Juz nawet zaczelam sie rozgladac za gotowcami w temacie lego lub co gorsza isc po linii najmniejszego oporu i odliczanie zaczac z jakimis czekoladkami.
Az wreszcie oprzytomnialam!
Wzielam sie za niego ostatniego dnia listopada i to naprawde poznym wieczorem. Siedzialam do 2 w nocy by tylko skonczyc na czas, by przede wszystkim nie zawiesc Mikolaja, ktory dopytywal sie o kalendarz juz od tygodnia...
Zdazylam!
W kilka godzin powstal kalendarz w wersji dla zapracowanych.
Zadanie na kazdy kolejny dzien z ewentualna niespodzianka wkladam do kartonu wieczorem. Zadania planuje dzien wczesniej, wiec mam nadzieje, ze problemow z ich realizacja miec nie bedziemy.
Kupilam tez kilka upominkow (2 ksiazki, naklejki, farby, slodycze), ale przyznam, ze wciaz brakuje mi troche. Coz, ten kalendarz daje mozliwosc uzupelniania listy prezentow na biezaco, wiec czas jest!
Piękny i baaardzo pomysłowy!
OdpowiedzUsuńDziekuje! Bardzo sie ciesze, ze Ci sie podoba ☺
UsuńHaha dobry pomysł !
OdpowiedzUsuńTrza byc sprytnym 😉
UsuńŁadny! Ale przez tą ładność poczułam się jak najgorsza matka na świecie, mam typowy, standardowy w ogóle nieoryginalny, ba otrzymany w prezencie kalendarz( a nawet 3 kalendarze) z czekoladkami!!!;-)
OdpowiedzUsuńNo co Ty! Na tytul najgorszej to trzeba zasluzyc 😀 Tobie to duzo brakuje 😉 !
Usuń