piątek, 30 października 2015

Dynia 2015

Halloween juz jutro, pora wiec zaczac przygotowywac nie tylko stroje ale i straszne dekoracje.
My zaczelismy w srode od tradycyjnego wycinania dyni.
W tym roku, majac wciaz w pamieci nasza zeszloroczna dyniowa kleske - klik , postanowilismy byc bardziej przezorni i duza dynie zakupilismy juz dwa tygodnie temu, takze jedynym problemem byla decyzja odnosnie tego, co tez bedziemy w niej wycinali.
Mikolaj od poczatku sklanial sie ku 'scary house'.
Jak chlopak chcial, tak tez ma!




Nasze dynie z poprzednich lat:  klik i klik

PS. To cos kolo komina po prawej stronie to nie dym, to nietoperz ;)

sobota, 24 października 2015

Ahoy Piraci!

Ostatniego dnia przed przerwa jesienna (czyli wczoraj), dla klasy Mikolaja zorganizowane zostalo w szkole piracko-ksiezniczkowe party. Pomysl rewelacyjny i mimo, ze w naszym domu fascynacja piratami minela jakis czas temu, to Miko od tygodnia chodzil podeskcytowany i odliczal dni do imprezy. 
Mialam dylemat czy kupic gotowy piracki stroj czy moze go zrobic, a moze kupic stroj i dorobic dodatki?  
Po przejrzeniu kreacji dostepnych na rynku (lo matko, ile tego jest!), postawilam na najbardziej ambitna opcje, czyli zdecydowalam, ze pirackie wdzianko zrobie w domu- taki mialam przynajmniej plan. Moj entuzjazm zostal ostudzony na dzien przed impreza, kiedy to po pieciu dniach poszukiwania top'u z dlugim rekawem w czerwono- biale paski, nie znalazlam ani jego, ani nic co byloby w stanie go zastapic... Wtedy podjelam desperacka decyzje o zakupie gotwego stroju… Niestety. 
Mikolaj w pirackim przebraniu 'made in china' wygladal rewelacyjnie, a dodatki, ktore udalo nam sie wczesniej wspolnie przygotowac i bez ktorych prawdziwemu piratowi nie wypada sie pokazywac niedosc, ze byly jedyne w swoim rodzaju, to wbrew moim obawom idealnie dopelnily calosc. 
Duma nas rozpierala! 



Szable zrobilam z 4 warstw kartonu, ktore skleilam razem klejem. Dwie zewnetrzne warstwy pomalowalismy na brazowo i czarnym grubym pisakiem narysowalismy linie imitujace drewno. Oslonka na dlon w ksztalcie litry C, zrobiona jest z 3 warstw kartonu sklejonych szybko schnacym klejem. W dwoch rownoleglych plaszczyznac oslonki zrobilam prostokatne otwory, przez ktore przelozylam szable. Nastepnie wszystko razem skleilam, a otwory ukrylam pod malymi kawalkami papieru pomalowanego na brazowo.
Do istniejacego ‘paska’ w naszej kupnej kreacji doszylam kawalek filcu., ktory wykorzystalismy do powiedzenia pirackiej broni.
 

Kapelusz to rowniez nasza sprawka. Ten, ktory dolaczony byl do kostiumu nie prezentowal sie zbyt dobrze.
Czarna farba pomalowalismy wyciete z kartonu dwa ksztalty przypominajace kapelusz. Gdy wyschly zaczelismy przymiarki coby nasz kapelusz nie okazal sie zbyt duzy. W zaznaczonych uprzednio miejscach skleilam razem dwie czesci. 
I tutaj wskazowka dla Was- aby kapelusz po sklejeniu nadal mial character piracki, anizeli papieski, pamietajcie aby przednia jego czesc po sklejeniu pozostala jak najbardziej prosta/ byla jak najmniej zaokraglona.  
Z bialego papieru wycielam czache i przykleilam na przedniej czesci kapelusza. 
Krawedzie ozdobilam zlota tasma. Na dolna krawedz wnetrza kapelusza przykleilam warstwe czarnego filcu, by Miko nie szorowal sobie czola kartonem, a w narozniku dokleilam dwa warkoczyki uplecione z czrnej welny.

Mapa powstala na specjalne zyczenie Mikolaja.
Bialy papier ‘pobrudzilismy’ herbaciana esensja, wysuszylismy i narysowalismy wskazowki, gdzie znajduje sie piracki skarb.

Broda, oj broda… Z nia zdecydowanie bylo najwiecej roboty. 
Z czarnego filcu wycielam ksztal brody i wasow nie zapominajac o otworze dla buzi. Po obu stronach filcu przyszylam gumke. 
Czarna welne przewlekalam przez filc zwiazujac kazdy kawalek welny z kolejnym. W odstepach 1-1.5 centymetra zrobilam rzedy ‘zarostu’, tak aby nasza broda byla dosc gesta. Wasy przycielam na okolo 1 cm by welna nie wedrowala do buzi.

Z tego co opowiada Mikolaj, wnioskuje, ze pierwsza impreze szkolna mozemy uznac za udana!
Bedzie mial chlopac co wspominac :)

poniedziałek, 19 października 2015

Kiedy chodzi za Toba slodkie

No wlasnie, kiedy chodzi za Wami slodkie i nie chce dac za wygrana, co robicie?
My z przyjemnoscia przegrywamy.
Sa jednak sytuacje, kiedy o nasza przegrana wcale nie jest tak latwo, bo okazuje sie, ze po przeszukaniu kuchennych szafek, nasze pragnienie nadal nie zostaje zaspokojone.
Wtedy z Miksonem chwytamy za drewniane walki.
Z naszego walkowania, ktore notabene nie trwa zbyt dlugo, wychodza pyszne, chrupiace i blyskawiczne ciasteczka, na ktore recepture chce Wam dzisiaj zdradzic.

Potrzebujemy:
1 jajko
1,5 szklanki maki
0,5 szklanki cukru pudru
10 dag masla
1 lyzeczka proszku do pieczenia
szczypta soli

Dla urozmaicenia mozemy dodac: olejek migdalowy, barwniki spozywcze, rodzynki, czekolade, kakao, wiorki kokosowe, cynamon, platki migdalowe i wszystko to, na co macie ochote!

Wszystkie skladniki razem mieszamy, walkujemy na okolo 3-5mm, wycinamy dowolne ksztalty i pieczemy w temperaturze 190 stopni do momentu az sie zrumienia (7-10 minut).
Ciacha idealnie poprawiaja humor w depresyjne, pazdziernikowe, szare popoludnie ;)









środa, 14 października 2015

Nasz podboj Italii 2015- Mediolan, Lucerna (CH), Reims (FR)

Do Mediolanu zajechalismy doslownie na chwile, przejazdem, na jedna noc.
Miasto mielismy okazje zwiedzic piec lat temu, wiec nie bylo nam spieszno na powtorke z rozrywki. Za to EXPO, ktore jeszcze przez dwa tygodnie bedzie odbywalo sie w tym miejscu bardzo nas kusilo... Plan na wieczor wiec byl, checi rowniez, tylko sil braklo... Pyszna kolacja przywieziona z najblizszej restauracji (hotelowa byla nieczynna- skandal ;) ) przez J. do hotelowego pokoju zamiast zmobilizowac do wyjscia, skutecznie obudzila w kazdym z nas lenia. W Mediolanie wiec zajelismy sie nic- nierobieniem. Leniuchowalismy...

Nastepnego dnia pojechalismy do Lucerny.
Musze Wam sie przyznac, ze podczas tej podrozy pierwszy raz odwiedzilismy Szwajcarie i wiem jedno- musimy tam koniecznie wrocic!
Przepiekne krajobrazy, rzeskie powietrze, zachwycajace gorskie panoramy, charakterystyczna szwajcarska achitektura, spienione potoki i wodospady, alpejskie laki, fantastyczne tarasy, krystalicznie czyste wody i szwajcarskie franki- tak wlasnie bede wspominac Szwajcarie.
Troche malo nas tam bylo, moze i nawet za malo, aczkolwiek wystarczajaco by troche zobaczyc i chciec tam wrocic po wiecej.
W Lucernie procz spaceru po malowniczym starym miescie pelnym placow, udalo nam sie zobaczyc najstarszy w Europie drewniany most Kapliczny- Kappelbrucke. Podczas naszej wizyty fragment mostu byl w remoncie, wiec niestety nie przeszlismy go calego, ale wejscie mamy zaliczone.
Duze wrazenie na mnie zrobilo rowniez znajdujace sie tuz nad jeziorem Czterech Kantonow- Centrum kulturalno- kongresowe KKL zaprojektowane przez Jeana Nouvela. Jego wysunietego, ogromnego i plaskiego dachu nie da sie zapomniec- cenna inspiracja!









Troche Szwajcarii z samochodu...







Z Lucerny udalismy sie do Francji, a dokladnie do Reims- stolicy Szampanii, gdzie mielismy zabukowany nocleg.
W drodze do Wloch spalismy w tym samym hotelu co tym razem, wiec latwiej bylo nam dotrzec do celu. Dzieki temu ominela nas przygoda z bladzeniem po miescie, ktora zaliczylismy za pierwszym razem (mielismy niezaktualizowana nawigacje!).
Procz nocnych poszukiwan hotelu, zaliczylismy rowniez dzienny spacer po starowce i wyzyte w jednym z reimowskich muzeow. Muzeum znajduje sie w dawnym budynku szkolnym, w ktorym 70 lat temu, 7 Maja, o 2:41 nad ranem Niemcy podpisaly pierwsza (bo byla jeszcze druga) bezwarunkowa kapitulacje, ktora konczyla II Wojne Swiatowa. Dokument przewidywal przerwanie walk dnia nastepnego o 23:01...
Stol, krzesla, oryginalne mapy, zapiski...
Caly pokoj tak jak wygladal wtedy, wyglada i dzisiaj... Warto tam zajrzec.



Reims bylo ostatnim naszym przystankiem...
Po nim zostala nam juz tylko wizyta w markecie po francuskie rarytasy, kilka godzin drogi do Calais, widok imigrackiego miasteczka i jego mieszkancow chodzacych miedzy zakorkowanymi samochodami, przeprawa promem i okolo 5godzin jazdy autostrada do domu.
Cudowne byly te wakacje.

Zostalo mi jeszcze jedno niesamowite miesjce we Francji, ktore chcialabym Wam pokazac, ale o nim napisze kiedy indziej.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...