niedziela, 30 września 2012

Na specjalna okazje

Kilkanascie miesiecy temu J. sprezentowal mi nowy telefon- cieszylam sie jak dzieciak, bo byl to moj pierwszy touch screen. Radosc nie trwala dlugo, bo aparat ktoregos dnia przestal dzialac. Oddalam do naprawy... Nie dali rady, diagnoza brzmiala: zalanie, a to nie podlegalo reklamacji.
No nic...zdarza sie, pewnie podczas ktorejs z kapieli (wtedy jeszcze) malego Mikolaja w pokoju, zalalam go przypadkowo.
Przezylam jakos ta nagla smierc i przez nastepne miesiace uzywalam starego aparatu...
Wczorajszego dnia postanowilismy z J., ze pora kupic mi nowy sprzet. Dzisiaj, lekko podekscytowana tym zamiarem, wyciagnelam z sentymentem "staro-nowy" zalany aparat, podlaczylam do ladowarki i co? Zaczal dzialac! Cudowne uzdrowienie!

Telefon na ekranie mial ciagle folijke... pewnie wiekszosc z Was uzna to za smieszne... ale jakos szkoda mi bylo ja sciagnac gdy go dostalam, zeby nie porysowac ekranu... zdazyl sie zepsuc...
I wtedy przypomnialam sobie pewna historie o pewnej pani, co chcac zrobic sobie przyjemnosc kupila piekna bielizne. Nie zakladala jej, bo chciala by sluzyla jej na specjalne okazje.
Trzymala perfekcyjnie zlozona w oryginalnym opakowaniu i z cierpliwoscia wyczekiwala tego szczegolnego dnia, by przyozdobic swe cialo niebanalna czescia garderoby.
Zachorowala, wyladowala w szpitalu i po kilku miesiacach zmarla.
Jej oczekiwania poszly na marne, nie doczekala sie chwili, ktora warta bylaby wyciagniecia bielizny z pudelka.
Nie mam zbyt wiele takich rzeczy na specjalne okazje, ale przyznam, ze czasam obserwuje u siebie tego typu zachowanie jesli chodzi o sprzet elektroniczny... troche to chore.... musze sie oduczyc. Zycie jest zbyt krotkie, trzeba zyc chwila!

Tak wygladal ranek, ktory dal mi troche do myslenia...
Popoludniu zapakowalam Mlodego do wozka i poszlismy na szybki spacer.
Padalo, wiec niezbyt optymistycznie podchodzilam to wizji mokniecia na zewnatrz.
Zakup pieczywa byl naszym priorytetem. Wrzucilismy do koszyka chleb z  paroma innymi (nieplanowanymi) produktami i udalismy sie do kasy, tej samoobslugowej (obslugiwanej przez maszyne). Wybralam forme platnosci: gotowka. Wyciagam z portfela dziesiec funtow... patrze... a w kasie lezy inna dyszka!
No coz... zwyczajny bohater pewnie oddalby czym predzej znalezisko ktoremus z pracownikow i z czystym  sumieniem wsunalby w maszyne swoj banknot...
hmm.. no jak sie okazalo, ja bohaterka nie jestem i bez zadnego wyrzutu sumienia przywlaszczylam sobie gotowke i z dzieciecym usmiechem zaplacilam nia za zakupy. Wyszlam uradowana ze sklepu i po jakis 200 metrach zaczelam sie zastanawiac jak i kiedy wrzucilam produkty do koszyka w wozku... przeciez Mikolaj spal... wtedy zwykle musze delikatnie Go "podniesc" oparciem aby dostac sie do koszyka.., zaraz zaraz....
Cholera! Reklamowka z zakupami zostala na kasie!
Pieniezna euforia dala znac o swoim ubocznym efekcie.
Zdarzylo Wam sie kiedys cos takiego? Mi nie, nigdy.
No i spowrotem... Na szczescie ciagle tam byla...
Po tych przygodach postanowilismy (juz z niespiacym) Mikolajem wypic kawe w swoim doborowym towarzystwie.
Mlody pil sok jablkowy, mama cappucino... Ale nam sie rozmowa fajnie kleila... bo i o motoryzacji troche pogadalismy, i o napojach, i o kwiatkach, i o innych osobach przebywajacych w lokalu.
Postanowilismy praktykowac ta czynnosc czesciej! Nie ma jak popoludniowa, niedzielna kawa z Synem! Polecam!


Przypominam o candy- ostatnia szansa! Jutro losownaie (postaram sie... nie bijcie jesli sie nie uda. Obiecuje, ze najpozniej oglosze wyniki we wtorek).

A! Wczoraj bylam u fryzjera... moje wlasne dziecko mnie nie poznalo! Fajnie cos czasami zmienic. 

29 komentarzy:

  1. kawa z Synem to jest to! :) a z tą elektroniką mam odwrotnie - Mąż zawsze grzmi, jak widzi mój telefon... i denerwuje się, że nigdy, ale to nigdy, nie czytam instrukcji obsługi :))) cóż - ja tak mam, nie znoszę tego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Instrukcji obslgi tez nigdy nie czytam...ale jakos tak pedantycznie podchodze do zewnetrznego wygladu takich sprzetow :)

      Usuń
    2. a tak w ogóle to pochwal się nowym fryzem! :))) miłego dnia w pracy - wiem, że nie lubisz poniedziałków...

      Usuń
    3. Dziekuje: )Prawda, nie lubie! hehe... ktos mnie czyta- bardzo mi m ilo!

      Usuń
  2. nie jesteś sama :D ja foli nie ściągam póki sama do połowy nie zejdzie ;)
    fajnie że Ci się trafiło takie towarzystwo do kawy ;D pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tak mam z ubraniami i nie raz się zdarzyło, że coś już wyszło z mody, albo z mojego rozmiaru ;) a co do sytuacji w sklepie to ja bym pewnie oddała, bo pomyślałabym, że przecież ta Pani w kasie będzie musiała dołożyć ze swoich, jeśli to było jej. A jak wiadomo na kasie kokosów się nie zarabia.
      Ps. nie mam nic przeciwko wzruszaniu się dzięki twoim postom ;)))

      Usuń
    2. Duska, towarzystwo najlepsze na swiecie!
      Witam w klubie :)

      Usuń
    3. Na Zielonym Wzgórzu- ja ciuchy to od razu najchetniej na siebie bym wrzucala ;)
      Z ta kasa, pewnie tak samo bym zrobila jakbym poszla do normalnej pani kasjerki (pracowalam na kasie za czasow studiow, wiec wiem jaki bol jest kiedy trzeba wykladac ze swojej kieszeni za manko), jednak wczoraj kasowala mnie maszyna, ktora nie zaakceptuje tranzakcji, jesli nie dostanie wymaganej kwoty... dyszka lezala w maszynie- wygladalo to tak, jakby ja "wyplula" z powodu zagniecien.... Gdybym ja oddala pewnie pracownicy by sie podzielili miedzy soba, albo jeden z nich przygarnal.
      Wolalam ja to zrobic ;)

      Usuń
    4. w takim wypadku to też bym przygarnęła

      Usuń
  3. Elektronika często tak ma że jak zawilgotnieje to dopiero po super oschnięciu - ożywa na nowo. Dobrze że działa.
    Narobiłaś mi ochotę na takie pyszne cappucino :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Do tego jeszcze jakies pyszne ciacho i bedziesz w niebie :)

      Usuń
  4. kawa z synusiem musi byc bardzo przyjemna!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawa na mieście z Córką praktykuje od wiosny. Czyli jak Lenula miała 7-8 miesięcy. Uwielbiam to zatrzymanie chwili z Małą i z cudownym aromatem kawy z ekspresu ciśnieniowego ;)))

    Dla nas ważną chwilą jest codzienna poranna herbatka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aromat kawy z ekspresu... mmmmm....juz na sama mysl sie wylaczam :)

      Usuń
  6. Kawa z Synem? Koniecznie musze spróbowac :)
    Ciekawe czy nam sie bedzie "rozmowa kleila"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Probuj probuj :) Jestem pewna, ze polubicie to bywanie :)

      Usuń
  7. ja dziś piłam kawę z Ally :) ona soczek marchewkowy :) było cudownie :)masz rację a tym aby żyć chwilą, ja kiedys żyłam za bardzo chwilą teraz już jestem spokojniesza u mnie byl problem w drugą stronę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, ze potrafilas zyc chwila! Mlodosc ma swoje prawa :)

      Usuń
  8. trzeba cieszyć się chwilą
    nieźle musiałaś zmienić fryzurę jak Cię dziecko nie poznało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sie mnie wstydzil :) Pewnie sobie myslal co to za baba z maminym glosem do Niego gada :)))

      Usuń
  9. ja jak już coś piję to zimne bo z dzieciakami nie da rady wypić na gorąco hehehe :-)

    co do zalania to mój telefon przeleżał godzinę w basenie zanim go znalazłam - spisałam na straty ... 2 dni lezał w ryżu ;-) i działa !!! ;-)


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O suszeniu w ryzu nie slyszalam, ale bede pamietac na przyszlosc!
      Moze wtedy nie bede musiala czekac az kilku miesiecy az przeschnie ;)

      Usuń
  10. Jak ja lubię Ciebie czytać :) Tak przyjemnie piszesz o normalnych życiowych sprawach ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez mi przyjemnie sie zrobilo po przeczytaniu Twojego komentarza :)
      Dziekuje bardzo!!!

      Usuń
  11. Ja też nigdy folii nie ściągam od razu i czekam aż sama zacznie się odklejać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha! Moja folia nawet nie zdarzyla sie odkleic :))

      Usuń
  12. kawa z synem brzmi świetnie :) Też muszę zacząć niebawem praktykować ten zwyczaj :)

    OdpowiedzUsuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...