środa, 15 lipca 2015

Na izbie przyjec

Jest grubo po 21. 
Nocna izba przyjec przeraza. 
Zamiast szpitala przypomina terminal z koczujacymi conajmniej kilka dni rozgoryczonymi pasazerami. 
Przed glownym wejsciem, przy zakazie palenia mijamy kilkunasto-osobowa grupe palacych. 
W srodku tlumy! 
Szczesliwi Ci, ktorzy siedza na krzeslach. Reszta podpiera sciany, skreca se z bolu na szpitalnych wozkach inwalidzkich albo drzemie na niskim, warto dodac, ze wlaczonym kaloryferze.  
Popuchniete stopy, rece i Bog jeden wie co jeszcze…
Koszmarny nocny widok.  
Ta poczekalnia robi wrazenie chyba na kazdym, moze z wyjatkiem Mikolaja, ktory raczej chetnie przekracza prog szpitala. 
To w koncu Jego pierwszy raz, wiec eksytacja obowiazkowa.


Na szczescie nasza obecnosc w tej czesci szpitala ogranicza sie tylko do rozmowy z pania z recepcji, ktora wskazuje nam kierunek do specjalnego oddzialu dzieciecego, gdzie warunki socjalne wydaja sie byc troche lepsze.  
W radio leci Ed Sheeran, Miko podspiewuje, recepcjonistka kokietuje.
Siadamy.
Zaskakujaco szybko dostajemy sie do pielegniarki, ktora wstepnie ocenia stan Mikolaja.
Wypytuje, zapisuje i odsyla na poczekalnie.
 
Jest 22.
Przed nami piecioro, moze szescioro dzieci wiec nie jest zle.
Mikolaj wkreca sie w ogladanie Tiny Pop.
Leci Clifford... pozniej Milly & Molly… Timothy goes to school i kilka innych bajek…
 
Po 23 izbe przyjec odwiedza placzacy maluszek.
Dwadziescia po jedynastej do lekarzy dostaje sie wlasnie On i ostatnia (przed nami) dziewczyna. Jak sie pozniej okazuje, oboje wymagajacy wiekszej opieki lekarskiej.
 
Mija polnoc.
Pierwsza w zyciu, ktorej doczekal Mikolaj.
Troche sie rozczarowal, bo wyobrazal sobie, ze jakos magicznie wyglada to przejscie jednego dnia na drugi.
Tiny Pop przestaje nadawac, a my robimy sie coraz bardziej zmeczeni.
Maluch nadal placze…
Nastolatke podlaczaja do kroplowki. Nalykala sie tabletek.
 
Mikolaj jest coraz bardziej spiacy.
Probuje Go jeszcze troche podtrzymywac ale przed pierwsza sie poddaje.
Zasypia.
Mija pierwsza nad ranem.
Sfrustrowanie siega zenitu...
Nastolatke zatrzymuja na noc.
Maluch nadal placze. 
 
Kwadrans po pierwszej dostajemy sie do lekarza. 
Nasza wizyta trwa niecale 10 minut.
 
Madrzejsi o wiedze wyczytana z wszystkich mozliwych gablotek poczekalni wreszcie opuszczamy szpital…
Do domu dojezdzamy przed druga.
 
Mamy w domu alergika.


Podsumowanie chyba niezbyt korzystne dla angielskiego NHS.
W ostatnich 10 latach A&E odwiedzilam dwa razy plus raz z Mikolajem.
Kazda z tych wizyt wiazala sie z dlugimi godzinami spedzonymi na poczekalni.
Nawet po wypadku, kiedy z autostrady sciagala mnie karetka tam wyladowalam.
W Polsce, na izbie przyjec bylam trzy razy.
Raz za dzieciaka (czego dokladnie nie pamietam), dwa razy jako osoba dorosla.
Nie przypominam sobie tak dlugiego oczekiwania na widzenie z lekarzem.
 1:0 NFZ: NHS
 

9 komentarzy:

  1. najlepsza godzina miedzy 4-5rano od poniedzialku do czwartku...:( nie ma kolejek :-(
    wspolczuje, u nas alergia pokazala sie gdy Maja zaczela chodzic do przedszkola, zwiekszona ilość roztoczy, kontakt z brudnymi karpetami :(
    trzymajcie się tam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, izba przyjec w UK to tragedia z tym czekaniem...Dlatego wlasnie wole najpierw dzwonic na 111 i potwierdzic, czy musze jechac na A&E czy wystarczy wizyta na Urgent Care. W tym drugim przypadku zamawiaja ci wizyte na dana godzine (czy to jest weekend, czy noc). Wlasnie tak zrobilam, gdy Adas mial rotawirusa (teraz jestem madrzejsza, przy 1 dziecku panikowalam o wszystko :p), albo gdy nie chciala mu spadac goraczka. A&E to wedlug mnie ostateczna ostatecznosc, dobrze, ze po drodze sa inne mozliwosci...Zdrowka dla Miko!

    OdpowiedzUsuń
  3. O rety! A myślałam, że w Polsce słabo, ale widzę, że Anglia może naszej służbie zdrowia przybić piątkę! Tyle godzin?! Ja z Tymkiem wylądowałam dwa razy na pogotowiu, raz miał szytą głowę, w ciągu pół godziny sprawa załatwiona, drugi raz z ostrym wirusem, tu już były badania robione przez dwóch lekarzy, więc godzina pękła, ale nigdy nie musieliśmy długo czekać, pomimo, iż były to dni weekendowe. U nas nie tyle co czas oczekiwania, ile podejście do małego pacjenta pozostawia wiele do życzenia.. Dużo zdrowia! Tymko też alergik!

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja to ta z dtugiej strony. ptacownik NHS i A&E. z mojego punktu widzenia tez wyglada to katastrofalnie. niestety glownie ze wzgledu na rosnaca liczbe pacjentow A&E o kazdej porze dnia i nocy. wielu pacjentow przychodzi zupelnie niepotrzebnie i dlatego trzeba czekac... robilam juz rentgena dziewczynom ze zlamanym paznokciem, osobom z kaszlem itp.. Ja tez traktuje A&E jako ostatecznosc. wole dzwonic na 111.

    OdpowiedzUsuń
  5. Potwierdzam tez miałam raz przejemnosc byc na izbie przyjęć w UK, na szczęście w roli tłumacza, ale wrażenia identyczne.

    OdpowiedzUsuń
  6. My byliśmy dwa razy , pierwszy raz tydzień po operacji serca to przyjeli nas w expresowym tempie, drugi raz ze skierowaniem od lekarza, też nie było tak źle , tylko dwie godzinki ;)
    Ale za to stosunek do pacjenta i opieka jest super ! Do nas nawet zadzwonili po dwuch dniach z zapytaniem co słychać, bo nie chcieliśmy zostać z Pyzą na noc ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masakra jakaś - tyle czekania... Ja mam kilka wizyt w szpitalu z dzieciakami i na szczęście nigdy aż tak długo nie musiałam czekać - chociaż wiem, ze u nas też bywa różnie z podejściem lekarzy czy czasem czekania na wizytę...
    My u Emilci walczymy z alergią - nie wiadomo jeszcze na co. Mamy skierowanie na kilka dni do szpitala na dokładne badania ale dopiero na koniec października bo takie kolejki na oddział alergologiczny...
    Mam nadzieję, ze Mikołaj czuje się dobrze i uda mu się szybko dobrać właściwe leczenie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Dzieki Madzia :) Zyjemy... kolejny raz chorujemy (juz 3! od poczatku przygody z przedszkolem), ale ogolnie mamy sie dobrze :)

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...