Mialam skarzyc sie na beznadziejna pogode, szare niebo; przesilenie, zwiazane z przyjsciem wiosny, ktora odeszla od nas tak szybko jak przyszla...
Mialam zalic sie na niekonczace 12 stopni na termometrze, nieustanne polnocne wiatry, cieple kurtki w korytarzu, parasol w torebce, czapke na Mikolajowej glowce i banbame na szyjce...
Na brak perspektyw na cieple jutro i zerowe szanse na niebieskie niebo.
Na brak chceci na cokolwiek i codzienne wieczorne zmeczenie...
Na wszelkie pylace drzewa i pszczoly, ktore postanowily osiedlic sie przy naszym kuchennym oknie...
Na katar, opryszczke na gornej wardze, zimne stopy i zbyt chlodne biuro... na caloksztalt!
Az nagle przyszla "sucha" niedziela, a z nia 17 kresek na plusie (tak tak... u nas, na dzien dzisiejszy to czyste szalenstwo widziec slupek rteci siegajacy tylu kresek!), blekitne przeswity na niebie i co jakis czas pojawiajace sie slonce.
Nie czekalismy dlugo, spakowalismy nasze 12 liter do auta i ruszylismy na kolejny podboj Castleton.
Pamietacie nasza poprzednia wyprawe, o ktorej pisalam tutaj? Marna logistyka nie pozwolila nam wtedy na wspinaczke na sama gore. Tym razem bylo inaczej... Calkowicie inaczej!
Mikus SAM, na wlasnych nozkach zdobyl szczyt Mam Tor- 517 m npm ( z odrobina rodzicielkiej pomocy w postaci trzymania Szkraba za raczki- nie mylic z "na raczkach"!). Dzielny byl bardzo!
Wejscie okazalo sie byc jednak super proste w porownaniu do zejscia.
Momentami bylo dosc ciezko z blotem i kamieniami pod nogami oraz Mlodym na rekach, ale dalismy rade!
Zrobilismy kope kilometow (J. troche wiecej, bo sam wracal po samochod pod gore- Mikus byl juz wykonczony, wiec z mama poczekal w kawiarence) i dotlenilismy sie za wszytskie czasy.
Jesli dzisiaj Mikolaj ma takie zakwasy na lydkach jakie ja mam, to mu szczerze wspolczuje...ale i tak bylo warto!
Jak sie przyjrzycie, to w lewym dolnym rogu dojrzec mozna mnie i Mlodego ;) |
A dzisiaj... no coz, nic nie napisze, bo musialabym zaczac narzekac na ten moj marny los...
Musialabym zaczac skarzyc sie na beznadziejna pogode, szare niebo, przesilenie... itd.
No LIPA po prostu!
Do bani z ta pseudo wiosna!
PS 1 W miniony piatek, pierwszy raz od narodzin Makolaja wyszlam do knajpy i (uwaga!!) pilam alkohol!!! Wiecej grzechow nie pamietam ;)
PS 2 Wiecie, ze za tydzien w domu bedziemy miec 2- latka?
super wyprawa! a u nas dzisiaj było 20 stopni:))
OdpowiedzUsuńO jaaaa...Zazdroszcze przeokrutnie!
UsuńU nas caly czas jesienna szarowka :/
Wspaniałe widoki :)
OdpowiedzUsuńNa zywo jeszcze piekniejsze!
UsuńZdjecia nie do konca oddaja ich prawdziwy urok.
ciekawe, gdzie to "gdzieś":)
OdpowiedzUsuńCastleton, na szczycie Mam tor :)
UsuńJa po tych górach chodziłam w dziewiątym miesiącu ciąży! Może raczej toczyłam się :-)
OdpowiedzUsuńhaha... dobrze, ze spadki nie sa tam zbyt strome ;)
UsuńUwielbiam okolice Castleton!
Śliczne widoki :) U nas dzisiaj też szaro, buro i ponuro ;)
OdpowiedzUsuńAle przynajmmniej wiecie, ze to tylko tymczasowe...
UsuńU nas "pogodynki" zapowiadaja taka szarowke do konca Maja :/
ależ pięknie!! cudniaste widoki :-)))
OdpowiedzUsuńTez tak mysle :)
UsuńFajnie popatrzec przez chwile na swiat z innej perspektywy :)
Nas też nosi nawet w deszcz ;)
OdpowiedzUsuńPs. To za rok do szkoły !!! ;)
Nawet mi o tym nie mow... przeciez to jeszcze malenstwo! ;)
UsuńWidoki dech w piersiach zapierają :D A u nas dziś słońce i deszcz, na przemian...
OdpowiedzUsuńTo prawda zapieraja gdy widzi sie wszystko z gory :)
UsuńAle super wyprawa!:) Gratuluje Mikusiowi pierwszego "szczytowania"!;)
OdpowiedzUsuńWow! 2 lata?! Ooooj to bedzie bibka...nie dziwie sie, ze juz tydzien przed rozpoczelas przygotowanie kondycyjne:)))
Buziale!:*
Jemu bylo malo!!!
UsuńChcial dalej na gore, ale juz wyzej nie bylo gdzie wchodzic ;)
No wlasnie... to juz 2 lata.... gdzie? co? jak? ja nadal jeszcze sie nie otrzasnelam przeciez po porodzie! ;)
Widzę, że pogoda u Nas podobna i podobnie targa naszymi emocjami. Tak to odnas z północy te wiatry. Ech tak jest, że jak kurtkę zimową zamieniłam na kurtkę to się strasznie cieszyłam. Ciepłych wiatrów życzę
OdpowiedzUsuńEhh...nawet mi nic nie mow, bo na glowe dostaje juz od tej pogody.
UsuńCzasami nawet nie mozna wyjsc na pol godzinny spacer bo caly czas leje... a jak nie leje to glowy urywa.
Koniec maja mamy, a tutaj pazdziernik. Masakra jakas w tym roku.
cudne widoki! :)
OdpowiedzUsuńaktualnie góry widzę z balkonu mieszkania Moich teściów!!!
mamy na wyciągnięcie ręki, jednak przeziębienie Naszej córeczki i brzydka pogoda nie pozwoliły Nam pojechać... :(
w sobotę wracamy do domku!!!
ale za rok powrócimy tu znów! :)
pozdrawiam i zapraszam do siebie!!!
Kasia
http://islandofflove.blogspot.com/
W takim razie zdrowka dla coreczki zycze!
UsuńJak nie teraz to nastepnym razem napewno uda sie pojechac :)
Pozdrawiamy i dziekujemy za odwiedziny :)
Ach, jak u Was pięknie! Brawa dla Mikusia! Dzielny chłopak. Dziś niestety u nas fatalna pogoda, zimno brrr i tak do poniedziałku. Gdzie ta wiosna!
OdpowiedzUsuń