czwartek, 9 lutego 2017

Zycie w Polsce

Minelo szesc miesiecy od naszego wyjazdu z wysp.
Przelomowych miesiecy wypelnionych stresem, decyzjami i kolejna (20-ta juz w moim zyciu!) przeprowadzka- tym razem do Warszawy.
Mimo tymczasowego braku jakiejkolwiek stabilizacji i ogolnego zyciowego rozgardiaszu, zetkniecie z polska rzeczywistoscia bylo nadzwyczaj spokojne i nie bylo tak bolesne jak moglismy sie tego spodziewac. 
Nie przezylam gorzkiego rozczarowania tym, co zastalismy. Fakt, na poczatku doszukiwalam sie minusow i zlych stron egzystencji w Polsce, ktore owszem znalazlam, jednak podsumowujac i tak moj bilans polrocznego zycia na polskim gruncie wychodzi na plus. 
Polska sie zmienila. I to zmiana zdecydowanie na lepsze.

Ciesze sie, ze przez te lata naszej nieobecnosci wzrosla spoleczna swiadomosc Polakow, ze coraz czesciej mozna spotkac na ulicy usmiechnieta osobe, ze za kazdym razem kiedy chce przejsc przez ulice zatrzymuje sie samochod by mnie przepuscic, ze zawsze podrozujac z Mikolajem tramwajem ktos ustapia mu miejsca, ze sasiedzi zawsze powiedza 'dzien dobry', ze Panie w naszym lokalnym miesnym i biedrze do nas zagaduja, ze nasz dzielnicowy urzad miasta moge ocenic na 5+, ze USC dziala szybciej niz zaklada, ze mamy blizej rodzine, (...), ze mimo rozwazan nad poprawnoscia podjetej przez nas decyzji o przeprowadzce do PL dochodzimy zawsze do tych samych wnioskow... ze mimo wad i niedogodnosci w Polsce nie jest tak zle.
Ciesze sie, ze jestesmy u siebie.
Procz tych wszystkich malych plusow nie da sie jednak nie zauwazyc minusow... Scena polityczna pozostawia bardzo wiele do zyczenia (choc obecnie w UK nie jest lepiej), wysokie ceny jedzenia (warto zauwazyc, ze ceny miesa sa niskie, w przeciwienstwie do np. dobrej ryby), marna jakosc powietrza, polskie szkolnictwo, jakosc prywatnej sluzby zdrowia (z panstwowej nie mielismy jeszcze okazji skorzystac), brak jakiejkolwiek kultury na drodze, polskie "nie da sie", ..... nie wspominajac juz o polskim narzekaniu, ktore zdarza sie i to dosc czesto, ale staram sie na nie nie reagowac. 

Co do pracy, to uwierzcie mi nie jest tak zle. J. bardzo szybko znalazl prace, praktycznie po 3 tygodniach od rozpoczecia poszukiwan mial podpisana uwowe w miedzynarodowej firmie i to za pieniadze bardzo podobne do tych, ktore zarabial u UK. Ze mna juz troche gorzej. Pracy zaczelam szukac w polowie listopada. Wyslalam kilkanascie cv i juz po kilku dniach mialam umowiona pierwsza rozmowe, ktora przeszlam pomyslnie. Prace mialam zaczynac w styczniu, ale niestety klient zrezygnowal z inwestycji co niestety oznaczalo, ze propozyzcja wspolpracy stala sie nieaktualna. Takze moje poszukiwania nadal trwaja...
W miedzyczasie zostalam zawodowa siatkarka... codziennie targam do domu siaty zakupow!

Mikolajowi bardzo latwo przyszlo odnalezienie sie w nowej rzeczywistosci.
Zaczyna wlasnie szkole jezykowa, w ktorej zajecia ma dwa razy w tygodniu.
Zapisalam go do biblioteki.... 17500 pozycji dzieciecych pozycji zrobilo na nim ogromne wrazenie. Do tego prawdziwa zima ze sniegiem lezacym dluzej niz 3 dni uszczesliwia Go chyba w 100% :)
No i najwazniejsze....
Nasze marzenia o posiadaniu wlasnego domu/ mieszkania zaczely stawac sie realne. Teraz przed nami decyzja co z tym fantem zrobic... 
Dom na wsi czy mieszkanie w stolicy?

Kiedys gdzies przeczytalam, ze powrot z kilkunastoletniej emigracji to jak wyjscie z wiezienia po wielu latach odsiadki za kratkami... Uwierzcie mi, cos w tym jest.
Zyjemy w kraju, ktory opuscilismy 12 lat temu i uczymy sie na nowo w nim zyc.
Wszystko wydaje sie byc inne...

Podsumowujac, nie zaluje (mam nadzieje, ze to sie nie zmieni).
Nareszcze jestesmy u siebie!

14 komentarzy:

  1. czekalam z utesknieniem na ten wpis, dziekuje. powodzenia we wszystkim. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Inezis.
      Z tego co pamietam mieszkasz w UK, prawda?
      Planujecie powrot do Polski?

      Usuń
    2. tak masz racje. na razie nie planujemy, ale jak to mowia 'nigdy nie mow nigdy'...pozdrawiam

      Usuń
  2. Przekonaly mnie tylko slowa nareszcie czujemy sie jak w domu. Z reszta argumentow bym podyskutowala. Przez pol roku nie znalazlas pracy w Warszawie (!), nawet z 500+ nie wyzylabym z trojka dzieci za jedna pensje. No chyba, ze ktos ma oszczednosci z zzagranicy. Po ostatnim pobycie w Polsce wiem, ze ceny sa albo takie same albo wyzsze niz w UK, co nijak ma sie do zarobkow. Kiepska jakosc powietrza? Serio? Stezenie smogu jedne z najgorszych na swiecie, ale ojtam ojtam. Przepraszam, ale wydawalo mi sie, ze sluzba zdrowia i szkolnictwo ma zapewnic przyszlosc naszych dzieci, ale moze sie myle. Polityka? Ojtamm ojtam, ze probuje sie zniszczyc jakiekolwiek prawa kobiet i manipuluje faktami w telewizji publiczej, wprowadzajac cenzure i probujac cofnac kraj do czasow sredniowiecza...Przepraszam, ze tak gorzko. Zycze wam powodzenia, ale obym nie musiala szybko wracac do tego kraju "mlekiem i miodem plynacego". Jak pisalam na poczatku najwazniejsze, ze wy jestescie szczesliwsi :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo gorzko Mirko... Skad u Ciebie tyle goryczy? Przykro mi, ze az tak negatywnie odbierasz Polske i rownoczesnie ciesze sie, ze UK wg Ciebie to raj na ziemi, gdzie czujesz sie szczesliwa i spelniona. Ja mimo 12 lat spedzonych na wyspach nie czulam sie tam jak u siebie, stad tez decyzja o przeprowadzce. Ryzykowny ruch, to prawda, ale ponoc kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana...
      Nawiazujac do Twojego komentarza...
      Pracy, tak jak wspomnialam w poscie, zaczelam szukac w 2 polowie listopada (2 tygodnie po przeprowadzce), czyli 3 miesiace temu. Szukam jej w srodmiesciu, albo na Zoliborzu, gdzie mieszkamy stad tez ograniczona ilosc ogloszen, na ktore aplikuje. Nie chce poswiecac 2 h na podroz do i z pracy. Zreszta, jakbym zgodzila sie na 3700-4000 netto, to prace mialabym juz po tygodniu poszukiwan...
      Wiesz, o tym czy bys wyzyla z jednej pensji z 3 dzieci nie mam pojecia. Nie wiem jakie wyksztalcenie ma Twoj maz i na jakie wynagrodzenie moglby liczyc. My nie dostajemy 500+, oszczednosci z Anglii raczej marne, ale pieniedzy starcza. J.zarabia dosc dobre pieniadze, ktore pozwalaja na zycie na dobrym poziomie.
      Mirko, ja wiem, ze ty slepo jestes zakochana w angielskim NHS, ja niestety nie mam zbyt pozytywnych wspomnien zwiazanych z brytyjskimi lekarzami. W Polsce bylismy raz na prywatnej wizycie u okulisty, niestety pozostawiala ona wiele do zyczenia.
      Jesli chodzi o szkolnictwo poczytaj sobie raporty, jak sie ma polska edukacja do angielskiej. Dzieci w angielskiiej szkole szybciej zaczynaja edukacje, ale niestety pozniej program nauczania stawia je daleko w tyle... Nie podoba mi sie natomiast to, ze polskie szkoly nie sa przystosowane do przyjmowania 6/7 latkow. Siedzenie w lawkach po 6 godzin dziennie moze byc dla takich maluchow bardzo meczace.
      W polityce nie dzieje sie dobrze niestety... na to mamy niestety maly wplyw... Procz udzialu w strajkach/ zapisaniu sie do partii XYZ nie zrobilismy wiele...
      Mam jeszcze pytanie do Ciebie, ile lat juz mieszkasz w Anglii i ile czasu tam pracowalas?
      Mirko, ja rowniez zycze Ci abys za 2 lata nie musiala wracac do tego dzikiego kraju...
      Pozdrawiam z ciemnogrodu!

      Usuń
  3. Prosze nie wmawiaj mi opinii, ktorych nie posiadam. Wyrazilam swoje zdanie, bo nie spodobalo mi sie, ze tzw. minusy w Polsce maja dla Ciebie tak male znaczenie, a mowimy o sprawach, ktore beda mialy konkretny wplyw na przyszlosc Twojego dziecka - o powietrzu, ktorym oddycha i warunki zycia, w jakich przyjdzie mu zyc. Uwazam po prostu, ze zamiast bagatelizowac sprawy, o ktorych pisalas, powiedzialabys wprost, ze jest zle, ale to wasz wybor, bo jestescie szczesliwsi. I tylko o to mi chodzi. Nie musisz odpowiadac atakiem, bo ja Cie nie atakuje...
    Jestem w UK prawie 10 lat. Moj maz naprawia tu od ponad 10 lat pociagi i ma stala prace. Niestety jego kwalifikacje i doswiadczenie zdobyte tutaj w Polsce moglby wyrzucic do smietnika. Dlatego zdecydowalismy sie na zycie tutaj. Mamy mieszkanie w Polsce, wiec z tylu glowy jest ta mysl, ze gdyby kiedys, cos, to mamy gdzie wracac. To rodzina rodzina (maz, dzieci) sa dla mnie miejscem docelowym, nie kraj. Bede zyla tam, gdzie w danej chwili bedzie to najlepsze nie tylko dla mnie, ale tez dla nich. Czy bedzie to UK, Polska czy jakis inny kraj, to jeszcze sie zobaczy.
    Nie bede sie wypowiadac juz na temat sluzby zdrowia w Polsce czy UK, bo mam zbyt gorzkie wspomnienia na temat tej z Polski. Moze teraz sie zmienilo. Prawda jest taka, ze NHS uratowal kilka miesiecy temu zycie mojemu mezowi, ktoremu wykryl bardzo rzadka chorobe. Aktualnie spotyka sie raz w miesiacu z 3 roznymi profesjonalistami. Czy byloby tak w Polsce? Nie wiem. Ale nie wierze w przypadki.
    Jak wspominalam, naprawde zycze wam wszystkiego najlepszego. Emocje nie sa dobrym doradca w zyciu, pewnie dlatego na dzien dzisiejszy jestem tu, gdzie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez oczywiscie, ze wspomniane przeze mnie minusy maja dla mnie znaczenie! Gdyby tak nie bylo, nie pisalabym o nich. Fakt, zestawienie sasiedzkiego 'dzien dobry' obok problemu smogowego jest dosc kontrowersyjne, ale to wcale nie oznacza, ze bagatelizuje te problemy. Sprawa jest powazna i tutaj nie trzeba pisac, ze jest zle, bo kazdy myslacy czlowiek zdaje sobie z tego sprawe.
      No ale fajnie, ze w UK jest dobrze. Procz czystego powietrza jest jeszcze niezdrowe podejscie do imigrantow, ktore dla mnie bylo nie do zaakceptowania... rowniez ze wzgledu na moje dziecko.
      My podjelismy taka decyzje, a nie inna i jestesmy z niej zadowoleni. Man nadzieje, ze sie to nie zmieni...

      Usuń
    2. Wlasnie o to mi chodzi - nie mozesz rownowazyc faktu tego, ze Twoje dziecko bawi sie na sniegu z tym, ze rownoczesnie wdycha rakotworcze i trujace powietrze...I wiesz co nie zycze Ci, zebys zalowala waszej decyzji. Nie bedzie tak, jesli czlowiek ma swiadomosc, ze wie, co sie z ta decyzja wiazalo z calym inwentarzem...
      Przykro mi, ze spotykaly Cie przykrosci w UK. Mnie i mojej rodziny nigdy nie spotkalo tu nic zlego i to, co mogloby nas spotkac tutaj, rownie latwo mogloby nas spotkac wszedzie. Natomiast wedlug mnie duzo gorsze niz niezdrowe podejscie do imigrantow, jest niezdrowe podejscie politykow rzadzacych do swoich obywateli. Kocham Polske, ale to taka milosc jak do rodziny - jest roznie, ale jej sie nie wybiera jak rodzicow i rodzenstwa. To moja ojczyzna, ale nie bede udawac, ze podoba mi sie co sie tam dzieje.
      Nie o to chodzi, ze pisze peany na temat zycia w UK. Ale nie bede pisac, ze jest zle, gdy tak nie jest. Niestety zauwazylam tendecje wsrod Polakow w UK, ze idealizuja Polske i oczerniaja UK. Czesto pisza negatywnie i powtarzaja bzdury np na temat rasizmu, NHS czy Anglikow (wsrod ktorych mam wielu przyjaciol i pomogli mi bardziej, gdy potrzebowalam pomocy, niz rodacy, ktorych tu znam), ktore nie sa prawda, ale oni tak slyszeli i wszyscy tak mowia, wiec musi to byc prawda.

      Usuń
  4. I przepraszam, jesli pomyslalas, ze Cie hejtuje, bo nie taki mialam zamiar :) Zreszta Ty zawsze w swoich wpisach pisalas o tesknocie do Polski i o tym, ze chcesz wrocic. Ja tak mialam przez pierwsze dwa lata tutaj, a pozniej minelo, jesli by mi tu bylo bardzo zle mysle, ze mieszkalabym juz dawno w Polsce. I nie chodzi mi o wymiar finansowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje drwiace 'ojtam' ciezko bylo odczytac inaczej.
      Ja przez pierwsze 6-7 lat nie zauwazalam minusow emigracji... pozniej juz tylko bylo gorzej i rowniez nie chodzi mi o finance.

      Usuń
  5. Jak dobrze ze jesteście szczęśliwi, uściski przesyłam 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...