Minely dwa tygodnie odkad sie
przeprowadzilismy.
Procz nowego miejsca
zamieszkania, zyskalismy rowniez przemila sasiadke, ktora mimo dziesiatek
naszych przypomnien, nadal mowi o Mikolaju “she”. Sedziwy wiek Pani zza plotu
usprawiedliwia jej pomylki, wiec sie nie foszymy, a usmiechamy od ucha do ucha. Inni sasiedzi na razie nie sa
mi znani, aczkolwiek z poruszajacych sie cieni w oknach wnioskuje, ze istnieja
i maja sie dobrze.
Staramy sie funkcjonowac jak wczesniej.
Staramy sie funkcjonowac jak wczesniej.
“Staramy”- w tym przypadku to dosc
ekstremalne slowo, bo zycie tutaj ma kompletnie inny wymiar.
Jest inaczej.
Jest inaczej.
Powoli przyzwyczajam sie do zycia tutaj, ale nadal mam sporo do opanowania.
W
Chorlton slychac bylo ludzi,
podczas gdy teraz moge liczyc na swiergot ptakow i szelest lisci.
Od czasu do czasu przejedzie tez jakis samochod, ale ogolnie jest cisza i choc wiem, ze ma ona same plusy, to jeszcze nie potrafie sie nia w pelni cieszyc.
Od czasu do czasu przejedzie tez jakis samochod, ale ogolnie jest cisza i choc wiem, ze ma ona same plusy, to jeszcze nie potrafie sie nia w pelni cieszyc.
Ucze sie tez planowac zakupy,
co czasami wymaga ode mnie sporej gimnastyki.
Tutaj nie ma szans na spacer
po sklepach, bo najblizszy oddalony jest jakies 45minut na nogach. O obiadzie
trzeba wiec myslec dzien wstecz (praktyka czyni mistrza ;)), za to wyjscie na swieze powietrze przestalo
byc juz logistycznym wyzwaniem. Wystarczy otworzyc drzwi…
Mikolaj otwera je kilkanascie razy dzinnie. Jest przeszczesliwy!
Mimo kiepskiej pogody spedza
na podworku po 3-4 godziny kazdego dnia. Uwielbia swoja piaskownice i jazde na
hulajnodze wyznaczonymi przez siebie trasami. Maluje kreda znaki drogowe na
chodniku i gra w mini kosza.
Mi za to zaczely kielkowac kwiaty,
ktore posadzilam z Miko dwa tygodnie temu. Zasialam tez rozmaryn, tymianek,
kolendre, koper i pietruszke.
Pijam kawe na ogrodzie lub w zawsze cieplym conservatory.
Nie zaczynam dnia od wlaczenia komputera, ale od radia.
Kuplismy pierwszego w zyciu grila i tym samym rozpoczelismy sezon na barbeque.
Udalo nam sie tez troche pojezdzic po okolicach, obejsc jedno z przepieknych jezior (w okolicach mamy ich z 10!), wjechac na szczyty wzniesien, ktore widzimy z okien i nacieszyc oczy wieczorna panorama Manchesteru.
Zaczelismy tez segregowac smieci i przyznam sie, ze sprawia mi to spora przyjemnosc- Mikolajowi zreszta tez (wiem, wiem- chore to troche).
Czekam jeszcze na naprawe hamulcow w moim rowerze… wtedy zaczne jezdzic nim do pracy, a dystans do sklepu przestanie mnie juz tak przerazac.
Podsumowujac, nie jest zle :)
Pijam kawe na ogrodzie lub w zawsze cieplym conservatory.
Nie zaczynam dnia od wlaczenia komputera, ale od radia.
Kuplismy pierwszego w zyciu grila i tym samym rozpoczelismy sezon na barbeque.
Udalo nam sie tez troche pojezdzic po okolicach, obejsc jedno z przepieknych jezior (w okolicach mamy ich z 10!), wjechac na szczyty wzniesien, ktore widzimy z okien i nacieszyc oczy wieczorna panorama Manchesteru.
Zaczelismy tez segregowac smieci i przyznam sie, ze sprawia mi to spora przyjemnosc- Mikolajowi zreszta tez (wiem, wiem- chore to troche).
Czekam jeszcze na naprawe hamulcow w moim rowerze… wtedy zaczne jezdzic nim do pracy, a dystans do sklepu przestanie mnie juz tak przerazac.
Podsumowujac, nie jest zle :)
PS. Szykuje sie do zakupu maszyny do szycia. Zastanawialam sie nad ta z Ikea- ma ktos? Polecacie?
Nie jest źle, jak sama napisałaś ;))
OdpowiedzUsuńTo już wielki sukces do pełnego zadowolenia. Będzie dobrze, będzie lepiej ;)
Najwazniejsze że Mikołajowi się podoba ;)
Mikolaj wniebowziety! Byly dni, ze plakal, kiedy wyjezdzalismy stad y posprzatac stare mieszkanie. Na szczesicie ten etap mamy juz za soba ;)
Usuńwłasny ogród – mmm... zazdroszczę :) wszystkiego dobrego dla Was! Na razie – z tego, co piszesz – jest baaaardzo pozytywnie! :)
OdpowiedzUsuńNo taki wlasny to on znowu nie jest, a tylko wynajety, ale dobre i to ;)
UsuńDziekuje!
Hehe, mi też segregacja sprawiała przyjemność... przez 2 miesiące. No ale my w Polsce jesteśmy i to po ustawie śmieciowej, wspaniałej, ehh.
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak bedzie ze mna :) Na razie z wyrysowanyna duma na twarzy wynosze te nasze posegregowane odpady, ale nigdy nic nie wiadomo ;) Mikolaj na haslo "Smieci" zaklada buty i pieknie splaszcza wszystkie plastiki, co do splaszczenia sie nadaja ;)
UsuńZmiana otoczenia to fajny pretekst do zmian na lepsze.
OdpowiedzUsuńPrawda! Planuje wykorzystac ten pretekst na maxa! :)
UsuńJejku,jak wspaniałe! Ja po przeprowadzce 3 miesiąc i ciagle bardzo złe.... Wszystko wskazuje na to,iż to nie nasze miejsce na ziemi i trzeba będzie szukać kiedyś kolejnego...
OdpowiedzUsuńJest tez kilka minusow, min elektryczna kuchenka, ktorej szczerze nie znosze (!!!), no ale probuje sie powoli do niej przekonac... ;)
UsuńWam zycze znalezienia tego wlasciwego miejsca, gdzie bedziecie sie czuc jak u siebie.
Kawalek ogrodka za oknem to jest raj ;)
OdpowiedzUsuńA jako stara krawcowa doradze , ze maszyna kazda dobra , taka domowa na domowe szycie nada sie wsam raz ;) Tylko dobrze jak by miala dodatkowe stopki np do zamkow , bo to sie przydaje.
A! To teraz juz wiem skad u Ciebie ta smykalka do krawieckich cudeniek (konkretnie chodzi mi o ten przepiekny segregator na lozeczko, ktorym kiedys sie pochwalilas na blogu).
UsuńWłasny ogródek przy domku, to jest to o czym marzę ...
OdpowiedzUsuńNo to mamy bardzo podobne marzenia :)
UsuńTez marze o takim... takim wlasnym.
Pięknie :) cisza i spokój :) i ta kawa na ogródku...zazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńNa cisze i spokoj mamy nawet dowody ;)
UsuńWczoraj przypadkowo zostawilam klucze w drzwiach od zewnetrznej strony... rano wciaz tam byly, wszystkie sprzety w srodku rowniez ;)
A na kawe zapraszam!!!
Oj...żebyś się nie zdziwiła jak kiedyś zapukam :) bo od lat planujemy wycieczkę "na wyspy" :)
UsuńSuper!!! koniecznie daj znac, jak bedziecie blisko realizacji planu :)
UsuńZ przyjemnoscia otworze Wam drzwi i oprowadze po Manchesterze :)
Rozmarzyłam się. Ty wiesz... ta trawa i kawa. Już pisałam. Ale znowu mnie naszło.
OdpowiedzUsuńJuz nie bede szczuc, przynajmniej sie postaram ;)
UsuńAlbo wiesz co? Wpadaj do nas na kawe!!!
rzeczywiscie daleeeko macie do sklepu! a ja myslalam, ze my mamy daleko (5-6 minut pieszo), ale i tak wolimy jechac rzadziej do wiekszego marketu, bo taniej wychodzi, wiec zawsze planujemy obiady i zakupy na caly tydzien. Alez Ci zazdroszcze tego ogrodka i konserwatorium!!! BAJKA po prostu!!! :)))
OdpowiedzUsuńDo najblizszego off licence mamy moze z 10 minut na nogach, ale tam raczej nic na obiad sie nie kupi, wiec taka wizyta raczej nie ma sensu.
UsuńW poprzednim mieszkaniu mielismy bardzo blisko do morrisons (do tego miesny, rybny, warzywniaki itp) i po zakupy mozna bylo wyskoczyc nawet z Mikolajem bez wozka... tutaj nie dosc, ze market 45 min od domu, to zamrazalnik maly.... No nic, musimy zainwestowac w zamrazalke ;)
A propos konserwatorium, to UWIELBIAM o kazdej porze dnia i nocy!!!
Wow, super i gratuluje! My tez szukamy domu. Nie do konca na wsi ale dalej od zgielku. Nawet o tym wlasnie posta pisze :)
OdpowiedzUsuńDziekuje! W sumie my na wsi nie mieszkamy, a na polnocy Bolton- to miasto sasiadujace z Manchesterem. Stad troche dalej do centrum i wszelkich manchesterowskich rozrywek, do ktorych troche sie juz przyzwyczailismy.
UsuńPwodzenia przy szukaniu domu! :)