Osiem lat zajelo mi dotarcie na car boot sale (angielski pchli targ) oddalony od naszego lokum jakies 15 minut jazdy samochodem!
Pewnej niedzieli, wczesnym rankiem spakowalam Mlodziutkiego do auta, zahaczylam o bankomat, nastawilam nawigacje i ruszylam przed siebie.
Dojechalam.
Weszlismy na ogromna hale z setkami stoisk...
Uwierzcie mi, mozna tam bylo znalezc wszystko! Doslownie wszystko!
W naszym przypadku cel byl jeden: jesienna kurtka dla Miksona + "cos", co nam ewentualnie wpadnie w oko. Problem polegal na tym, ze najpierw to "cos" trzeba bylo tam znalezc.
Zaczelismy nasz spacer.
Pierwsze stoisko... sterta resorakow... wsrod nich mega stary woz Pepsi Coli... Mlodemu wpadl w oko... no dobra... kupujemy.... 50 pensow i naszego "cosia" mielismy juz z glowy.
Drugie stoisko... nic...
Patrze na trzecie... Masa wiszacych chlopiecych ciuszkow.
Siegam po kurteczke z brzegu... Na oko idealna na Miko... Ogladam... Jak nowka funkiel... Widze delikatny napis Timberland... Adrenalina rosnie... Zsuwam zamek i szukam rozmiaru... 98cm.... I teraz zaczynam swoje wewnetrzne modly... Przeciez nie dam za uzywana kurteczke ponad 10 funow, a pewnie tyle za nia zawola kobieta ze stoiska... Pytam, nie wierzac tak naprawde, ze ktos moze oddac za grosze takie cudo... i slysze... two pounds fifty...
Dacie wiare? DWA I POL FUNTA!
Starajac sie nie okazywac zbytnio mojej dzikiej radosci, wyciagnelam drobne z portfela i podalam kobiecie. Odeszlam ze zdobycza. Moja szczena zostala na ziemi...
Alez bylam z nas dumna! Plan zrealizowalismy i to po 5 minutach od wejscia na hale.
Nasz debiut karbutowy zakonczylismy wychodzac z kurtka, superanckimi bordowymi spodniami z River Island dla Mikusia za £1 i odjazdowa rakieta za 50 pensow*, ktora teraz okupowana jest przez malych Einstainow.
Od tamtego czasu minelo juz pare dobrych tygodni, a my odwiedzilismy nasz pchli targ jeszcze dwa razy. Zakupy moze nie byly tak owocne, ale garderoba Mlodego nieco sie powiekszyla.
I teraz to ja juz wiem dlaczego tyle czasu zwlekalam z wyprawa w to miejsce.
Przez 8 lat zagracilabym cale mieszkanie! :)
A Wy odwiedzacie tego typu miejscowki?
o tak to moje ulubione miejsce latem :D zazwyczaj poszukaje gier , Moja szafa jest wypelniona roznymi grami planszowymi i kazda z nich nie kosztowala mnie wiecej niz 1 pound. Jak równie ksiaki dla dziewczynek Ja zalowalam ze tam nie chodzilam jak mialam pierwsze dziecko tyle moglam nakupowac zeczy , a ja jak glupia wszystko nowe.
OdpowiedzUsuńO tak! Gierek i ksiazeczek dla dzieci to tam mozna znalezc naprawde duzo :)
UsuńUwielbiałam gdy mieszkałam w Irlandii. Można tam kupić wszystko. Polecam też charity shops. W niektórych też można się dobrze obłowić.
OdpowiedzUsuńMóje najlepsze zakupy to kurteczka dla córki, w której kieszeni w domu znalazłam 2 funty (kurtka kosztowała 50 p) i torebka kopertówka Dorothy Perkins za 2 funty a w jej wnętrzu, też w domu, odkryłam 20 funtów!!!!
W Belfaście jest mnóstwo takich sklepów i tam kupiłam piękną porcelanową filiżankę, za 2 funty, wyprodukowaną w krakowie.
Bosko.
Lovamy calym sercem charity shopy ale tam nie ma takiego wyboru jak na car bootach, aczkolwiek male perelki sie czasami zdarzaja :)
UsuńSwietne te Twoje lupy :)
My też lubimy !!! Nawet bardzo ;)
OdpowiedzUsuńMy chyba juz za bardzo ;)
UsuńHahaha widze ,ze i Ciebie dopadlo ;) Lepiej pozno niz wcale :p Ale masz racje z tym zagracaniem, wiec dobrze jezdzic jak sie wlasnie szuka czegos konkretnego, choc wiadomo, ze "po drodze" jeszcze wezmie sie pare (ekhm) dodatkowych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńDopadlo i na dodatek przez Ciebie :)
UsuńI dzieki Ci za to!
Znamy i też uwielbiamy:)
OdpowiedzUsuńKOchana czy dostałas mojego maila?? chcialabym Mikosiowi jakąś fajną czapusie zrobić, daj znac czy jestes dalej zainteresowana:) buziaki!
Sprawdzilam poczte i nic nie ma :( Agus wyslij prosze jeszcze raz na sanara4@wp.pl/
UsuńZ gory dzieki!
Bardzo lubię takie targi:) Ponoć i w moim mieście jest jeden taki niewielki ale jeszcze się nie wybrałam:)
OdpowiedzUsuńNo to koniecznie sie tam wybierz i obczaj co i jak!
UsuńMoze Wasz pchli targ okaze sie byc skarbnica :)
super łowy!! dasz wiare, że ja będąc w UK 6 lat nie byłam ani razu na car boots sale;) bije się w piersi co roku i co roku sobie przysięgam, że już następnym razem na pewno i dalej nic:)
OdpowiedzUsuńWiare dam, bo ja 8 lat sie tam wybieralam i dopiero teraz mi sie udalo :)
UsuńSuper :) Niedaleko mnie jest podobno taki pchli targ ale jeszcze tam nie dotarłam - chyba wybiorę się w następną niedziele ;)
OdpowiedzUsuńWybierz, a noz widelec cos fajnego znajdziesz :) Powodzenia!
Usuńmy lubimy choc rzadko docieramy, musze sama sie odwazyc i wyruszyc ;-) ale ze mnie taki kierowca ze HEJ ;-)
OdpowiedzUsuńu Was ładne łowy :)
Ze mnie tez kierowca marny, ale jakos daje rade... przynajmniej mi sie tak wydaje ;)
Usuńdziewczyny a czy zimą w Londynie jest otwarty jakiś car bot? jeśli wiecie to proszę o adres.
OdpowiedzUsuńSprawdz w necie, na http://www.carbootsales.org/search_uk.html
UsuńTam tez znajjdziesz adresy.