mialam do wykonania wczorajszego dnia. Kubki sa, ale gdzie czajnik? Herbata? Lyzeczki? Cholera! Niby to banalne, a ja stoje przed kilkoma jeszcze nierozpakowanymi kartonami i zastanawiam sie, gdzie moglo sie podziac to pozadane przeze mnie pudelko…
Przy pakowaniu ostatnich kartonow nie zaprzatalam sobie glowy co, gdzie i jak- bylam zbyt zmeczona na jakaklowiek organizacje. Tam gdzie bylo miejsce, tam ladowaly “resztki”...
Znalazlam wszystko.
Na poczatku
wydawalo sie, ze nie bedzie tak zle, bo przeciez wielka kope ubran
przygotowalismy do charity, jeszcze wieksza niepotrzebnych rzeczy
wyrzucilismy, a i tak nazbieralo sie gratow na 6 kursow samochodem osobowym i
jeden vanem (w prawdzie nie pelne te kursy, ale jednak).
Zabawki Mikolaja to najwiekszy pasozyt przestrzeni- chyba ma ich za duzo…
Tak, zdecydowanie za duzo!
Kiedy zdazylismy tego az tyle nagromadzic? Nie mam pojecia. MA- SA- KRA!
Zabawki Mikolaja to najwiekszy pasozyt przestrzeni- chyba ma ich za duzo…
Tak, zdecydowanie za duzo!
Kiedy zdazylismy tego az tyle nagromadzic? Nie mam pojecia. MA- SA- KRA!
Lekko zalamanym,
podekscytowanym i masaktycznie zmeczonym udalo nam sie we wtorek zakonczyc
pierwszy i zarazem najciezszy proces przepowadzki. Czeka nas jeszcze wielkie sprzatanie
poprzedniego mieszkania i rozpakowanie kilku tobolkow.
Najprzyjemniejsza czesc, czyli zakupy w ikea mamy juz za soba.
Najprzyjemniejsza czesc, czyli zakupy w ikea mamy juz za soba.
Pierwsza noc? Minela spokojnie. Mikus spal z nami (zreszta
jak zawsze).
Obudzil sie po 7 i pierwsze co zrobil to pobiegl do swojego pokoiku. Potem stwierdzil, ze mimo lekkiej mzawki chce isc na podworko, co po zalozeniu kaloszy i przeciwdeszczowki uczynil.
Obudzil sie po 7 i pierwsze co zrobil to pobiegl do swojego pokoiku. Potem stwierdzil, ze mimo lekkiej mzawki chce isc na podworko, co po zalozeniu kaloszy i przeciwdeszczowki uczynil.
Pierwszy sen? O
dziwo byl i zapamietalam go. Snilo mi sie, ze kuplismy wlasnie ten dom…
A ranek?
Pomijajac walajace sie po podlodze torby, torebeczki, kartony, walizki i Bog
wiec co jeszcze, nie bylo zle. Udalo mi sie wyszykowac do pracy i- uwaga, uwaga-
znalezc nawet kosmetyczke! Dziewiec minut zajalo mi dotarcie na miejsce, gdzie
wczesniej na ta bezsensowna czynnosc musialam poswiecic conajmniej pol godziny.
Pierwsze wrazenia?
Mieszane... Na razie wszystko wydaje mi sie obce. Bardzo obce.
Chyba sie starzeje...
Chyba sie starzeje...
Mam nadzieję, że szybko przywykniesz :). Zmiany zmiany... Czasem są dobre - choćby to że teraz te pół godziny które spędzałaś na dotarciu do pracy będziesz spędzać z Mikusiem :)
OdpowiedzUsuńZ kazdym dniem czuje sie tutaj coraz lepiej i dostrzegam coraz to wiecej plusow :)
UsuńMysle, ze jak juz rozpakujemy wszystko (tak, tak....nadal kilka kartonow stoi i czeka, ale nikt na razie na nie sil nie ma ;)), to bede sie czula tutaj znakomicie :)
z każdym dniem będzie lepiej, poznasz nowe miejsce.
OdpowiedzUsuńjuż znalazłaś pozytyw, bliżej do pracy :)
i oby tak dalej.
I blizej w gorki, bo Bolton to calkowice inne klimaty niz Manchester :)
UsuńMam nadzieje, ze na Majowke pogoda dopisze to bedzie okazja pozwiedzac okolice :)
Z czasem będzie lepiej :) Pokaż jak teraz mieszkacie...chociaż troszeczke :) trzymajcie sie !!!
OdpowiedzUsuńCos tam pokaze jak ogarniemy sie troche ;)
UsuńNa razie poszukuje mojej ladowarki do baterii z aparatu :)
Super :) Będzie coraz lepiej ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, z kazdym dniem jest coraz lepiej :)
UsuńJeszcze poprosze piekna pogode i wolne od pracy to juz w ogole bede przeszczesliwa :)
Powodzenia na nowym miejscu
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
Usuńznam to uczucie. Jeszcze kilka dni i wszystko wroci do normy :)
OdpowiedzUsuńWraca! Przez pierwsze 3-4 dni czulam sie bardzo nieswojo tutaj, teraz juz jest lepiej, a wiem, ze bedzie jeszcze lepiej! :)
Usuńdajcie sobie czas :)
OdpowiedzUsuńNiedługo zaczniesz oswajać nową przestrzeń i będzie lepiej :-)
OdpowiedzUsuń