piątek, 29 listopada 2013

Nasz kalendarz adwentowy DIY

W zeszlym roku obiecalam sobie, ze w tym nie moge nawalic!
I udalo sie, nie nawalilam!
Inspiracji szukalam juz jakis czas temu. Z miliona przeroznych adwentowych kalendarzy, ktore znalazlam w sieci, najbardziej spodobal mi sie domek zrobiony z rolek po papierze toaletowym. Zbieralam je wiec przez kilka dobrych tygodni, az udalo mi sie uzbierac dostateczna ilosc...
Z nich powstal nasz pierwszy adwentowy kalendarz.


Kazdy rolka kryje w sobie nie tylko karteczki z propozycjami spedzania czasu, ale i drobne niespodzianki, takie jak:
- czekoladowy renifer
- 4 figurki z "Piratow z Nibylandii"
- 9 tymczasowych tatuazy
- 2 krokodyle z harribo
- kinder hippo
- swiateczne naklejki
- lizak
- czekoladowy wafelek
 

Wsrod swiatecznych propozycji znalazl sie: 
- wieczorny spacer z rodzicami do duzej choinki
- napisanie listu do Swietego Mikolaja i wysylanie go na poczcie 
- wycieczka tramwajem do muzeum 
- malowanie farbami choinki 
- kupno swiatecznej ksiazeczki 
- odwiedziny swiatecznych i spiewajacych misi w centrum handlowym
- swiateczne wyklejanki 
- wypad na jarmark na naszej dzielnicy 
- robienie swiatecznych kartek i wysylanie ich na poczcie
- spacer do parku po galazki do dekoracji 
- robienie okiennej girlandy 
- robienie Swietych Mikolajow z rolek po papierze toaletowym 
- dekorowanie mieszkania
- robienie pierniczkow
- dekorowanie papieru stemplami z ziemniakow 
- robienie ozdob z pomaranczy i gozdzikow
- organizowanie w domu swiatecznego kina
Mialo byc rowniez kupno i strojenie choinki, ale na dzien dzisiejszy ciezko mi zaplanowac to na konkretny dzien. Z odwiedzin Swietego Mikolaja w grocie tez zrezygnowalam- Miko ucieklby stamtad pewnie szybciej niz mysle ;)

PS1. Wielkie DZIEKI za podpowiedzi adwentowych zadan naleza sie Adze!
PS2. Inspiracje do zrobienia naszego kalendarza znalazlam tutaj.

wtorek, 26 listopada 2013

Swiateczny jarmark

Juz od ponad tygodnia Manchester cieszy sie swiatecznym jarmarkiem rozlozonym w centrum miasta. Cudownosci z calej Europy zdobia kazde z ponad 300 stoisk. Wsrod nich mozna znalezc wszystko, poczawszy od hiszpanskiego chorizo po recznie robiona bizuterie.
Swiateczne budki przyciagaja tysiace ludzi kazdego dnia, ale nie kazda z nich moze cieszyc sie tak dlugimi kolejkami jak te piwne czy kielbasiane!
Jednak to nie tlumy przykuly oko Mikusia...
Ogromny i swiecacy Swiety Mikolaj spodobal mu sie najbardziej! 













piątek, 22 listopada 2013

Dzieciecy pokoj- Inspiracje DIY cz.5- Pudlo na zabawki

Jedno pudlo tych, ktorymi aktualnie bawi sie Miko, drugie pelne klockow, trzecie schowane pod lozkiem w sypialni; w czwartym te czekajace na swoja druga mlodosc, bo sie znudzily i wreszcie piate- przepakowane do reklamowek, a w nim te, ktorymi bawil sie za niemowlaka...
Do tego jeszcze wieza katronow puzzli, wielka kopalnia, tor samochodowy i filcowa mapa dla resorakow! Jednym slowem- sa wszedzie! 
Zabawki!!!
Dobrze byloby gdyby byly przechowywane w pudlach, do ktorych maluch mialby latwy dostep.
A jakich?
Najlatwiej wyposazyc sie w najprostsze (i chyba tez najtansze) plastikowe pudla, ktore genialne spelniaja swoja funkcje. Ale jesli szukacie ciekawszego rozwiazania koniecznie spojrzcie na inspiracje nizej!
Ja choruje na te zrobione z opony samochodowej... sa po prostu genialne! Dodalabym jedynie jakas bialo- czarna poduche na zamykanie, dzieki ktorej pojemnik rowniez moglby spelniac role siedzenia. 

Jesli spodobal Wam sie pomysl z drewnianymi skrzyniami (9), zajrzycie tutaj po tutorial. Przerobienie zwyklego kartonu na pudlo (15) tez do skomplikowanych nie nalezy, a prezentuje sie naprawde ciekawie- klik.

1\2\3\4\5\6 i 8
7\9\10\11
12\13\14\15\16\17

A juz niedlugo (mam nadzieje, ze wyrobie sie jeszcze w listopadzie) zapraszam na maly przeglad dzieciecych biblioteczek.

Wczesniejsze posty cyklu o dzieciecych pokojach: 
cz.1- Alfabet
cz.2- Tablica
cz.3- Mapa
cz.4- Aktywnie

wtorek, 19 listopada 2013

Latunkuuuuuu!

Latunkuuuuuu!
Nie tytykaj moich wloskow!
Pomooooocyyyy!
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Latunkuuuuuu!

W taki sposob Mikolaj protestuje przeciwko myciu glowy.
Wartosc decybeli, jaka potrafi osiagnac jego glos jest piorunujaca i uderza nie tylko w jamy bebenkowe naszych uszu, ale i w kazdy najciemniejszy zakamarek naszego osiedla! Slychac Go wszeeeedzie!

Ograniczylam ta czynnosc jak tylko sie dalo, ale i tak czasami twardo podejmuje decyzje o walce, z ktorej po kilku minutach oboje wychodzimy troche poturbowani, ale jednak wygrani. On- z czysta glowa i Ja- z poczuciem spelnionego i znienawidzonego przez siebie obowiazku.
Nie wiem skad ta niechec do mycia glowy, bo nie przypominam sobie zadnej traumatycznej przygody, ktora moglaby spowodowac taka reakcje ale postanowilam z nia walczyc do upadlego!
Probowalam wielu sposobow poczawszy od myjek zakrywajacych oczka, splukiwania piany kolorowymi pojemniczkami czy wiadereczkiem do piasku... ukladalam zabawne fryzury z piany i odwracalam uwage zabawa. Nic nie dzialalo. Plukanie zawsze konczylo sie histeria.

Jakis czas temu w jednym ze sklepow internetowych wpadl mi w oko daszek kapielowy....
Zamowilam, poczekalam, otrzymalam i dzisiaj wyprobowalam na Mikolaju...
I co?
I dziala!
Mikus do "czarodziejskiego daszku" (bo tak go wlasnie nazwalismy) podchodzil z wielkim dystansem, ale na szczescie dal sie namowic na zalozenie i umycie glowki. 
Nie plakal i nie krzyczal, a na pytanie czy jutro tez umyjemy wloski odpowiedzial z usmiechem, ze tak! Takze hip hip huuuuuuraaaa dla dzielnego Miko!  


A jak u Was wyglada mycie wloskow u dzieci?
Macie z tym jakies problemy?

poniedziałek, 18 listopada 2013

Unsuccessful

Szybciej niz pierwotnie zapowiadano i prawdopodobnie ciezej niz sie spodziewano przekazano mi dzisiaj wyniki biurowego reality show.
Unsuccessful- to jedno z pierwszych slow jakie uslyszalam na porannym spotkaniu.
Nie bylam mila i jestem z tego cholernie dumna.
Zarzucilam im niesprawiedliwosc w calym tym procesie (osoby, ktore przechodzily przez podobny proces 6 miesiecy temu wiedzialy jakich pytan mozna sie spodziewac. Oni wszyscy rozmowy przeszli pomyslnie), brak organizacji w firmie i grzecznie poprosilam o szczerosc, bo znowu (prawdopodobnie z braku odpowiednich argumentow) zaczeto karmic mnie papka, ze wciaz jest szansa na pozostanie (taaa...jak biuro dostanie projekt, ktorego jakos nie potrafi zdobyc od roku!).
Na koniec podziekowalam za ostatnie 5 lat i 9 miesiecy i zyczylam, aby im statek nie zatonal calkowicie.
Po spotkaniu wrocilam do swojego biurka.
Padlo pytanie: “Dlaczego sie tak cieszysz, zostajesz?”
A mi po prostu ulzylo!
Moja frustracja osiagnela juz maksymalny poziom.
Ostatnie kilka miesiecy byly dla mnie tragiczne. Zamiast isc do przodu, z kazdym kolejnym tygodniem sie cofalam. Rysunki, ktore wykonywalam nie wymagaly ode mnie kreatywnosci, a jedynie zamiany w cadoska malpe. A malpa to ja byc nie chce!
Takze ciesze sie i cieszyc bede!
Wreszcie poczulam swieze powietrze.

Teraz tylko siedze, zajmuje sie “nicnierobieniem” i powtarzaniem sobie w kolko...”byle do konca grudnia Kamila, byle do konca...”.

Milego poniedzialku, ktory jeszcze sie nie skonczyl! 
Dla mnie jest on dziwnie przyjemny, aczkolwiek moze to tylko szok pourazowy? ;)

sobota, 16 listopada 2013

Co na obiad?

Wstyd sie przyznac, ale nasz pierwszy cottage pie zrobilismy dopiero w tym roku!
Dlaczego dopiero teraz?
Nie mam zielonego pojecia, toz to jedno z charakterystycznych dan angielskiej kuchni!
Taka zapiekanka domowej roboty smakuje tysiac razy lepiej niz jej sklepowy czy restauracyjny odpowiednik. Jestem pewna, ze rowniez trafi w Wasze gusta, takze dziele sie przepisem.

Co potrzebujemy: 
okolo 500g mielonego wolowego miesa
3 srednie cebule
puszka posiekanych pomidorow
3/4 szklanki mrozonego zielonego groszku
1 pietruszka
maly kawalek selera
3 marchewki
2 lyzki posiekanej natki pietruszki
250 ml wolowego bulionu
1 lyzeczka szalwii
pol lyzeczki tymianku
1 lyzeczka vegety
pieprz, sol
okolo 1.5kg ziemniakow
troche startego na duzych oczkach zoltego sera
troche tartego parmezanu
pol szkanki mleka
troche masla
oliwa z oliwek
olej do smazenia


1. Mieso mielone smazymy na oleju przez kilka minut. Gdy zbrazowieje odstawiamy na bok.
2. Cebule pokrojona w kostke smazymy az sie zeszkli.
3. Dodajemy pomidory i dusimy przez 5-10 minut.
4. Dodajemy pokrojona w kosteczke seler, pietruszke, marchew oraz groszek.
5. Wsypujemy przyprawy.
6. Wszystko zalewamy bulionem.
7. Dodajemy mieso i dokladnie mieszamy.
8. Gotujemy farsz przez nastepne 30 minut. By nie byl on zbyt suchy, co jakis czas mieszamy i dolewamy bulionu.
9. Ziemniaki obieramy, gotujemy. Dodajemy mleko, maslo oraz starkowane sery.
Przygotowujemy puree. 
10. Do zaroodpornego naczynia wlewamy farsz, ktory szczelnie przykrywamy warstwa ziemniakow.
Dekorujemy widelcem i skraplamy oliwa z oliwek. Wkladamy na 30 min do piekarnika rozgrzanego do temperatury 200 stopni.

Smacznego!
Oryginalny przepis znajdziecie u Jamie Oliver'a.

środa, 13 listopada 2013

Dzieciecy pokoj- Inspiracje DIY cz.4- Aktywnie

Regularny ruch zwieksza odpornosc dzieciecych organizmow, pomaga w korygowaniu wad postawy, a takze poprawia koncentracje, co czesto (i to juz powinno bardzo zainteresowac rodzicow) przeklada sie na wyniki w nauce. Warto wiec zadbac o to, by nasze pociechy mialy mozliwosc aktywnej zabawy.
Gdy na zewnatrz robi sie szaro, deszczowo i do tego wietrznie, wyjscie na plac zabaw graniczy z cudem. Pozostaje nam wtedy przeczekac ponura aure do nastepnego dnia lub... miec w pupie szarzyzne za oknem i zorganiozowac w pokoju malucha przestrzen pozwalajaca mu na gimnastyczne wyzycie!
Hustawki, drabinki czy scianki wspinaczkowe zbyt wiele miejsca nie potrzebuja. Wystarczy kawalek niezagospodarowanej sciany albo dwa haczyki w suficie, a lokum naszego dziecka zamieni sie w atrakcyjne dla niego krolestwo. Wasz synek lubi kopac pilke? Nic prostszego- bierzemy stolik, kawalek siatki i bramka gotowa!

Same zobaczcie. Jak dla mnie bomba!

Wiem jedno... Jesli taka hustawka zawisnie w przyszlosci u Mikolaja w pokoju, ja stane sie jego stalym bywalcem. Zakochalam sie w nich! Skonstruowanie ich okazuje sie byc naprawde banalne- klik. Jesli scianka wspinaczkowa bardziej trafila w Wasze gusta, odsylam do wujka googla po adres sklepu z chwytami wspinaczkowymi. A jak juz je zdobedziemy, jedynym problemem bedzie podjecie decyzji co do wyboru sciany... 

1, 11 i 16\2\3 i 5\4\6
7\8\9\10\12
13\14\15\17\18
Podoba Wam sie taki domowy plac zabaw? Skusilybyscie sie na ktores z rozwiazan? 
Juz niedlugo bedzie o zabawkach.... o kopie zabawek.... o wszechobecnych zabawkach naszych dzieci, ktore gdzies musza miec miejsce! Zapraszam!

wtorek, 12 listopada 2013

Ponoc nadzieja umiera ostatnia...

5 lat, 8 miesiecy i kilkanascie dni- tyle wlasnie czasu temu zaczelam prace w dobrze prosperujacej architektonicznej firmie majacej swoje biura nie tylko w Wielkiej Brytani, ale i na calym swiecie. Wtedy miejsce, w ktorym pracowalam tetnilo zyciem- ponad 80 osob na pietrze robilo wrazenie. Pracowalismy nad ciekawymi projektami szkol, muzeow i bibliotek. Nie czulo sie wielkiej rywalizacji miedzy pracownikami, a wsparcie o ktore w dzisiejszych czasach tak trudno.
Co roku, kazdego lata nasz zespol kurczyl sie o kilka/kilkanascie osob, by po 5 latach pozostawic na pokladzie 6 osob.
Przeniesiono nas w ciekawsze miejsce, polaczono z innym biurem i dano nadzieje na lepsze jutro.
Sielanka nie trwala dlugo...
Projektow brakowalo,w przeciwienstwie do rak do pracy...

Dwa tygodnie temu caly zespol projektowy z 4 biur z srodkowej czesci wyspy otrzymal listy- REDUKCJA ETATOW.
W tym tygodniu zaczely sie rozmowy kwalifikacyjne majace na celu wylonic 21 “szczesliwcow”, ktorzy pozostana w firmie.
Moja rozmowe mialam w poniedzialek...
Na poczatku grudnia mam sie dowiedziec czy przeszlam ja pomyslnie, ale szczerze mowiac nadziei sobie nie robie.
Chyba musze zaczac sie przygotowywac, ze 1 stycznia witac bede nie tylko Nowy Rok, ale i bezrobocie.
Myslalam, ze caly ten proces bedzie dla mnie latwy, ale mylilam sie.
Jest mi przykro...
Atmosfera w pracy raczej nie do strawienia... do tego stres zwiazany z calym prawie 5-tygodniowym (!) procesem wykancza maksymalnie.

niedziela, 10 listopada 2013

Leniwiec

W odroznieniu od typowych leniwcow wystepujacych w cieplejszych klimatach, nasz na jesienne, angielskie chlody nie narzeka i korzysta ile wlezie! 
Przy odrobinie szczescia mozna go spotkac w lokalnym parku podczas wspinaczki na powalone drzewa. Idzie mu to naprawde swietnie! Sredniej wielkosci zwierzak przy asyscie starszych osobnikow sprytnie wspina sie na wyzsze partie w poszukiwaniu idealnej dla niego galezi. A gdy juz ja znajdzie, kladzie sie na niej, obejmuje lapkami i zawisa na moment.



Nasz leniwiec jednak tylko z pozoru jest leniwy.
Wszedzie go pelno i na nude naprawde nie ma czasu!
Aby uprzyjemnic mu coraz to dluzsze wieczory, kombinujemy ile sie da!
Wzielismy tekture, rolki po papierze toaletowym, tasme oraz farby i zaczelismy bawic sie w konstruowanie obiektow latajacych. Oto co nam wyszlo.




Innym razem przy pomocy makaronu spaghetti i pianek budowalismy wieze, ktora oczywiscie pozniej ze smakiem skonsumowalismy.

I na tym nasze wieczorne szalenstwa sie nie koncza :)

środa, 6 listopada 2013

Dzieciecy pokoj- Inspiracje DIY cz.3- Mapa

Jednym z moich marzen jest podroz dookola swiata.
Podroz, ktora nie ograniczalaby sie tylko i wylacznie do zwiedzania znanych i wartych do obejrzenia miejsc, ale stwarzalaby mozliwosc poznania zwyczajow ludzi mieszkajacych w odwiedzanym kraju.
Cudownie byloby przesiaknac troche kultura “nowego” miejsca, popracowac, posmakowac i pomieszkac przez kilka miesiecy. Na chwile obecna moje marzenie zdaje sie byc trudne do spelnienia, a podroze na jakie moge sobie pozwolic to te palcem po mapie.
Odkad w domu pojawil sie globus-lampa z Mikusiem podrozujemy codziennie! 
Okrecamy, opowiadamy i co chwila przenosimy sie w inny klimat, by po sekundzie znowu wyladowac u kangurka w Australii.
Mlody jest zachwycony taka forma zwiedzania, a ja po cichu czekam na moment, kiedy w jego pokoju bede mogla  wymalowac farba kredowa wielka mape swiata, na ktorej moglby zaznaczac miejsca, ktore udalo mu sie zwiedzic (w sieci dostepne sa rowniez takie wielkie naklejki- klik).

Jesli glowicie sie jak udekorowac pokoj Waszego dziecka, spojrzcie na dzisiejsze inspiracje, a byc moze znajdziecie rozwiazanie. Dla malych fascynatow geografia, tak tematyczny pokoik bedzie jak znalazl!
Mapa na okiennej rolecie to dla mnie mistrzostwo swiata (ten cotton nadaje sie na to idealnie- cena tez atrakcyjna)!
Wszechswiat w przestrzeni podsufitowej rowniez podbil moje serce (tutorial- klik, a dla bardziej zabieganych gotowy uklad sloneczny dostepny w sieci), aczkolwiek mysle, ze osamotniona Ziemia wygladac moze rownie interesujaco czy to w formie papierowej lampy (klik) czy tez dmuchanej pilki (mamy ta, kosztowala nas smieszne pieniadze!). Nie zapomnijmy o globusach, ktorych nigdy nie jest za wiele! Te tradycyjne czy tez globusy- lampy zawsze bez problemu wpasuja sie w nasze wnetrze.

1\2\3\4\5
6 i 11\7\8\9\10
12\13\14 i 15
16\17\18\19
To jak? Czujecie sie zainspirowane?

W nastepnym wnetrzarskim poscie zostawie w spokoju sciany, a zajme sie dziecieca gimnastyka.

wtorek, 5 listopada 2013

Tuwim edukuje

Uwielbiam weekendowe poranki, kiedy nigdzie nie musze sie spieszyc.
To taka moja weekendowa sielanka, ktora czasami potrafi trwac nawet do 9 rano, a czasami- jak to bylo kilka dni temu, konczyc w momencie, kiedy Mlody probuje za wszelka cene wyciagnac mnie z lozka.
Poddaje sie, podnosze i slysze: "Mamo ruszylas jak maszyna ospale".
?!
...I wtedy mam okazje poczuc sie jak ta wielka, ciezka, tlusta od oliwy lokomotywa!
Julianie- dziekuje Ci za edukacje mojego Syna! Taki komplement z rana naprawde szybko stawia na nogi. 

PS Jestem ciekawa, kiedy zacznie recytowac "Calujcie mnie wszyscy w dupe" ;)



Cofne sie jeszcze na chwile do Halloween...
Zdanie odnosnie kostiumu Miko zmienial setki razy by finalnie stwierdzic, ze chce byc nietoperzem.
Udalo mi sie kupic przebranie, ktore o dziwo mu sie spodobalo.
Przed impreza biegal po domu straszac skrzydlami, ale na przyjecie przebrac sie nie chcial.
Jak sie pozniej okazalo nie byl On jedynym chlopcem, ktory postanowil pozostac w “normalnych” ciuchach. Nie przeszkadzalo to jednak dzieciom w zabawie, wiec przyjecie mozemy uznac za udane, a kostium...no coz... poczeka na nastepna okazje.


 

niedziela, 3 listopada 2013

Przymiarka

Trzy dni szukalam odpowiedniej kurtki dla Mikolaja na zime.
Znalazlam ja dzisiaj, ale jak sie pozniej okazalo przyszly wlasciciel wcale uradowany tym faktem nie byl.
Uparl sie w sklepie, ze kurtki przymierzac nie bedzie, a na mrozy idealna bedzie jesienna.
Spokojnie tlumaczylam, ze trzeba sprawdzic czy dobrze lezy, ze w ciemno kupowac nie bedziemy i ze coraz chlodniej na zewnatrz... ale nic nie pomagalo. Stanal miedzy stojakami z dziciecymi ciuszkami i sie poplakal... Wzielam Go na jedna reke, w druga chwycilam kurtke i poszlam do kasy.
W samochodzie obiecal mi, ze po powrocie do domu przymierzy i "pseplasa".
Obiecanki cacanki... W domu bylo jeszcze gorzej!
Wyjasnienia, tlumaczenia, rozmowy w cztery oczy...
Probowalam ja, probowal J.,probowalismy razem.
Nawet kuszenie ciachem i ulubionym soczkiem w kartoniku nie skutkowalo.
Nic nie dzialalo. 
Zacial sie przy swoim i koniec.
Tylko ryk, proszenie przez lzy o ciastko i do mnie, ze "psytulac" sie chce... a ja, ze nie chce tych czulosci, bo obiecal, ze kurteczke przymierzy, a teraz zmienia zdanie, ze mamie przykro. Plakal ponad godzine...
Wojna miedzy Nim, a nami... Wojna miedzy mna- konsekwentna mama i ta "bez jaj", ktora  za synowe przytulaski zrobi wszystko. Wewnetrzne rozdarcie, ktore tak boli... Malo brakowalo bym zaczela wyc razem z Nim. Sporo czasu nie dawal za wygrana, az zlamal sie i stwierdzil, ze kurteczke przymierzy... ale...na balkonie, bo w domu jest mu za goraco.
Tym razem jak obiecal, tak zrobil.
Kurtke grzecznie przymierzyl, przeprosil, a ja moglam wreszcie Go przytulic.

Ciezko czasami byc rodzicem... stanowczym rodzicem...

PS Kurtki oddawac nie bedziemy, lezy idealnie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...