czwartek, 20 czerwca 2013

Refleksyjnie

Z rana, na przystanku tramwajowym spieszacy sie ludzie unikaja spojrzen.
Ubrani w wiekszosci w eleganckie mundurki swoja aktywnosc ograniczaja jedynie do porannego przegladania internetu w telefonie.
Ci bardziej old fashion, ktorych mozna zliczyc na palcach jednej reki trzymaja w rekach ksiazke, niekiedy gazete.

A ja patrze na tych ludzi. 
Lubie obserwowac...

Zastanawiam sie w jak blyskawicznym tempie ten swiat sie zmienia.
Niewiadomo kiedy na ziemi stworzylismy sobie male getto, w ktorym chcac nie chcac musimy egzystowac.
Pozwalamy na monitorowanie swojego zycia przez wielkie koncerny, ktore analizujac nasze poczynania w internecie ustalaja nasz profil i szufladkuja w odpowiednie miejsca.
Troche przypomina mi to jedno wielkie ludzkie zoo, ktore z kazdym dniem coraz smielej ograbia nas z prywatnosci.

Zyjemy szybciej, budujemy wyzej, odnosimy sukcesy w medycynie, straszymy sie bronia atomowa, rzadziej pomagamy, rzadziej sie angazujemy... 
Zrobilismy sie wygodni i leniwi.

Kobiety wywalczyly sobie rownouprawnienie, ale mimo to burza sie, gdy osobnik plci przeciwnej nie przepusci ich w drzwiach.
Krolow zamienilismy na politykow, na ktorych tylko narzekamy, a role rycerza calkowice wyeliminowalismy z zycia bo po co komu oni potrzebni. Sredniowieczne wartosci staly sie niemodne.
W koncu wtedy swiatem rzadzili ludzie, teraz rzadzi pieniadz.
Wymyslilismy sobie ekonomie, ktora wyraznie okreslila nasze miejsce w szeregach.
Jak stado szaranczy w pogoni za pieniadzem bez zastanowienia scigamy sie o lepszy byt...

Wszystko powoli staje sie takie bezrefleksyjne...

Stalismy sie wiezniami telefonow komorkowych, ktorzy maja coraz mniej okazji do tego by sie zatrzymac i zastanowic kim tak naprawde jestesmy? A przeciez jeszcze 15 lat temu rzadko kto byl w posiadaniu tej smyczy...
W sumie taka nieswiadomosc jest duzo latwiejsza...
...

Kilka minut po 9 rano wciskam przycisk windy.
Po paru sekundach jestem juz na 8 pietrze.
Wlaczam komputer i witam ponownie uczestnikow tego ludzkiego wyscigu, w ktorym mam “przyjemnosc” brac udzial.

16 komentarzy:

  1. myślę, że to dobrze, że świat idzie do przodu. I tak uważam, że żyjemy w łatwiejszych czasach niż nasi rodzice czy dziadkowie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze i czasy latwiejsze ale czy lepsze to nie wiem.
      Kiedys ludzie mieli czas by sie zatrzymac, dzisiaj nie bardzo.
      Swiat wg mnie troche za szybko gna... i nie chodzi mi tutaj o dorastanie dzieci...
      Mysle, ze mimowszystko nasi rodzice mieli latwiejszy start w doroslosc. Kazdy dostawal mieszkanie i to nie jakies M2... kazdy mial jakas prace i wiekszosc stac bylo na wakacje, ktore byly organizowane przez miejsce pracy, o koloniach dla dzieci juz nie wspominajac....
      Dzisiaj juz nie jest tak kolorowo...

      Usuń
  2. tak, wszyscy lecimy w tym wyścigu... zwariowanym wyścigu.
    czasem mam ochotę wysiąść albo przesiąść się na pociąg do przeszłości... o sto lat wstecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie taka ochota pojawia sie coraz to czesciej...

      Usuń
  3. Dla mnie to smutne ..ten wyścig i żądza pieniądza, chęć posiadania tego i tamtego...
    Prześciganie się...moje dziecko chodzi na balet, pianino, piłkę i nie wiadomo jeszcze co...
    I trochę nie zgadzam się z HPM...

    Kiedyś nie było problemu z pracą, z mieszkaniem z miejscem w żłobku czy przedszkolu...
    Oczywiście było trudniej z podróżami, czy zakupami w sklepach...

    Ale...U mnie tylko Tato pracował a Mama mogła zająć się nami (3 siostry) i żyło nam się dobrze.
    Tato wracał do domu o 15:20 i cała rodzina była w komplecie, były rowery albo piknik w parku.
    Teraz nie znam rodziny (2+3), gdzie pracuje tylko jedna osoba, wraca o 15 i żyje im się dobrze ...

    To my decydujemy jak chcemy żyć...ale czasem przydałaby się przychylność "świata"- czyli polityków, społeczności i osób żyjących obok nas :)

    Pozdrawiam ciepło i optymistycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się, chętne wybrłabym bycie z dziećmi gdybym mogła i na pewno na dwójce nie skończyłoby się

      Usuń
    2. Ja też :)
      Najbardziej chciałabym być z Julką do 3 roku życia, ale to chyba nie będzie realne...niestety...

      Usuń
    3. Zgadzam sie w 100%!
      U nas bylo 2+4 i podobnie jak u Was, Tata byl tym zarabiajacym, a Mama wychowywala nas i prowadzila dom.
      Teraz wydaje sie byc to niemozliwym...
      Kiedys dostawalo sie mieszkanie, a teraz???
      Jestesmy troche takim pokoleniem, ktore ma pod gorke w tym zyciu...
      Start w doroslosc mamy ciezki, emeryturami nas strasza...
      nie jest ciekawie.

      Usuń
  4. Moim zdaniem wszystko ma swoje dobre i złe strony. Ciężko stwierdzić, która z nich wygrywa w przypadku tego błyskawicznego rozwoju...

    OdpowiedzUsuń
  5. Postęp postępem. Najgorsze jest to, że ludzie się w tym świecie czują bardzo zagubieni. Oszołomieni kulturą masową tracą z oczu to, co najważniejsze w życiu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Toba.
      Mam nadzieje, ze jeszcze przyjdzie czas kiedy sie otrzasniemy...

      Usuń
  6. coś w Tym jest. Niestety takie uroki większych miast. Tu gdzie mieszkam ludzie witają się na ulicach, oczywiście nie wszyscy. A jak idziesz z dzieckiem to wszyscy się uśmiechają bez wyjątku (może nie wszyscy Polacy, ale udziela się i im), ty przez chwilę zastanawiasz o co chodzi, póki nie pokojarzysz, że to do Twojego dziecka. Nosy ludzi też są w telefonach jest i mój, ale każdy (prawie) podnosi głowę do góry, żeby się przywitać.
    Architektonicznie kocham duże miasta, ale za nic w świecie nie przeprowadziłabym się do nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tutaj nie chodzi mi wcale o zycie w duzym miescie. Manchester duzy, ale podczas kazdego spaceru znajdzie sie osoba, ktora zagada do Mikolajka, a usmiechy do juz normalnosc....
      Bardziej mialam na mysli caloksztalt naszej egzystencji...to co sie dzieje z naszym zyciem.
      Z rana jednak ludzie w tramwajach nie podnosza nosa... unikaja wzroku.

      Usuń
  7. jeszcze 2 lata temu jak szlam na przerwe ludzie rozmawiali ze soba, smieli sie, odprezali a teraz kazdy siedzi w swoim tel... szuka bog wie czego... dobrze ze ja mam swoja stara nokie i ksiazke:)

    strach we mnie tkwi o przyszlosc, mam nadzieje ze moje dziewcko nie bedzie ze mna rozmawiac przez FB:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie...o tym mowa. Niby sie cieszymy z tego postepu, ale jak sie zastanowic troche dluzej to az strach czlowieka ogarnia.
      Tez widze ta roznice.
      Ludzie ludziom przestali wystarczac... po za tym latwiej wpasc w inetretowy swiat i tam zaczac sie kreowac na kogos lepszego itd.
      Ja mam jakas usterke w telefonie, ze mi internet nie dziala...... i cieszy mnie to bardzo :) A w tramwaju wole poobserwowac albo poczytac ksazke.
      xxx

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...