wtorek, 13 czerwca 2017

Zmora

Pojawiaja sie zwykle wieczorem, kiedy juz dom ucichnie. Nie codziennie, co kilka dni, z biegiem czasu coraz rzadziej... Zmora ostatnich dni spedzonych na emigracji... Mimo, ze minelo juz tyle czasu od wyprowadzki z Wielkiej Brytanii, wspomnienia te sa wciaz zywe i w pewien sposob bolesne... Pelne stresu, niepewnosci, strachu, zrezygnowania, zmeczenia zarowno fizycznego, jak i psychicznego...
Ostatnie dni, ktorych pewnie nie zapomne do konca zycia...
Zalatwianie formalnosci, ostatnie spotkania, oproznianie domu, pakowanie aut, tak by zmiescilo sie w nich jak najwiecej i redukcja...
Redukcja wszystkiego co mielismy do absolutnego minimum. Mikolajowych obrazkow i zabawek, ktore razem ze mna dzielnie przebieral; ciuchow, kuchennych akcesoriow, ksiazek, filmow, gier, tych wszystkich prawie nowych, bo rocznych mebli, ktore z racji swoich rozmiarow i braku czasu na organizowanie sprzedazy wyladowaly na smietniku; rybek akwariowych, ktore po kilku miesiacach oddalismy spowrotem do sklepu zoologicznego; pralki, z zakupu ktorej tak sie cieszylam, a po kilkunastu miesiacach uzytkowania sprzedalismy za 1/4 ceny, kosiarki; mojego roweru, ktorego dostalam w prezencie od J., a upchnelam za smieszne 20 funtow... tych wszystkich rzeczy, do ktorych zdazylam sie przyzwyczaic i choc wiele bylo tylko rzeczami nabytymi, to jednak skala pozbywania sie ich w tak krotkim okresie czasu zdecydowanie mnie wtedy przerosla... Poczatkowo wszystko bylo pod kontrola, pozniej nie bylo miejsca na sentymenty... Z bolem serca ukladalismy coraz to wyzsza sterte rzeczy, ktorych nie moglismy wziac ze soba...

I za kazdym razem, kiedy pojawiaja sie te wspomnienia zamykam oczy...
Otwieram ze spokojem i ciesze sie, ze jestem tu, gdzie jestem. U siebie, w Polsce. Niedoskonalej, dalekiej od idealu, ale swojej ojczyznie.

Post, choc krotki, zaczelam pisac ponad pol roku temu, ale z racji zbyt bolesnych wspomnien nie udalo mi sie go skonczyc wczesniej. Do dzisiaj.
Czas leczy rany, co w moim przypadku sie sprawdza. Zmora nie odwiedza mnie juz tak czesto, a nawet jesli, to nie jest to juz tak nieporzadana wizyta...
Z perspektywy czasu widze, jak dobra robote wtedy odwalilismy wspierajac sie wzajemnie do konca tej misji. Superbohaterzy wlasnego losu!

Jazda na dwa samochody w konwoju to rowniez byl wielki wyczyn, przynajmniej dla mnie. Pierwszy raz pokonalam wtedy sama z Mikolajem na tylnym siedzeniu trase UK-PL. Jaka ja wtedy bylam z siebie dumna... Nogi trzesly mi sie jeszcze przez 2 dni po dotarciu na miejsce :)))

9 komentarzy:

  1. poryczałam sie!!! dlatego nie dopuszczm do siebie myśli powrotu... nie wiem jak ja bym zostawiła dom, dom w ktorym tyle zrobiliśmy własnymi rękoma, dom w którym tyle przeżyliśmy, dom pełen łez i śmiechu. Serce by mi chyba pękło :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cie doskonale. Dlatego ciesze sie, ze nie zdecydowalismy sie na kupno domu w UK zanim ostatecznie podjelismy decyzje o wyjezdzie. A bylo naprawde blisko... xxx

      Usuń
  2. Brawo wy !!! Ja to bym nie dała rady , zwłaszcza z dzieciakami gadającymi tylko po angielsku hahahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewka, no to do roboty! Jak to tylko po angielsku? A jak wnuki beda sie porozumiewaly w przyszlosci z dziadkami i reszta rodziny w PL? ;)

      Usuń
    2. No cóż , widocznie to , że na nich krzycze codziennie po polsku nie wystarcza ;-P
      Po prostu nie chcą gadać i co im zrobić ? Bić ? ;)

      Usuń
    3. Haha, pewnie, ze bic! Najlepiej kilka razy dziennie ;)
      A tak na powaznie to rozumiem Cie... ciezko nauczyc dzieci mowic po polsku, kiedy w domu rzadzi angielski.

      Usuń
  3. Masakra... zalamalabym sie. A WY daliscie rade! Nie wiem czy kiedys zdecydujemy sie na powrot... teraz kiedy mamy swoj wyremontowany dom, umeblowany od gory do dolu, dobra prace, dzieci tutaj w szkole. Z roku na rok trudniej :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas o tyle bylo latwiej, ze nie mielismy domu... reszta wygladala podobnie. Dobre prace, Miko w szkole i ponad 11 lat poza Polska. Bylo ciezko, ale wszystko da sie przezyc. My stwierdzilismy, ze to ostatni gwizdek... przede wszystkim jesli chodzi o Mikolaja.

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...