Miejsce: pokoj dzienny/ sypialnia
Bohaterowie: mama, taka, Mikus
Wydarzenia poprzedzajace akcje: poprzednia proba inwazji na Londyn zakonczona niepowodzeniem; mama na urlopie
Akcja:
Mama z rana otwiera zaluzje i oczom nie wierzy. Blekitne niebo i slonce.
Podchodzi do kompa, sprawdza prognozy i rowniez z niedowierzaniem ma problem.
Slonce przez caly dzien!
Budzi tate. Rodzi sie plan, plan zwany spontanem.
"Za pol godziny wszyscy zwarci i gotowi maja stawic sie przy drzwiach wejsciowych.
Jedziemy nad Tamize!"
W pospiechu do torby Mikolaja wrzucam najpotrzebniejsze rzeczy, a zawartosc mojej torby ograniczam do minimum coby gratow nie ciagac po calym miescie. Szybki prysznic i sniadanie.
Uf, jestesmy gotowi. Z lekkim opoznieniem, ale jednak, wychodzimy z mieszkania.
Pakujemy sie do auta i w droge! Ponad 3,5h w jedna strone nie przeraza nas w ogole.
Mik dzielnie znosi podroz, oglada ksiazke i horyzont po bokach autostrady.
Bunt rozpoczyna bedac juz w stolicy. Usilnie probuje wydostac sie z objec pasow, jednak opowiastki rodzicow o policjantach aresztujacych kazdego co zbyt swobodnie jezdzi, skutecznie zniechecaja Go do dalszych strajkow.
Na urozmaicenie ostatnich kilometrow mama wyciaga z torby dwa dlugopisy i pozwala mazac po rekach, co spotyka sie z wielkim synowym entuzjazmem.
Ponoc to sa kwiatki |
Juz na Tower Bridge Miko rozpoczyna swoj "nozkowy" podboj Londynu. Pokonuje prawie caly dystans do London Bridge, po czym wsiada do wozka, ale nie na dlugo. W koncu docieramy do Tate Gallery.
Millenium Bridge przedostajemy sie na druga strone rzeki, skad uliczkami wysokiego city przemieszczamy sie (haczac przy tym o fast foody) do Westminister Bridge i do znanego wszystkim Big Bena, ktory moim zdaniem wcale duzy nie jest i BIG ani troche mu sie nie nalezy. Na moscie Miko spi... spi od dobrych.. hmm.. no wlasnie... dosc dlugo juz spi. Zaczynamy sie zastanawiac czy aby Syn w sen zimowy nie zapadl przez hulajace zimne wiatry bo policzki czerwone jak cegly. Szeptam, smyram po buziuchnie i nic. Zero reakcji. Wreszcie po maminej interwencji dziecko daje znak zycia i idziemy dalej. Zmarznieci rozgrzewamy sie goraca czekolada z marshmallows'ami (Mik tez dostaje co nieco) i poludniowa strona Tamizy wracamy spowrotem. Droga powrotna oczywiscie tez czesciowo "nozna" w wykonaniu Syna.
Spacer konczymy o 20:30. Wsiadamy do auta, jeszcze przez jakis czas bujamy sie po centrum i przejezdzajac przez Camden Town kierujemy sie na M1. Mikus zasypia przed 23, a do domu wracamy po 1 w nocy. Czy bylo warto jechac taki kawal drogi aby przespacerowac sie nad rzeka?
Odpowiadam zdecydowanie, ze TAK!
Nie byl to pierwszy nasz taki spacer i napewno nie ostatni!
Uwielbiamy te klimaty!
Mimo, ze Mikus debiutowal na londynskiej ziemi to, niektore budowle byly mu juz bardzo dobrze znane dzieki "Pop -up London" autorstwa Jannie Maizels, ale o ksiazce napisze kiedy indziej. Poprzednim razem w stolycy bylismy, gdy bylam w 8 miesiacu ciazy i ten sam dystans pokonalam z wielkim bebzolem z przodu. To byl dopiero wyczyn!
Ale cudnie! U nas śnieg po pachy, a u Was wiosna!!
OdpowiedzUsuńP.S. Wysłałam Ci maila, ale nie wiem czy dotarł? :)
To tylko pozory ;) u nas tez jeszcze zima nie odpuszcza.
UsuńW zeszlym tygodniu pruszyl snieg!
A wczoraj w Londynie bylo tylko 7 stopni na plusie i silny wiatr.
Ps Dostalam :) Odpisze wieczorem.
7 stopni to zawsze lepiej niż -3 haha :D
UsuńCzekam ;)
No prosze, a my w poniedzialek wieczorem wrocilismy z waszych stron, bo bylismy na swieta w Clitheroe :) Nam droga zajela w kazda strone ok. 5 godzin z przestojem, dlatego w obie strony jechalismy od ok. 19.30, dzieki czemu maly przespal prawie cala droge. Nie dalabym rady z naszym urwisem w tyle godzin bez spania i podziwiam was, ze wy daliscie ;)
OdpowiedzUsuńNie bylo tak zle :)
UsuńMiko ogolnie uwielbia jezdzic samochodem i zwykle w ogole sie nie buntuje. Nam troche ponad 3.5h zajela podroz w jedna strone z krotkim postojem na zmiane pieluchy i zatankowanie.
Clitheroe- to dwa kroki od nas!!! O Manchester haczyliscie?
Bylismy na kilka dni u szwagra, ale jak bedziemy na dluzej, to moze zahaczymy ;)
UsuńNo ja mysle :)
UsuńA mój chłop nie chce mnie tam zabrać na spacer , a ja tak bym chciała ;)
OdpowiedzUsuńMoze jakis slodki szantaz?
UsuńAle suuuuper! Marzy mi się taki spacer! Połączony oczywiście z zakupami :)
OdpowiedzUsuńMarzenia sa po to by je realizowac, takze daj znac jak bedziesz miala bilety to z checia potowarzysze podczas tych zakupow, bo przyznam ze w Londynie jeszcze ich nie robilam :)
UsuńSuper!! To w takim razie ja sie pytam kiedy nas odwiedzicie podróżnicy????????? Tez lubimy Londyn, mamy zdecydowanie bliżej od was i czesto z tego korzystamy. zapraszam, moze przy okazji wizyty w STonehenge?? buziaki!
OdpowiedzUsuńZazdroszcze tego krotszego dystansu do Londynu. Fajnie tam pobyc, chociaz kilka godzin...
UsuńA Stonehenge, bath & okolice mamy w planach na ta wiosne. Czekamy tylko az ona w koncu przyjdzie, bo jak wiadomo pogoda nas w tym roku nie rozpieszcza ;)
Buziaki!
Mikus jest nadzwyczaj dzielnym chlopcem - chyba po mamie ;-)
OdpowiedzUsuńwiosny nam trzeba!!! nie widzieliscie jej gdzies?
A jakze mogloby byc inaczej!
UsuńJak o dobrych cechach mowa, to tylko po mamie ;)
Wiosny nie widzielismy niestety, aczkolwiek slonce nam swiecilo przez caly dzien. Szkoda tylko, ze towarzyszyl jemu dosc silny i zimny wiatr, ale nie bylo tragicznie :)
Manchester nadal chlodny, wiosny tutaj ani widu ani slychu!
Przepięknie:) Pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńLondyn w ogole jest przepiekny! niesamowity klimat, turysci z wszystkich mozliwych zakatkow swiata i niesamowita architektura. To wszytsko sklada sie na jedna wielka rewelacyjna calosc! Uwielbiam to miasto!
UsuńPozdrawiamy!
Uwielbiam takie spontaniczne wycieczki, zwykle wypadają lepiej, niż te planowane :) Gdy mieszkałam w Anglii miałam 40 minut pociągiem do Londynu, więc byłam tam częstym gościem. Ale że było to dobrych parę lat temu, z miłą chęcią zobaczyłabym Tower Bridge i inne jeszcze raz! Przyślijcie do nas trochę ładnej pogody..
OdpowiedzUsuńSpontaniczne wypady sa najlepsze! Czlowiek za duzo sie nie zastanawia i nie planuje, dzieki czemu nie oczekuje od takich wyjazdow niewiadomo czego, a konczy sie zawsze super :)
Usuń40 min to taki zdrowy dystans, jak dla mie akurat :)
Z checia wymienie te nasze mrozne wichury na kilka dni Waszych sniegowych szalenstw :)
Fajna wycieczka :D Najlepiej zawsze wychodzi na spontona!
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania :)
UsuńJa to moglabym zyc samymi takimi spontanami, tylko jeszcze trzeba byloby w totka wygrac ;)
Wspaniała wycieczka ... Cudnie spędziliście dzień :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Dzien byl nadzwyczaj udany :)
UsuńSzkoda tylko, ze tak szybko musielismy wracac do szarej codziennosci.
Pozdrawiam!
Ale Wam fajnie... zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPotwierdzam bylo nam fajnie, ale dzisiaj juz toczymy normalne zycie :)
UsuńWszystko co fajne zdecydowanie za szybko sie konczy ;)
Ale fajna wycieczka :)
OdpowiedzUsuńTeraz czas myslec oo nastepnym spontanie ;)
UsuńŚwietna wycieczka, zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńZarówno wycieczki jak i pogody ;)
Ta pogoda wcale nie jest taka piekna :)
UsuńZimny i dosc silny wiatr robi swoje i czlowiek naprawde moze zmarznac :)Mikus mial cale policzki czerwone po takim spacerze, a smarowany byl 2 razy kremem...
Ach, strasznie podoba mi się w Londynie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z wyspy obok!
Pozdrowienia dla Irlandii!
UsuńWyspa obok tez niczego sobie ;)
zazdroszczę wyprawy !!!!
OdpowiedzUsuńA ja Wam Kurnika! :)
UsuńAle fajowo!
OdpowiedzUsuńSuper relacja i dzięki za kilka zdjęć z Londynu.
Fajnie tak choć na chwilę tam wpaść!
Ania
Za kazdym razem gdy tam jestesmy pstykam setki fotek, tym razem na spokojnie zrobilam okolo 40... stad tak mala ilosc zdjec :)
UsuńChwila w Londynie potrafi nastroic pozytywnie na nastepnych kilka godzin, a nawt dni :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Cudnie my do stolicy mamy 8, 5 h Ale teżpewnie wkrótce tam dotrzemy , ale pewnie samolot wybierzemy, chyba , że zdecydujemy się na rowery :) Pogoda wam dopisała no i zdjęcia cudne. A mały z takim dystansem robi na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńAj, to juz kawalek drogi macie. Pewnie samolot jest najlepszym rozwiazaniem zeby sie tam dostac :)
UsuńMaly w ogole zadziwia nas ta miloscia do chodzenia :)
Wszedzie chcialby tylko na nozkach.
cudna wycieczka :-))) a jakie widoki :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że wiosna prędziutko do nas dotrze :-)))))))))))))