Sprawdz czy praktykujesz ktaras z nizej opisanych technik, a moze kilka z nich przypominaja Ci Twoje zachowanie?
- Emocjonalny zywiciel- podaje swojemu dziecku jedzenie by uszczesliwic je, gdy jest smutne
- Zachowawczy zywiciel- podaje swojemu dziecku jedzenie w nagrode za dobre zachowanie
- Dopingujacy zywiciel- chwali swoje dziecko za to, ze je
- Kontrolujacy zywiciel- decyduje co, kiedy i ile zje dziecko
- Emocjonalny zywiciel, gdy tylko widzi swoje dziecko w chwilach kryzysu emocjonalnego czestuje je czyms slodkim. Slodycze w diecie takiego dziecka sa wysoko przewartosciowane i traktowane jako lek na wszelkie zlo. Takie zachowanie rodzica moze przyczynic sie do braku apetytu, otylosci, pruchnicy, a w pozniejszym wieku nawet cukrzycy dziecka.
- Zachecajacy zywiciel uzywa jedzenia jako nagrody za dobre zachowanie. Postepujac w ten sposob mozemy doprowadzic do sytuacji, ze dziecko bedzie sie zachowywalo dobrze tylko wtedy, kiedy bedzie zainteresowane otrzymaniem swojej "nagrody", a zle jesli kompletnie bedzie mu to obojetne. Przy praktykowaniu tej techniki nalezy uwazac by slodycze nie staly sie duzo bardziej pozadane przez dziecko niz zdrowa zywnosc.
- Dopingujacy zywiciel ceni sobie szeroka game zywnosci, a jego dziecko jest prawidlowo odzywione. Dobrze jednak pamietac by nie naklaniac dziecka do jedzenia wiekszej ilosci pokarmow niz ma na to ochote. Takie zachowanie moze doprowadzac do przejadania sie i zrodzenia w dziecku niepokoju podczas i przed zblizajacym sie posilkiem.
- Kontrolujacy zywiciel potrafi z karmienia dziecka zrobic prawdziwe pole bitwy, w ktorym zawsze rodzic odnosi zwyciestwo. Dziecko w efekcie moze stac sie wybredne i dosc wojownicze. Z drugiej strony jednak, jesli brzdac zaakceptuje rodzicielska kontrole, moze byc zdrowo odzywiane, oczywiscie jesli zadbamy o odpowiednie zbilansowanie diety dziecka.
Rodzicow bioracych udzial w badaniach "Child of our time" poproszono o wypelnienie kwestionariuszy dotyczacych ich stosunku do zywnosci i zywienia dzieci.
Wyniki pokazuja, ze wiekszosc badanych mam przybiera postac zywicieli kontrolujacych i zachecajacych. Dwie piate wszystkich badanych kobiet uzywa jedzenia do kontrolowania zachowania swojego dziecka, jak rowniez jako zlotego srodka na dobre samopoczucie czy zblizajace sie niebezpieczenstwo.
Wazne by posilki byly przyjemne i wolne od przymusu dla naszego malucha.
Jesli uda nam sie nauczyc je szacunku do jedzenia i celebrowania posilkow, mamy wieksze szanse na wychowanie dziecka, ktore podzielac bedzie nasze zamilowanie do roznych produktow spozywczych i bedzie wiedzialo ile zjesc i kiedy skonczyc by sie nie przejesc.
Wszyscy mamy swoje wlasne poglady na temat zywienia dzieci.
Niektore z nas chwala sobie BLW, niektore krok po kroku przyzwyczajaja pociechy do doroslego jedzenia zaczynajac od papek. Czasami malo potrzeba by posilek zamienil sie w jedna wielka batalie z ktorej zadne namowy i obiecanki nie przynosza porzadanego skutku.
Osobiscie przyznaje sie bez bicia, ze procz pierwszej techniki zywienia, reszta nie jest mi obca.
Nie karmie Syna niewiadomo jaka iloscia cukru, ale zdarzylo mi sie raz czy dwa obiecac jajko z niepsodzianka w zamian za wyjscie np z placu zabaw (na ktorym siedzielismy ponad 1.5h i za nic w swiecie Syn nie chcial go opuscic). Zdarzylo mi sie rowniez (i to juz troche czesciej) kontrolowac Mikolaja podczas posilku.
Musze popracowac nad soba...oj musze.
A jak u Was to wyglada?
Zrodlo:
"Child of Our Time" - Tessa Livingsote, Robert Winston
Oj ja też kontroluję, choć do tej pory nie było problemu jak coś zostało, bo Adaś jadł. Od paru dni po prostu przestał jeść COKOLWIEK, a każdy posiłek z racji naszego nieprzyzwyczajenia do sytuacji to stres na potęgę...
OdpowiedzUsuńTeż muszę nad tym pracować, bo przecież z głodu nie umrze, ale to silniejsze ode mnie.
Wiem dokladnie o czym piszesz… Ja tez nie potrafie z luzem podejsc do sytuacji, gdy Miko jest gotowy do opuszczenia krzesla po zjedzonych 2 lyzeczkach obiadu. Wlasciwie to za kazdym razem gdy mamy taka sytuacje probuje mu dac jeszcze choc troche. Ale tak jak piszesz, z glodu nie umrze, jak bedzie glodny to da znac :)
UsuńMogę się podpisać pod listą jako dopingujący żywiciel.
OdpowiedzUsuńTen dopingujacy zywiciel jest chyba najmniej szkodliwy ;)
UsuńKontrolująca byłam i wywierałam presję na Córkę. Na szczęście zdałam sobie z tego sprawę już jakiś czas temu i co? Odpuściłam a Dziecko moje pięknie je :)
OdpowiedzUsuńI ja musze odpuscic. W koncu jest na tyle “dorosly”, ze moze powiedziec kiedy jest glodny :)
UsuńU nas jest różnie...
OdpowiedzUsuńGeneralnie to nie zmuszam go do jedzenia, jak nie chce to nie.
Słodycze są u nas raczej przyjemnością samą w sobie :) Robimy np. muffinki bo mamy po prostu ochotę na coś słodkiego, ale przyznaję się, że pilnuję, co by młody za dużo ich nie zjadł...
Jak widze Wasze wypieki to zawsze mam ochote na slodkie ;)
UsuńMiko tez jakos nie szaleje z milosci do slodyczy. Nawet gdy dostaje jajo z niespodzianka potrafi zostawic sobie druga polowke na nastepny dzien. Z domowymi wypiekami podobnie, aczkolwiek mufiny z jagodami bardzo lubi I bez problemu zjada sztuke bez zostawiania :)
:( jeszcze nie mogę zabrac głosu :P
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie i na Ciebie czas by zabrac glos w tej dyskusji :)
UsuńKule a ja ciemna jestem bo nie wiem, co to BLW zaraz oosZuiam na necie. Ja we wszystkim stosuję metodę intuicji w jedzeniu też. Zu karmiłam paokowymi sloiczkami, anti od pocZątku je to co my tylko rozmielone i jest gruby fest i zdrowy. Zu nigdy nie separowalam od słodyczy, ona sama wybrała, ze za nimi nie przepada wystarczy jej jedna kostka wieczorem, nie lubi lodów, tortow, ciastek z kremem, lubi pić wodę niegazowana i wszystko intuicyjnie, bez żadnych dodatkowych szkoleń
OdpowiedzUsuńBLW to “bobas lubi wybor”, gdzie tytulowy bobas dostaje jedzenie w nierozdrobnionej formie ;)
UsuńMatczyna intuicja nigdy nie zawodzi! Tak trzymac :)
mój Mały pięknie je :) a słodyczy nie daję, bo nie kupuję... ale babcia nadrabia moje "zaniechania" ;)
OdpowiedzUsuńBo rodzice sa od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania ;)
UsuńA gdzie kategoria: Zdesperowany Rodzic???
OdpowiedzUsuńWpadający w euforię gdy dziecko zje cokolwiek poza suchą bułą!
Gdzie ja się pytam?!?!
haha! Moje niedopatzrenie ;)
UsuńTo Wasz Mikus nadal jest takim niejadkiem?
Ale dobrze i zdrowo wyglada, a do tego jaki przystojny blondasek z Niego!
Dzięki Zizi:) Ja przestałam być niejadkiem w 7 klasie. U Miksera prognozy chyba podobne...:))
UsuńNasz synek jak chce, czasami mnie to przeraża i próbuję kontrolować ile je, choć szybko się opamietuje. Niepowiem musiałam wprowadzić godziny jedzenia bo synek próbowałby 24 na dobę.
OdpowiedzUsuńAz tak lubi jesc?
UsuńCzasami mam wrażenie że ma zaburzenia łaknienia. Pocieszam się tym , że mój siostrzeniec ma podobnie, a chudy. Nasz też wygląda normalnie, ale ostatnio jak stanoł koło dwulatka to wyglądał jak on. Mówią, że dziecko na blw się nie przejada. Obserwuje. Zobaczymy co będzie dalej :)
UsuńMoze taka Jego natura :)
UsuńDobra orzemiana materii tez swoje robi.
Najwazniejsze, ze Mlodziutki jest zdrowy.
Przeciętna Matka Polka, a jeszcze bardziej Babcia Polka podchodzą pod wszystkie te kategorie. Szczególna rola jedzenia jest zakorzeniona w naszej polskiej mentalności. W innych kulturach je się tylko po to, aby zaspokoić głód. Sama łapię się na popełnianiu wszystkich czterech jedzeniowych błędów, ale pracuję nad sobą :-)
OdpowiedzUsuńMysle, ze kwestia finansowa zlozyla sie na ta nasza polska mentalnosc. Nie jestesmy bogatym narodem i jeszcze po dzien dzisiejszy mamy rodziny, ktorym nie starcza na chleb do pierwszego. Stad tez szacunek do jedzenia, ktorego tez zostalam nauczona w moim rodzinnym domu.
UsuńDoooobre!! troszkę się o sobie doweidziałam:) zdecydowanie nie daję jedzenia w nagrodę ale daję przekąski w wózku byleby dziecko się nie darło:D (nr 1?) dopinguję głośno i stale gdy Zoska je, ale tez czasem mam wrażeni ze przjeawiam za dużą kontrolę nad tym ile zje i kiedy zje...
OdpowiedzUsuńJa mysle, ze nie ma co oczerniac zdrowego dopingowania dziecka.
UsuńKazda mama chyba bije brawo dziecku po samodzielnie skonczonym posilku ;) Ja przynajmniej nie moge sie powstrzymac ;)
czasem jak mała już wreszcie coś zje to ją chwalę :(
OdpowiedzUsuńNie ma co sie smucic Duska :)
UsuńMysle, ze takie zachowanie jest normalne dla wiekszosci mam.
Czasami po prostu nie da sie nie pochwalic dziecka za pieknie zjedzony obiadek :)
a u mnie młodsza wcina to co chce choć za zwykła czekolada nie pzrepada uwielbia orzechy ale je z ograniczeniem gdyż ma alergie natomiast starsza to niejadek zupełny jej to najlepiej było by jakby jadła nuggetsy ( ale takie domowe ) i tylko a tak czasem trzeba na nia nakrzyczec aby zjadła ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńOdpowiedzialnosc za dzicko nie pozwala nam sie czasami wyluzowac. Mysle, ze stad ta kontrola i krzyk by starsza cokolwiek zjadla.
UsuńMnie tez czasami cos trafia jak Mlodziak przez caly dzien nie chce jesc i zadne namowy nie pomagaja... Coz, cierpliwosc wtedy na wage zlota ;)
Oj muszę nad sobą troszkę popracować ...
OdpowiedzUsuńJestem zdecydowanie kontrolująca, ale póki co dzieci nie narzekają ... godzą się z tą rolą. Daję im posiłki, które lubią ... Gotuję pod nich a nie pod siebie :)
pozdrawiam
Ja tez jestem typem kontrolujacym. Staram sie serwowac mu posilki, ktore lubi, ale i tak czasami zdarzaja sie dni strajkow.
UsuńPozdrawiam :)
co do slodyczy mam zdanie ze wszystko jest dla ludzi, nie popadam w skrajnosci bo moze sie to kiedys zemscic...
OdpowiedzUsuńMaja je tyle ile chce nigdy nic w nia nie wmuszam, ani nie obiecuje nic w nagrode np. slodkiego... staram sie tlumaczyc a nagroda jest czytanie bajek lub jakas ulubiona zabawa Majki w domku ... na razie skutkuje ale kto wie...
Oczywiscie, ze wszystko jest dla ludzi i do wszystkiego nalezy podchodzic z dystansem. Uwazam, ze nie nalezy nawet zakazywac wszelkicg slodkosci dziecku, bo wtedy stana sie one przez nie jeszcze bardziej pozadane. Ciekawosc dziecka moglaby sie zamienic w jaka obsesje ;)
Usuń