piątek, 12 października 2012

Mały Wielki Człowiek

Ostatni raz z Anią widziałyśmy się gdy Mikuś miał 3 miesiące.
To od Niej dostał swojego przyjaciela Wayne'a.
Wczoraj, bardzo spontanicznie umówiłyśmy się na dzisiaj- kawa w tej samej kafejce co ponad rok temu.
Tym razem nie przyszła sama.
Towarzyszyła jej 5- tygodniowa, śliczna córeczka. Maleńka kruszynka nie potrafiąca jeszcze trzymać główki, z jeszcze wiotkim ciałkiem i maciupkimi, zaciśniętymi w piąstki rączkami.
W naszym doborowym towarzystwie nie mogło oczywiście zabraknąć Mikusia- mojego małego, dzisiaj jednak wielkiego Synka.
Pierwszy raz po porodzie miałam okazję zobaczyć tak malutkie dzieciątko...
Zapomniałam jak maleńki i bezbronny był Mikołajek. A to było tak niedawno...
Dzisiaj jego rączka była dwa razy większa od tej małej piąsteczki. Był też 3 razy cięższy...
Naszła mnie taka pewna refleksja, jak to macierzyństwo każdego miesiąca zmienia swój wyraz.
Począwszy od narodzin dziecka, każdy kolejny dzień niesie z sobą coś całkiem nowego, coś co czasami już następnego dnia wydaje nam się być całkowicie normalne... i tak codziennie budzimy się z perspektywą kolejnego zaskoczenia czymś innym...
Myślałam dzisiaj o tym, jak bardzo rózniło się moje życie, kiedy Synek miał kilka tygodni... Wszystko wtedy było takie nowe, niby znane, a jednak nieznane... Pamiętam jaka byłam wtedy zmęczona i tak naprawdę jeszcze w szoku, bo czas na przemyślenia poporodowe znalazłam dopiero dobre kilka mięsiecy po narodzinach Mikusia. Całe życie było wtedy jednym, wielkim postępem. Uczyliśmy się żyć inaczej i każdego dnia poznawaliśmy Synka. W sumie nadal uczymy... Rodzicielstwo ma w sobie pewna magię...
Zaskakuje każdego dnia... A najlepsze jest w tym wszystkim to, że będzie to robiło przez kolejne dobre kilka/kilkanaście lat. 

Teraźniejszy Mikuś nie przypomina tego sprzed kilkunastu miesięcy. Zmienił nie tylko kolor oczu, ale i odcień włosów... Jego proporcje również nie przypominają już tych niemowlęcych kształtów. Możnaby rzec, że chłopak nam trochę wydoroślał...
Dzisiaj z rana wstał i jeszcze zanim  doszliśmy do pokoju dziennego wskazał na moje kapcie i powiedział: "pinkpin".
I jak się tutaj nie rozklejać słysząc tak piękną polszczyznę?
Dla mych uszu to najpiękniejsza muzyka, jaką mogłabym sobie wymarzyć!

16 komentarzy:

  1. rosna nam dzieciaczki stanowczo za szybko, widze ze Twojemu synkowi tez sie paszcza nie zamyka:P hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha :) Nie zamyka nawet na chwile, no chyba, ze cos konsumuje :)

      Usuń
  2. dzieci są cudowne;) a ich słowa to najlepsza muzyka dla ucha... rosną, zdecydowanie za szybko:) kiedy sa malenkie chcialo by sie wiekszych , kiedy są juz wieksze to marzy się do powrotu malenkosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, choc musze przyznac, ze ten etap macierzynstwa wyjatkowo mi sie podoba :)

      Usuń
  3. hehe, to ja miałam odwrotnie - szwagierka w lutym urodziła synka, gdy go zobaczyłam miał już 5 miesięcy, i wydawał mi się taki maleńki, że bałam się go wziąć na ręce... miesiąc później zostałam mamą i moje pojęcie "maleńkiego dziecka" diametralnie się zmieniło :D Gdy szwagierka odwiedziła nas ze swoim półrocznym synkiem wydał mi się olbrzymem przy mojej nowonarodzonej kruszynce :D

    Nie mogę się doczekać tych słodkich pierwszych słów mojej Basi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze troche i bedzie u Was glosno :)
      Mnie czasami Mikus rozbraja swoimi slowkami, a ten Jego pingwin rozwalil mnie z rana calkowicie!

      Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, ze ja nadal uwazam mojego Mikusia za malenka kruszynke :)

      Usuń
  4. Czas tak szybko leci, a dzieci szybko dorastają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie za szybko! Trzeba brac garsciami co nam daje zycie! :)

      Usuń
  5. ale obłedne buciki ... czas szybciutko płynie pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybko się zapomina jakie nasze dzieciaczki były malutkie. Zawsze tak mam gdy widzę jakieś noworodki, ze myślę "nie możliwe aby Fabian czy Emilka byli aż tacy mali". Okazuje się, ze faktycznie tacy byli albo nawet jeszcze mniejsi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie :)
      Kiedy te dzieci nam sie tak powiekszyly? W nocy? :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Przeslodkie! To wyobraz sobie jeszcze takiego maciupkiego szkraba mowiacego pinkpin :) Mozna sie rozkleic!

      Usuń
  8. Wszystkie nowo narodzone dzieci zdają mi się mniejsze od Jula tuż po Jego przyjściu na świat-nawet te o kilogram cięższe i 5 cm dłuższe:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha! I nawet te 5 tygodniowe, wazace juz 5 kg, jak to bylo w naszym przypadku :)

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...