Dzis boginia i uosobieniem zwyciestwa jestem JA!
O tak, JA we wlasnej osobie.
Odnioslam zwyciestwo z sama soba, pokonujac pewna zmore strachem zwana, co juz dlugo we mnie siedziala i wyjsc nie chciala...
Wsadzilam Mlodziutkiego do auta i pierwszy raz w zyciu sam na sam z nim ruszylam do przodu!
Dzisiaj nie ma miejsca na skromnosc, bo dumna z siebie jestem jak cholera!
Obecnosc Mikusia na tylnim siedzeniu samochodu wbrew obawom, nie rozpraszala mnie ani troche, wrecz przeciwnie, to dla Niego jechalam jak najlepiej potrafilam i az wstyd, ze byl to dopiero ten pierwszy raz.
Co do wczorajszego dnia... jakbym mogla, to lajkowalabym bez zastanowienia, bo lubie przespac cala noc, wstac prawa noga, nie spieszyc sie nigdzie, zobaczyc troche slonca i miec plan na to, jak przezyc nastepne kilkanascie godzin.
Juz przed 11 bylismy juz zwarci i gotowi do wyjscia z domu, bo do ludzi nam sie zachcialo.
Mimo, ze pogodnie bylo tylko przez kilkanascie minut, najpierw zafundowalismy sobie ponad 30 minutowy spacer, a pozniej tramwajem na podboj city centre!
Wtopilismy sie na troche w tlumy, "uzylismy" wielkomiejskiego zycia, poobserwowalismy tramwaje, autobusy, ludzi i szczesliwi wrocilismy do domu haczac po drodze o piekarnie.
Tlusty czwartek jednak bardziej byl dla nas tajski anizeli tlusty, aczkolwiek paczkow w domu nie moglo zabraknac. Aby tradycji stalo sie zadosc i Syn dostal swego paczka, nazwanego buka (buka=bulka). Chyba mu smakowalo, bo zjadl prawie calego.
Popoludniu juz cala trojca, skierowalismy nasze wspolne 12 liter do restauracji Chao Baby, ktora zatroszczyla sie o nasze brzuchy (o litery rowniez ;) ). Oryginalne walory smakowe dan i menu zmieniajace sie kazdego dnia sprawia, ze pewnie wrocimy tam szybciej niz nam sie wydaje. Polecam, bo serwuja tam naprawde rarytasy!
Mikus przez pierwsze 30 minut zachowywal sie jak na malego Stwora przystalo czyli znosnie. Pozniej byla obserwacja akwarium, proby ucieczki z krzeselka, a pod koniec spacery po lokalu.
Ogolnie rzecz biorac, fajnego mamy Synka bo mimo, ze sam prawie nic nie zjadl to innym daje sie najesc, a to duzy plus!
Atrakcji jak widac wiele zgotwal nam wczorajszy dzionek.
Co przyniesie jutro? Nie wiem, ale trzymac kciuki trzeba, bo jest za co!
PS1 Dziekuje za cieple slowa pod poprzednim postem.
PS2 Przypominam o CANDY! 6 dni do konca!
Ale mieliście sympatyczny dzień :) Gratuluję pierwszej samodzielnej wyprawy autem z Mikołajem! Najtrudniej pierwszy raz się odważyć - teraz już pewnie będziesz częściej z nim jeździć :)
OdpowiedzUsuńTaka mam nadzieje!
UsuńNie taki diabel straszny jak go sobie wyobrazalam ;)
Gratulujemy :)
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio wyszło troszkę słońca i też miałam chęć lajkować ;)
Widze, ze tez juz z utesknieniem wypatrujesz wiosny...
UsuńJeszcze troche :)
To teraz już nabierzesz pewności siebie i będziesz śmigać!
OdpowiedzUsuńMojej Natalce zasmakował najbardziej dżem w pączku;)
Taki mam zamiar ;) Balam sie, ze Mikus bedzie szalal mi z tylu, ale jak sie okazalo byl super grzeczny!
UsuńMilutko, sympatycznie, rodzinnie...czyli to co wszystkie lubimy :)
OdpowiedzUsuńDokladnie, nie ma jak udany dzien!
Usuńnie dziwie Ci się, że miałaś obawy jeździć z Młodym bo ja teraz robie prawko i nie wyobrażam sobie Timków z tyłu na siedzeniach i ja sama za kierownicą no bez szans!
OdpowiedzUsuńfajnie, że miło spędziliście dzień:*
Troche trwalo zanim sie zdecydowalam na ta jazde z Mlodym :))
UsuńTez robilam prawko dopiero w Uk, tyle ze 5 lat temu i wspominam ten czas bardzo milo. Trafilam naprawde na dobrego instruktora z resorakami i blokiem A4 w aucie, takze przy kazdym popelnionymm przeze mnie bledzie, zatrzymywalismy sie, rysowalismy ulice i omawialismy cala sytuacje :) Nauczyciel z pasja!
Udany dzień
OdpowiedzUsuńI to bardzo :)
Usuńsuper, gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńDziekuje!
Usuńbardzo lubię taki dni.
OdpowiedzUsuńbije optymizmem od Was!
Ja rowniez :) Dobrze czasami wyrwac sie z 4 katow! Mozna naladowac sobie akumulatory na kilka kolejnych dni!
Usuńczy to był pierwszy raz w ogóle samemu za kółkiem czy pierwszy po przeciwnej stronie? Ale poradziłaś sobie koncertowo:)
OdpowiedzUsuńAni jedno, ani drugie ;)
UsuńTo byl pierwszy raz sam na sam z Mlodym w samochodzie :)
brawooooo
OdpowiedzUsuń:) Dzieki!
UsuńGratulacje mamusiu!
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
UsuńBrawo! Gratulacje! Podziwiam, bo ja wciąż mam opory by jechać z Małym... na szczęście coraz mniejsze, więc i ja może napiszę Victoria!... kiedyś :)))
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki!
UsuńI powiem szczerze, ze bylo naprawde dobrze i to do tego stopnia, ze nie moge doczekac sie nastepnej okazji aby powtorzyc ten wyczyn.
Nie taki diabel straszny ;)
no to super pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńTo byl dzien przelomowy :)
UsuńCudowne macie te dni! u nas ten weekend akurat leniwy, nie moge doczekac sie chodzenia z Zoską do restauracji, ale pwoiem szczerze ze na obecnym okrojonym budżecie liczymy się niestety z każdym groszem. Widzę że w M. są tramwaje? Macie kochana jakies Polskie sklepy? choc sądzę ze raczej an pewno, a jak często natykacie się na kochaną Polonię na ulicach?
OdpowiedzUsuńWiem o czym piszesz... macierzunski w UK wcale do rozowych w kwestii finansowej nie nalezy.
UsuńMamy i tramwaje (nazywane metrolinkiem) i polskie sklepy :) Co ciekawe, najlepszy wg mnie jest prowadzony przez Cypryjczyka- zaopatrzenie pierwsza klasa!
Polonie widzi i slyszy sie na kazdym kroku. Czasy z 2005, kiedy rzadko kto rozumial jezyk polski na ulicach odeszly w niepamiec!
CENSUS ostatnio opublikowal statystki z 2011 (pewnie tez wypelnialiscie formularze)- polecam! Ciekawych rzeczy mozna sie tam dowiedziec :)
piękny mieliście dzień
OdpowiedzUsuńgratuluję tej jazdy autem :) ja się przygotowywuję nadal (mentalnie) do pierwszej jazdy z Malutki, ale w końcu to będzie musiało nastąpić.
pozdrawiam :)
Trzymam kciuki aby ten dzien przyszedl szybciej niz bys sie tego spodziewala.
UsuńRozumiem twoje mentalne przygotowanie, bo ja sie zbieralam do tego ponad 20 meisiecy! :)
ale Wam fajnie, my chorujemy od tygodnia ;(
OdpowiedzUsuńDuzo zdrowka dla Was!!!
Usuńgratki! ja jescze sie nie moge przelamac zapraszam na rozdanie http://madziakowo.blogspot.com/2013/02/rozdanie-z-nuk.html
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie i na Ciebie czas ;)
UsuńDziekuje za zaproszenie.
Gratuluje kochana odwagi ja wciaz jej nie mam:/
OdpowiedzUsuńale kiedys sie zawezme i pojedziemy ku przygodzie:)
Jak juz sie zawiezniesz to ku tej przygodzie proponuje kierowac sie na Manchester! :)
UsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńOby to byl piekny poczatek Waszych wspolnych samochodowych wypraw!!! Tym bardziej ze wiosna za pasem!!!
Druga wyprawe juz mamy za soba, takze mysle, ze na wiosne te moje samochodowe wyczyna stana sie juz normalnoscia. Oby ;)
UsuńJa też miałam opory przed pierwszą samochodową jazdą ze mną za kierownicą i z Kinią na tylnym siedzeniu.. Dobrze, że taki stresik wyzwala największe pokłady skupienia na drodze:)
OdpowiedzUsuńJak sie okazuje, wiekszosc mam boi sie tych samochodowych wypraw z dzieckiem. Dobrze, bo juz myslalam, ze to ja jakas taka dziwna jestem ;)
Usuń