sobota, 2 czerwca 2012

Plac zabaw

Juz od dobrych kilku miesiecy jestesmy stalymi bywalcami naszego lokalnego placu zabaw.
Bywamy tam czesto, gdy pogoda pozwala nawet bardzo czesto.
Nie jest on wielki, ale najwazniejsze dla nas jest to, ze spelnia swoja role, a Mikolaj czuje sie tam jak w siodmym niebie.
Czasami jednak zdarzaja sie sytuacje, przez ktore z niechecia patrze na to miejsce w pewnych porach dnia.

Sytuacja 1
Sobotnie popoludnie.
Plac wypelnia multum gadajacych mam. Gadaja praktycznie wszystkie, siedzace, stojace, hustajace czy karmiace. Wszystkie zajete soba i ploteczkami z ostatniego tygodnia.
Dzieci bawia sie same i nawet jesli ktoras z mam husta swoje malenstwo, obok niej stoi druga mama, ktora sukcesywnie odciaga jej uwage od niemowlaka.
No i my w tym tlumie dzikich przekupek.
Mikolaj siedzi na swoim ulubionym motorku na sprezynie. Ja Go asekuruje (jest dosc wysoki).
Na drugim motorku inna mama sadza swoje dzieciatko. Ona zajeta oczywiscie rozmowa. Dziecko spada i zaczyna histerycznie plakac. Matka dopiero po kilku sekundach schyla sie po Malego i co robi?
Nieee.... nie przytula, nie uspakaja.
Sadza na mini rowerek ryczace dzieciatko, odwraca glowe i ciagnie rozmowe dalej z kolezanka! Dziecko siedzi i dalej placze.
O rzesz Ty w morde! Ty durna, zimna i znieczulona kobieto!- pomyslalam.
Od tamtego czasu plac zabaw omijamy szerokim lukiem w sobotnie popoludnia.

Sytuacja 2
Poniedzialek- Piatek, godzina 15.
Masakra!
Po skonczonych zajeciach w szkole na plac zabaw wbiega chmara dzikich, rozwrzeszczanych 12-13-latkow. Rzucaja torby i siadaja wszedzie gdzie popadnie.
Co gorsza, niektore z osobnikow zaczynaja sie uwsteczniac. Siadaja na motorki na sprezynach, na hustawki przeznaczone dla najmlodszych, chodza po drzewie (mamy tam takie duze, sciete drzewo uzywane do wspinaczek).
Na hustawki oczywiscie nie siadaja, bo pupy maja zbyt duze, za to brudnymi kapciuchami stoja na oparciu. Nie wiem jak Wasze Maluchy, ale mojemu bardzo czesto zdarza sie to owe oparcie liznac czy zagryzc. Swiadomosc tego, ze chwile wczesniej ktos mial postawionego tam buta nie nastraja mnie pozytywnie.
Omijamy plac w godzinach, kiedy "mlodziez" wraca do domu.
Gdy juz sie tam wybieramy ZAWSZE mamy ze soba nawilzone chusteczki.
I  pewnie niejedna osoba patrzy na mnie jak na swira, kiedy przecieram oparcie hustawki zanim usadze tam Mikolaja... mam to gdzies! Mikolaj czyjejs podeszwy buta nie bedzie lizal!

Sytuacja 3
Wszystkie dni tygodnia. Godziny poranne. 
Tydzien temu Mikolaj namowil mnie na spacer wczesnym rankiem. Wyszlismy z domu przed 9 rano. Udalismy sie na plac zabaw. A tam na laweczce siedzi sobie kobietka..... z pieskiem biegajacym dookola jej nogi. Pies z ryjka dosc zly, znawca psich ras nie jestem wiec ciezko mi okreslic coz to byl za zwierz.
Jak byk, przed wejsciem wisi sporsza tabliczka z przekreslonym psem. Mysle, ze najbardziej roztargniona osoba zauwazylaby ja. Pod tabliczka informacja ile wynosi kara za wprowadzenie zwierzaka na niedozwolony teren.
Wchodze na teren placu. Skierowalam wzrok na nia. Ona na mnie. Ja na jej psa. Ona na mnie.
W gratisie dolaczylam moja mine typu "WTF". Kobieta wstala wreszcie i patrzac sie na mnie z przeogromnym fochem udala sie do wyjscia. Mine miala taka jakbym jej tego pieska conajmniej odarla ze skory.
Na plac zabaw wczesnym rankiem nadal bedziemy chodzic, bo nie ma nic przyjemniejszego niz caly ten teren miec tylko dla siebie. Wlascicieli pieskow, wyprowadzajacych swoje pupile na teren nie do tego przeznaczony bedziemy tepic!

18 komentarzy:

  1. popieram posta , calusięgo , od pierwszej literki do ostatniego wykrzyknika !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze jest nas wiecej z podobnymi pogladami :)

      Usuń
  2. Nasz plac zabaw graniczy z boiskiem Orlików i popołudniu gdy jest trening 10-12 latków lecą takie przekleństwa, że uszy więdną...Chociaż tyle dobrze, że jak się im zwraca uwagę to przestają...
    Oj jak bym psa zobaczyla na naszym placu zabaw to nieźle bym sie wkurzyla!

    Życze Wam jak najmniej takich incydentów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Incydent z kobietka i psina zirytowal mnie maksymalnie przez fakt, ze plac zabaw znajduje sie w parku!
      Ten piesek mial gdzie biegac, a ze pani malo miejsca bylo w parku weszla na ogrodzony teren coby zwierz jej (chyba?) nie zwial.

      Dziekujemy, a Wam zyczymy grzecznych orlikow :)

      Usuń
  3. ja mam koło siebie jeden plac zabaw ale ten ma tylko huśtawkę i konika no i taką drabinke i akurat tu lubie chodzic malutka tez zadowolona a jaki pozytyw brak dzieci tzn czasem się zdarza że jest jakas babcia z maleństwem ale tyle ... drugi to jest plac zabaw kawałeczek dalej wyposażony we wszystko ale co jest najgorsze te dzieciaki w wieku gimnazjum i nie raz zdażyło mi się powiedzieć im kilka słów i nie tylko mi innym mama tez ... ja mam psiaka i jeśli idziemy z mezem na plac zabaw ten opuszczony koło nas to psiak lata sobie po lasku w towarzystwie męża a ja z maluszkami, chyba ze psinka zostaje w domku ... bo ten mój plac zabaw przy samym końcu domków prywatnych się znajduje, a psiaczek jest tak nauczony że na plac zabaw nie wlezie czeka grzeczniutko przed wejsciem ... ale sama jak zobacze pania z psiakiem to się złoszcze bo ma kawałek dalej lasek i może go tam wziaść i by był spokuj ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze niektorzy wypuszczaja te psiaki na plac zabaw z czystej glupoty, pewnie nie pomysla (tak mi sie wydaje), ze komus to moze przeszkadzac albo tez z gory zakladaja, ze kazdy musi lubic te zwierzaki.

      My tez lubimy puste place zabaw :) No ewentualnie z jeszcze 1-2 dzieciaczkami.
      Pozdrawiamy

      Usuń
  4. Znam dobrze takie sytuacje z placu zabaw... :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, chyba kazda mama byla swiadkiem podobnych sytuacji...

      Usuń
  5. taaaaaaaa takie sytuacje są wszędzie ja też ostatnio pogoniłam babcię z Yorkiem co prawda ale co mi będzie w piaskownicy grzebał ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram! Maly czy duzy- niewazne, moim zdaniem psy nie powinny byc wprowadzane na place zabaw gdzie przebywaja male dzieci.
      Ja osobiscie nie przepadam za psami, troche sie boje tych ciut wiekszych i nie wyobrazam sobie zabawy z Mikolajem w towarzystwie jakiegos wiekszego zwierzaka.

      Bardzo zazdroszcze piaskownicy! U nas jej brak, nad czym ubolewam troche.

      Usuń
  6. jako pomyślę co się dzieje na tych placach zabaw, to aż włos mi się na głowie jeży.
    trzeba rzeczywiście uważać i wybierać odpowiednią godzinę.
    na szczęście nasz plac zabaw się okupowany tylko przez dzieci, matki jakieś rozsądne się wydają.
    wszystko chyba do czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby zawsze mamy u Was na placu pozostaly rozsadne.

      Rozpracowanie calego grafiku jak zyje nasz plac zabaw tez troche czasu mi zajelo. Na szczescie teraz wiem, kiedy nie warto w tamta strone podazac.

      Usuń
  7. oj jak dobrze że mamy swoje podwórko i publiczne place zabaw odwiedzamy bardzo rzadko!

    OdpowiedzUsuń
  8. w uk mamusie tak mają że dzieci im przeszkadzają:((
    czasem az by sie chciało krzyknac co te babska wyprawiaja z dzieciakami, wiele juz widzialam ale ostatni widok pobił wszystko: trójka dzieci w tym niemowle w samochodzie szyby auta leciutko uchylone(padało)kochająca mamusia paliła w najlepsze papierosa :/
    ps. nie miałam internetu :( na szczęście w końcu naprawili:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowniez zauwazylam, ze mamuski w Uk sa jakies takie oschle w stosunku do swoich dzieci.
      Pani z auta pewnie jeszcze za przykladna matke sie uwaza, bo poswieca sie dla dzieci- otwiera okno gdy pada :/
      Brak slow... szkoda maluszkow.
      Dobrze, ze juz jestes :)

      Usuń
  9. No niestety podobne sytuacje zdarzają się wszędzie i włos się jeży... też byłam świadkiem różnych sytuacji np. tatuś był z dwójką dzieci na placu - synem i córką, każde rozbiegane w różnych częściach placu, on na ławeczce z kolegą. W pewnym momencie jego 3? 4? letnia córka weszła na taką kratownicę ze sznurów, na samą górę, na tej części placu, która jest przeznaczona dla trochę starszych - nie umiała zejść i zaczęła wołać: "tata" - dopiero po kilku głośniejszych okrzykach tatuś zerwał się w panice z ławki i nawet nie wiedział, w którym kierunku zwrócić swój wzrok, a gdyby ktoś młodej nie przypilnował, to nie wiem czy by nie spadła, do czasu jak szanowny tatuś zorientował się skąd głos jego dziecka dobiega... ja to jestem potwornie przewrażliwiona - pomijając fakt, że dziecko może spaść, uderzyć się itp., to bałabym się je zostawiać tak "samopas", bo nie raz słyszy się o jakiś porwaniach itp.
    na temat wyprowadzania psów w takich miejscach to już nawet nie mam ochoty się wypowiadać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widac place zabaw dla niektorych rodzicow okazuja sie byc idealnym miejscem na beztroskie pogaduchy ze znajomymi. Opieka nad dzieckiem schodzi wtedy na drugi plan...

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...