sobota, 5 stycznia 2013

Dziwny post o dziwnych emigracyjnych przemysleniach

Na zewnatrz mamy blekitne niebo i piekne slonce.
Przedpoludniowy spacer zaliczony. Teraz Syn spi, a ja sie zastanawiam...
Zanim pozegnalismy stary rok, mielismy okazje poskajpowac troche ze znajomymi, ktorzy jeszcze jakis czas temu mianem emigrantow mozna bylo okreslic, jednak od jakiegos czasu zamieszkuja w ojczyznie.
Jest im tam dobrze, ale... no wlasnie, zawsze musi byc jakies "ale". Po roku nadal cos ich negatywnie potrafi zaskoczyc...
W tym tygodniu odwiedzila mnie kolezanka po fachu, studiowalysmy razem.
Wrocila do Polski 2 lata temu, na wyspy ponownie planuje przeprowadzke w tym roku.
Przyznam szczerze, ze jej wizyta, a wlasciwie informacje, ktore nam przekazala troche mnie zasmucily. Co jakis czas sprawdzam jak wyglada rynek pracy w PL, przegladam internetowe serwisy zeby zorientowac sie co i jak. Zwykle po takim krotkim styknieciu sie z polska rzeczywistoscia, lekko zniesmaczona, odkladam kompa na bok. Pracy w architekturze brak, a wlasciwie duzy BRAK!
Byc moze nic sie nie zmienilo i praca jest, ale dla synow, corek i innych krewnych wlascicieli pracowni. Byc moze niemozliwym jest znalezienie pracy bez znajomosci? Nie wiem... kolezanka szukala... jedna z bardziej absurdalnych odpowiedzi, jakie otrzymala to propozycja stazu na czas okreslony na 2 miesiace za 500 zlotych miesiecznie.
I po tej calej wizycie jakis taki strach mnie ogarnal... a co jesli moje optymistyczne nastawienie wcale sie nie urzeczywistni na polskim gruncie? A co jesli wysle 200 cv i kazda jedna pracownia bedzie miala mnie gleboko w swoim dupsku? Co wtedy? Zmieniac fach?
Prawda taka, ze nie wiem jak sie zyje w Polsce. Opuscilam ten kraj jako swiezynka po studiach i nie mialam mozliwosci posmakowac normalnego zycia. Studeckie podobalo sie bardzo, ale wiadomo to nie to samo.
Wspomnienia o Ojczyznie tez tak naprawde malo maja wspolnego z prawdziwa egzystencja.
Mysle o kopie znajomych, pieknej pogodzie, wolnosci i szalenstwach, a zapominam, ze to juz przeszlosc... Boje sie, ze moj sen o Ojczystej Ziemi obiecanej to jakas bujda, ktorej dalam szanse sie zrodzic w mojej glowie...

Za kazdym razem zegnajac sie z PL, obiecuje sobie, ze niedlugo tam wroce na stale...
I niech to bedzie jedno, jak nie jedyne z moich noworocznych postanowien... a jesli nie to, to niech przynajmniej uda sie okreslic wreszcie co i jak z tym zyciem dalej robic.

53 komentarze:

  1. W Polsce brak jakiejkolwiek pracy....
    Nie pytaj jak się żyje w Polsce, bo dobrze żyje się tym, którzy mieli dobry start w życie, pokończyli studia, które nie były oblegane, mieli kupę szczęścia i znajomości.
    My się ostatnio poważnie zastanawiamy nad wyjazdem.
    I chyba jesteśmy coraz bliżej podjęcia decyzji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zycze podjecia slusznej decyzji, z ktorej bedziecie zadowoleni.

      Usuń
  2. dużo z moich znajomych którzy wrócili do PL kombinują jak znów znaleźć się na Wyspie:/
    Ja też prosto po studiach znalazłam się w UK. Tyle, że ja całe moje filologiczne studia marzyłam aby tu mieszkać. W PL już na studiach pracowałam jako tłumacz i nauczyciel i wiem, że pracę bym miała choć nie jest tak łatwo już o nią jak 5 lat temu. Dla mnie PL fajna na wakacje na odwiedziny ale jako żyć na codzień to już nie.
    życzę jednak aby Twoje noworoczne postanowienie się spełniło:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jakos nie moge sobie siebie wyobrazic tutaj jako 75- latke :)
      Pobyt tutaj traktowalam jako tymczasowy od samego poczatku. Pewnie inaczej byloby gdybym zmienila troche nastawienie i dala szanse wyspom. Ale nie potrafie.

      Usuń
    2. to rób wszystko aby wrócić do kraju:*

      Usuń
    3. A kto powiedział, że musisz tutaj zostać po emeryturze? Ja jak przejdę na emeryturę to raczej osiądę w Polsce, z mężem Anglikiem. Jestem jedynaczką, ktoś musi się opiekować rodzicami a oni właśnie budują wygodny dom. Mam taki fach, że 'chałtury' mogę robić wszędzie a emeryturę Angielską powinnam mieć całkiem sporą choć jest duża szansa, że do emerytur pracowników naukowych dobiorą się zanim przejdę na emeryturę. Ale i tak powinno być nieźle.

      Usuń
  3. my sprawę roztrzygnelismy dawno temu kupujac TU dom, mamy wlasna "wyspe" na wyspie... ciezko by mi bylo dom nasz zostawić, tsknota jest ogromna, ale każdy ma w pl swoje życie i niewiele się różni od tego tu, po za tym ze trzeba pracowac dwa razy wiecej bez wynagrodzenia niejednokrotnie za poswiecony czas :/
    Mimo to nadal gdzieś w głębi tli sie nadzieja i u mnie na powrót, jeśli jednak nie wrócimy do 5 roku życia Majki to na starość marzenia ziścimy mam nadzieję, chyba że nadziani będziemy to spełnimy inne i kupimy malutki domek nad brzegim morza w Hiszpanii:P
    Trzymam kciuki za Was, jeśli nic stałego was na wyspach nie trzyma warto sprobować:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam znajomych, ktorzy kupili tutaj dom, splacali mortgage przez 5 lat i wrocili do kraju. Dom wynajeli, a pieniadze z rentu automatycznie przeznaczone sa na splate kredytu i jeszcze troche zostaje im na plusie. Furtke maja nadal tutaj otwarta, choc jak sie domyslam pewnie ich nieruchomosc bedzie po prostu sama na siebie pracowala, a oni tutaj juz nie wroca.

      Usuń
    2. nie wiem czy moglabym wynajac komus dom... duzo pracy wlasnej i serducha wlozylismy w niego, nie jest ekstra zrobiony, ale taki nasz...:D wiec sentyment mamy ogromny.. zaden dom nie bedzie taki jak ten :)
      czasem przeklinam ze GO kupilismy bo do tego czasu w PL stal by idealny dom...tylko czy on by byl nasz?
      Ciezkie jest zycie a podejmowanie waznych decyzji jeszcze trudniejsze...
      Za Was trzymam mocno kciuki:*

      Usuń
    3. Ano jest. A fakt, ze juz szalona mlodzieza nie jestesmy tez nie pomaga.
      Z wiekiem czlekowi coraz trudniej podejmowac tego typu decyzje, i jeszcze swiadomosc tego, ze zaczynac trzeba praktycznie od poczatku…
      Rozumiem co czujesz w stosunku do waszego domu i sie nie dziwie.

      Usuń
  4. Życze każdemu udanego powrotu. Ja po studiach postanowiłam dać Polsce szanse. Znalazłam prace, którą lubiłam. Nie skończyłam konserwacji zabytków, a pracowałam przy renowacji elewacji. Niestety na moim pasku wypłaty widniała najniższa krajowa reszta po stołem. Nie miałam szans na kredyt, a i zamało było na wynajem. Szkocja to już drugie miejsce gdzie próbujemy i mam nadzieje, ze ostatnie. Wyjechałam z myślą, że nie wróce może dlatego tak szybko udało się pokochać szkocje. Podziwiam ludzi za odwagę jak chcą wracać. Niestety w polsce często trzeba mieć znajomości. Ale trzymam kciuki za dezyzję. Jak będziesz przez nią szczęśliwsza to każda jest dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz juz wiem skad ta milosc do rysunkow technicznych ;)
      Ciesze sie, ze tym razem Wam sie udalo. I przyznaje Ci racje... problem tkwi w tym, ze ja nigdy nie wyjezdzalam na stale i pewnie dlatego tak uparcie chcialabym wrocic i sprobowac zycia w Polsce.
      Albo moze po prostu Lancashire nie jest tym wlasciwym miejscem dla nas...

      Usuń
    2. Trzeba spróbować. Jak się nie spróbuje to się nie będzie wiedzieć. Zawsze można wrócić. Znam ludzi ktorzy się męczą w polsce, a znam i takich którym się powodzi. Powodzenia.
      :-)

      Usuń
    3. No wlasnie, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.
      Jedni wracaja i licza na to, ze wszystko pojdzie latwo...inni z podwinietymy rekawami stawiaja czola zyciu w PL.

      Usuń
    4. No więc, my stawiamy czoła temu życiu w PL, tylko gdyby nie wsparcie teściów i rodziców to byłaby masakra, a i tak z biedą czasem do pierwszego starcza, przy czym żyjemy skromnie....
      Teraz kiedy jest Hania będzie ciężko wyjechać, ale dla niej to będzie lepszy start w życie, a my będziemy mieli pewność, że będziemy mogli przeżyć na starość i pomóc rodzicom...

      Usuń
    5. Wiem o czym piszesz i wiem, ze stawianie czola czasami nie starcza.
      Ja po 8 latach w UK wiem tez, ze zycie na emigracji z bajka ma malo wspolnego i uwierz mi nawet poza granicami kraju moze brakowac pieniedzy, tylko wtedy ani rodzicow nie masz pod reka, ani tez tesciow... bo mimo ich dobrej woli, pieniadze, ktore chcieliby Ci dac, poza PL beda znaczyly duzo mniej niz w PL. Emigracja wcale nie oznacza pelnego portfela i spelnienia wszystkich marzen. Pieniadze, jakie zarabiasz sa wieksze, ale koszt zycia kilkakrotnie wyzszy niz ten w PL (no chyba, ze jesz produkty value), nie wspominajac juz o wydatkach na przedszkole czy zlobek.
      Trzeba miec niestety duze szczescie aby dobrze zyc w Polsce... mam nadzieje, ze jesli podejmiemy decyzje o powrocie tego szczescia nam nie zabraknie.

      Usuń
    6. Nie wiem, gdzie chcesz wrócić do Polski (wiem, że są regionalne różnice w kosztach życia) ale to, że koszty życia w Polsce są kilkakrotnie niższe niż tutaj to jest jeden wielki MIT!

      Usuń
  5. Zyczę spełnienia się marzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty myślisz czy wrócić, a ja ostatnio powiedziałam mężowi, że jakby trafiła się oferta pracy za granicą, to bym chyba się nie wahała i wyjechała... :( ale życzę Ci abyś dostała tu super propozycję pracy i wróciła do Polski!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zycze Wam abyscie jednak nie musieli wyjezdzac.
      Na emigracji nie jest latwo... trzeba miec twarde dupsko i psychike, bo na znajomosci nie ma co liczyc. Zaczynasz praktycznie od zera i krok po kroku budujesz swoje zycie od poczatku.

      Usuń
  7. Moja szwagierka z mężem i synkiem mieszkają w Dublinie już 8 lat - najpierw pojechali aby coś zarobić i kupić działkę, później stwierdzili że się wybudują i wtedy wrócą. W międzyczasie zaszła w ciążę więc stwierdzili, że wrócą gdy dom będzie już ukończony. Dom stoi wykończony a od jakiegoś czasu nawet wynajęty... Teraz twierdzą, ze na pewno wrócą zanim mały pójdzie do przedszkola... Ciągle odkładają swój powrót bojąc się życia w Polsce. I w sumie nie dziwię im się - sama bym chętnie spróbowała życia w innym kraju ale mój mąż nie chce o tym słyszeć :| Z drugiej strony na pewno ciężko żyć bez bliskości rodziny, na którą można liczyć i spotkać od czasu do czasu... Trzymam kciuki aby udało się Wam wrócić i by żyło Wam się w Polsce lepiej niż poza jej granicami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem cos o tym, o tych obawach przed zyciem w Polsce...

      Usuń
  8. a widzisz ja teraz mysle, ze jestem gotowa na najwieksze zmiany...dla dzieci...dla nas...nie martwic się o nic czytaj kasę....i tak jestesmy daleko od rodziny mieszkając w kraju...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, pytanie tylko czy ta cholerna kasa jest naprawde w zyciu najwazniejsza?

      Usuń
    2. No nie jest ważna, ale jak jej brakowało to się zmienia myślenie. Ja z mężem pracjemy poza domem tyle, żeby starczyło na przecientne życie. Nie mamy samochodu bo aktualnie nie potrzemujemy. Niektórzy docinają nam , że zagranicą a nic niemamy. Ano mamy dużo - czas dla rodziny. W polsce nie do osiągnięcia.
      Jak ktoś by mi podarował mieszkanko, domek za który nie musiałabym spłacać kredytu to ja wracam :) Wtedy się odkochuje i pakuję.
      W Twoich postach już czytałam, że chcesz wracać. Może da się w Twojej firmie wziąść np. roczny bezpłatny urlop i spr życia w Polsce.
      Hehe
      Gorący temat, ale się rozpisujemy :-)

      Usuń
    3. I dobrze, ze sie rozpisujemy :)
      Wiem, ze moja firma ma siedzibe w W-wie i jest minimalna szansa na transfer, ale czy stolica to odpwowiednie miejsce dla nas? Raczej nie.
      Jakby mi ktos dal splacone lokum w PL, to i na nogach bym poszla ;)
      Osobiscie nie znosze pieniedzy, ze sa tak istotna czescia naszego zycia. Wszystko sie kreci wokol nich, bez nich nas praktycznie nie ma.
      Sa wazne i potrzebne, ale nie sa najwazniejsze. Fajnie miec na wakacje, wypad do restauracji co jakis czas czy nowy ciuch, ale dla mnie swiat sie nie konczy jak nie bede miala kasy na wyjazd itp.

      Usuń
    4. dokładnie . liczy się równowaga. Nie lubię Warszawy, ale na początek jak by była taka możliwość to i stolica nie jest zła.

      Usuń
    5. Sorki, mialam na mysli oddzial, nie siedzibe.

      Usuń
    6. Niestety jest ważna. Nie chodzi o wypasione wakacje w ciepłych krajach, drogie ciuchy, dobrą furę i wypasioną chatę, wypady do restauracji i inne rozrywki, a o to żeby żyć a nie wegetować. Ci, którzy nigdy nie wegetowali i nie martwili się czy wystarczy pieniędzy do pierwszego na chleb (nie na imprezę) nie potrafią tego zrozumieć.

      Usuń
    7. Ok, jest bardzo wazna. Kreci sie wokol niej niestety cale nasze zycie, poczawszy od narodzin, po smierc. Potrzebna nawet by nas pochowac.... co juz naprawde jest abusdrdem. Potrzebna gdy chorujemy itd... Bez niej nie egzystujemy, ale...
      Ale nadal uwazam, albo przynajmniej staram sie jej nie traktowac jako cos najwazniejszego w moim zyciu..
      I niestety wiem i rozumiem co to znaczy nie miec na chleb.

      Usuń
  9. najłatwiej tu nie jest, ale myślę, że są i gorsze miejsca na świecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w PL jest cudownie, trzeba umieć dostrzec dobre strony tego kraju. w święta przeprowadziłam dość ostrą dyskusję z teściem odnośnie życia w PL, że nie potrafimy cieszyć się z tego, co mamy, a przecież jest dobrze, nie mówię tu o skrajnych przypadkach, ale i takich nie brakuje wszędzie.
      wracaj jeśli tylko możesz.
      naprawdę cudownie się tu żyje.
      ambiguity dziękuję za ten komentarz :)

      Usuń
    2. teraz będzie patriotka.Serce peka jak się słyszy to biadolenie.A gdzie ta krew przelana za ojczyznę? Pewnie, że na zachodzie może i jest szybciej, łatwiej, ale tutaj tez się da. My wszystko chcielibyśmy już, a gdzie praca dochodzenie do sukcesu. Trochę się nam w dupach poprzewracało;-) Ja tam jestem tu i uważam, że jest fajnie i że może osiągam wolniej, to co moi rówieśnicy na zachodzie, ale osiągam i czuję nad nimi przewagę, bo mam tradycje, które się kultywuje, zwyczaje, które się pielęgnuje i zasady, którymi się podąża!!!Więc bagnet w dłoń i walczyć!!!
      A tak btw każdy narzeka ,a spojrzcie choćby do szaf z ciuszkami waszych dzieci? MAło ich tam macie? coś mi się nie chce wierzyć;-)

      Usuń
    3. Ambiguity & corka: dzieki za lekki powiew optymizmu.

      Usuń
    4. Kasia: Chce, to i patriotka bede ;)
      Nie wiem czy biedoleniem nazywasz stwierdzenie faktu, ze w Polsce brakuje pracy, czy moje obawy odnosnie powrotu do kraju.
      Wierze, ze w PL da sie zyc i to na dosc dobrym poziomie ale trzeba miec szczescie albo dobry fach w reku.
      Nie zgodze sie z Toba, ze na zachodzie jest duzo latwiej... sporo pracy i czasu musialam poswiecic aby znalezc pierwsza prace w zawodzie. Przez pierwsze 2 lata pracowalam praktycznie za grosze, aby zdobyc tutaj doswiadczenie i moc liczyc na cos lepszego. Nie bede porownywac sie do moich rowiesnikow, ktorzy pozostali w kraju, bo to bez sensu... Nie zaluje, ze wyjechalam, bo dzieki temu poznalam inny styl zycia. A to, ze mieszkam poza granicami Polski wcale nie oznacza, ze nie pielegnuje polskich tradycji czy nie mam swoich zasad. Wrecz przeciwnie...

      Usuń
    5. myślę, że żyjąc za granicą jeszcze bardziej przykłada się do wychowania dzieci w duchu tradycji polskiej. Ja wyjechałam do PL nie wraca ale czuję się Polką i moje dzieci mimo, że urodzeni w UK też mówią po polsku i tradycje polskie są celebrowane wręcz:)

      Usuń
    6. Sprecyzujmy wszedzie jest fajnie, bo swiat jest fajny. Tylko chodziło mi o to, że my Polacy mamy taka tendencje narodowa do narzekania. a ja nie chce narzekac, bo wydaje mi się, że wszędzie jest tak jak się sobie pościeli to tak się wyśpi...i finito.
      A co do zasad to ja wiem, że na zchodzie się je kultywuje, znaczy Polacy tam obecni je kultywuja , chodzilo mi o tubylcow, którzy śa zdecydowanie bardziej konsumpcyjni. Też mam cała rodzinę męża na emigracji i cały czas teściowa delikatnie mnie werbuje do przyjazdu, tym bardziej, że zarówno ja jak i mąż pracowaliśmy juz w UK w swoich zawodach i na pewno pokusa finansowa zwłaszcza była, ale jesteśmy twardzi i walczymy w ziemii ojczystej o poziom sztuki, więc wracaj i walcz z nami;-)))

      Usuń
    7. Z przyjemnoscia powalcze ;)

      Usuń
  10. No niestety w PL jest tragedia. Sama razem z prawie mężem wertujemy internet w poszukiwaniu pracy za granicą, bo jak dalej będziemy TU mieszkać, to za chwilę nawet do pierwszego nam nie wystarczy:( niestety, taka jest smutna szara Polska:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest ciężko, cholernie ciężko, ale jak się ma szczęście i znajomych, to powinno się udać. Bez znajomości ani rusz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :( niestety przykra prawda ...

      Usuń
    2. To przykre, ze czasami nasze "bycie" zalezy od tego kogo i gdzie sie zna.

      Usuń
  12. Matko, post tak aktualny w stosunku do moich obecnych przemyslen!! tez od pierwszych dni pobytu w Polsce i kontaktach z rodziną i znajomymi zaczelismy znów marzyć 'a co by było gdyby...' no tylko własnie my idealizujemy sobie nasza ojczyzne, majac jak i Wy niewiele doświadczenia w mieszkaniu i życiu w niej. wyjechlismy tu na studia, w Polsce nigdy nie pracowalismy, nie mamy pojecia o administracyjnej stronie życia w kraju, o formalnościach czy prostych zasadach dotyzących nawet szukania pracy. Ot tak jak Polak tutaj nie wie do czego najpierw rece wlozyc aby sie odnalezc, tak i my nei wiedzielibysmy jak odnalexc sie w Polsce, ale moze warto zaryzykowac????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze warto. Jesli nie sprobujemy chyba do konca zycia bede sie zastanawiala jakto by bylo gdybysmy mieszkali w PL.
      Tak jak piszesz obyci to raczej teraz jestesmy w UK, wiemy co, jak i gdzie...a zycie w PL, na dzien dzisiejszy to czarna magia.
      Ale poczatki zwykle sa trudne ;)

      Usuń
  13. każda zmiana środowiska jest ciężka po osiągnięciu względnej stabilizacji. Oczywiście do odważnych świat należy i życie jest jedno (podobno;))ale nie dziwię się, że masz obawy. W końcu teraz to już nie tylko spakowanie plecaka i podróż za przygodą, ale reorganizacja całego rodzinnego życia.

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie dziwię się, że masz takie rozterki..Ja uważam, że w PL jest trudniej, dużo trudniej..Ale warto spróbować. Droga powrotna na pewno będzie otwarta, a co jeśli się uda? Ja bym próbowała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie, w najgorszym przypadku zawsze mozna ponownie wyemigrowac.

      Usuń
  15. Kochana! trzymam kciuki za Wasz powrót i za wymarzona prace dla Was!
    Nie jest łatwo, tu w PL... ale da sie tu zyc i byc szczesliwym! :)
    Zreszta...duzo zalezy od nas...od naszego podejscia.
    Ja wiem, ze nie dalabym rady za granica...umarlabym z tesknoty za bliskimi, czas w W. wspominam fatalnie, a co dopiero gdybym byla poza PL...
    Sciskam Cie mooooocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po 8 latach chyba nauczylam sie radzic z tesknota... choc czasami nie jest latwo.
      Dzieki Kochana za dobre slowo!
      Sciskamy i buzkujemy Was!

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...