Podczas naszego
ostatniego wyjazdu do Paryza sporo spacerowalismy. O kazdej porze dnia, a nawet i
nocy mozna bylo nas spotkac gdzies w uliczkach francuskiej metropolii.
Lapalismy
chwile! Produkowalismy wspomnienia.
Cieszylismy
oczy architektonicznymi perelkami, dusze wspaniala paryska atmosfera, a brzuchy
lokalnymi rarytasami. Paryz ponownie dal sie nam poznac z dwoch stron, tej pieknej,
typowo turystycznej i nieco mrocznej z blakajacymi sie imprezowiczami,
prostytutkami i bezdomnymi.
Nie dalo sie
nie zauwazyc calych rodzin (z kilkuletnimi maluszkami!) ukladajacych sie do snu
we wnekach wejsciowych zamknietych juz ekskluzywnych sklepow. Jak gdyby nigdy nic, tworzyli
swoje mobilne noclegownie na lsniacych posadzkach, bo tam duzo swiatla… bo
pewnie cieplej, bezpieczniej. Niektorzy zasypiali na srodku chodnika, a jeszcze
inni przy smietnikach…
Tak duzej
ilosci bezdomnych latwo sie nie zapomina…
Mikolaj widzial,
rejestrowal, a pozniej duzo pytal.
Pytal dlaczego.
Nie potrafilam
mu odpowiedzic, bo sama zadawalam to samo pytanie.
Nie wiem jak
zdesperowanym trzeba byc by wyemigrowac do obcego kraju wiedzac, ze decyzja ta jest
rownoznaczna z przeprowadzka na ulice.
Z dziecmi.
Malymi dziecmi.
Jak zla i
beznadziejna musi byc sytuacja zyciowa by podjac tak drastyczne kroki?
Nie wiem.
Domyslam sie, ze ustalenie jednoznacznych przyczyn do latwych zadan nie nalezy. Niektore sprawy trudno zrozumiec i rownie trudno wytlumaczyc…
Mikolaj na
jakis czas zapomnial o paryskich ludziach ulicy…
Ponownie
przypomnial sobie w zeszlym tygodniu.
Znowu zaczal
pytac o bezdomosc, ale bardziej dociekliwie.
Pytania byly
szczegolowe, a moje odpowiedzi troche zdawkowe, tak by zbytnio nie obarczac Malucha
problemami naszego cywilizowanego swiata. Po
rozmowie Miko wyszedl z propozycja, aby kupic tym wszystkim ludziom domy, a
dzieciakom zabawki. Zaproponowal tez, ze On moze oddac na ten cel swoje
pieniazki ze skarbonki. Te same, ktore
zbiera od ponad szesciu miesiecy na wymarzone playmobil…Czaicie?
I wtedy
przyszedl mi do glowy pomysl, aby w tym roku nasz kalendarz adwentowy nie byl
takim typowym kalendarzem skupuiajacym sie tylko na dekoracjach czy innych
przyjemnosciach, a rowniez na glebszych sprawach. Na byciu dobrym.
Chcialabym aby
Mikus wyrosl na dobrgo czlowieka, na takiego z twardym dupskiem, ale i
szlachetnym serduchem. A wiadomo, to od nas zalezy czy na takiego wyrosnie.
Dlatego w tym
roku przygotowujac liste zadan do kalendarza (tak, tak… juz o nich mysle! Mam
ich cale mnostwo, wiec chyba sie nimi podziele, coby inni nie musieli sie
glowic), na piedestale stoi DOBRO. O tym, jak bedziemy je promowac, to juz
napisze innym razem. xx
gdyby każdy miał dom, a wszystkie dzieci miały zabawki byłoby DOBRZE na świecie!
OdpowiedzUsuńteż miałam okazję widzieć Paryż z tej drugiej strony...
my Paryż za dnia widzieliśmy troche inaczej ale będąc w Hiszpanii w Murci widzieliśmy mnóstwo biedy. Ludzie spali na ulicach w ciągu dnia. Gdziekolwiek. Bardzo duzo osób pod sklepami żebrających. Odwykłam od tego widoku w UK. Tutaj tak tego nie widać. Nie masz wrażenia? bo w Polsce się widuje
UsuńTo prawda Pati. Tutaj, w Manchesterze tez nie widzi sie takiej rodzinnej bezdomnosci. Zazwyczaj sa to faceci w srednim wieku, dzieci rzadko mozna sptkac na ulicy. Co innego w Londynie... tam bezdomnych jest sporo, wieczorami widac ich najwiecej. Smutne to troche...
UsuńPatty, szkoda, ze to "dobrze" jest takie ciezkie do osiagniecia...
UsuńTaki nocny Paryz bez turystow tez ma niezapomniany klimat, nieprawdaz?
kurcze odwazni jestescie, ja bym btla przerazona chyba.
UsuńWspaniały chłopiec! Czekamy zatem na te pomysły do kalendarza! Znając Was-będą wspaniałe!:)
OdpowiedzUsuńDziekuje za mile slowa.
UsuńSpisze wszystkie pomysly i juz niedlugo postaram sie wrzucic na bloga :) Mam nadzieje, ze kazdy bedzie mogl sobie cos wybrac do swoich kalendarzy :)
Dzieci widzą świat w innych barwach. Właśnie to jest piękne. Takie proste dla nich.
OdpowiedzUsuń