poniedziałek, 15 maja 2017

I w koncu przyszedl MAJ

Taki idealny. Bardzo wyczekiwany, sloneczny i cieply. Z dmuchawcami, ogorkami malosolnymi, lodami i kwitnacym bzem. Zielony Maj, z krotkim rekawkiem, otwartym balkonem, pozytywnym mysleniem, wewnetrzna energia i ochota na zrobienie czegos fajnego! Uwielbiam taki Maj i to uczucie, ze jeszcze troche, troszeczke i zagosci u nas lato!
Koncowke kwietnia i pierwsze majowe, jeszcze chlodne dni spedzilismy na Podlasiu. Pobylismy troche czasu z najblizszymi i nareszcie udalo nam sie doprowadzic do stanu uzytkowania nasza kamperowa toyote, ktora po zeszlorocznej malej kolizji cierpliwie czekala na wymiane przedniego grila.
Przez ostatnie osiem dni bujalismy sie w Wielkopolsce, u moich rodzicow. Zrobilismy sobie wagary od codziennosci, od obowiazkow, od Mikolajowego angielskiego... To byl wyjazd inny niz wszystkie, bo bez J., ktory po 2 dniach musial wracac do Warszawy. Zostalam wiec z Mikolajem sama... pierwszy raz od szesciu lat rozstalismy sie na tak dlugo! Na emigracji raczej nie praktykowalismy tego typu wyjazdow, stad tez uczucie 'innosci', ktore nam towarzyszylo. Fajnie bylo zatesknic, odpoczac od siebie i pobyc w rodzinnym domu. Zdecydowanie polecam taka kontrolowana separacje ;)
Najwazniejszym wydarzeniem tych dni bylo opanowanie przez Mikolaja jazdy na rowerze bez dwoch bocznych kolek. Proby zaczelismy w zeszlym roku, ale z takim uparciuchem nie bylo latwo ;) Poddalismy sie. Za to teraz poszlo naprawde szybko, Miko po prostu wsiadl na rower i pojechal! Brawo!
Byl pierwszy gril w tym roku, zabawy w piasku, na hustawce i blogie nicnierobienie...
Wracalismy pociagiem i to tez byla nie lada atrakcja dla Mlodego, bo choc kilka krotkich przejazdow koleja ma juz za soba, to takich 3 godzinnych jeszcze nie przezyl.
A dzisiaj powrot do codziennosci.
Schnie czwarte pranie, mieszkanie ogarniete, zakupy zrobione... wszystko na swoim miejscu, bo jak to Miko skomentowal po powrocie, Tata dal sobie na luz z obowiazkami. I mial chlopak racje, bo bylo co robic ;)

Fredi, roczny rozpieszczny uparciuch :)

3-tygodniowe ogrodowe tulipany



Domek na drzewie zamieszkiwany przez Frediego

W pociagu...

2 komentarze:

  1. Super spędziliście czas!Małe separacje sa wskazane hahahaha
    U nas wycieczki pociągiem najbardziej są wyczekiwane, entuzjazm i radość nie do opisania ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie! A po takiej separacji az milo sie wraca do domu ;)
      Pociagi rullez! 3 godziny zlecialy nam bardzo szybko i przyjemnie. Gdyby nie zbyt mocno rozkrecona klima w srodku, byloby super!

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...