niedziela, 29 marca 2015

Garsc anegdot 13 + aktualnosci

Rozmawiamy o koledze mlodocianego. Miko pyta sie, gdzie mieszkaja Jego dziadkowie.
- Na dole Polski- odpowiadam. Jutro Cie pokaze na mapie.
Chwila ciszy....
- Ale jak? W ziemii mieszkaja? Pod Polska???

Podczas gry w pilke.
- Nie moge odbijac glowa, bo mi sie mozg uszkodzi.

Pobudka. Miko glaszcze mnie po policzkach.
- Moje ulubione policzuszki i te uszka. Mozesz sobie nalozyc kolczyki jeszcze i bedzie pieknie. 

Kosmiczne madrosci.
- A wiesz, ze na Jowiszu zyja kosmonauci? Na calym kosmosie zyja kosmonauci i jest ich chyba z czteldziestu. 

Dowcip Mikolaja.
Idzie lekarz leguskowy do lekarza. 
Lekarz w przychodni mowi: laczka mi odpada. 
Drugi na to: no to wcisnij iglek to bedziesz mna. hahahahaha (tak to jest jak dziecko wie do czego sluzy pad)

Historycznie:
Kiedys byli rycerze, telaz jest tylko policja.

Dyskryminacja wg maloletniego:
- Ty nie mozesz glac w ta aplikacje.
- Dlaczego?
- Bo taka jest loznica miedzy chlopakami, a kobietami.
- Jaka roznica?
- No, ze kobiety nie moga glac.
- Ale dlaczego?
- Bo nie sa takie madle jak chlopaki. 

Podczas zabawy.
Bawimy sie figurkami playmobil, ktore ida do kawiarnii na lody. Jedna z nich jest w ciazy.
- Nie chciala kobieta w ciazy tego loda bo miala w brzuchu dziecko i jak spadnie lod na dziecko to sie zamlozi.

Normalne kobiety nie moga byc szefami.
Tylko te co placuja caly cas to moga.

Mikolajowa milosc do duzego ekranu zaczela sie w grudniu, kiedy to pierwszy raz usiadl w sali kinowej. "Thunder and the house of magic" zrobil na nim niezle wrazenie! Pozniej bylo Frozen, a ostatnim razem Big Hero. Staramy sie pojawiac w kinie raz w miesiacu... Kupujemy wtedy wielka torebke popcornu, ktora dzielimy na nas dwoch, napoje i na dwie godziny znikamy. Niesamowity relaks!


Od piatku oddycham spokojniej... nie budze sie w nocy... nie sprawdzam kilkanascie razy w ciagu dnia ofert biur nieruchomosci... stres wydaje sie mniejszy i przede wszystkim czuje sie bezpieczniej...

Troche ponad trzy tygodnie przed wyprowadzka znalezlismy wreszcie dom, ktory nam sie spodobal.
Dom oficjalnie pojawil sie na rynku juz kilka tygodni temu, ale praktycznie dopiero w zeszlym tygodniu. Troche bylo stresu, bo chetnych nie brakowalo, ale udalo sie!
Bedzie ogrod, a nie betonowy jardzik, bedzie nadal blisko do szkol, ktore wybralismy dla Mikolaja, J. bedzie mial swoje biuro, a ja ponownie bede miala do dyspozycji zmywarke (koniec z ostrymi cieciami- klik).
Teraz moge spokojnie zaczac myslec o Wielkanocy, ktora juz za tydzien (uswiadomilam sobie to dopiero kilka dni temu). Planuje wtedy wypoczac, bo tego ostatnio brakowalo mi najbardziej.
Poki co, wiosenne przesilenie w tym roku daje mi sie we znaki. Sennosc, rozdraznienie i ogolne oslabienie dokuczaja mi okrutnie! Do tego jeszcze wczorajsza zmiana czasu... Tragedia.
W weekend zaczelam male przygotowania do przeprowadzki polegajace na razie na wyrzucaniu wszystkiego co niepotrzebne... Nie chce kolejny raz targac ze soba rzeczy, ktore noz widelec sie kiedys przydadza (kiedys, ktore z reguly nigdy nie nadchodzi). Zapowiadam wiec wielkie, domowe czystki! Rok temu myslalam podobnie, wyszlo troche gorzej, mam wiec nadzieje na poprawe.

PS. U was tez pogoda do d...? W czwartek z rana u nas lezal snieg!!! W piatek wichury, a od soboty pada... caly czas pada!

piątek, 20 marca 2015

Wiosna, ach to ty!

No i przyszla wreszcie wiosna!
Wprawdzie tylko na chwile, ale dala nadzieje, ze juz niedlugo zawita u nas na dobre.
Zaswiecilo slonce, wiatr sie uspokoil, temperatura podskoczyla do 10 stopni, a my na widok tych wszystkich wspanialosci, jak szalency wybieglismy na ogrod. Wyciagnelismy rower, hulajnoge, skuter i deskorolke, przypomnielismy sobie o piasku, kocu oraz innych letnich atrakcjach i takim to sposobem o szybkim powrocie do domu nie bylo mowy. Nawet obiad robilam w konserwie (tak nazywamy conservatory), bo szkoda bylo siedziec w taka pogode w kuchni...
Ach, pieknie bylo!
Wczoraj pierwszy raz w tym roku, udalo nam sie zjesc male co nieco na kocu (bo w ogrodzie zdarzalo nam sie to juz kilkakrotnie). 
Takze ten tego... sezon piknikow w porze lunchowej oficjalnie uwazam za otwarty! 






Masowa pprodukcja golebi ;)
A to juz nasze dzisiejsze slonce o 9:35 :)
Chmur bylo od groma i troche, ale zacmienie mimo wszystko bylo widoczne.


niedziela, 8 marca 2015

Eksperymentujemy cz.2

Pora na kolejny post eksperymentalny. Tym razem bedzie kolorowo!
Przy wykonywaniu tych prostych doswiadczen bawilismy sie doskonale, wiec moze i Wy skusicie sie na taka zabawe?

Wedrujaca woda. Kolory podstawowe.


Potrzebujemy: 9 sloiczkow, wody, papierowych recznikow, 3 barwnikow spozywczych (niebieskiego, czerwonego i zoltego).
Do 6 sloikow nalewamy wody. Do dwoch z nich dodajemy kilka kropel zoltego barwnika, do dwoch niebieskiego i dwoch czerwonego.
Papierowy recznik zwijamy w rulon i umieszczamy jego jeden koniec w kolorowej wodzie, a drugi w pustym sloiku. Laczymy w ten sposob zolty kolor z niebieskim, niebieski z czerwonym oraz czerwony i zoltym. Juz po kilku minutach odnotowujemy pierwsze efekty- reczniki nasiakaja kolorowa woda, a ta powoli wedruje do sloika umieszczonego po srodku. Po kilku godzinach puste naczynia wypelniaja sie woda, ktorej kolor jest miksem dwoch odcieni po bokach.
Doswiadczenie bardzo spodobalo sie Mikolajowi. Nie mogl sie doczekac, az w pustych sloiczkach pojawia sie nowe kolory. Polecamy dla malych ciekawskich!

Cykl hydrologiczny, czyli co sie dzieje z woda na kuli ziemskiej.


Potrzebujemy: woreczka z zipem, wody, markera, tasmy klejacej i ewentualnie barwnika spozywczego.
Do worka wlewamy wody, ktora mozemy pofarbowac barwnikiem spozywczym na jakis kolor.
Na worku zaznaczamy poziom wlanej wody. Zeby bylo ciekawiej rysujemy tez inne bajery: slonce, chmure itd. Za pomoca tasmy klejacej worek przyklejamy na oknie.
Podczas slonecznej pogody obserwujemy jak ciecz znajdujaca sie w woreczku zaczyna parowac, nastepnie nastepuje skraplanie pary wodnej do postaci kropelek, ktore w wyniku ochladzania ponownie wedrowuja na dno worka.
W ciagu ostatnich tygodni, mielismy kilka slonecznych dni podczas ktorych moglismy zaobserwowac jak woda w worku nam paruje i jak sie skrapla. Niestety nie udalo nam sie odnotowac zadnej zmiany poziomu wody- winie za to zimowe slonce, ktoremu dalego do upalnego.
Dlaczego tak sie dzieje?
Odpowiedz moze byc tylko jedna! Cykl hudrologiczny, czyli naturalny obieg wody na ziemii (klik).

KOBIETY!!! 
W dniu naszego swieta, zycze Wam wszystkiego co najlepsze!

niedziela, 1 marca 2015

Power'u ciag dalszy

Mija drugi miesiac codziennych cwiczen.
Drugi miesiac z salatkami podczas lunchu w pracy, bez slodyczy i kolacji, za to z wieksza iloscia wypitej wody i super motywacja.
Na wadze -6.5, a ja wciaz mam malo!

Cwiczenia, ktore robie zajmuja mi od 8 do 24 minut dziennie... Nieduzo, prawda?
Moimi ulubionymi okazuja sie byc wspaniale abs-y (jeszcze troche i beda mogla sie chwalic 6-pakiem ;) ).
Tabata rowniez sprawia mi przyjemnosc- zaczynalam od 4 minut, teraz bez problemu wyrabiam 8.
Z bieganiem to juz inna historia. Musze przyznac, ze niezbyt dobrze mi sie biega w temperaturze bliskiej zera. Zauwazylam tez, ze im ciezszy dzien, im wiecej nerwow, tym lepszy relaks podczas biegu. Chcialabym czesciej, wiec z utesknieniem czekam na lepsza aure.

W miniona srode zrobilam sobie jednodniowy detoks.
Mimo obaw, nie bylo zle.
W ciagu calego dnia zjadlam 8 pomaranczy i wypilam okolo 2.5 litra wody, w tym 3 kubki goracej wody z cytryna- czyms musialam sobie zastapic herbe w pracy.
To wlasnie jej najbardziej brakowalo mi z rana... ciezko bylo mi sie obudzic...
Wieczorem pojawil sie kryzys, kiedy moje chlopaki jedli przepysznie pachnaca rybe...
Nie moglam sie oprzec, wzielam doslownie dwa kesy i bylo lepiej- to jedyny grzech lakomstwa, ktory popelnilam tamtego dnia.
Nastepnego dnia, na wadze ujrzalam 7.4kg na minusie...
Jak mozna bylo sie spodziewac, taki minus niestety nie goscil zbyt dlugo, ale fakt ze sie pojawil zmobilizowal mnie jeszcze bardziej!
Planuje robic sobie owocowy detoks 2 razy w miesiacu, przede wszystkim dla zdrowia (mam w pracy taka fajna starsza kolezanke- kobiete okolo 55- letnia, ktora jest na warzywnym detoksie 2 razy w tygodniu!!! Ja namowil jej lekarz, ona wniebowzieta bo czuje sie duzo lepiej niz wczesniej).
Spodziewalam sie tez wielkiego glodu nastepnego dnia po przebudzeniu. A mialam niespodzianke, bo po wypiciu herbaty, zjedzeniu banana i polowy brioche nie mialam sily juz nic wcisnac.

W tym roku mam ogromna chrapke na wziecie udzialu w maratonie na 10 kilometrow, w ktorym w zeszlym roku biegl J. (klik). Zobaczymy co z tego wyjdzie... musze jeszcze sporo popracowac nad swoja kondycja.  

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...