


Na dzisiejszy dzien, gwiazdeczki (sztuk 6) wyladowaly w kartonie. Czekaja cierpliwie na dzien zakupu choinki.
Teraz przyszla kolej na filc.... juz powstaly pierwsze twory, ale o tym w nastepnym poscie!

PS. Szok! Przezylam szok wielki, gdy przedwczoraj kupujac farbe w spray'u, Pani przy kasie spojrzala na mnie z byka i zapytala: "Are you 21, Love?"
Jakze cudownie uslyszec jest takie pytanie majac na karku lat 32!!!
Pieknie podziekowalam za komplement i z bananem na twarzy, podniesionym poziomem endorfiny oraz blyskiem w oku opuscilam grzecznie sklep.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Smakosze

Przyjemnosc z gotowania czerpiemy od zawsze. Lubimy pichcic, smakowac i sprawiac rozkosz naszym brzuchom. Staramy sie zawsze, aby nasze posilki odzwierciedlaly roznorodnosc smakow i kuchni, ktore dane bylo nam poznac.
Nie zawsze nam to wychodzi, bo czasami z braku czasu po prostu idziemy na latwizne i wkladamy “gotowca” do piekarnika czy jemy cos poza domem.
J. czesciej eksperymentuje, gotuje z rozmachem. Do Jego specjalow napewno moge zaliczyc kilka chinskich dan oraz kurczak curry.
Ja moznaby powiedziec gotuje bez fantazji, po polsku, tradycyjnie. Lubie spedzac czas w kuchni, pichcic cos dla najblizszych, a jeszcze bardziej lubie uczucie, kiedy dana potrawa mi “wychodzi” i smakuje moim chlopakom.
Mimo, ze to J. jest tym od serwowania swiatowej kuchni, ja tez mam kilka swoich zagranicznych “pewniakow”, ktore zawsze z checia konsumujemy.
Jednym z nich jest sos, ktory smakuje doskonale zarowno z wolowym stekiem, jak i gotowanym ryzem.
Przepis zdobylam mieszkajac we Francji. Spedzilam tam w sumie ponad pol roku opiekujac sie pewnym malym chlopcem.
To wlasnie wtedy po raz pierwszy sprobowalam krewetek, malz, kalamar, kupy slimaka itp…
Sos, o ktorym mowa czesto robiony byl w domu przez rodzicow chlopca.
Banalnie prosty, ale smakuje wybornie!
Dla wielbicieli plesniowych serow i wina, po prostu niebo w gebie!

SOS GODNY SKOSZTOWANIA
  • ok 70-80g plesniowego sera
  • wedzony boczek- kilka plastrow
  • biale wino- 150-170ml (ja uzylam Chardonnay)
  • 2-3 lyzki smietany
  • lyzka oliwy z oliwek

Boczek kroimy w paseczki (okolo 5mm grube). Smazymy na oliwie przez okolo 10 minut, pozniej zalewamy odrobina wina. Gdy alkohol wyparuje, powtarzamy czynnosc jeszcze dwukrotnie. Dodajemy ser pokrojony w kawalki. Mieszamy az calkowicie stopi sie na patelni i otrzymamy jednolita konsystencje.
Dodajemy reszte wina, smietane i jeszcze chwile mieszamy. I gotowe! 
Przyjemnosci!

sobota, 1 grudnia 2012

Dlugi dystans

Powietrze zaczyna pachniec inaczej...
Coraz czesciej widzimy blekitne niebo, a od kilku dni nocne minusowe temperatury nie sa niczym nadzwyczajnym. Rumience na twarzy i para z ust tez nas juz nie dziwi. 
To moze oznaczac tylko jedno: Zima zbliza sie do nas wielkimi krokami!
Ciesze sie z tego powodu jak nigdy dotad. Jeszcze tylko sniegu brakuje, ale czekam cierpliwie.
Dzisiaj, korzystajac ze slonecznej aury,  zaliczylismy dosc dlugi spacer z Mikusiem bez wozka.
Przeszlismy (i tutaj uwaga!!!) ponad 2.5km!!!
Mikolaj szedl dzielnie na swoich nozkach, dotrzymujac kroku rodzicom (na rekach byl maksymalnie 300m). To Jego rekord! Podziwiamy Go bardzo za wytrwalosc! 

Slonce wygonilo nas z domu juz po 13. Pojechalismy do Dunham Massey, do miejsca gdzie nikt nie dziwi sie, ze jelen lub sarna mija nas na sciezce. Mikolaj lekko oniesmielony, aczkolwiek oczarowany wdziekiem zwierzat, nazwal je :"ME" (czyt. lew). Probowalismy wyprowadzic Go z bledu, ale Mlodziak i tak postawil na swoim. Jak Me, to Me i tyle!


Poznym popoludniem, kiedy juz zmierzch zagoscil na dobre, pojechalismy nasza swieta trojca do centrum na Christmas Market. Bylo tak zimno, ze nawet Mikus zdecydowal sie na zalozenie rekawiczek. Ogladal (juz z poziomu wozka) tlumy ludzi spacerujacych po ulicach i wszechobecne lampki, az wykonczony atrakcjami zasnal...
Specyficzna atmosfera, przystrojone miasto, dziewczecy chorek spiewajacy swiateczne piesni, ludzie w Mikolajowych czapkach i inne tego typu akcenty zrobily swoje!
Bronilam sie jak moglam, ale poczulam to cos! Swieta ida!!!
W tym roku beda wyjatkowe. Ostatnie spedzilismy w Polsce, ale tym razem zostajemy na wyspach. Beda to nasze pierwsze Swieta tylko razem w trojke.

PS Na Markecie nie obylo sie oczywiscie od bratwursta w bulce. Uwielbiam!

środa, 28 listopada 2012

Happy birthday to us!!!!

Taki niby wazny, a jednak calkowicie zwykly dzien....
Wczoraj Mikus skonczyl 18 miesiac zycia, dzisiaj przyszla kolej na mnie!
Za mna juz 384 miesiace!

poniedziałek, 26 listopada 2012

Wpadlismy!

O tak, to pewne.
Oboje wpadlismy jak sliwki w kompot!
Jestesmy swiadomi, ze na taka milosc nie ma lekarstwa i w sumie dobrze, bo leczyc sie z niej nie chcemy!
Kiedys nie rozumialam ludzi zachwycajacych sie wlasnymi dziecmi. 
Po narodzinach Mikolaja wszystko sie zmienilo, my sie zmienilismy.
Uwielbiamy, kochamy, tulimy i calujemy! A czasami nawet rozpieszczamy.
Oszalelismy do reszty, bo jak tu nie oszalec majac taki Skarb w domu???

Tata ktoregos dnia pojechal na zakupy, chcial kupic sobie bluze.
I kupil. Przywiozl ze soba cos jeszcze - przemile misiowe wdzianko dla Mlodego.
Kiedy je ubiera mozna robic juz tylko jedno - gonic i tulic tego pluszaka!!!!
... i ciagac za ogonek! Poznajcie naszego prywatnego Mi (tlumaczenie: Mis)!



Na zdjeciach nizej przedstawiam Wam kolejnego zwierza, ktory zostal stworzony specjalnie dla nas przez Bee. Jest rewelacyjny i niesamowicie oryginalny! Mikolaj go po prostu uwielbia! Nazywa go Me, co w wolnym tlumaczeniu oznacza Lew! Bardzo sie cieszymy, ze z nami zamieszkal.


W paczce od Bee, procz Lwa i slodkosci znalezlismy jeszcze jedno cudenko- mala podusie z wyszytym imieniem i data urodzenia Mikolaja. Jest idealna do Mikolajkowego pudelka wspomnien.
Jeszcze raz dziekujemy za cudna niespodzianke!

sobota, 24 listopada 2012

Pracowity tydzien

Ostatni tydzien mknal jak szalony.
Duzo sie dzialo i sporo pozmienialo.
Osoby, ktore podczytuja mnie juz jakis czas wiedza, jakie przygody z praca mialam ponad pol roku temu (tu i tu). Otoz wszystko ponownie sie zmodyfikowalo.
Juz jakis czas temu zdjeto ze mnie etykietke pracujacej na czas okreslony i wrocilam do umowy na stale. Najwieksza jednak zmiana przyszla w poniedzialek, poniewaz powrocilam na swoje stare stanowisko pracy. Jakie wrazenia? Mieszane.
Przez ostatnie 6 miesiecy wiele sie nauczylam, kazdy dzien byl dla mnie w pewnym sensie nowym wyzwaniem. Kosztowalo mnie to czasami sporo stresu, ale oplacilo sie bo po jakims czasie poczulam sie naprawde dobrze w tym co robie.
Na wiadomosc o powrocie na "stare smieci" nie ukrywalam mojego niezadowolenia. Nie podobalo mi sie, ze akurat teraz, kiedy poczulam ten komfort, "gora" chce mnie tego pozbawic.
Na dzien dzisiejszy jednak musze przyznac, ze ciesze sie z tego transferu, bo na tym stanowisku czuje sie jak ryba w wodzie! (swoja droga, dochodze do wniosku, ze naprawde niemozliwym jest zadowolic kobity!?)
Firma stanela na nogi, dostalismy nowe projekty, pracy mnostwo, ale rak do niej brak.
Skusilam sie tez na ekstra dwa dni pracy w domu (czwartek & piatek) przez najbizsze dwa tygodnie.
Po dniach takiego szalenstwa musze napisac jedno- wielki szacun dla wszystkich, ktorzy mimo opieki nad dzieckiem potrafia pracowac w domu! Toz to jakas masakra!
Rysuje w spokoju. Po 5 minutach Mlody zaczyna ciagac mnie za nogawke. Biore Go na kolano. On rozpoznaje w rysunku drzwi, mnie to cieszy. Chce zejsc. Chwyta za reke, ktorej nie chce puscic. Ide z Nim. Zabawiam Go czyms na dywanie. Bawi sie. Wracam do kompa. Rysuje w spokoju. Po 5 minutach... itd
Ciezki kawalek chleba! Na szczescie dzisiaj sobota. 

A tak poza tym, wygralismy konkurs dyniowy u Bee!
Nie udalo mi sie jeszcze pstryknac zdjec, ale nie omieszkam pochwalic sie w nastepnym poscie cudami jakie dla nas stworzyla! Zdolne rece dziewczyna ma, oj ma!!! 

Na koniec i na dobry wieczor- Bruno!

niedziela, 18 listopada 2012

Analiza - Jak chwalisz swoje dziecko

W nawiazaniu do poprzedniego postu, oto analiza wspomnianych wczesniej sytuacji wg "Child of Our Time" - Tessa Livingsote, Robert Winston.

SYTUACJA PIERWSZA:
Twoje dziecko buduje zamek z klockow. Konczy, a Ty mowisz: "Dobra robota, czyz nie jest z Ciebie bystry chlopak/bystra dziewczynka?"

Sytuacja pierwsza przedstawia zachowanie, ktore najczesciej mozna zaobserwowac u rodzicow. Kazdy lubi byc chwalonym i zapewne twoje dziecko po takich slowach poczuje sie dumne ze swoich poczynan, poniewaz docenione zostaly jego osiagniecia. Jednak zastanowmy sie, jaka bylaby nasza reakcja, gdyby budowla rozpadla sie przed samym zakonczeniem lub twoj maluch zrezygnowal z dalszej jego budowy? Wielu z nas pewnie obraloby pozycje osoby wspolczujacej, tudziez smutnej poniewaz dziecko nie osiagnelo wczesniej obranego sobie celu. Pamietajmy jednak, ze reagujac w ten sposob, wiekszosc maluchow nie poczuje, ze docenilismy ich zaangazowania w dane zadane i beda mialy wrazenie, ze dla rodzicow licza sie tylko i wylacznie osiagniecia w czego konsekwencji moga przestac wierzyc w to, ze czyms naturalnym jest popelnianie pomylek lub pozostawienie czegos na nieukonczonym etapie. Po pewnym czasie dziecko chwalone w ten sposob moze rowniez dojsc do wniosku, ze najprostszym sposobem na otrzymanie pochwaly jest pojscie na latwizne i obranie sobie za cel niezbyt wymagajacych zadan, ktorych ukonczenia jest pewien, a to okazac sie moze pierwszym krokiem do lenistwa. Nie zawsze jednak reakcja dziecka musi wygladac w ten sposob. Wiadomo ile dzieci na swiecie, tyle roznych charakterow, wiec mozliwe sa i inne rezultaty. Dziecko moze zaczac wymagac od siebie duzo wiecej, aby osiagnac swoj wyznaczony cel, moze stac sie perfekcjonista. I choc zachowanie dziecka inne, to w wiekszosci przypadkow rozumowanie jest takie samo. Maluch zbudowal sobie w glowie obraz, ze tylko bystry chlopiec/bystra dziewczynka odnosi sukcesy i kazde niepowodzenie moze oznaczac, ze jest nieporadnym brzdacem. 

SYTUACJA DRUGA:
Twoje dziecko buduje zamek z klockow. Podczas zabawy, mowisz: "Ta budowla wyglada bardzo interesujaco. Zauwazylam, ze do wybudowania scian uzyles/as zielonych i zoltych klockow. Podoba mi sie to!"

Druga sytuacja jest najbardziej efektywna. Pokazujemy w ten sposob nasze uznanie dla wysilku jakie wlozylo nasze dziecko w wykonanie danego zadania, obojetnie czy osiagnelo ono wczesniej wyznaczony cel czy tez nie. Maluchy chwalone w ten sposob zwykle sa bardziej kreatywne, ambitne, odnosza wiecej sukcesow, ale przede wszystkim sa pewne faktu, ze ich osiagniecia sa duzo wazniejsze od porazek. Najwazniejsze w tym sposobie chwalenia jest to, ze pochwala nie dotyczy ukonczonego zadania, ale tylko pewnej jego czesci. Pokazujemy dziecku, ze zauwazamy nie tylko to, ze do czegos probuje dojsc, ale rowniez jego kolejne etapy. Pochwala tego typu wzmacnia koncentracje i odpornosc na potencjalne porazki. Chwalmy nasze dzieci w ten sposob, a z czasem zrozumieja one, ze za porazki winic nalezy brak wysilku jaki wklada sie w prace, a nie brak zdolnosci.

SYTUACJA TRZECIA:
Twoje dziecko buduje zamek z klockow.Skonczyl/a zabawe. Nic nie mowisz i dziecko rozwala swoja budowle. Ty na to: "Nie rob tego, chcialam zobaczyc co zbudowales/as. To wygladalo super!"

Ostatnia reakcja, okreslona mianem pochwaly, rowniez moze byc odbierana przez dziecko jako krytyke. Maluch ewidentnie nie chcial zatrzymac budowli, bo na przyklad chcial zobaczyc jak sie ja burzy, lub nie podobal mu sie efekt koncowy, lub po prostu chcial zakonczyc zabawe. Bardzo prawdopodobne, ze dziecko byloby zadowolone z komentarza tego typu, gdyby pojawilby sie stosunkowo wczesniej, ale niestety przegapiony zostal ten odpowiedni moment.


Slowo ode mnie: Obojetnie jaki typ pochwal wybieramy, najwazniejsze jest to, ze chwalimy!   
Chwalmy nasze maluchy ile sie da!

piątek, 16 listopada 2012

Jak chwalisz swoje dziecko? + Co u nas

Trzy rozne scenariusze:
  1. Twoje dziecko buduje zamek z klockow. Konczy, a Ty mowisz: "Dobra robota, czyz nie jest z Ciebie bystry chlopak/bystra dziewczynka?"
  2. Twoje dziecko buduje zamek z klockow. Podczas zabawy, mowisz: "Ta budowla wyglada bardzo interesujaco. Zauwazylam, ze do wybudowania scian uzyles/as zielonych i zoltych klockow. Podoba mi sie to!"
  3. Twoje dziecko buduje zamek z klockow.Skonczyl/a zabawe. Nic nie mowisz i dziecko rozwala swoja budowle. Ty na to: "Nie rob tego, chcialam zobaczyc co zbudowales/as. To wygladalo super!"
Pod ktora z wyzej opisanych sytuacji moglybyscie sie podpisac?
Analiza scenariuszy w nastepnym poscie.

Zrodlo:
"Child of Our Time" - Tessa Livingsote, Robert Winston


 ***
Jeszcze kilka dni temu pisalam o blogich 45 minutach, kiedy to Dziecie wpada w objecia Morfeusza, a tu taka niespodzianka nas spotkala!
Wczoraj ni stad, ni zowad nasz pierworodny Syn Mikolaj calkowicie zrezygnowal ze swojej drzemki! Wytrzymal na nogach do 20:30. Toz to Terminator w anielskiej skorze!
Ja natomiast, wyczekiwalam tej Jego sjesty jak zbawienia. 
Znowu cos mi sie posypalo zdrowie - popoludniu zostalam flukmenka, ot tak! Z rolka papieru toaletowego w reku dotrzymywalam kroku Mikusiowi, ale bylo dosc ciezko, bo nawet swiatlo w pewnym momencie zaczelo dokuczac. Cos ostatnio dziwne te katary u mnie, takie 2-3 dniowki.... 
Pierwszy dzien totalna masakra, drugi do przezycia, trzeci w miare ok (dzisiaj jestem w polowie drogi). 
Wczoraj, kiedy jeszzce moj nos wygladal normalnie, spedzilismy z Mikusiem cudne 2h w naszym ulubionym parku. Pogoda typowo nieangielska (czyt. blekitne niebo w polaczeniu z jesiennym sloncem) wprawiala nas w rewelacyjny nastroj! Byla zabawa liscmi, plac zabaw (ktory swoja droga, obecnoscia dzieci nie grzeszy) i nasze mini zoo. 
W tym roku odkrywamy inne oblicze jesieni! Lubimy to!

 

środa, 14 listopada 2012

Byc wyroznionym w tlumie- Liebster Blog

Sczesciara ze mnie!
W ostatnim czasie pieciokrotnie obdarowano mnie wyroznieniami Liebster Blog, za co serdecznie DZIEKUJE!
To mile, a nawet bardzo!
Wyroznienia otrzymalam od AnnyAni, Maciejkowej Mamy, Zwariowanej Mamy & Greeneyekitty22.
Milej lektury! 

Zabawa polega na odpowiedzi na 11 pytań przygotowanych przez nominującego, nominowaniu 11 blogów i wymyśleniu nowych 11 pytań dla nominowanych blogerek/ów.


Pytania od Anny:
1. Jakie jest Twoje ulubione zajęcie w wolnym czasie? w wolnym czasie tylko dla mnie? obcowanie z kompem
2. Twoje ulubione czasopismo to ... dlaczego ?
3. Jakie jest Twoje marzenie, które zamierzasz spełnić w ciągu najbliższych 6 miesięcy ? Wrocic do Polski
4. Czy byłaś kiedyś za granicą? Jeśli tak to gdzie? tak, w Wielkiej Brytani, Irlandii, Francji, Hiszpani, Wloszech, Austrii, Niemczech i Holandii
5. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem,że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus? Uzasadnij swą odpowiedź, jeśli chcesz ;) tak
6. Czy uważasz, że znaki zodiaku wpływają na osobowość, charakter? nie do konca
7. Czy masz jakieś postanowienia, wyrzeczenia na jakiś określony czas? Jeśli tak to jakie? Nie jesc czekoladowych batonow w pracy, ale zwykle lamie sie po jednym dniu
8. Czy lubisz słodycze? tak!
9. Czego Ci najbardziej brak z czasów beztroskiego dzieciństwa? wlasnie tej beztroski
10. Czy lubisz podróżować pociągiem? lubie, choc przyznam, ze po mojej ostatniej przygodzie z nimi nie daze ich sympatia
11. Gdzie najchętniej spędzasz wakacje/urlop? gdzies, gdzie jest cieplo i swieci slonce! 

Pytania od Ani:
1. Matematyka czy polski? matematyka
2. religia czy etyka? etyka
3. lato czy zima? lato!
4. spodnie czy sukienka? spodnie, ale sukienki tez sa ok
5. czego się najbardziej boisz? samotnosci
6. największy życiowy sukces? Urodzenie dziecka
7. kto najbardziej rozpieszcza Twoje dziecko? Oboje rodzicow
8. największa bzdura jaką kiedykolwiek słyszałaś to? Slysze ich dosc duzo kazdego dnia… ale najwieksza jakos nie przychodzi mi do glowy w danym momencie
9. na co (dla dziecka) wydajesz najwięcej pieniędzy? zabawki
10. smażone czy gotowane? zalezy co jest serwowane
11. miewasz chwile dla siebie? rzadko

Pytania od Maciekowej Mamy:
1. Uprawiasz jakiś sport? Maminiarstwo
2. Jaki jest Twój ulubiony kwiat? tulipan
3. Jaki rodzaj ubrań wolisz nosić, sportowy (jeansy, t-shirt, buty na płaskiej podeszwie) czy wizytowy (spódnica, bluzeczka i buty na obcasie)? sportowy
4. Za co najbardziej kochasz swojego męża/ chłopaka? Za wszystko
5. Jaki typ filmów lubisz najbardziej? Thrillery, komedie i romansidla
6. Wolisz owoce czy warzywa? to i to
7. Co Cię najbardziej denerwuje? Ignorancja i brak slonca
8. Gdybyś wygrała dużą sumę pieniędzy na co byś ją wydała? podroze i inwestycje w nieruchomosci
9. Jaka jest najwspanialsza chwila w Twoim życiu? Chwila, kiedy moglam spojrzec na moje dziecko po Jego narodzeniu
10. Wolisz Boże Narodzenie czy Wielkanoc? Boze Narodzenie
11. Co zabrałabyś na bezludną wyspę? (3 rzeczy) Koc, zapalki i jakies jadlo

Pytania od Zwariowanej Mamy:
1.Ulubiony smak lodów? czekoladowy
2.Sms czy rozmowa telefoniczna? rozmowa telefoniczna 
3.Kawa czy herbata? herbata 
4.Ile dzieci chciałabyś mieć? dwojke 
5.Ulubiony film? Jest kilka, ktore wciaz tkwia w pamieci I wpsominam z sentymentem mimo ogladania lata temu, ale ciezko mi je nazwac ulubionymi
6.Ulubiony drink/alkohol? gruszkowy cider
7.Duże miasto czy przytulna wieś - gdzie chciałabyś żyć? przytulna wies
8.Pływanie czy bieganie? nie potrafie plywac, wiec bieganie
9.Czego nie znosisz robić w domu? prasowac
10.Czego zawsze nie możesz się doczekać? konca pracy
11.Czego najbardziej Ci brakuje? rodziny i slonca

Pytania od Greeneyekitty22:
1. Wymarzone miejsce na wakacje? Jak dla mnie Wlochy
2. Ulubiona słodycz? wszystko co czekoladowe
3. Ulubiona zabawa z dzieckiem? klocki
4. Rozmowa z drugą osobą przez telefon czy przez internet np. gg, co wolisz? wole osobiscie, w 4 oczy
5. Spódnica czy spodnie? spodnie
6. Ulubiona piosenka?  slucham wszystkiego, czasami wracam do plyt sprzed lat, ale nie mam ulubionej piosenki
7. Samochód czy rower? samochod, aczkowiek rowerem nie gardze
8. Ulubiony kolor szminki? Naturalne odcienie lub po prostu blyszczyk
9. Ulubiony codzienny kosmetyk? puder w kamieniu
10. Jaki wybrałabyś strój/przebranie na bal karnawałowy? Jak bal karnawalowy, to koniecznie cos wystrzalowego!
11. Jaka jesteś: pesymistka, optymistka, realistka? chyba posrodku, realistka


Do zabawy zapraszam (oczywiscie nominacje nie sa zobowiazujace) :
Madeline z Kurnika
Karoline od Tymka
Mrs Right
Na zielonym wzgorzu kobiet
Bee
corke od Emilki
Agate od Antka
Frankowa Mame
Matko i Corko od Arianny
I kazdego, kto ma ochote na zabawe! 
Prosze sie nie krepowac i poczestowac, a ja z mila checia poczytam odpowiedzi na moje pytania!

Moje pytania:
1. Czy czujesz sie spelniona jako kobieta? Jesli nie, czego Ci potrzeba aby sie tak poczuc?
2. Zyjesz chwila czy masz sprecyzowane plany na nastepne kikanascie lat?
3. Czy uczestniczysz w zyciu politycznym Polski (wybory, pochody etc)?
4. Czy pogoda ma wplyw na Twoje samopoczucie?
5. Czy sprawdzasz etykiety produktow spozywczych, ktore kupujesz?
6. Dazysz do realizacji swoich marzen czy czekasz az same zrealizuja sie pewnego dnia?
7. Posiadasz zloty srodek na dobry humor?
8. W czym jestes dobra?
9. Masz kompleksy? Jesli tak, umniejszasz sobie z ich powodu?
10. Czego sie boisz?
11. Jestes szczesliwa?

Pozdrawiam serdecznie! 

EDIT: Moje niedopatrzenie, za ktore bardzo przepraszam! Szosta nominacje otrzymalam od Ivett

Pytania od Ivett:
1. Co zwykle jesz/pijesz na sniadanie? Herbate, na sniadanie niestety nie mam czasu
2. Jaki kolor lakieru do paznokci najbardziej lubisz "nosic"? czerwony
3. Jakiego koloru sa twoje oczy? szaro- zielone
4. Gdybys miala byc ktoras ze slawnych aktorek, kim chcialabys byc? Janda- jest po prostu boska!
5. Jaka jest twoja ulubiona bajka z dziecinstwa? Czerwony Kapturek
6. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa wigilijna? Pierogi i zupa grzybowa
7. O zwiedzeniu jakiego kraju najbardziej marzysz? USA, Rosja i Japonia
8. Co cie najbardziej relaksuje? kapiel
9. Gdybys miala caly dzien "wolny" tylko dla siebie (przyjmijmy, ze tatus lub rodzinka zajma sie dzieckiem), jak bys go spedzila? O rany, to sie wydaje tak ekstremalne, ze na sama mysl wariuje z radosci ;) Zakupy, fryzjer, ksiazka w parku..... jestem tak przyzwyczajona do trybu zycia jaki prowadze, ze pewnie po kilku godzinach zaczelabym sie nudzic sama ze soba!
10. Bez jakich trzech kosmetykow nie wyobrazasz sobie zycia? Chyba sobie wyobrazam zycie bez nich
11. Kim chcialas zostac bedac dzieckiem? (Czy marzenie sie spelnilo?) Chirurgiem, a marzenie sie nie spelnilo... wprawdzie poszlam specjalnie na biol-chem, ale po jakims czasie odmienilo mi sie i wybralam zawod strikte techniczny

wtorek, 13 listopada 2012

Mama w kuchni

Sa takie dni, kiedy mam ochote zrobic cos specjalnego na obiad... 
cos co wymaga sporo czasu i zaangazowania z mojej strony...
i cos, co moje chlopaki uwielbiaja konsumowac.
Do takich cosiow napewno zaliczyc mozna pierogi. 
Ostatni raz ciasto na nie ugniatalam dobre 4 lata temu, takze najwyzsza pora to zmienic!
Narobilam sie troche, spedzilam w kuchni 4h, ale bylo warto.


Przepis, z ktorego korzystalam znalazlam w ksiazce Barbary i Piotra Adamczewskich "Rodaku czy ci nie zal czyli z polska kuchnia w walizce".  

CIASTO NA PIEROGI
  • 1/2 kg maki
  • jajko lub bialko
  • woda 
Wysypac make na stolnice lub do miseczki, dodac jajko lub bialko i, mieszajac najpierw nozem i dolewajac po trochu wode, zarobic rekami elastyczne, niezbyt twarde , dajace sie walkowac ciasto.
Podzielic ciasto na 2-3 kawalki i walkowac je po kolei, nakrywajac pozostale, aby nie obsychalo.
Ciasto na pierogi walkuje sie cienko, ale trzeba pamietac, ze nie moze byc zbyt cienkie, aby wypelnione farszem nie pekalo podczas gotowania.
Szklanka wycinac z rozwalkowanego ciasta krazki i nakladac na nie po 1/2 lyzeczki farszu lub na przyklad 2-3 wisnie. Zlepiac brzegi, ktore mozna uprzednio posmarowac bialkiem. Znakomicie podnosi wyglad pierogow i jednoczesnie wzmacnia miejsce sklejenia ozdobne uformowanie brzegow.
Pierogi gotuje sie w duzej ilosci wrzacej wody pod pokrywka. kiedy wyplynam nalezy zdjac pokrywke, gotowac jeszcze 1-2 minuty, po czym wyjmowac lyzka cedzakowa.  


FARSZ RUSKI DO PIEROGOW
  • 6-8 srednich ziemniakow
  • 40 dag bialego sera lub twarozku
  • srednia cebula
  • 2 lyzki oleju, oliwy lub masla
  • sol
  • sporo pieprzu
Obrac i ugotowac ziemniaki, po czym utluc je na miazge. 
Cebule posiekac bardzo drobno i podsmazyc na zlocisto w tluszczu.
Polaczyc ser i ziemniaki, dodac cebule, sol i pieprz, aby jego smak byl wyraznie wyczuwalny.

Smacznego!

poniedziałek, 12 listopada 2012

Z przymruzeniem oka, a nawet dwoch

Tak sobie dzisiaj mysle o naturze czlowieka...a dokladniej kobiety.
Takie bestie z nas, ktore mimo, ze na zewnatrz wygladaja tak samo, to w srodku zmieniaja sie niczym kameleony. Wlasciwie to macierzynstwo jest czyms w rodzaju roller coastera... Jedna kolejka, ale etapow wiele...niby kazdy podobny do kazdego, a jednak sie roznia, a co najwazniejsze doswiadczenie zdobyte w poprzednim etapie daje nam wyobrazenie o tym co moze stac sie pozniej...
I tak samo w zyciu...
Zaczynajac od ciazy.... wiadomo, w ciazy cialu wszytsko ciazy. Ciazy woda w organizmie, ciazy ekstra tluszcz nagromadzony w tym blogoslawionym stanie usprawiedliwiony oczywiscie brakiem jakichkolwiek zahamowan konsumenckich, ale najbardziej ciazy w ciazy dziecko.
Czasami przygniecie nam nerke, czasami dwie nerki, czasami kopnie w zebro, a czasami w jeszcze inny organ. Nie daje nam spac, bo przeciez jak to, w nocy spac nie trzeba!
Pozniej, po cudownych narodzinach w sumie nic sie nie zmienia, spac nadal nie mozemy.
Nerki nadal przygniecione, tyle ze od innej strony. Kto nie posiada dziecka typu spioch, wie o czym mowa. Dzidzi jest non stop blisko mamy... zasypia, spi i odpoczywa tez na mamie. Ale to nawet przyjemne, gorzej gdy mama na mysl o jedzeniu zaczyna sie slinic lub co gorsza za potrzeba musi podazyc... ale i z tym daje rade. Nosidelka i chusty niekiedy z pomoca przychodza!
Nastepnie dzidz staje sie mobilny, a mama zdobywa kolejna umiejetnosc widzenia co sie dzieje za jej plecami bez koniecznosci obracania. Dodam, ze noce nadal na nogach, bo nawet jesli dziecko zaczylo przesypiac nam nocki, to teraz czas na wstretne zeby. Nery przygniecione moze juz nie tak czesto, ale jednak czasami sa, zwlaszcza podczas usypiania malucha... 
Prawdziwy hardcore zaczyna sie wtedy, kiedy mauch wstaje na nogi.
Wtedy nie ma zmiluj sie. Mama nie dosc, ze z tylu glowy ma oczy, to w dupsku instaluje sobie motorek. Potrafi biegac za maluchem i w tym samym czasie szatkowac kapuste na obiad. Do tego dzielnie cwiczy swoja koncentracje coby curku nie dodac do gotujacych sie ziemniakow.
dodam, ze w tym samym czasie, mimo, ze wczesniej matki zbytnio czasu na nauke jezyka nie mialy, samowolnie zmieniaja sie w poliglotki- opanowanie dzieciecego jezyka idzie im gladko!
Cierpliwosc wtedy na wage zlota- przyda sie i w nastepnym stadium, kiedy dziecko zacznie rozumiec, ze moze manipulowac rodzicem! I wtedy sie zaczyna.... hopaaaaaa, hopaaaaa, hopaaaaaa na rece, bo malec przeciez musi widziec wszystko z gory. No nic....na szczescie bicepsy wyrzezbione w poprzednim etapie, wiec nawet 12 kilogramowy dzidz nam nie straszny. Takze jedna reka trzymamy malucha, ktory dzielnie siedzi nam na biodrze, druga robimy obiad (ewentualnie dzidzia obejmujemy ramieniem i mamy chwilowo dwie rece wolne), we lbie myslimy jak tu wstawic pranie... pozniej odkurzamy podlogi z dzidziem na plecach, ktory ma akurat ochote bawic sie w konika... Na szczescie przychodzi taki blogi czas, kiedy maluchowi zamykaja sie oczy... zasypia.... na 45 minut!
Pozniej wracamy na nasz roller coaster...

I powiem szczerze, ze z kazdym etapem ten roller coaster wydaje mi sie on jeszcze bardziej interesujacy... Fakt, bardziej wymagajacy, ale coraz lepszy, a sprawca tego wszystkiego slodszy!

sobota, 10 listopada 2012

Szafiarek

Chyba najlepszym dowodem na zuzycie maminego organizmu jest zasypianie podczas opowiadania dziecku bajki na dobranoc zanim jeszcze maluch zamknie oczy.
Jestem zmeczona... ostatnie nocki daly nam sie we znaki- wina obarczamy dwie sniezno biale, gorne trojeczki. Pokazaly nam sie po tej stronie dziasel dzis wieczorem, ale zanim to zrobily wybudzaly Mikusia kilka razy w ciagu nocy. Byl placz, niedospanie i marudzenie, ale juz niedlugo bedzie piekny 14- zebny usmiech! Na dzien dzisiejszy brakuje nam tylko 6 sztuk do kompletu, takze do konca juz blizej niz dalej!

Niewatpliwie najlepszym zajeciem Syna w ostatnich dniach jest przebywanie w duzej szafie, w sypialni. Znosi sobie tam klocki, samochodziki, ksiazeczki... niekiedy zdarza sie wcisnac tam i mame, i tate, i samego siebie. Siedzimy sobie w trojke zamknieci w tej szafie by po chwili otworzyc drzwi, wyjsc i zaczac zabawe od nowa. Nie mam zbytnio sily na praktykowanie postawy nonkonformistycznej wobec synowej zabawy, w czego konsekwencji przebywam w owej szafie spory szmat czasu.... Coz, nie narzekam. Zawsze lepiej niedospanym siedziec w miejscu, anizeli biegac po mieszkaniu!

Dzisiaj mam nadzieje na przespana noc....i na sen o rogalach marcinskich!

czwartek, 8 listopada 2012

Paszport dla dziecka urodzonego w UK

Okazuje sie, ze aplikowanie o brytyjski paszport dla dziecka urodzonego w UK to pestka w porownaniu z obcowaniem z polskimi konsulatami na obczyznie przypominajace bardziej walenie glowa w mur.
Paszport dla Mikolaja dostarczony byl przez kuriera do rak wlasnych po 3 tygodniach od wyslania aplikacji! 

W Wielkiej Brytanii obowiazuje "prawo ziemi". Wszyscy urodzeni na terenie UK w rodzinie, gdzie jest brytyjski obywatel lub ktos zamieszkaly na stale w UK (dla obywateli Unii Europejskiej status stalego rezydenta uzyskiwany jest po 5 latach pobytu) nabywaja brytyjskie obywatelstwo.

Jak aplikowac o brytyjski paszport dla dziecka urodzonego w UK:
  • Wybrac sie na poczte po aplikacje o paszport dla dziecka
  • Wypelnic aplikacje zgodnie z wytycznymi. Formularz musi byc podpisany przez osobe posiadajaca brytyjski paszport, ktora znamy minimum 2 lata i nie jest z nami spokrewniona.
  • Do aplikacji dolaczamy:
    • Akt urodzenia dziecka
    • 2 zdjecia paszportowe, jedno podpisane na odwrocie przez osobe posiadajaca brytyjski paszport
    • paszport rodzica
    • dokumentacje potwierdzajaca staly pobyt w UK jednego z rodzicow z ostatnich 5 lat przed narodzeniem dziecka, moze to byc:
      • ksiazeczka Rezydenta 
      • list z Department of Work and Pensions potwierdzajacy, ze w wymaganych latach odprowadzana byla skladka na National Insurance
      • list z HM Revenue and Customs potwierdzajacy odprowadzanie podatkow przez 5 lat przed narodzeniem dziecka
      • list od pracodawcy potwierdzajacy zatrudnienie w latach o ktorych mowa 
      • pay slip'y z ostatnich 5 lat
      • 5x P60
  • Uiscic odpwowiednia oplate za paszport:
    • standardowy serwis: £46.00 (okolo 3 tygodni czekania)
    • fast track serwis: £87.00 (tydzien czekania)
    • premium serwis: £106.50 (jeden dzien czekania) 
Paszport wazny jest przez 5 lat.
Wszystkie dodatkowe informacje mozna znalezc w informatorze, ktory otrzymujemy na poczcie wraz z aplikacja lub tutaj w wersji pdf. Info rowniez na stronie www.gov.uk.
Jak widac, caly proces odbywa sie szybko i bez zadnych problemow.
Jesli macie jakies pytania, walcie smialo!

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wzrost dziecka- ciekawostka

Zastanawialyscie sie kiedys jak wysokie bedzie Wasze dziecko, kiedy juz stanie sie doroslym czlowiekiem?
Ponoc tradycja mowi, ze corka nigdy nie jest wyzsza od swojego ojca, a syn nizszy od matki.
Ciezko mi okreslic, czy to stwierdzenie jest prawdziwe, ale znalazlam pewien wzor, dzieki ktoremu mozna obliczyc wzrost naszych brzdacow w przyszlosci.
Wystarczy zmierzyc dziecko w wieku lat 2.

Wzor dla dziewczynek:
(wzrost 2-letniego dziecka w inchach* X 1.17) + 25= wzrost dziecka w inchach w przyszlosci

Wzor dla chlopcow:
(wzrost 2-letniego dziecka w inchach* X 1.37) + 22.7= wzrost dziecka w inchach w przyszlosci

* 1 centymetr = 0.393700787 inch
   1 inch = 2.54 centymetra

Nastepnie nalezy poczekac conajmniej 14 lat i sprawdzic czy wynik sie zgadza :)
Dziewczynki zwykle przestaja rosnac w wieku 16 lat.
Chlopcom natomiast zajmuje to troche wiecej czasu, niektorzy z nich wciaz rosna w wieku 20 lat.

Zrodlo:
"Child of Our Time" - Tessa Livingsote, Robert Winston

niedziela, 4 listopada 2012

Bo my sie jesieni nie boimy!

Place zabaw opustoszaly, dzieci brak, tylko wrony niewzruszone obseruja z gory caly swiat.
Ziemie pokryl gruby dywan lisci, szkoda tylko, ze nie szelesci pod butami...
Po kasztanach tez juz nie ma sladu.
Zrobilo sie szaro, mokro, wietrznie i zimno... czasami nawet bardzo zimno.
Wiatr szczypie nas w nosy, a chlod mrozi nam rece.
Mimo tej ponurej aury za oknem nie poddajemy sie i kazdego dnia ubierajac cieple butki, szaliki i czapki stawiamy czolo jesieni.

I wszystko byloby nawet fajne, gdyby nie te male i marznace raczki co buntuja sie przeciwko rekawiczkom!
Szukam patentu, aby przechytrzyc te lapencje, ale jak na razie jestem na przegranej pozycji...
Myslalam, ze misio na przodzie rekawiczek odwali cala robote i wedrze sie w laski mlodego uparciuszka, ale nic z tego... raczki nadal gole.

W takich jesiennych dniach, nie ma nic lepszego z rana jak kubek dobrej herbaty, cieple skarpetki na nogach i widok Mikolaja w dobrym humorze. Okres grzewczy czas zaczac na dobre!

Milej niedzieli!





piątek, 2 listopada 2012

Z rekinami nad głową

No i udało się!
Wprawdzie nie wzięłam całego tygodnia wolnego, ale i tak czuję się świetnie jako tymczasowa kura domowa pozbawiona pracy!
Mój weekend zaczął się już w poniedziałek popołudniu i nadal trwa... szczerze mówiąc, nie obraziłabym się jakby tak trwał jeszcze kilka tygodni, a nawet miesięcy.
Brakuje mi czasami czasu, który spędzam z Mikołajem. Fakt, poświecam mu prawie cały mój czas, kiedy jestem w domu, ale teraz kiedy stał się kumatym ludzikiem, mam wrażenie, że coś mnie omija... (wiem, wiem... to tylko 3 dni pracy, ale ja i tak tęsknię...).
W środę, wykorzystując moje wolne i tatowy czas pracy- flexi plexi postanowiliśmy pokazać Młodemu co w wodzie piszczy....  a piszczy dużo! Pojechaliśmy do akwarium. Miko widział rekiny, płaszczki, piranie i jeszcze setki innych rybnych i rybo-podobnych stworów. Miał też okazję przeprowadzić kontrolę techniczną wszystkich schodków, schodów, ramp i podestów... Syn zdecydowanie ma jakiegoś hopla na punkcie schodów!
Wchodzi i liczy: "tra tra tra tra tra tra" (w dosownym tłumaczeniu: "raz dwa raz dwa raz dwa"), potem schodzi i liczy... i tak w koło... może to trwać godzinami! Na nasze nieszczęście w odwiedzanym przez nas miejscu bylo ich dość sporo... ale daliśmy radę! W pogotowiu miałam Jego ulubione chrupki o smaku pomidorowym, dzięki temu można było odwrócić trochę uwagę od tej niekończącej się wspinaczki.

PS Na zdjęciach debiutuje tata, a właściwie tatowe plecy. Można podziwiać ;)
PS 2 Mikołaj nauczył się słowa "dzięki"! Po prostu cud miód i orzeszki!!!!
PS 3 Wybaczcie marną jakość zdjęć....





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...