Jesli nie znacie jeszcze scotch eggs, to musicie je koniecznie poznac.
To popularna brytyjska przekaska z historia siegajaca XVIII wieku, wymyslona w celu uprzyjemnienia podrozy osobom opuszczajacym Londyn (ciekawskich odsylam do wikipedii- klik). Na szczescie dzisiaj nie trzeba po nie jechac do stolicy, dostaniemy je w kazdym markecie. A jesli mamy ochote na cos wiecej, wystarczy wybrac sie na male zakupy i zrobic je u siebie w domu.
Potrzebujemy (na 4 sztuki):
- 4 ugotowane jajka
- 1 rozbeltane jajo
- 6 angielskich kielbasek lub surowej bialej kielbasy, lub dobrej jakosci wieprzowego mielonego miesa
- bulka tarta
- folia spozywcza
- ewentualnie ziola (tymianek, majeranek, pietruszka, czosnek) jesli uzyjemy mieso mielone
- ewentualnie olej, jesli zdecydujecie sie na smazenie na glebokim tluszczu
Cztery kawalki folii spozywczej rozkladamy na stole. Kielbaski wyciagamy z flaka i rozdzielamy na cztery czesci (po poltorej kielbaski na kazde scotch egg). Mieso ukladamy dosc cienko na przygotowanych foliach.
Na srodku miesnych plackow kladziemy obtoczane w bulce tartej ugotowane wczesniej jajka. Podnosimy folie i delikatnie sklejamy mieso, tak aby w srodku "zamknac" jajka.
Po rozwinieciu miesa z folii, nasze "skoczki" zanurzamy w rozbeltanym jajku, obtaczamy w bulce tartej i ukladamy na blaszce.
Pieczemy w temperaturze 190 stopni, przez okolo 45 minut. Mozna je tez usmazyc na glebokim tluszczu przez 10-15 minut lub do momentu az nie nabiora zlocistego koloru.
Serwujemy na cieplo lub zimno. Obie wersje smakuja rownie dobrze!
Ja i J uwielbiamy je na sniadanie, zimne, z majonezem. Mikolaj zjada je bez niczego.
W tym roku debiutowaly na naszym wielkanocnym stole i stana sie chyba jego stalym elementem.
Smacznego!
PS. Wczoraj odebralismy klucze. Udalo nam sie tez przewiezc pierwsze 11 kartonow, z reszta planujemy sie uporac dzisiaj wieczorem. Bedzie van, wiec i meble "spakujemy".
Pierwsza noc w nowym domu przed nami!
Procz pakowania i rozpakowania dzisiaj czeka Mikusia wizyta kontrolna w szpitalu okulistycznym... Znajac zycie zejdzie nam tam dobre kilka godzin...
Ooo może sobie ugotujemy ! Bo moi to uwielbiają , ale mi te sklepowe nie podchodzą ;) nie wiedziałam że tak łatwo można je zrobić .
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nowym domku !!!
Ciekawy przepis - muszę zrobić bo wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na wizycie u okulisty!
Pakowania nie zazdroszczę - nie znoszę tego robić... Marzy mi się jednak przeprowadzka do innego (większego) mieszkania ale mąż na razie oporny ;)
mniam .. uwielbiam Twoje przepisy :D
OdpowiedzUsuńnie robiłam ich nigdy, musze zrobić chłopakom bo ja sama nie lubię całego jajka gotowanego ahaha przechodzi u mnie jedynie w sałatkach :))
OdpowiedzUsuńtez nie przypuszczalam, ze mozna je tak latwo zrobic, na pewno zrobie :) Ach , te przeprowadzki!!! :/
OdpowiedzUsuńTe sklepowe rzeczywiście nie zachęcają do zjedzenia, ale Twoje-przeciwnie! Mniam!
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie , spróbuję .
OdpowiedzUsuń