Synek z usmiechem na twarzy odpowiada: ta-ta
M: To powiedz Synku ta-ta
S: ma-ma
Pora obiadowa. Syn siedzi w swoim krzesle i konsumuje.
Tata dolacza sie do towarzystwa.
Syn zrzuca zabawke na podloge, tata podnosi.
Sytuacja powtarza sie okolo dziesieciu razy.
W pewnym momencie, po kolejnej reakcji taty, Syn otwiera usta i piekna polszczyzna wypowaida slowo: nu-da
Niedziela, godzina 6 rano.
Syn sie budzi. Dociera sprytnie do maminego stolika nocnego.
Konfiskuje synowa butelke z woda i otlukuje stolik z kazdej mozliwej strony przez kilka nastepnych minut.
Nagle z dolu dociera do nas glosne puk- puk- puk.
Syn obudzil sasiada.
Bujny fryz z dnia dzisiejszego ;) |
hahaha fajne te anegdotki :)
OdpowiedzUsuńsię uśmiałam sama do siebie :D
OdpowiedzUsuń:) Fajowe
OdpowiedzUsuńMój Olek po naszemu nie mówi jeszcze...Ale "swój" język ma opanowany do perfekcji :)
Mikolaj po naszemu mowi tylko z przypadku, jak sie uda :)
UsuńZwykle ogranicza sie do de-te-ma-pa-ba-nu-da-ta itp :)
;)przeslodkie;)
OdpowiedzUsuńfryz boski, u nas od kilku dni jest i mama a do niedawana tylko tata było :)
OdpowiedzUsuńualala.. No to gratuluje "mamy" :)
Usuńfajny fryz, a włoski wyglądają na "dorosłe", bo u nas ciągle bobasowe, chociaż bobas już duży...
OdpowiedzUsuńCzasami te niepozorne wloski na irokeza sie ukladaja :)
Usuń:)) a to łobuziak:P juz sasiadow budzi:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze eksmisja nam nie grozi ;)
UsuńMoja ulubiona to ta druga :) Trzeba dziecku więcej atrakcji zapewnić. Może tata podnosząc zabawkę powinien tańczyć i śpiewać ;)
OdpowiedzUsuńDokladnie! A do tego jeszcze trabka by sie jakas przydala w buzi ;)
UsuńHehe uwielbiam takie anegdoty z życia wzięte :D
OdpowiedzUsuń