No nic...zdarza sie, pewnie podczas ktorejs z kapieli (wtedy jeszcze) malego Mikolaja w pokoju, zalalam go przypadkowo.
Przezylam jakos ta nagla smierc i przez nastepne miesiace uzywalam starego aparatu...
Wczorajszego dnia postanowilismy z J., ze pora kupic mi nowy sprzet. Dzisiaj, lekko podekscytowana tym zamiarem, wyciagnelam z sentymentem "staro-nowy" zalany aparat, podlaczylam do ladowarki i co? Zaczal dzialac! Cudowne uzdrowienie!
Telefon na ekranie mial ciagle folijke... pewnie wiekszosc z Was uzna to za smieszne... ale jakos szkoda mi bylo ja sciagnac gdy go dostalam, zeby nie porysowac ekranu... zdazyl sie zepsuc...
I wtedy przypomnialam sobie pewna historie o pewnej pani, co chcac zrobic sobie przyjemnosc kupila piekna bielizne. Nie zakladala jej, bo chciala by sluzyla jej na specjalne okazje.
Trzymala perfekcyjnie zlozona w oryginalnym opakowaniu i z cierpliwoscia wyczekiwala tego szczegolnego dnia, by przyozdobic swe cialo niebanalna czescia garderoby.
Zachorowala, wyladowala w szpitalu i po kilku miesiacach zmarla.
Jej oczekiwania poszly na marne, nie doczekala sie chwili, ktora warta bylaby wyciagniecia bielizny z pudelka.
Nie mam zbyt wiele takich rzeczy na specjalne okazje, ale przyznam, ze czasam obserwuje u siebie tego typu zachowanie jesli chodzi o sprzet elektroniczny... troche to chore.... musze sie oduczyc. Zycie jest zbyt krotkie, trzeba zyc chwila!
Tak wygladal ranek, ktory dal mi troche do myslenia...
Popoludniu zapakowalam Mlodego do wozka i poszlismy na szybki spacer.
Padalo, wiec niezbyt optymistycznie podchodzilam to wizji mokniecia na zewnatrz.
Zakup pieczywa byl naszym priorytetem. Wrzucilismy do koszyka chleb z paroma innymi (nieplanowanymi) produktami i udalismy sie do kasy, tej samoobslugowej (obslugiwanej przez maszyne). Wybralam forme platnosci: gotowka. Wyciagam z portfela dziesiec funtow... patrze... a w kasie lezy inna dyszka!
No coz... zwyczajny bohater pewnie oddalby czym predzej znalezisko ktoremus z pracownikow i z czystym sumieniem wsunalby w maszyne swoj banknot...
hmm.. no jak sie okazalo, ja bohaterka nie jestem i bez zadnego wyrzutu sumienia przywlaszczylam sobie gotowke i z dzieciecym usmiechem zaplacilam nia za zakupy. Wyszlam uradowana ze sklepu i po jakis 200 metrach zaczelam sie zastanawiac jak i kiedy wrzucilam produkty do koszyka w wozku... przeciez Mikolaj spal... wtedy zwykle musze delikatnie Go "podniesc" oparciem aby dostac sie do koszyka.., zaraz zaraz....
Cholera! Reklamowka z zakupami zostala na kasie!
Pieniezna euforia dala znac o swoim ubocznym efekcie.
Zdarzylo Wam sie kiedys cos takiego? Mi nie, nigdy.
No i spowrotem... Na szczescie ciagle tam byla...
Po tych przygodach postanowilismy (juz z niespiacym) Mikolajem wypic kawe w swoim doborowym towarzystwie.
Mlody pil sok jablkowy, mama cappucino... Ale nam sie rozmowa fajnie kleila... bo i o motoryzacji troche pogadalismy, i o napojach, i o kwiatkach, i o innych osobach przebywajacych w lokalu.
Postanowilismy praktykowac ta czynnosc czesciej! Nie ma jak popoludniowa, niedzielna kawa z Synem! Polecam!
Przypominam o candy- ostatnia szansa! Jutro losownaie (postaram sie... nie bijcie jesli sie nie uda. Obiecuje, ze najpozniej oglosze wyniki we wtorek).
A! Wczoraj bylam u fryzjera... moje wlasne dziecko mnie nie poznalo! Fajnie cos czasami zmienic.
kawa z Synem to jest to! :) a z tą elektroniką mam odwrotnie - Mąż zawsze grzmi, jak widzi mój telefon... i denerwuje się, że nigdy, ale to nigdy, nie czytam instrukcji obsługi :))) cóż - ja tak mam, nie znoszę tego :P
OdpowiedzUsuńInstrukcji obslgi tez nigdy nie czytam...ale jakos tak pedantycznie podchodze do zewnetrznego wygladu takich sprzetow :)
Usuńa tak w ogóle to pochwal się nowym fryzem! :))) miłego dnia w pracy - wiem, że nie lubisz poniedziałków...
UsuńDziekuje: )Prawda, nie lubie! hehe... ktos mnie czyta- bardzo mi m ilo!
Usuńnie jesteś sama :D ja foli nie ściągam póki sama do połowy nie zejdzie ;)
OdpowiedzUsuńfajnie że Ci się trafiło takie towarzystwo do kawy ;D pozdrawiam !
ja tak mam z ubraniami i nie raz się zdarzyło, że coś już wyszło z mody, albo z mojego rozmiaru ;) a co do sytuacji w sklepie to ja bym pewnie oddała, bo pomyślałabym, że przecież ta Pani w kasie będzie musiała dołożyć ze swoich, jeśli to było jej. A jak wiadomo na kasie kokosów się nie zarabia.
UsuńPs. nie mam nic przeciwko wzruszaniu się dzięki twoim postom ;)))
Duska, towarzystwo najlepsze na swiecie!
UsuńWitam w klubie :)
Na Zielonym Wzgórzu- ja ciuchy to od razu najchetniej na siebie bym wrzucala ;)
UsuńZ ta kasa, pewnie tak samo bym zrobila jakbym poszla do normalnej pani kasjerki (pracowalam na kasie za czasow studiow, wiec wiem jaki bol jest kiedy trzeba wykladac ze swojej kieszeni za manko), jednak wczoraj kasowala mnie maszyna, ktora nie zaakceptuje tranzakcji, jesli nie dostanie wymaganej kwoty... dyszka lezala w maszynie- wygladalo to tak, jakby ja "wyplula" z powodu zagniecien.... Gdybym ja oddala pewnie pracownicy by sie podzielili miedzy soba, albo jeden z nich przygarnal.
Wolalam ja to zrobic ;)
w takim wypadku to też bym przygarnęła
UsuńElektronika często tak ma że jak zawilgotnieje to dopiero po super oschnięciu - ożywa na nowo. Dobrze że działa.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochotę na takie pyszne cappucino :)
Polecam :) Do tego jeszcze jakies pyszne ciacho i bedziesz w niebie :)
Usuńkawa z synusiem musi byc bardzo przyjemna!:)
OdpowiedzUsuńJest i to bardzo :)
UsuńKawa na mieście z Córką praktykuje od wiosny. Czyli jak Lenula miała 7-8 miesięcy. Uwielbiam to zatrzymanie chwili z Małą i z cudownym aromatem kawy z ekspresu ciśnieniowego ;)))
OdpowiedzUsuńDla nas ważną chwilą jest codzienna poranna herbatka :)))
Aromat kawy z ekspresu... mmmmm....juz na sama mysl sie wylaczam :)
UsuńKawa z Synem? Koniecznie musze spróbowac :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy nam sie bedzie "rozmowa kleila"? :)
Probuj probuj :) Jestem pewna, ze polubicie to bywanie :)
Usuńja dziś piłam kawę z Ally :) ona soczek marchewkowy :) było cudownie :)masz rację a tym aby żyć chwilą, ja kiedys żyłam za bardzo chwilą teraz już jestem spokojniesza u mnie byl problem w drugą stronę :)
OdpowiedzUsuńI dobrze, ze potrafilas zyc chwila! Mlodosc ma swoje prawa :)
Usuńtrzeba cieszyć się chwilą
OdpowiedzUsuńnieźle musiałaś zmienić fryzurę jak Cię dziecko nie poznało
Nawet sie mnie wstydzil :) Pewnie sobie myslal co to za baba z maminym glosem do Niego gada :)))
Usuńja jak już coś piję to zimne bo z dzieciakami nie da rady wypić na gorąco hehehe :-)
OdpowiedzUsuńco do zalania to mój telefon przeleżał godzinę w basenie zanim go znalazłam - spisałam na straty ... 2 dni lezał w ryżu ;-) i działa !!! ;-)
pozdrawiam
O suszeniu w ryzu nie slyszalam, ale bede pamietac na przyszlosc!
UsuńMoze wtedy nie bede musiala czekac az kilku miesiecy az przeschnie ;)
Jak ja lubię Ciebie czytać :) Tak przyjemnie piszesz o normalnych życiowych sprawach ... :)
OdpowiedzUsuńAlez mi przyjemnie sie zrobilo po przeczytaniu Twojego komentarza :)
UsuńDziekuje bardzo!!!
Ja też nigdy folii nie ściągam od razu i czekam aż sama zacznie się odklejać :P
OdpowiedzUsuńhaha! Moja folia nawet nie zdarzyla sie odkleic :))
Usuńkawa z synem brzmi świetnie :) Też muszę zacząć niebawem praktykować ten zwyczaj :)
OdpowiedzUsuńNie tylko swietnie brzmi, ale i smakuje :)
Usuń