poniedziałek, 20 maja 2013

Gdzies na szczycie gory

Juz mialam narzekac na ten moj marny los...
Mialam skarzyc sie na beznadziejna pogode, szare niebo; przesilenie, zwiazane z przyjsciem wiosny, ktora odeszla od nas tak szybko jak przyszla...
Mialam zalic sie na niekonczace 12 stopni na termometrze, nieustanne polnocne wiatry, cieple kurtki w korytarzu, parasol w torebce, czapke na Mikolajowej glowce i banbame na szyjce...
Na brak perspektyw na cieple jutro i zerowe szanse na niebieskie niebo.
Na brak chceci na cokolwiek i codzienne wieczorne zmeczenie...
Na wszelkie pylace drzewa i pszczoly, ktore postanowily osiedlic sie przy naszym kuchennym oknie...
Na katar, opryszczke na gornej wardze, zimne stopy i zbyt chlodne biuro... na caloksztalt!

Az nagle przyszla "sucha" niedziela, a z nia 17 kresek na plusie (tak tak... u nas, na dzien dzisiejszy to czyste szalenstwo widziec slupek rteci siegajacy tylu kresek!), blekitne przeswity na niebie i co jakis czas pojawiajace sie slonce.
Nie czekalismy dlugo, spakowalismy nasze 12 liter do auta i ruszylismy na kolejny podboj Castleton.
Pamietacie nasza poprzednia wyprawe, o ktorej pisalam tutaj? Marna logistyka nie pozwolila nam wtedy na wspinaczke na sama gore. Tym razem bylo inaczej... Calkowicie inaczej!
Mikus SAM, na wlasnych nozkach zdobyl szczyt Mam Tor- 517 m npm ( z odrobina rodzicielkiej pomocy w postaci trzymania Szkraba za raczki- nie mylic z "na raczkach"!). Dzielny byl bardzo!
Wejscie okazalo sie byc jednak super proste w porownaniu do zejscia.
Momentami bylo dosc ciezko z blotem i kamieniami pod nogami oraz Mlodym na rekach, ale dalismy rade!
Zrobilismy kope kilometow (J. troche wiecej, bo sam wracal po samochod pod gore- Mikus byl juz wykonczony, wiec z mama poczekal w kawiarence) i dotlenilismy sie za wszytskie czasy.
Jesli dzisiaj Mikolaj ma takie zakwasy na lydkach jakie ja mam, to mu szczerze wspolczuje...ale i tak bylo warto!
Jak sie przyjrzycie, to w lewym dolnym rogu dojrzec mozna mnie i Mlodego ;)




A dzisiaj... no coz, nic nie napisze, bo musialabym zaczac narzekac na ten moj marny los...
Musialabym zaczac skarzyc sie na beznadziejna pogode, szare niebo, przesilenie... itd.
No LIPA po prostu!
Do bani z ta pseudo wiosna!

PS 1 W miniony piatek, pierwszy raz od narodzin Makolaja wyszlam do knajpy i (uwaga!!) pilam alkohol!!! Wiecej grzechow nie pamietam ;)
PS 2 Wiecie, ze za tydzien w domu bedziemy miec 2- latka? 

23 komentarze:

  1. super wyprawa! a u nas dzisiaj było 20 stopni:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaaaa...Zazdroszcze przeokrutnie!
      U nas caly czas jesienna szarowka :/

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Na zywo jeszcze piekniejsze!
      Zdjecia nie do konca oddaja ich prawdziwy urok.

      Usuń
  3. ciekawe, gdzie to "gdzieś":)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja po tych górach chodziłam w dziewiątym miesiącu ciąży! Może raczej toczyłam się :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha... dobrze, ze spadki nie sa tam zbyt strome ;)
      Uwielbiam okolice Castleton!

      Usuń
  5. Śliczne widoki :) U nas dzisiaj też szaro, buro i ponuro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przynajmmniej wiecie, ze to tylko tymczasowe...
      U nas "pogodynki" zapowiadaja taka szarowke do konca Maja :/

      Usuń
  6. ależ pięknie!! cudniaste widoki :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak mysle :)
      Fajnie popatrzec przez chwile na swiat z innej perspektywy :)

      Usuń
  7. Nas też nosi nawet w deszcz ;)
    Ps. To za rok do szkoły !!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet mi o tym nie mow... przeciez to jeszcze malenstwo! ;)

      Usuń
  8. Widoki dech w piersiach zapierają :D A u nas dziś słońce i deszcz, na przemian...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda zapieraja gdy widzi sie wszystko z gory :)

      Usuń
  9. Ale super wyprawa!:) Gratuluje Mikusiowi pierwszego "szczytowania"!;)
    Wow! 2 lata?! Ooooj to bedzie bibka...nie dziwie sie, ze juz tydzien przed rozpoczelas przygotowanie kondycyjne:)))
    Buziale!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jemu bylo malo!!!
      Chcial dalej na gore, ale juz wyzej nie bylo gdzie wchodzic ;)
      No wlasnie... to juz 2 lata.... gdzie? co? jak? ja nadal jeszcze sie nie otrzasnelam przeciez po porodzie! ;)

      Usuń
  10. Widzę, że pogoda u Nas podobna i podobnie targa naszymi emocjami. Tak to odnas z północy te wiatry. Ech tak jest, że jak kurtkę zimową zamieniłam na kurtkę to się strasznie cieszyłam. Ciepłych wiatrów życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh...nawet mi nic nie mow, bo na glowe dostaje juz od tej pogody.
      Czasami nawet nie mozna wyjsc na pol godzinny spacer bo caly czas leje... a jak nie leje to glowy urywa.
      Koniec maja mamy, a tutaj pazdziernik. Masakra jakas w tym roku.

      Usuń
  11. cudne widoki! :)
    aktualnie góry widzę z balkonu mieszkania Moich teściów!!!
    mamy na wyciągnięcie ręki, jednak przeziębienie Naszej córeczki i brzydka pogoda nie pozwoliły Nam pojechać... :(
    w sobotę wracamy do domku!!!
    ale za rok powrócimy tu znów! :)

    pozdrawiam i zapraszam do siebie!!!

    Kasia

    http://islandofflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zdrowka dla coreczki zycze!
      Jak nie teraz to nastepnym razem napewno uda sie pojechac :)
      Pozdrawiamy i dziekujemy za odwiedziny :)

      Usuń
  12. Ach, jak u Was pięknie! Brawa dla Mikusia! Dzielny chłopak. Dziś niestety u nas fatalna pogoda, zimno brrr i tak do poniedziałku. Gdzie ta wiosna!

    OdpowiedzUsuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...