Ostatnie
miesiace zmienily diametralnie moje zycie, kompletnie wywrocily je do gory
nogami. Pojawily
sie inne pryjorytety, inne rzeczy dajace prawdziwe szczescie.
Nauczylam sie dzialac w warunkach deficytu czasu i z trudem ale udalo mi sie poukladac wszystko na odpowiednie miejsca.
Jednak ostatnie tygodnie kolejny raz wymusily na mnie postawe bycia silna. Obfitowaly w nowosci, wielkie zmiany, ktore dodawaly mi kolejnych powodow do stresu.
Brakowalo mi czasu zeby usiasc, pomyslec, poukladac mysli. Kazda wolna chwile probowalam oddac Synkowi zeby wynagrodzic mu moja nieobecnosc.
I w pewnym momencie spasowalam… wczoraj wystarczyla jedna kropla i nastapilo owe przelanie.
Nauczylam sie dzialac w warunkach deficytu czasu i z trudem ale udalo mi sie poukladac wszystko na odpowiednie miejsca.
Jednak ostatnie tygodnie kolejny raz wymusily na mnie postawe bycia silna. Obfitowaly w nowosci, wielkie zmiany, ktore dodawaly mi kolejnych powodow do stresu.
Brakowalo mi czasu zeby usiasc, pomyslec, poukladac mysli. Kazda wolna chwile probowalam oddac Synkowi zeby wynagrodzic mu moja nieobecnosc.
I w pewnym momencie spasowalam… wczoraj wystarczyla jedna kropla i nastapilo owe przelanie.
Silna
kobieta przestala istniec, a w ciagu kilku sekund zamieniam sie w wyjacego
bobra.
Ronilam lzy jak dzieciak, z nosa lecialy fluki i ciezko mi bylo cokolkiwek wydusic z siebie… jedynym rozwiazaniem stalo sie wylanie tego zalu i bezradnosci wraz z wyplywajacymi lzami.
Czasami ciezko mi, ze rzeczy, ktore dla innych wydaja sie takie proste i takie latwe do osiagniecia, dla mnie sa takie dalekie…
Jak ja marze o tym zeby wpasc w niedzielne popoludnie na kawe i ciacho do rodzinnego domu mojego czy Mr Taty…
Jak ja bym chciala zeby nowina o przyjsciu wiosny zapowiadala piekna pore roku, a nie co drugi dzien szare, nisko wiszace chmury i deszcz…
Jak ja bym chciala miec babcie (nasze mamy) blisko, zeby czasami podrzucic Malego i w tym czasie miec mozliwosc normalnie posprzatac mieszkanie…
Jak ja bym chciala ugotowac spokojnie obiad…
Jak ja bym chciala miec czas na kapiel, a nie zapisywac tego w liscie ambitnych planow na nastepne tygodnie…
Jak ja bym chciala pojechac na wakacje (nie sama, cala trojka) zeby na jakis czas uciec od terazniejszosci i podladowac akumulatory…
Jak ja bym chciala nie miec takich problemow, ktore wydaja sie takie blache…
Po calym tym ataku rozpaczy i bezrandosci, mama z tata usiedli na kanapie wyposarzeni w miseczki lodow polanych karmelowym baileysem, ogladneli “Contagion” (niestety nie caly, bo mama musiala isc spac. Dzisiaj druga czesc) i na koniec wypili melise… Spalam jak zabita, no prawie… Mlodziutki znowu sie przebudza w nocy, wprawdzie nie na mleko, ale nadal niespokojnie spi, budzi sie kilka razy w ciagu nocy z placzem.
Pora wziasc dupe w troki i zaczac pozytywnie myslec! Co nas nie zabije, to nas wzmocni…
Na szczescie dzisiaj wyszlo slonce…
Ronilam lzy jak dzieciak, z nosa lecialy fluki i ciezko mi bylo cokolkiwek wydusic z siebie… jedynym rozwiazaniem stalo sie wylanie tego zalu i bezradnosci wraz z wyplywajacymi lzami.
Czasami ciezko mi, ze rzeczy, ktore dla innych wydaja sie takie proste i takie latwe do osiagniecia, dla mnie sa takie dalekie…
Jak ja marze o tym zeby wpasc w niedzielne popoludnie na kawe i ciacho do rodzinnego domu mojego czy Mr Taty…
Jak ja bym chciala zeby nowina o przyjsciu wiosny zapowiadala piekna pore roku, a nie co drugi dzien szare, nisko wiszace chmury i deszcz…
Jak ja bym chciala miec babcie (nasze mamy) blisko, zeby czasami podrzucic Malego i w tym czasie miec mozliwosc normalnie posprzatac mieszkanie…
Jak ja bym chciala ugotowac spokojnie obiad…
Jak ja bym chciala miec czas na kapiel, a nie zapisywac tego w liscie ambitnych planow na nastepne tygodnie…
Jak ja bym chciala pojechac na wakacje (nie sama, cala trojka) zeby na jakis czas uciec od terazniejszosci i podladowac akumulatory…
Jak ja bym chciala nie miec takich problemow, ktore wydaja sie takie blache…
Po calym tym ataku rozpaczy i bezrandosci, mama z tata usiedli na kanapie wyposarzeni w miseczki lodow polanych karmelowym baileysem, ogladneli “Contagion” (niestety nie caly, bo mama musiala isc spac. Dzisiaj druga czesc) i na koniec wypili melise… Spalam jak zabita, no prawie… Mlodziutki znowu sie przebudza w nocy, wprawdzie nie na mleko, ale nadal niespokojnie spi, budzi sie kilka razy w ciagu nocy z placzem.
Pora wziasc dupe w troki i zaczac pozytywnie myslec! Co nas nie zabije, to nas wzmocni…
Na szczescie dzisiaj wyszlo slonce…
jakbym czytala o sobie!Przechodza teraz dokladnie to samo!! ;(wiec wiem o czym piszesz!
OdpowiedzUsuńWlasnie przed chwilka podjelam decyzje, ze spakuje malego i pojade z nim na kilka dni do Pl. by naladowac swoje akumulatory! Mam nadzieje, ze pozniej bedzie juz tylko lepiej;)
Pozdrawiamy
Pewnie, ze bedzie :) Po prostu musi i koniec!
UsuńTez chcialabym choc na troche do Polski...
Trzymam kciuki zeby u Ciebie usmiech ponownie zagoscil na twarzya! U mnie dzisiaj juz duzo lepiej!
Pozdrawiam cieplo
Po gorszych dniach zawsze przychodzą te lepsze więc na pewno będzie lepiej. Z doświadczenia wiem, że najlepszymi pocieszycielami są nasze Maluszki - nic nie poprawia mi tak nastroju jak potulenie się do jednego z dzieciaczków. Polecam! :)
OdpowiedzUsuńW sumie wystarczy tylko na Maluszka spojrzec i juz sie widzi wszystko w jasniejszych barwach... Pozdrawiam
UsuńPozytywne myślenie przynosi pozytywne wydarzenia! :) Poczekaj tylko na słoneczny dzień! Od razy poprawi Ci się humor! Będzie dobrze! Trzymaj się Kochana! :)
OdpowiedzUsuńSwieta prawda... Moj organizm w sloneczne dni calkowicie inaczej pracuje :) Slonce niestety nie zastapi braku babc i nie ukoi tesknoty ale przynajmniej dzieki niemu zycie widzi sie w kolorach... Dzieki
UsuńA jak ja bym bardzo chciała mieć babcie przy sobie i czasem oddać synka, żeby choć przez moment usiąść na kanapie choćby tylko po to by bezcelowo na niej posiedzieć gapiąc się w sufit bez myślenia co jeszcze muszę szybko zrobić póki Mały śpi..
OdpowiedzUsuńTego mi najbardziej brakuje... fajnie byloby tak posiedziec i popatrzec na ten sufit- brakuje mi takiego blogiego czasu, kiedy czas nie goni...kiedy czasu w nadmiarze...
UsuńPozdrawiam cieplo i trzymam kciuki zebysmy miale okazje w najblizszej przyszlosci poczuc "ten moment".
Wiosenne przesilenie, a do tego tak wiele dodatkowych obowiązków - masz prawo :-o
OdpowiedzUsuńPłacz pomaga :-)) Sama tego wczoraj doświadczyłam :-))
I to bardzo pomaga. Ostatnio nie mialam nawet czasu plakac, nazbieralo sie tego troche i pewnie stad ten wybuch... Trzeba czasami dac upust swoim emocjom i sie wyplakac. Pozdrawiam
UsuńOj jak ja to dobrze znam...szczególnie to pragnienie posiadania Babci niedaleko czy pragnienie uczucia, że nic nie muszę, że nie mam zaległości w praniu, sprzątaniu, gotowaniu, zakupach...
OdpowiedzUsuńBrakuje czasu na wszystko... Trzymam kciuki zebys i Ty wkrotce miala czas na odpoczynek. Pozdrawiam
UsuńO tak, jest nas więcej, a Ty to wszystko tak pięknie "wylałaś":) Babć i opiekunek brak, tęskno za ploteczkami z dziewczynami, teskno za długą kąpielą. Ale trzymajmy się, bedzie coraz łatwiej. Czy się łudzę?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze nie bo tez trzymam sie tej mysli jak szalona :) ...po prostu musi byc latwiej!
UsuńPloteczek z dziewczynami przy czerwonym winie cholernie mi brakuje.....
Wiesz ja sie szykuje na podobne akcje ze swojej strony. Tez obawiam sie wychowywania dzieci i dbania o rodzine z daleka od włąsnej bliskiej rodziny i wszelkiej pomocy. \przyszpuszcam ze za pare miesiecy bede darła włosy z głowy... ale jak piszesz bedziesz przez to silniejsza kobeita bo co nie zabije... Szczerze i całego serca wspieram na odległość! a wiosna musi byc piękna i słoneczka musi byc dużo bo ja planuję bardzo dużo wiosennych spacerków, wiec nie moze byc inaczej!
OdpowiedzUsuńAga, mocno trzymam za Ciebie kciuki... Czasami jest bardzo ciezko, szczegolnie na poczatku. Z miesiaca na miesiac przyzwyczajasz sie do sytuacji, ale nadal brakuje wsparcia. Co jakis czas sobie o tym dotkliwie przypominasz.
UsuńUpadki i wzloty...taka natura :)
miejmy nadzieje, ze wiosna bedzie sloneczna!
Znam to doskonale ... życzę dużo siły, wytrwałości i uśmiechu na szczęście już prawie wiosna :)
OdpowiedzUsuńDziekuje! Tobie rowniez zycze wszystkiego dobrego.
UsuńŻyczę samych pozytywnych myśli i wielu, wielu radosnych chwil, które pozwolą zapomnieć o tych mniej przyjemnych rzeczach :)
OdpowiedzUsuńDziekuje Emmo za cieple slowa :)
UsuńPozdrawiam cieplo
Kochaniutka ja czuję dokładnie tak samo, czasem mam ochote spakować nas i wrócić do pl... tylko strach mnie powstrzymuje, zaczynać wszystko od nowa?, na to też trzeba mieć mega siłe..! a ja chyba wypalona jestem...:/ Trzymaj sie mamuska, co nas niezabije to nas wzmocni :***
OdpowiedzUsuńDzieki! mysli o pakowaniu nie sa mi obce niestety, ale tak jak piszesz, perspektywa zaczynania wszystkiego od nowa troche paralizuje...
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Dziekuje i zapraszam. Od Ciebie zalezy czy bedziesz obserwowac...
OdpowiedzUsuńKażdy czasami potrzebuje na chwile się podłamać, żeby później podnieść się w zdwojonej sile. Dobrze, że miałaś komu wypłakać wszystkie żale a później usiąść w spokoju i wyluzować się z lodami:) Ale strasznie ciężko musi być z daleko od domu wychowywać dziecko. Ja nie potrafiłam wytrzymać mieszkania za granicą a jestem "sama", bo tak tęskniłam. Także też przechodziłam te chwile załamania. Życzę dużo pogodnych dni:)
OdpowiedzUsuńPodnosze sie! Powoli, ale sukcesywnie :)
UsuńPozdrawiam cieplutko