Wyobraz sobie, ze w pewnym momencie znikasz... ze
juz Cie nie ma... tak bez pozegnania... nie ma.
Co sie dzieje z Twoim dzieckiem?
Czy ktos, kto je znajdzie bedzie wiedzial z kim ma sie
skontaktowac?
Takie i wiele innych pytan pojawilo sie wczoraj w mojej glowie.
O maly wlos.
Niecaly
metr.
Kilka sekund.
Tyle brakowalo od tragedii.
Przez ludzka glupote, przez brak wyobrazni, przez
to, ze pewien pan "myslal".
Chwile grozy przezyla cala nasza trojka
laczenie z Mikusiem na tylnim siedzeniu, kiedy to jakis duren prowadzacy vana z
tupetem wjechal w tyl naszego samochodu. Malo brakowalo i mielibysmy dosc
bliskie spotkanie z tirem, a potem to juz nawet nie chce myslec...
Tlumaczyl sie, ze "myslal, ze (...)", no ale
widocznie zbyt malo intensywnie, bo glupota wylazla wraz z nacisnieciem pedalu
gazu.
Na szczescie nic powaznego nam sie nie stalo. J
oberwal najbardziej, ale dzisiaj juz lepiej.
Mikusiowi automatycznie po uderzeniu powiekszyly sie zrenice
(na szczescie reagowaly na swiatlo), byl w malym szoku, ale juz wieczorem wydawal
sie wrocic do normy.
Auto troche potluczone, do naprawy.
Wiem, ze wczoraj mielismy sporo szczescia...
Od dzisiaj w portfelu nosze tez karteczke z
kontaktem do bliskich osob... w razie czego.
Takze drodzy kierowcy, myslmy siedzac za kierownica!!! Troche wyobrazni tez sie przyda. To nie boli.
MYSLMY!!!
Ciesze się, że jesteście cali i zdrowi!! I kolejny raz potwierdza się, że co z tego, że my jeździmy prawidłowo, jak w ogół nas tyle niemyślących kierowców... :(
OdpowiedzUsuńNiestety, to czy szczesliwie dojezdzamy na miejsce nie zalezy tylko i wylacznie od nas. A mowia, ze kowalami losu jestesmy my sami....
UsuńOj to musieliście się strachu najeść, mogę sobie to tylko wyobrazić... Całe szczęście, że jesteście cali. A ludzka głupota nie zna granic.. żal poprostu.
OdpowiedzUsuńTroche strachu sie najedlismy i niestety do dzis kregoslupy bola.
UsuńNa szczescie dzieciece siodelka sa mega bezpieczne i Mikusiowi nic nie jest!
o jejku!dobrze, ze nic Wam nie jest!!uff
OdpowiedzUsuńJa mialam podobne mysli jakies dwa miesiace temu...Wstalam z Janem rano z lozka i nagle upadlam na ziemie.Mialam straszny bol w klatce piersiowej, nie moglam sie w ogole ruszyc, zaczelam sie dusic i przez to tracic przytomnosc...Jasko musial na to wszystko patrzec...I w tym momencie nie myslalam o sobie, ale o nim...co sie stane jesli tutaj zaraz umre, kto sie nim zaopiekuje, co on bedzie robil do momentu az ktos mnie tutaj znajdzie? kto mu da sniadanie???
na szczescie udalo mi sie zadzownic po karetke i po sasiadke, ktora zajela sie Janem...
Bol w klatce piersiowej okazal sie naciskiem nerwu na miesien, ktory przez wysilek i ostry kaszel na tle alergicznym powiekszyl sie.
Nic strasznego w zasadzie, ale przezycie niesamowicie niemile ;(
W takich momentach mysle sobie, ze sila kobiety-mati w momencie zagrozenia zwieksza sie wielokrotnie, bo przeciez ona musi zyc! Musi zyc dla swojego dziecka!
Milego tygodnia
Az mnie przeszly dreszcze. Domyslam sie co czulas...
UsuńDobrze, ze cala ta przygoda sie szczesliwie skonczyla i Jasko byl na tyle maly, ze pewnie juz zapomnial o calym zdarzeniu.
Calusy dla Was!
Przeżyliśmy!!! w listopadzie to całą rodziną - źle się skończyła podróż do Polski...
OdpowiedzUsuńTeraz jest to drugie życie i wiesz...zapominam każdego dnia dziękować, że nic poważnego nam się nie stało. Całe szczęście noga boli czasem i każe pomyśleć o tej wdzięczności.
Paszporty z namiarami dziadków mamy zawsze przy sobie...
Pozdrawiam!! Życzę spokoju...Ela
Mimo wszystko zycze, aby noga wrocila do zdrowia, a kolejne podroze samochodem do Polski byly spokojne i pozbawione tego typu przygod.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
zadrżało mi serce jak to przeczytałam. Głupota ludzka nie ma granic. Niewiele osób też myśli o tym co by było gdyby go zabrakło. A trzeba! wiesz... sama muszę zrobić porządek ze swoimi sprawami... tak na wszelki wypadek...
OdpowiedzUsuńLudzie z reguly nie zastanawiaja sie nad tego typu tematami, bo sie boja. Ja rowniez.
UsuńTelefony z kontaktami nosze ze soba juz kilka dni, na wiecej mnie niestac.
Na szczęście nic Wam nie jest ... Niestety ludzka głupota nie zna granic ... A to smutne, gdy ktoś tak jedzie bo chce zdążyć, i myśli, że wszystko będzie ok, on tylko szybciutko wyprzedzi...tyle, że naprzeciw może jechać rodzina z małym dzieckiem ... Smutne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dokladnie! Prawda taka, ze przyciskajac gaz do dechy niewiele zaoszczedza sie czasu, a ryzykuje bardzo wiele. Nie warto.
UsuńPozdrawiam.
O matko... całe szczęście, cali i zdrowi:)
OdpowiedzUsuńNadal torche obolali, ale najwazniejsze, ze cali :)
UsuńDobrze ze nic Wam nie jest!!!!
OdpowiedzUsuńSciskam Was mooooocno!
Na szczescie Mikusiowi nic nie jest- siodelka samochodowe to cuda!!!
UsuńOdsciskujemy :)
taka sytuacja to jeden z moich najwiekszych lęków... co sie stanie gdyby.... tez zawsze przezywam niezle stresy na drodze, bo w wiekszosci to nie wina TWoja ale kierowców na około, a my wieziemy taki cenny pakunek zawsze ze sobą....
OdpowiedzUsuńOby tez nasze cenne pakunki byly zawsze bezpieczne!
Usuńcałe szczęście, że wszystko dobrze z Wami.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mam taki wewnętrzny strach co by było gdyby coś się nam stało w wypadku i dzieciaki same zostały. Łzy mi się same pojawiają w oczach na samą myśl. Koniecznie napiszę taką kartkę i do portfela wsadzę sobie i M odnośnie danych do bliskich osób w razie W. Dzięki za podpowiedź. Ściskam bardzo mocno:*
Mysle, ze dla nas (emigrantow) ten strach jest duzo wiekszy...
UsuńOby zycie nie pozwolilo na korzystanie z naszych portfelowych kontaktow. Sciskam!
ja tez nosze taka karteczkę z tel do bliskich...niestety nie mamy wpływu na takie sytuacje..dlatego cieszmy się chwilą, tym co teraz jest.
OdpowiedzUsuńI tak powinno byc! My tez cieszymy sie z kazdego dnia :)
Usuńwiem o czym piszesz, ostatnio w moja znajoma pan wjechal na czerwonym w ich samochod, szukal papierow podczas jazdy... ja tez odkad jezdze samochodem zdrowaski odmawiam- zwlaszcza przy zjezdzie na autostrady..:(
OdpowiedzUsuńKochana dobrze ze Wam nic nie jest i z Mikusiem ok, dla taty wspierasy aby szybko wydobrzal.
Dziekuje bardzo!
UsuńJuz jest lepiej, aczkolwiek bole kregoslupa nie daja zapomniec o minionym poniedzialku.
Najwazniejsze, ze Mikolaj jest ok.
4 lata temu mialam dosc powazny wypadek na autostradzie, takze wiem o czym mowisz... tylko wtedy moje zycie wygladalo inaczej, nie bylo Mikusia.
dobzre ze nic takiego wam sie nie stało ... ja zawsze mam w portfelu karteczke z danymi i na szyi czasem takie coś jak nieśmiertelnik z adresem w razie czego róznie to bywa ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze te karteczki nikomu i nigdy sie nie przydadza.
UsuńPozdrawiam cieplo!
Dobrze, że wyszliście bez szwanku z tego zdarzenia..Ale refleksja zapewne pozostanie na długo w Twojej głowie. Kilka tygodni temu w wypadku zginęła Mama mojej uczennicy, zasłabła i wjechała prosto w tira. Za każdym razem, gdy widzę tę małą, gdy się do mnie przytula czy uśmiecha mam dreszcze i coraz bardziej drżę o własne dziecko.. Moment i zmienia się czyjeś całe życie..
OdpowiedzUsuńBiedna dziewczynka... nie wiem co napisac... cholernie mi przykro, kiedy czytam o takich sytuacjach...
UsuńTez sie boje, ze mogloby mnie kiedys Mikusiowi zabraknac.
Boje sie nawet o tym myslec.
aż mi się gorąco zrobiło :( ja mam zawsze ze sobą kalendarz w którym mam różne dane
OdpowiedzUsuńMi nadal sie goraco robi jak pomysle sobie jak moglo sie to skonczyc...
UsuńNiestety, tego myślenia na ulicach właśnie najmniej. Dlatego od pierwszych lat słyszałam, żeby myśleć za innych. Tylko jak ktoś wjedzie w tył, to wkurza, bo nie masz na to wpływu.
OdpowiedzUsuńDobrym sposobem jest też oznaczenie "ICE" przy kontaktach w telefonie komórkowym.
Dzieki za wskazowke z tym telefonem- bardzo dobry pomysl!
Usuńnie rozumie tego oznaczenia?o co chodzi?
UsuńICE= in case of emergency
Usuńojejku w ogóle nie zrozumiałam:/dzięki
UsuńDobrze, że się nic nie stało !
OdpowiedzUsuńdobrze ze wszystko ok. jak czytam cos takiego to moj zoladek robi sie jak skarpeta
OdpowiedzUsuńczasami brak mi slow zeby opisac glupote ludzi