Po tym szczerym stwierdzeniu, mama przeanalizowala swoje zachowanie i doszla do wniosku, ze tak wlasnie jest! Jest bezwstydna wariatka.
Nie raz zdarzalo mi sie spiewac ulubiona piosenke Mlodego prowadzac wozek...
nie raz zdarzylo mi sie bieglac z wozkiem udajac, ze gonie Synka...
nie raz zdarzalo mi sie glosno zamiauczec na chodniku na widok kota tlumaczac przy tym, ze zwierz kotem sie zwie i owe dzwieki wydawac czasami moze...
nie raz zdarzalo mi sie pipczec jak auto...
nie raz zdarzalo mi sie wydawac dzwieki sygnalizacji swietlnej probujac wytlumaczyc, ze przy owym dzwieku przechodzic przez jezdnie nalezy...
nie raz zdarzalo mi sie zaszczekac na widok psa...
i nie raz zdarzylo mi sie wydawac rozne inne dzwieki w roznych innych sytuacjach...
I co? Ciesze sie, ze nie jestem dretwym rodzicem, ktoremu na mysl moze przyjsc stwierdzenie, ze cos nie wypada... e tam....a niech sobie publika mysli co chce.
A jesli publice to przeszkadza, coz... powiem krotko: "mi to tito" i dalej bede udawala dzwiek zielonego swiatla na przejsciu dla pieszych!
Dlaczego? Bo w taki sposob tlumacze dziecku ten nasz swiat.
Cien maminej reki na pierwszym planie |
Haha :) Wyobraziłam to sobie :) Genialny tekst!
OdpowiedzUsuńDrętwym rodzicom mówimy nie! :)
Pozdrawiamy!
Oczywiscie! Wielkie nie dla dretwiarzy!
UsuńLepiej sobie tego nie wyobrazac, bo czasami naprawde wygladam komicznie ;)
Buzka
;) my tez tak mamy! az czasem samej z siebie chce mi sie smiac;) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńGrunt to zdrowe podejscie do sprawy :) Pozdrawiamy!
UsuńA jak inaczej dziecku to wszystko wytłumaczyć ??? nie da się!! Każda NORMALNA mama tak robi ;-)
OdpowiedzUsuńWlasnie to chyba (wg mnie) jedyny sposob na dotarcie do takiego malca :)
UsuńOj tam, oj tam:) Przecież to takie normalne:) Za mną się ludzie oglądają, bo idę i gadam do wózka, w którym z biedą Hankę widać - mała jest jeszcze. A co do drętwych - zgadzam się. Stanowczo mówimy NIE:)
OdpowiedzUsuńNa mnie sie zwykle gapia na przejsciach dla pieszych...
UsuńAle dzieki mojemu "pipczeniu" Mlodziutki wie, ze jak dochodzimy do swiatel to nalezy nacisnac guziczek (wyciaga raczke) :)
Ważne by dziecko miało z tego frajdę, a zapewne ma:) Na nas tez czasami przechodnie patrzą dziwnie gdy prowadząc wózek i nucę coś, albo miauczę jak kot....
OdpowiedzUsuńOj ma... a najbardziej podobaja mu sie wyscigi, jak mama goni synka, ktory zasiada w wozku (pchajac rownoczenie ta karoce) :)
UsuńJa jeszcze dodatkowo cały czas mówię do dzieci - tłumaczę gdzie idziemy i co robimy i nie ważne czy idę z 3-latką czy tylko z Maluszkiem w wózku. Gadam tak samo i do jednego i do drugiego - zadaję pytania na cały głos itd. Może to czasem dziwnie wyglądać gdy w sklepie stoję przed półką i pytam poważnym głosem "synek co mama miała jeszcze kupić?" :) nie przejmuję się tym jednak bo uwielbiam rozmawiać i "rozmawiać" z moimi dziećmi :)
OdpowiedzUsuńhehe :) W sklepie to my bardzo czynne konwersacje prowadzimy na temat tego, ktory owoc Synus woli, a czy mama chleb czy bulki ma kupic itp :) Tez uwielbiam te dyskusje, nawet gdy na wiekszosc pytan nie otrzymam odpowiedzi :)
Usuńhehhe czytając twój tekst widziałam siebie:))) najgorzej jest w duzych skupiskach ludzi;) najpierw działam a potem widzac zdziwienie, usmiechy innych zdaje sobie sprawę że wariatka jestem... i zów robie to samo... i pewnie będę tak aż Maja zacznie mi zwracać uwage że jej wstyd:P hehhe
OdpowiedzUsuńA oni czasami popatrza z byka... I jeszcze pewnie pomysla, co ta wariatka po polsku pod nosem wyspiewuje..hehe
UsuńTo uroki bycia mama :)
Tak właśnie wyobrażam sobie siebie za kilka miesięcy :)
OdpowiedzUsuńI prawidlowo :) Byc mamina wariatka to wielka frajda!
Usuńteż lubię sobie pogadać do dziecka!witam w świecie matek wariatek! :-)
OdpowiedzUsuńSwiat matek wariatek to najmilszy swiat w jakim mialam przyjemnosc zyc :) Pozdrawiamy
Usuńhaha, to ze mnie też luzara ;)
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj :)
UsuńHehe witam w klubie :) Będąc w Mini-Maxi Zoo :P tuż przy owcach wydawałam dźwięki typowo owcze "beeee" i "meee", co by Syn wiedział, jak się zwierzęta zachowuję, nie zorientowałam się jednak, że Owce były głośniejsze niż ja, na co Tata skwitował: "Mama, nie musisz pokazywać Tymkowi, mamy tu prawdziwe owce" ;)
OdpowiedzUsuńhehe... No Ci tatusiowe bazy do konca nie czaja, ze to instynkt nam potdowiada zabeeeeczec i niewazne, ze owca glosniejsza :) My tak po prostu mamy ;)
UsuńP.S. Syncio super! podobnej czapy szukamy, bo chyba lato za pasem ;)
OdpowiedzUsuńDziekuje! Czapa z drugiej reki, po kuzynie.
UsuńMam tak samo jak Ty:)
OdpowiedzUsuńJest nas naprawde sporo! Cieszy mnie ten fakt :) Pozdrawiamy
UsuńDobre :) Tatowie mają chyba jednak większy problem z takim wyluzowaniem się ;) a u nas miejsce, w którym objawia się mój brak obciachu, jest jeszcze kościół. Jakoś nie mam sumienia trzymać dziecka przez 45 min. w wózku lub na rękach, gdy jest tyle ciekawych rzeczy dookoła...
OdpowiedzUsuńTo fakt, za duzo sie dzieje dookola...
UsuńZ tymi tatusiami to prawda. 100% luz zdarza sie, ale rzadziej niz u mam, bo u mam jest non stop :)