Male,
szybkie i przemyka o drugiej w nocy przez ciemny korytarz?
Jak to
co?!
To
Mikolaj!
W
rzeczywistosci jednak, cala ta sytuacja pozbawiona byla jakiegokolwiek
zartu.
Wczorajszej
nocy Skrzat obudzil sie o 1:50, jakby nigdy nic wstal, poprosil o wyciagniecie
z lozeczka, wyszedl z sypialni , przemknal przez ciemny korytarz do pokoju
dziennego i zaczal sie bawic. Tak, bawic... Bawil sie do 4:15 w nocy!
A
zeby bylo mu troche razniej, towarzyszylam mu w tych nocnych swawolach. Moze
niezbyt aktywnie, bo lezalam na dywanie pod kocem, ale Syn taka obecnoscia byl
calkowicie usatysfakcjonowany. Gdy ze zmeczenia zamykalam oczy, dostawalam w
nocnym gratisie delikatne dotkniecie w policzek ze slodkim slowem “ma-ma”.
A
ja sie pytam, jak On to robi??? Skad? Jak? Gdzie mozna nabyc extra energie na
takie dni?
Mikolaj
zdecydowanie musi dac mi namiar na tego energetycznego dilera, bo jak widac
Jemu sil nie brakuje! Nigdy!
Dzisiejsza
noc byla spokojna- Dzieki Ci Boze! W przeciwnym razie padlabym na twarz!
Weekendowa
wizyta kuzynki przebiegla pod haslem wargi, krwi, opuchlizny i kopy nerwow.
Nasze
plany polegly w obliczu atrakcji jakie zgotowalo nam Sturbucks’owe krzeselko,
bedace bezposrednim powodem, dla ktorego nie bede tych kawiarenek juz milo
wspominac.
Mikotondo
wypuszczony ze swojego wozka nie nacieszyl sie zbyt dlugo wolnoscia. Jego harce
skonczyly sie na krzesle.
Przytrzasnal/przegryzl
sobie tak warge, ze o malo cala akcja nie skonczyla sie na pogotowiu.
Byl
placz, krew, wielka opuchlizna, nerwy, stres i wyrzuty sumienia.
Dzisiaj
na szczescie po wiekszosci nie ma sladu, teraz pozostaly zle wspomnienia, nowe
doswiadczenie zyciowe i delikatne zaczerwienienie synowej wargi.
Nie
byla to fajna przygoda…
A
dzisiaj juz sroda!
Zastanawiam
sie czy nie poholidejowac sobie troche w przyszlym tygodniu!
Jak
dobrze pojdzie to spedze go w zaciszu domowej atmosfery (jak sie w koncu wezme
do roboty!!!).
W
sluchawkach na dzisiaj Arie!
biedny :( Adaś też już sobie tak wargę ugryzł - tyle krwi jeszcze nie widziałam...
OdpowiedzUsuńA za takie nocne harce to bym się chyba poćwiartowała ;)
Mnie tez ta krew przerazila... Na poczatku myslalam, ze wybil sobie zabki ale na szczescie moje obawy sie nie potweirdzily.
Usuńhaha...za harce moze i bym pocwiartowala, ale sily brakowalo w nocy ;)
Fajny synuś
OdpowiedzUsuńPewnie, ze fajny! :)
Usuńraz Emilka podczas zabawy z psem przygryzła sobie wargę, lała się czarna krew... zatamowałam ją tetrówką.
OdpowiedzUsuńpoczątkowo wpadłam w panikę, gdy po chwili cała moja bluzka i E były brudne od krwi, a dziecko płakało, z ust lała się krew...
na szczęście był trzeźwo myślący mąż.
Sporo tej krwi i u nas bylo... Ciezko zebrac mysli w takiej sytuacji. Nam sie udalo, bo przy innym stoliku siedziala pielegniarka, ktora przyniosla mi lod zawiniety w husteczki.
UsuńPrzerazila mnie tylko jak zaczela proponowac pogotowie....
Na szczescie wszestko sie dobrze skonczylo.
ale siły mają takie maluchy :)
OdpowiedzUsuńMaja maja i to niekonczace sie sily :)
UsuńNocne zabawy znamy z autopsji, ale nie było nam do śmiechu, jak trwało to kilka dni pod rząd. Któryś raz z kolei, gdy Syn zapragnął w środku nocy się obudzić i domagać się wyjęcia z łóżeczka, na zmianę koczowaliśmy przy owym wyrze, pomimo krzyku i płaczu, ale nie wyjęliśmy go. Co dzień o 6 wstajemy do pracy, nie mogliśmy sobie pozwolić na to, aby to stało się jego przyzwyczajeniem. Gdy już wiedział, że nie wygra, odpuścił. Co do Starbucksowych przebojów, współczujemy, wiemy jaki to stres po ostatnim szyciu głowy. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńNam taka nocna przygoda zdarzyla sie pierwszy raz. Probowalam spowrotem ulokowac Go w lozeczku, ale skonczylo sie mala histeria... spasowalam, wzielam koc i zamienilam wygodne lozko na dywan ;) Na szczescie, (jak na razie) sytuacja sie nie powtorzyla!
UsuńPamietam Wasza przygode z glowka.... oby takich przygod bylo jak najmniej! Pozdrawiamy :
dobrze, że to napisałaś, nigdy ale to nigdy nie zabiorę dzieci do starbucks'a za bardzo kocham to miejsce :D
OdpowiedzUsuńhaha :))) Dobre!
UsuńUchronich Skrzaty i nie pozwolisz obrzydzic sobie miejsca ;)
Tylko dzieci mają tyle energii. My dorośli możemy im pozazdrościć takich pokładów!!! A skąd to się bierze? Tajemnica nieodkryta :)
OdpowiedzUsuńMy dorosli nie tylko mozemy im pozazdroscic, a powinnismy zaczac brac z nich przyklad :)
UsuńDzieci miewają takie zachwiania w aktywności :-o To raczej chwilowe. Moi chłopcy kiedyś budzili się o 5 rano, jak w zegarku ;-) Ale po kilku dniach przeszło :-)
OdpowiedzUsuńSuper energetyczna piosenka, od raz chce się człowiekowi działać :-)
Piosenka idealna na szary i chlodny dzien w pracy :)
UsuńMikolajowe zachwianie na szczescie skonczylo sie na pojedynczej przygodzie (trzymam kciuki zeby tak zostalo)!
o jak dobrze, że Maksiu daje mi spac ;)
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko nam zazdroscic! :)
UsuńO ja! To niezle mu sie dzien z noca pomylilily :) I szacun dla Ciebie- dzielnej Mamy na dywanie z kocem :)
OdpowiedzUsuńDziekujemy za super candy- niespodzianke. Bardzo mi milo, ze zorganizowalas ja "pod nas"- serducho zawisnie na swiezo pomalowanej scianie :) a Olek uwielbia Pappe :) Dziekujemy Wam baaaaardzo!!!
Nocny Marek w niego wstapil na chwile :)
UsuńBardzo, ale to taaaaaaaaaaaak bardzo sie ciesze, ze niespodzianka sie podobala! Mialam maly dylemat z wyborem :)
uuu wypadek brzmi poważnie, ale na pewno MIkołaj już zapomniał o tym dawno. A zabawa w połowie nocy dla nas brzmi hardcorowo ale zapewne dziecię miało wiele z niej przyjemności!!:)
OdpowiedzUsuńhaha... fakt, przyjemnosc mial i to spora! Ja ciut mniejsza ;)
UsuńMasz racje, chyba juz o tym calym zdarzeniu zapomnial. I dobrze, bo nie ma co wspominac!
Te upadki przyprawiają o zawał!
OdpowiedzUsuńDziś moja Córa szalała od 7 do 14 (pory drzemki) nie usiadła na dłużej niż pół minuty...
Po prostu terrorysci ;)
Usuńja równiez czasami zastanwiam się skąd w Witku tyle energii, w sobote calkowicie zrezygnował z drzemki
OdpowiedzUsuńNie przerazaj mnie! Dzien bez synowej drzemki to musi byc hardcorowy :)
Usuńo rety biedny Mikołajek :( A zabawy w nocy współczuję, ja nie znoszę być niewyspana, bo potem cały dzień chodzę wkurzona.
OdpowiedzUsuńBardzo biedny byl z ta spuchnieta warga... Spuchla tak mocno, ze Malutki az buzki nie mogl zamknac :(
UsuńJa po tej nocce spedzonej na dywanie poszlam do pracy na 8.5h.
Nie bylo tak zle, wazne ze przezylam ;)
wpadłam tutaj przez przypadek - super blog zostaje z Was.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z South Yorkshire Pati:)
Dziekuje i bardzo mi milo :)
UsuńSwietnych masz chlopakow!
no to witamy w klubie z tą przegryzioną wargą :( u nas stało się to przy upadku ... :(
OdpowiedzUsuńoby szybko się zagoiło !
pozdrawiamy !
Ojej... Biedulka :(
UsuńTrzymam kciuki aby sie szybko zagoilo! U nas juz prawie nie ma sladu, jest tylko male zaczerwienienie.
Buzka dla Was!
moja Oliśka też miała takie nocne zabawy,całe szczęście,że szybko mimęły...
OdpowiedzUsuńU nas tez na razie stanelo na tym jednym incydencie :)
UsuńHej:) Zostałaś nominowana na moim blogu, szczegóły tutaj :)
OdpowiedzUsuńhttp://maternityandme.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-wyroznienie.html
Pozdrawiam ciepło :)