Miasto mielismy okazje zwiedzic piec lat temu, wiec nie bylo nam spieszno na powtorke z rozrywki. Za to EXPO, ktore jeszcze przez dwa tygodnie bedzie odbywalo sie w tym miejscu bardzo nas kusilo... Plan na wieczor wiec byl, checi rowniez, tylko sil braklo... Pyszna kolacja przywieziona z najblizszej restauracji (hotelowa byla nieczynna- skandal ;) ) przez J. do hotelowego pokoju zamiast zmobilizowac do wyjscia, skutecznie obudzila w kazdym z nas lenia. W Mediolanie wiec zajelismy sie nic- nierobieniem. Leniuchowalismy...
Nastepnego dnia pojechalismy do Lucerny.
Musze Wam sie przyznac, ze podczas tej podrozy pierwszy raz odwiedzilismy Szwajcarie i wiem jedno- musimy tam koniecznie wrocic!
Przepiekne krajobrazy, rzeskie powietrze, zachwycajace gorskie panoramy, charakterystyczna szwajcarska achitektura, spienione potoki i wodospady, alpejskie laki, fantastyczne tarasy, krystalicznie czyste wody i szwajcarskie franki- tak wlasnie bede wspominac Szwajcarie.
Troche malo nas tam bylo, moze i nawet za malo, aczkolwiek wystarczajaco by troche zobaczyc i chciec tam wrocic po wiecej.
W Lucernie procz spaceru po malowniczym starym miescie pelnym placow, udalo nam sie zobaczyc najstarszy w Europie drewniany most Kapliczny- Kappelbrucke. Podczas naszej wizyty fragment mostu byl w remoncie, wiec niestety nie przeszlismy go calego, ale wejscie mamy zaliczone.
Duze wrazenie na mnie zrobilo rowniez znajdujace sie tuz nad jeziorem Czterech Kantonow- Centrum kulturalno- kongresowe KKL zaprojektowane przez Jeana Nouvela. Jego wysunietego, ogromnego i plaskiego dachu nie da sie zapomniec- cenna inspiracja!
Troche Szwajcarii z samochodu...
Z Lucerny udalismy sie do Francji, a dokladnie do Reims- stolicy Szampanii, gdzie mielismy zabukowany nocleg.
W drodze do Wloch spalismy w tym samym hotelu co tym razem, wiec latwiej bylo nam dotrzec do celu. Dzieki temu ominela nas przygoda z bladzeniem po miescie, ktora zaliczylismy za pierwszym razem (mielismy niezaktualizowana nawigacje!).
Procz nocnych poszukiwan hotelu, zaliczylismy rowniez dzienny spacer po starowce i wyzyte w jednym z reimowskich muzeow. Muzeum znajduje sie w dawnym budynku szkolnym, w ktorym 70 lat temu, 7 Maja, o 2:41 nad ranem Niemcy podpisaly pierwsza (bo byla jeszcze druga) bezwarunkowa kapitulacje, ktora konczyla II Wojne Swiatowa. Dokument przewidywal przerwanie walk dnia nastepnego o 23:01...
Stol, krzesla, oryginalne mapy, zapiski...
Caly pokoj tak jak wygladal wtedy, wyglada i dzisiaj... Warto tam zajrzec.
Reims bylo ostatnim naszym przystankiem...
Po nim zostala nam juz tylko wizyta w markecie po francuskie rarytasy, kilka godzin drogi do Calais, widok imigrackiego miasteczka i jego mieszkancow chodzacych miedzy zakorkowanymi samochodami, przeprawa promem i okolo 5godzin jazdy autostrada do domu.
Cudowne byly te wakacje.
Zostalo mi jeszcze jedno niesamowite miesjce we Francji, ktore chcialabym Wam pokazac, ale o nim napisze kiedy indziej.
na nastepne wakacje zabierzcie mnie ze soba pliiisssss ;-)
OdpowiedzUsuńDolaczcie sie do nas cala czworka :)
Usuńoj nie... byscie nie odpoczeli ... chyba ze za rok jak Olek podrosnie :-)
Usuń